Temat: Witkowski vs NLP
Urszula Zadorożna:
Ok. Doliński jest znajomym Witkowskiego. Obaj Twoim zdaniem są nieuczciwi.
Nie muszą być nieuczciwi, żeby wskazanie akurat PPB jako terenu wyzwania było wskazaniem miejsca delikatnie mówiąc nieobiektywnego. W tym cały sek. Jeśli miałbym dobrego znajomego w redakcji dowolnego pisma, to stawianie artykułu tam opublikowanego za wzór byłoby z mojej strony absurdalne - mógłbym go podać jako jeden z wielu przykładów, ale nie jako podstawę.
Edit: Dla wyjaśnienia - człowiek nie musi być nieuczciwy, by nieświadomie faworyzować lubianych przez siebie ludzi. Wręcz należałoby powiedzieć - i akurat Doliński, jako specjalista od błędów poznawczych, jest tego na pewno świadomy, nie wiem jak Witkowski - że NIE SPOSÓB NIE FAWORYZOWAĆ osób które się lubi. Można to wypierać, ale zawsze to będzie - taka już natura naszych procesów poznawczych. Czy teraz bardziej rozumiesz o co mi chodzi? Nie chodzi mi o oskarżenie o świadome matactwo, ale jest zbyt duże ryzyko nieświadomej faworyzacji, by móc to zignorować.
Koniec dodanego tekstu.
ma inne zdanie niż Ty. Oczywiście, wiem, z pewnością obiektywne i niezależne są strony internetowe Andrew Bradbury'ego, ale czy coś, cokolwiek poza nimi?
Urszula, cała zabawa w tym, że tutaj akurat nie ma znaczenia obiektywność miejsca w którym artykuł czy krytyka się pojawiły, bo są one PUBLICZNE :)
Argumenty są na stole i możliwa jest obiektywna dyskusja w oparciu o te argumenty. Nieobiektywnym jest próba ograniczenia jej do konkretnego medium, np. PPB. Witkowski robi, paradoksalnie, dokładnie to samo co zachodni altmedowcy nalegający na dyskusję owszem, ale jedynie w formie publicznej debaty na żywo. Tymczasem amerykańscy sceptycy (np. Steven Novella i jego środowisko, skupione wokół świetnego sceptycznego źródła jakim jest
http://sciencebasedmedicine.org) nie mają kłopotu przed podejmowaniem debaty w internecie.
Nie ma żadnego racjonalnego powodu, dla którego Witkowski nie miałby podjąć debaty w obecnym jej kształcie, tylko ograniczać ją do PPB lub podobnych pism. Jest natomiast argument EMOCJONALNY, argument do autorytetu, który ma tutaj miejsce. Jeśli potrzebuje obiektywnego miejsca dyskusji, może to zrobić choćby na tej grupie. Publicznie, otwarcie, odnosząc się do konkretnej krytyki Bradbury'ego.
Sama porównaj jego zachowanie, a zachowanie Haapa, również krytyka NLP...
Usunięcie dyskusji ze stron TrainingZone pod wpływem gróźb o zniesławienie nie jest Twoim zdaniem niczym niestosownym? Smutne to poczucie stosowności.
Czekaj, we wspomnianej dyskusji wciąż nie widziałem GRÓŹB dotyczących sprawy zniesławienie, jedynie określenia pewnych wypowiedzi jako zniesławiających. To, że określam jakąś wypowie jako zniesławiającą nie sugeruje jeszcze, że grożę sądem w tej sprawie.
Jedyne na czym się opierasz, mam wrażenie, to dopisek wprowadzający twierdzący, że dyskusja została usunięta z takiego powodu - w samej dyskusji, wszelako, nie ma żadnego dowodu na to, że została usunięta właśnie dlatego. Nie ma w niej też żadnych gróźb.
Innymi słowy, opierasz swoje oskarżenia wobec Bradbury'ego, w tym momencie, na pomówieniu. Co, dla jasności, nie znaczy, że mam zamiar Cię podawać do sądu, ani że on ma taki zamiar - podobnie jak określenie kojarzenia go ze scjentologami jako pomówienia nie stanowiło groźby sądem.
Czy nie zapędziłaś się trochę w swoich interpretacjach sytuacji?
To, swoją drogą, jest właśnie sceptycyzm w działaniu ;)
A dlaczego tak intensywnie bronicie się, aby tę trafność ocenił poza Wami, ktoś neutralny?
Przeciwnie, nie bronimy się - dlatego argumenty są publicznie dostępne i otwarte do publicznej dyskusji. Co innego, gdyby Bradbury te argumenty podawał prywatnie lub nie chciał ich podać. Ale on je otwarcie publikuje i to na długo przed "wyzwaniem" Witkowskiego. Jeśli uważasz, że argumenty są nietrafne - to czy tutaj, czy w korespondencji do Bradbury'ego masz okazję się do tego odnieść. Podobnie jak Witkowski.
To co sugerujesz zamiast tego, to żeby jakiś domniemany autorytet ocenił te argumenty i żeby zdać się na jego ocenę. To jednakże jest jak najbardziej sprzeczne z założeniami sceptycyzmu oraz metody naukowej. Zwłaszcza, że jak pokazują liczne badania, akceptacja artykułu do publikacji w piśmie naprawdę nie zależy aż tak bardzo od jego treści, a dużo bardziej np. od rangi uczelni autora (jak chcesz, znajdę bibliografię do tego, nie mam akurat pod ręką).
osób, bo wszyscy sprzyjają Witkowskiemu. Czy nie znaleźliśmy się przypadkiem w eleganckiej i niepodważalnej koncepcji spiskowej? Czy jest ktoś spoza świata NLP, komu jesteście w stanie zaufać? Czy już wszyscy są przeciwko Wam?
Nawet masa osób - zwróć uwagę, że to akurat nie ktoś związany z NLP wskazał na kwestię Dolińskiego, to jedynie wyszło w toku dyskusji ;) Bradbury od początku wskazywał natomiast na inną kwestię - na to, że prawdziwa dyskusja naukowa nie opiera się o formacie pism naukowych (artykuł- krytyka- odpowiedź - co również trudno uznać za podstawę dobrej debaty), ale na otwartej dyskusji materiałów. Czysto realistycznie, w chwili obecnej PPB jest w zasadzie jedynym miejscem do publikacji takiej krytyki, ponieważ wątpliwe by jakiekolwiek inne pismo chciało poświęcać strony na krytykę artykułu opublikowanego w mało znaczącym polskim piśmie. To zaś podkreśla, że Witkowskiemu nie chodzi o DEBATĘ.
A sceptykowi powinno - o debatę i o dojście do stanu faktycznego. To jest właśnie różnica między sceptykiem, a aferzystą.
Pozwolisz, że do tej części Twojej wypowiedzi nie odniosę się w żaden sposób, gdyż z taką argumentacją - bez względu czy mowa o Witkowskim czy o innym Bradbury'm - po prostu nie jestem w stanie dyskutować
Pytałaś, czy znam Witkowskiego, skoro mówię o tym, co dla niego typowe. Dostałaś odpowiedź na jakiej podstawie mówię, co dla niego typowe. Nie za bardzo jest tu w sumie miejsce na dyskusję ;)
Artur Król edytował(a) ten post dnia 25.03.11 o godzinie 23:25