Temat: Pszczoły giną - Wasze obserwacje
Pracuję z pszczołami dopiero 3 lata, więc trudno o długoterminowe obserwacje, ale jestem dobrej myśli.
Mam szczęście mieszkać w czystej chemicznie okolicy, bez przemysłu i intensywnego rolnictwa (sąsiad wciąż używa do orki konia i odchwaszcza gnojówką).
Wykorzystuję każdą możliwość ochrony pszczół, szukam alternatyw, czasem kontrowersyjnych jak wykorzystanie energii orgonu i promieniowania piramid. Moje pszczoły są zdrowe i silne dzięki temu skuteczniej walczą z warrozą.
Dbam przede wszystkim o ich dobrom wtedy mogę cieszyć się wspaniałym miodem i dzielić się nim z innymi.
Używam probiotyków i ekologicznych preparatów przeciwko pasożytom, pszczoły dostają na zimę syrop z wywarami z ziół oraz zostaje im trochę miodu na wiosnę.
Poprzedniego lata popełniłem sporo błędów, za późno podkarmiałem, kiepsko ułożyłem gniazda. Wiosna przyszła spóźniona, poprzedzona krótkim ociepleniem i gratisowym miesiącem zimy. Matki poczuły ciepło, zaczęły czerwić. W obrębie świeżych jajeczek pszczoły muszą utrzymać temperaturę 36 stopni. Kiedy przyszedł mróz, chroniły czerw kłębem własnych ciał. Nie mogły wtedy dosięgnąć do zapasów w skrajnych plastrach. Mimo to z 15 rodzin straciłem tylko i aż 5. Z głodu.
Osobiście uważam, że cały ten medialny krzyk o ginięciu pszczół to poszukiwanie taniej sensacji. Bo dobrze wiemy co powoduje Colony Colapse Disorder, ale nie mamy odwagi tego czynnika wyeliminować. Ponieważ tym czynnikiem jesteśmy my - ludzie, a konkretniej nasze sprzeczne z prawami Natury działania.
Nie jesteśmy sami na Ziemi. Nasze istnienie jest ściśle powiązane z wszystkimi żywymi organizmami, zwłaszcza z tymi najmniejszymi. Ale my - ludzie jesteśmy przecież panami Wszechświata ! Wszystko kontrolujemy, sterujemy atmosferą, tektoniką, wulkanami i pływami morskimi, więc możemy kazać pszczołom przestać "wymierać".
Poniosło mnie, faktycznie nasze wciąż przyspieszające "społeczeństwo" musi się wciąż przekarmiać. Aby to osiągnąć trzeba hodować kury szybciej, zbierać więcej plonów, transportować wszystko i błyskawicznie przekazywać informacje. Wszystko co temu służy pojawiło się lub udoskonaliło w przeciągu 100 ostatnich lat. Pszczoły żyją na Ziemi około 70 milionów lat i przeżyły wielkie wymieranie dinozaurów co nie musiało być łatwe.
My, homo sapiens żyjemy prawdopodobnie od około 200 tysięcy lat, z czego właściwie tylko ostatnie 2000 jest w miarę współczesne, przynajmniej według miary konwencjonalnej "nauki". I to my śmiemy twierdzić że mamy na coś wpływ. Ewolucja trwa, może właśnie pszczoły afrykanizowane, mimo że skrzyżowane przez człowieka, będą szansą na przetrwanie gatunku i dalsze,szczęśliwe zapylanie.
Twierdzę jednak, że nie pociągniemy tu już długo i nie będę miał żalu, jeśli coś nas zmiecie z Ziemi. Może niedobitki jeszcze przetrwają wracając do korzeni ale bardziej prawdopodobne jest, że inne formy życia się pojawią.
Pewnie, że nasze życia są krótkie i troszczymy się przede wszystkim o siebie, aby mieć więcej i więcej. To wąska perspektywa. Więc trzeba się wyluzować, skupić na tej obecnej chwili i cieszyć się nią.
Można przy tym robić najlepiej jak się potrafi coś dobrego, tak jak pszczoły. Przecież one głównie kochają się z kwiatami, ciekawe jaką czerpią z tego przyjemność.