Temat: Zaburzenia osobowości borderline
Pytanie, czy to jest borderline, czy po prostu desperackie proby zwrocenia na siebie uwagi. Jak jest u was w rodzinie? Jak traktuja ja rowiesnicy? Dziewczyna ma 16 lat.
Ja w wieku 11-20 lat tez niezle odwalalam.
11-12: multum kradziezy, sprayowanie swinstw na dzieciaki, ktorym zazdroscilam, pierwsze piwa, papierosy.
13-14: ciagle uciekalam z domu, w tym raz na Ukraine, gdzie spedzilam kilka Dni, czesciowo zyjac z dzieciaki ulicy na dworcu we Lwowie, czesciowo spiac w stogach siana. Wyrzucilam paszport niszczac go wczesniej, nie chcialam wracac. Co mnie zlapali, uciekalam znowu.
W ktoryms momencie rodzice wsadzili mnie do psychiatryka, bo nie wiedzieli co zrobic ze MNA, zebym nie uciekala. W psychiatryku doprowadzalam psychiatrow do szewskiej pasji, rozwalalam grupy zajeciowe, przemycalam tam trawke, organizowalam zbiorowe bunty a w koncu I stamtad ucieklam. Poznalam tam ludzi, ktorzy mnie akceptowali, co zaczelo jakis przelom, choc wtedy na bank moi rodzice nie uznawali tego za przelom. A jeszcze, stwierdzono mi schizofrenie, co bylo totalna bzdura. Przepisali mi leki na nia, ktore powodowaly, ze spalam ok. 18 godzin na dobe, wiec zorganizowalysmy z kolezanka akcje, podczas ktorej wylalam zawartosc leku I wlalam tam wode.
14-16: bujam sie z ludzmi poznanymi w psychiatryku, starszymi ode mnie o 4 lata. Duzo imprezuje, pije, pale. W szkole mam jakichs znajomych, co jest DLA mnie nowe, z ktorymi tez melanzuje.
17-20: dalsze imprezy, picie. Oraz praca na sex wideo chacie, Sporo przypadkowych kontaktow seksualnych.
Caly ten okres to multum wagarow, oczywiscie. Ciecie sie, klotnie, wymiotowanie po alkoholu itd.
Tak czy inaczej, do czego zmierzam. Nie mam zadnej schizofrenii. Ja po prostu potrzebowalam kogos, kto bylby moim przyjacielem, akceptowalby mnie taka jaka jestem. Dal taka milosc, ktorej nie dostawalam w domu.
Kiedy rodzice mnie zaprowadzili do psychiatry, pamietam... Wkurzylo mnie. Potwierdzilo to moje przekonania, ze uwazaja mnie za gorsza, ze nie zasluguje na ich milosc.
Wiec pytanie, czy to czego potrzebuje Twoja corka, to nie jest po prostu to poczucie bycia kochana, akceptowana. Choc moze odrzucac takie proby, co moze frustrowac. Na mnie dzialalo najlepiej to ze ktos po prostu byl. W tym psychiatryku najlepiej na mnie wplynal taki stazysta, ktory po prostu siadal kolo mnie I rysowal obok (Ja wtedy duzo rysowalam). Nie zadawal mi zadnych pytan, po prostu byl. Potem zaczelismy rozmawiac, ale to nie byly rozmowy dotyczace mojej rzekomej choroby. Rozmawialismy po prostu o rysowaniu. Moze sprobujcie pobyc z corka. Nie zniechecac, nie oceniac, nawet nie rozmawiac na poczatku, tylko spedzac z nia czas, wystarczy obecnosc. Moze byc ciezko, ale obserwuje cos takiego u dzieciakow. Tworza te mechanizmy obronne, ale jesli nie bierzesz tego do siebie tylko caly czas starasz sie byc przy nich, nie oceniasz, to sie otwieraja w koncu. Obserwuje cos takiego np. jesli chodzi o mojego Brata ciotecznego. Co ciekawe, jego rodzice oraz moja mama go zaszufladkowali jako niewdzieczne, pyskate dziecko. A Ja widze w nim zagubionego dzieciaka, spragnionego uwagi.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 08.11.16 o godzinie 16:13