Temat: Taki byk, że aż żal - vol.2
Anna P.:
Tadeusz Zawilski:
Ej, skoro copywriterzy mogą być dyslektykami
jeśli mimo tego nie robią błędów w tworzonych tekstach, posiłkując się słownikami i mając coś takiego w sobie jak dokładność, to IMO mogą. Liczy się efekt pracy i on ma być bezbłędny.
A IMO nie mogą, bo od copywritera wymaga się perfekcyjnej znajomości poprawnej polszczyzny, a to nie polega na umiejętności korzystania ze słownika. Poza tym nie znam jakiejś mega masy copy, ale ci których znam mają się za nieomylnych, więc nawet im do głowy nie przyjdzie, że coś można sprawdzać w słowniku. A jest jeszcze kwestia poruszona w poprzednim wątku: "dys" nie ma świadomości popełniania błędów, a przecież nie można oczekiwać, że z każdym wyrazem będzie latał do słownika ;)
a graficy dowolnie przerysowywać dany im baner to prezydent tym bardziej :)
IMHO w pokrewnym temacie nie była to tylko wina grafika - to efekt prawdopodobnego braku dobrej komunikacji na linii account - grafik. Nie mówiąc o puszczeniu kampanii bez akceptu (sic!)
Główną winą obarczam jednak grafika. Już pomijając fakt, że generalnie znajomość ortografii jest fajna i przydatna to grafik szczególnie powinien być wyczulony na kształty i zauważyć, że na tym co on stworzył jest więcej tych "kształtów" niż na ori. Komunikacja z accountem i brak akceptu przed puszczeniem kampanii to kwestie, moim zdaniem, wtórne. Sorry, na tym punkcie jestem szczególnie przeczulony, bo mnie kiedyś pseudo grafik też wyciął taki numer, że musiałem się w pięć minut nauczyć obsługi Photoshopa i ratować szefową przed skandalem o duuuużym zasięgu;)
Dobrze, że wie jak się pisze "Japonia" :)
Z prezydentem jest ten problem, że on też jest marką...
Niby tak, ale dość specyficzną ;)