Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Stagnacja psychoterapii

Rafał Jaworski:
Podsumowując Arturze. Radzę zaliczyć choć dwa semestry ekonomii ogólnej by nie gadać głupot;)
Jak target większy to szkolenie tańsze...piszesz. Znowu banalizowanie i upraszczanie.

Dużo mniejsze niż Twoje wymysły :D

A ekonomii zaliczyłem dwa semestry w ramach zajęć międzywydziałowych :P
Arturze nie obrażaj mojej inteligencji!!!

Nie muszę.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Stagnacja psychoterapii

Rafał Jaworski:
Na to pytanie nie da się odpowiedzieć

Na to pytanie da się odpowiedzieć bardzo łatwo - zadając pytanie, co zrobiłem. Jeśli pojawią się głosy wsparcia - znaczy, że choć kilka osób tak postrzega. Jeśli nie - to jest to silny komunikat dla Ciebie, że Twoja ironia jest odbierana jako ironia tylko przez Ciebie.
Profesorowie są zwykle starzy i wynalazki mają zwykle za sobą...

Magistrzy i doktorzy też?

Powtórzę - idealna korelacja odwrotna. Najwięcej wynalazków samoucy, potem licencjaci, potem magistrzy, potem doktorzy, a na szarym końcu - zwykle bez jakichkolwiek - profesorzy.

Zwalanie na wiek jest tu mocno absurdalne.
W istocie są nadużycia. Więc co zburzyć szpitale??

Nie. Uświadomić sobie, że Twoje "rozwiązanie" nie jest ani lepsze, ani gorsze niż moje podejście, po prostu generuje inne, równie poważne problemy i nadużycia.

Aczkolwiek jak patrzę na niektóre propozycje Lainga i Szasza, to opcja może nie zburzenia, ale uczynienia szpitali całkowicie dobrowolnymi (przy jednoczesnym usunięciu opcji brania pod uwagę zaburzeń psychicznych w sądzie) wydają się całkiem sensowna.
A co z badaniami, któ4re pokazują że 90 proc. ludzi przychodzących do oddziałów na półroczne terapie funkcjonuje po nich dużo lepiej?

1) Proszę o bibliografię, bo spotkałem duuużo mniej optymistyczne wyniki. Jak podejrzewam, badania o których mówisz dotyczą jakiegoś pojedynczego zaburzenia lub rodzaju zaburzeń.

2) A co z badaniami pokazującymi, że 20-30% osób po prostu zapisanych na sesję terapeutyczną już funkcjonuje lepiej?

3) Dziś od znajomego psychologa słyszałem o innych fascynujących badaniach - ilustrujących tzw. efekt parkinsona zresztą - mogę go poprosić o konkretną bibliografię, bo sam jestem ciekawy.

Wiesz co ciekawego pokazują? Że jak pacjent ma zapowiedziane 3 sesje, poprawa pojawi się pod koniec 2. Jak ma zapowiedzianych 10 - poprawa pojawi się na 8. Itd. Klasyczne prawo parkinsona - jak ktoś ma zapowiedzianych 5 lat terapii, to na poprawę może w efekcie liczyć koło 4 roku ;)
Zamienił stryjek siekierkę na niewiadomo co... Wiesz trzeba poza klasycznym narzekaniem przedstawić alternatywę. Czytając Ciebie odnoszę niodparte wrażenie, że jedyne co Ci chodzi to zburzenie systemu.

Ależ ja od początku przedstawiam alternatywę - pełna liberalizacja jest właśnie tą alternatywą.
Wszędzie widzisz manipulacje.

Wszędzie? Nie. W wielu miejscach, w których Ty ich nie dostrzegasz, przez brak odpowiedniego psychologicznego przygotowania? A i owszem.
Mianowicie ludzie są nieświadomi prawie w 100 procentach i bardzo łatwi do zmanipulowania.
Jest to ideologia na której potwierdzenie wyszukujesz badań.

Nie. To są informacje, które wskazują nam badania. To nie kwestia warunkowania, a prostego wyciągania wniosków z danych. Oraz oczywiście ich znajomości.
Twoja ideologia jest smutna.

Wręcz przeciwnie - bardzo wesoła i optymistyczna.
Myślę sobie, że musi Ci być przykro jeśli jesteś przekonany, że wszyscy dookoła chcą Cię tylko zmanipulować

Mylisz wolicjonalność z występowaniem procesu. To co mówię, to że wpływ zachodzi, nieustannie, na bardzo wielu poziomach. W większości przypadków, jednocześnie, nie jesteśmy wcale tych procesów świadomi, bo i nie musimy ich być świadomi. Także jako inicjujący te procesy.

Choćby przez ten prosty, biologiczny czynnik, który sprawia, że jesteśmy zwierzętami stadnymi, hierarchicznymi i procesy przez które ustalamy swoje miejsce w hierarchii zachodzą nieustannie. Gdyby było inaczej, nie mógłbyś się minąć w ciasnym korytarzu z osobą idącą z naprzeciwka -
Poza tym już w warstwie lingwistycznej narzucasz sobie nieprzyjemny kaganiec, nie dostrzegasz w ogóle różnicy między manipulacją a perswazją.

Perswazja, manipulacja, wpływ - możemy warunkować etycznie i proszę bardzo, ale ja nie o etyce tutaj mówię, a o prostym fakcie, że niedyrektywność nie jest możliwa i że to w większości procesów niedyrektywnych zachodzi tak naprawdę bardzo silny wpływ, często dużo silniejszy niż przy procesach dyrektywnych.

Swoją drogą, dzięki za dyskusję, bo zdałem sobie sprawę dzięki niej z ogromnej działki, jaka wpływa podczas procesów niedyrektywnych, czyli właśnie z oddziaływania statusowego. A jednym z klasycznych sposobów demonstracji wysokiego statusu, u zwierząt i u ludzi, jest właśnie minimalna, lub wręcz zerowa reakcja na zachowanie drugiej strony. Więc wiele procedur "niedyrektywnych", które mają na celu zminimalizowanie roli terapeuty czy coacha, w praktyce, ironicznie, robią coś zupełnie odwrotnego - bardzo dyrektywnie sadzają raz za razem klienta w roli osoby o niższym statusie, aktywizując wszelkie procesy emocjonalne z tym związane.
W świetle prawa rzeczywiście bzdura ale w świetle rzeczywistości nie tak bardzo.

W świetle rzeczywistości i naszej rozmowy również bzdura.

W świetle wewnętrznego światka niektórych psychoterapeutów pewnie nie bzdura, ale kto się nimi przejmuje, poza nimi samymi?
Mam nadzieje, że prawo w końcu uzna te standardy w stosunku do których jest zgoda wśród wszystkich szkół psychoterapii w Polsce i zaczną one obowiązywać. Myślę, że to kwestia czasu..

Może i tak, ale nie o tym mówimy, tylko o absurdzie Twojego argumentu o wymogu 9 lat studiów do zostania terapeutą. Wymogi dla zostania psychoterapeutą są w chwili obecnej, z poziomu praktycznego, IDENTYCZNE jak wymogi dla zostania NLPowcem czy coachem. A jednak psychoterapia jest mniej popularnym wyborem i szkolenia kosztują mniej. Co mówi coś bardzo konkretnie o faktycznym zapotrzebowaniu na szkolenia z terapii, a na szkolenia z NLP czy coachingu.
Ja pisałem o kardiochirurgach a nie o specjalistach szlifowania diamentów. Dla mnie psychoterapia jest bliżej medycyny.

Nie ma znaczenia. Mówiliśmy o kwestii podaży i popytu.
Ciebie to hochsztaplerstwo w którym ukryta jest manipulacja pozwalająca Tobie wierzyć, że nie tylko Ty manipulujesz...

Chłopie, to nie jest kwestia wiary, a wiedzy i zrozumienia podstawowych procesów, które zachodzą w dowolnej interakcji międzyludzkiej. Weź siądź do książek choćby z psychologii społecznej. Ja rozumiem, mechanizmy obronne, racjonalizacja dla ucieczki przed przyjęciem nowych wiadomości, zwłaszcza zaburzających obecną wizję świata, ale na litość mroku, wystarczy sięgnąć do pierwszej lepszej książki z psychologii społecznej, żeby uświadomić sobie, że takie mechanizmy zachodzą i to cały czas.
Oni manipulują bardziej... Ty manipulujesz skuteczniej więc bierzesz za sesje 10 razy tyle co terapeuta..

Nah, 4-5 razy tyle (klasyczna terapia, 100+ zł za godzinę, ja biorę 500, 400 przy sesjach dwugodzinnych). Tylko ja mam efekt zwykle w ciągu jednej-dwóch sesji, a follow-up po półtorej roku pokazuje, że efekty się utrzymują.

Jak to wygląda w wypadku terapii? Ile W SUMIE kosztuje typowa terapia, a ile W SUMIE praca ze mną? ;)

Porównajmy TE kwoty, wtedy pogadamy :)
innych i go odpowiednio wzbogacać. Walczę tylko z pseudopsychoterapią, znachorstwem i wróżbiarstwem, tudzież z wywrotowcami, którzy gościa po weekendowym szkoleniu wypuściliby leczyć twierdząc, że rynek załatwi wszystko. Oczywiście, że załatwi...przy okazji jednak załatwi wielu pacjentów...

Nie więcej, niż obecny system terapeutyczny.
Znów zakładasz, podobnie zresztą jak skrajni przedstawiciele mojej szkoły, że pacjent jest bezwolną nieświadomą maszyną, która przyjmie wszystko co mu się poda...

Wszystko? Oczywiście, że nie.

Ale w kontekście tego o czym mówimy, wystarczy, że chociaż część, by cała Twoja argumentacja o niedyrektywności poszła do piachu.

To nie ja muszę udowodnić, że pacjent przyjmuje wszystko. To Ty musisz udowodnić, że nie przyjmuje ABSOLUTNIE NICZEGO. Inaczej nie ma mowy o niedyrektywności i nie wrzucaniu.

A odnosząc się po raz kolejny do podstaw psychologii społecznej, nie ma możliwości żeby przynajmniej pewnych rzeczy nie przejmował.
Poza tym terapeuta w odróżnieniu od coacha ma superwizora, który te wrzuty może redukować...

1) W coachingu też jest superwizja. Doucz się, zanim będziesz się wypowiadał, bo znowu bzdury pleciesz.
2) Redukować? Jasne. Ale nigdy nie usunąć całkowicie, albo nawet w większości. Zwłaszcza, że superwizor w terapii zwykle jest z tej samej szkoły terapeutycznej, a więc tym trudniej jest mu dostrzegać wrzuty będące efektem indoktrynacji do ideologii danej szkoły.
"Życie, życie jest manipulacją, której nigdy..." Nie równaj innych do siebie. Ja wiem, że są poglądy robiące z człowieka maszynę do programowania. Naprawdę przykro mi, że tak zostałeś uwarunkowany. Tyle, że ty projektujesz swoją niezdrową filozofie na innych. Może warto jednak zatrzymać się i powiedzieć sobie: Ja nie manipuluję inni też nie manipulują.

Mogę sobie mówić różne rzeczy, tylko że jak będę sobie wmawiał bzdury niezgodne z podstawową wiedzą psychologiczną, socjologiczną i neurologiczną, nie sprawi to, że te bzdury staną się prawdą.

Bo tu nie chodzi o filozofię, tylko o znajomość podstawowych danych, przed którymi uciekasz.
Jaka to jednostka chorobowa gdzie pacjent wszędzie widzi manipulacje i czuje się sterowany z zewnątrz?

Znajomość podstaw psychologii społecznej (i nie tylko, bo te same kwestie porusza też choćby rozwojowa) jest teraz jednostką chorobową dla psychoanalityków? Fascynujące :D
Oj mało wiesz o ludziach. Na jednego uśmiech dział prowokująco seksualnie, na drugiego łagodząco, u trzeciego wywołuje agresje.

Super - nie zmienia to faktu, że wywołuje efekty, a o tym piszę od początku i to do Ciebie nie chce jakoś dotrzeć.

Chyba zafiksowałeś się na słówku manipulacja, więc pozwól, że je wymienię na bardziej neutralne emocjonalnie - WPŁYW.
Ja biedny zmanipulowany:)

Bardzo. I jeszcz przed tym uciekającym. Bo przyznaje, to na początek mało przyjemna filozofia do przyjęcia - najpierw trzeba zaakceptować, że kierujemy się automatyzmami, żeby móc te automatyzmy zmienić, a wiele osób jest zbyt próżnych na to. Również nasz mózg nam nie pomaga, dając nam choćby złudzenie jednoczesnego podejmowania świadomie decyzji i reakcji, podczas gdy wiemy już, że najpierw pojawia się reakcja, a dopiero 0.5 sekundy później świadomość tą reakcje racjonalizuje w formie decyzji.
Pytam więc: Skoro wszyscy jesteśmy w 99,5 proc. nieświadomi kto manipuluje????

Jeden automat manipuluje drugim automatem, pomijając te nieliczne chwile, gdy automat na chwile staje się bardziej świadomy i coś w sobie zmienia na przyszłość.

To wbrew pozorom filozofia bardzo optymistyczna, bo daje podstawy do zmiany i to potencjalnie ogromnej. Natomiast wymaga ona zaakceptowania czegoś, na co próżność wielu ludziom po prostu nie pozwoli. Jak to? Ja nie mam pełnej kontroli nad swoim życiem w każdej chwili?

Nie bez powodu tak wiele religii i filozofii (Sufizm, wiele odmian Buddyzmu, Gurdżijewizm, niektóre odmiany Chrześcijaństwa) wskazywały na to, że ludzie są zahipnotyzowani, nieświadomi, że podążają za nawykami których nie są świadomi.
Przepraszam, pewnie badania przeprowadzone na prestiżowym uniwesytecie, oczywiście w Stanach Zjednoczonych, wykazały, że każde szkolenie NLP zmniejsza próg nieświadomości o 1 proc. względem tego który był przed szkoleniem...

No widzisz, a Ty cały czas maniakalnie się tego NLP trzymasz :D Biedactwo. Przerazi Cię pewnie jak Ci powiem, że akurat metod NLP stosuje w mojej pracy z 15% :D
Ja nieustannie modyfikuje i wzbogacam swój paradygmat...

Modyfikujesz i wzbogacasz? Może. Ale ja nie mówię o kosmetyce, ale o poważnej zmianie. A to wymaga duuużego wyjścia poza swoją strefę komfortu.
Wiesz jakbym się uparł i jak ktoś by mi zapłacił znalazłbym w tym pytaniu 30 manipulacji.. Tylko czego by to dowodziło??? Moim zdaniem niczego, bo i tak każdy odbiorca odbierze je inaczej... Biedny manipulator wcale nie ma tyle władzy ile mu się wydaje...

Biedny manipulator terapeuta niedyrektywny ma niestety dużo więcej władzy niż mu się wydaje, przez co jeszcze biedniejszy jest jego klient.
się powtarzać, bo dotyczy to cały czas maniakalnego wręcz przekonywania, że manipulacja jest podstawą życia społecznego człowieka. Powtarzam pogląd płytki, wyświechtany i formułowny od XVI w. Który zyskał spore uznanie u wszelkiej maści niedokształconych kognitywistów. Ci dokształceni zauważają większe bogactwo tkwiące w ludzkim umyśle...

Ah, tacy co myślą jak ja - dokształceni. Tacy co myślą inaczej niż ja - niedokształceni.

Wiem, wiem, na termin manipulacja jesteś uczulony. To jak inaczej nazwałbyś powyższe gierki retoryczne?Artur Król edytował(a) ten post dnia 06.05.10 o godzinie 21:15

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

Artur Król:
Rafał Jaworski:
Na to pytanie nie da się odpowiedzieć

Na to pytanie da się odpowiedzieć bardzo łatwo - zadając pytanie, co zrobiłem. Jeśli pojawią się głosy wsparcia - znaczy, że choć kilka osób tak postrzega. Jeśli nie - to jest to silny komunikat dla Ciebie, że Twoja ironia jest odbierana jako ironia tylko przez Ciebie.

Zatem kilka osób tak postrzega:) I nie chodzi tu bynajmniej o moje odbicia w lustrze:)
Profesorowie są zwykle starzy i wynalazki mają zwykle za sobą...

Magistrzy i doktorzy też?

Powtórzę - idealna korelacja odwrotna. Najwięcej wynalazków samoucy, potem licencjaci, potem magistrzy, potem doktorzy, a na szarym końcu - zwykle bez jakichkolwiek - profesorzy.

Znów banalizujesz i upraszczasz. Podajesz wyniki badań, ale nie zastanawiasz się jakie to badania. Czy wnioski z nich wyciągnięte są słuszne. Czy służą jedynie do obrony Twojej ideologii. Łysenko też był wielkim badaczem, w zasadzie największym swego czasu w całęj Europie Wschodniej, pisał jednak bzdury.

Więc ta idealna korelacja odwrotna o której piszesz. To idealne prymitywne bambuły mające na celu nic więcej jak uzasadnianie Twojej ideologii bo to, że zdarzyło się tak jak piszesz w jakiejś firmie, o ile rzeczywiście się zdarzyło wcale nie znaczy, że tak jest, ponieważ:

1. Profesorowie i doktorzy zajmują się najczęściej teorią a wynalazek według prawa jest dzidziną praktyczną. Ze strony naszego urzędu patentowego:
"Według prawa patentowego wynalazek to, poddające się ścisłej definicji prawno-technicznej, unikalne rozwiązanie techniczne, dotychczas nie opatentowane. - Wynalazek uważa się za nowy, jeśli nie jest on częścią stanu techniki. Za wynalazki nie uważa się w szczególności: odkryć, teorii naukowych i metod matematycznych, wytworów o charakterze jedynie estetycznym, planów, zasad i metod dotyczących działalności umysłowej"

Czyli za wynalazki nie uważa się w szczególności tego czym zajmują się naukowcy.

2.Mimo wszystko jednak:
"Według danych na 2007 rok 29 proc. zgłaszanych do opatentowania wynalazków pochodzi z sektora sektora gospodarczego. Są to np.: spółki akcyjne, podmioty gospodarcze. 44,1 proc. z sektora nauki czyli szkoły wyższe, Polska Akademia Nauk itp. Spora część, bo aż 26,9 proc., zgłaszających to osoby fizyczne."
To z Polskiego urzędu patentowego. Jakoś tu nie ma Twojej idealnej korelacji odwrotnej. Biorąc pod uwagę fakt, że w spółkach pracują również naukowcy korelacja jest raczej właściwa.

3. Wpisz sobie w polskiej wikipedii hasło wynalazcy. Tam jest lista tych najsłynniejszych. Policz sobie ilu z nich było samoukami, weź pod uwagę że pierwszy uniwersytet techniczny powstał pod koniec XVIII w.

4. Wreszcie przeproś, że obrażasz inteligencje użytkowników tego forum:)
Nie. Uświadomić sobie, że Twoje "rozwiązanie" nie jest ani lepsze, ani gorsze niż moje podejście, po prostu generuje inne, równie poważne problemy i nadużycia.

Aczkolwiek jak patrzę na niektóre propozycje Lainga i Szasza, to opcja może nie zburzenia, ale uczynienia szpitali całkowicie dobrowolnymi (przy jednoczesnym usunięciu opcji brania pod uwagę zaburzeń psychicznych w sądzie) wydają się całkiem sensowna.

To "rozwiązanie" nie jest moje. Ono funkcjonuje, tak jak wszystko w życiu społecznym ma szereg wad które można poprawiać. Dlatego konstruktywny krytycyzm jest mile widziany. Powtarzam krytycyzm, nie negatywizm.
Sensowne postulaty antypsychiatrii zostały włączone przez szpitale do życia. W gruncie rzeczy szpitale te są dziś dobrowolne poza oddziałami podsądnymi oraz poza oddziałami dla ludzi niedostosowanych społecznie (np. radykalnie niski iloraz inteligencji), którymi nie chce bądź nie może się zająć żaden krewny, zostawiając więc ich samopas zostawilibyśmy ich na pewną śmierć.
Rozumiem, że za przypadki dyskusyjne przyjmujesz np:
leczenie samobójców.
leczenie depresantów, którzy są w takiej fazie, że nie potrafią wstać z łóżka by załatwić swoje potrzeby.
Przy dobrowolności leczenia oni będą musieli radzić sobie sami..

A co z badaniami, któ4re pokazują że 90 proc. ludzi przychodzących do oddziałów na półroczne terapie funkcjonuje po nich dużo lepiej?

1) Proszę o bibliografię, bo spotkałem duuużo mniej optymistyczne wyniki. Jak podejrzewam, badania o których mówisz dotyczą jakiegoś pojedynczego zaburzenia lub rodzaju zaburzeń.

OLZO szpital Babińskiego w Krakowie.
http://babinski.pl/oddzial-leczenia-zaburzen-osobowosc...

2) A co z badaniami pokazującymi, że 20-30% osób po prostu zapisanych na sesję terapeutyczną już funkcjonuje lepiej?

Przy założeniu, że zapisali się sami. Dla mnie to oczywista oczywistość:) Jak ktoś idzie porozmawiać z fachowcem wierzy, że to mu coś da a wiara czyni cuda:).

3) Dziś od znajomego psychologa słyszałem o innych fascynujących badaniach - ilustrujących tzw. efekt parkinsona zresztą - mogę go poprosić o konkretną bibliografię, bo sam jestem ciekawy.

Wiesz co ciekawego pokazują? Że jak pacjent ma zapowiedziane 3 sesje, poprawa pojawi się pod koniec 2. Jak ma zapowiedzianych 10 - poprawa pojawi się na 8. Itd. Klasyczne prawo parkinsona - jak ktoś ma zapowiedzianych 5 lat terapii, to na poprawę może w efekcie liczyć koło 4 roku ;)

Fascynujące, chętnie się zapoznam. W mojej psychodynamicznej modalności nie zakłada się literalnie, kiedy będzie koniec.

Najbardziej podoba mi się założenie humanistyczne w tym względzie. Mianowicie klient sam decyduje, czy starczy mu jedna sesja, czy chce chodzić do końca życia. Obowiązkiem terapeuty po każdej sesji jest pytanie:
Czy chce Pani/Pan umówić się na następną sesje?

Ależ ja od początku przedstawiam alternatywę - pełna liberalizacja jest właśnie tą alternatywą.

Ja uważam, że liberalizacja jest b. duża. Masz do wyboru dziesiątki paradygmatów. Pełna liberalizacja kojarzy mi się z chaosem i anarchią. Z licytacją na allegro organów do przeszczepu itp. Bardzo ryzykowne.
Wszędzie? Nie. W wielu miejscach, w których Ty ich nie dostrzegasz, przez brak odpowiedniego psychologicznego przygotowania? A i owszem.

Jednostronna perspektywa skrzywia. Warto spojrzeć na problem z wielu perspektyw. Patrzysz przez pryzmat li tylko wpływu. To bardzo modne i użyteczne uproszczenie, głównie dla polityki i biznesu. Niestety w moim przekonaniu dla psychoterapii nie do końca. Czy psychologiczne przygotowanie polega na przekonaniu, że w 99 proc. jesteśmi nieświadomi i łatwo sterowalni? Może zrób ankietę wśród psychologów. Ja sam znam kilku, którzy odrzucają takie uproszsczenia, które dla Ciebie są faktami.

Nie. To są informacje, które wskazują nam badania. To nie kwestia warunkowania, a prostego wyciągania wniosków z danych. Oraz oczywiście ich znajomości.

W pierwszym akapicie mojej odpowiedzi wskazałem Ci jakie są Twoje badania, oraz do czego może prowadzić proste wyciąganie wniosków. W naukach społecznych, każde badanie jest uproszczeniem. A informacje z badań społecznych nie są jakimiś obiektywnymi faktami tylko interpretacjami. Sęk w tym by wnioski z badań podlegały maksymalnej krytyce. Jeśli ją przetrwają niech obowiązują. Ty podajesz, gdzieś przeczytane wyniki, bardzo kontrowersyjnych badań, które pasują do Twojej ideologii i głosisz tę ideologię wszem i wobec.

Wręcz przeciwnie - bardzo wesoła i optymistyczna.

W sumie fajnie, że Ci z tym dobrze Arturze:)
Mylisz wolicjonalność z występowaniem procesu. To co mówię, to że wpływ zachodzi, nieustannie, na bardzo wielu poziomach. W większości przypadków, jednocześnie, nie jesteśmy wcale tych procesów świadomi, bo i nie musimy ich być świadomi. Także jako inicjujący te procesy.

Choćby przez ten prosty, biologiczny czynnik, który sprawia, że jesteśmy zwierzętami stadnymi, hierarchicznymi i procesy przez które ustalamy swoje miejsce w hierarchii zachodzą nieustannie. Gdyby było inaczej, nie mógłbyś się minąć w ciasnym korytarzu z osobą idącą z naprzeciwka -

No widzisz ten prosty przykłąd który podajesz generuje choćby taki problem:
Czy jeśli usuwam się przepuszczając osobę idącą z naprzeciwka w wąskim korytarzu to okazuję swoim zachowaniem, że ona jest wyżej czy niżej w hierarchii ode mnie?

Rozumiem, że jeśli to będzie mięśniak dwa razy szerszy ode mnie to będzie to moja podległość wobec niego. Jeśli drobna kobieta, czy niepełnosprawny starzec to szacunek i raczej ich podległość wobec mnie, bo jestem wpaniałomyślny i mimo, że mógłym ich roznieść to jednak przepuszczam.

Także to co dla Ciebie jest li tylko nieświadomym procesem może być również wyuczoną postawą. Np. w Japonii kobieta usunie się zrobić miejsce mężczyźnie w takim korytarzu, bowiem tak jest wychowana, w Polsce to mężczyzna się usunie.

Zatem jeszcze raz polecam nieco szerzsze patrzenie niż prymitywny biologizm.
Perswazja, manipulacja, wpływ - możemy warunkować etycznie i proszę bardzo, ale ja nie o etyce tutaj mówię, a o prostym fakcie, że niedyrektywność nie jest możliwa i że to w większości procesów niedyrektywnych zachodzi tak naprawdę bardzo silny wpływ, często dużo silniejszy niż przy procesach dyrektywnych.

Czynisz z faktu, że relacja między ludźmi jest formą bezpośredniej komunikacji, swoistą religię manipulacji. Jakbyś uważał, że jeden zawsze jest lepszy i zmanipuluje tego drugiegorszego.


Swoją drogą, dzięki za dyskusję, bo zdałem sobie sprawę dzięki niej z ogromnej działki, jaka wpływa podczas procesów niedyrektywnych, czyli właśnie z oddziaływania statusowego. A jednym z klasycznych sposobów demonstracji wysokiego statusu, u zwierząt i u ludzi, jest właśnie minimalna, lub wręcz zerowa reakcja na zachowanie drugiej strony. Więc wiele procedur "niedyrektywnych", które mają na celu zminimalizowanie roli terapeuty czy coacha, w praktyce, ironicznie, robią coś zupełnie odwrotnego - bardzo dyrektywnie sadzają raz za razem klienta w roli osoby o niższym statusie, aktywizując wszelkie procesy emocjonalne z tym związane.

Podaj choć trzy takie procedury. Właściwe dla kierunków "niedyrektywnych", które nie występują w "dyrektywnych" I możemy rozmawiać dalej..

Sama sytuacja terapeutyczna tworzy taką procedurę. Z reguły klient jest gościem a terapeuta gospodarzem, zatem klient jest już na początku umniejszony. Ale najbardziej "niedyrektywni" humaniści nawet z tego czasem rezygnują. Jest też oczywiste, że klient przychodzi po pomoc a to zawsze budzi jakiś stres i napięcie w rodzaju: "jestem słaby i przychodzę po pomoc do kogoś silniejszego". U Ciebie podczas jednego spotkania nawet tego nie zdążysz przepracować;)

W świetle rzeczywistości i naszej rozmowy również bzdura.

W świetle wewnętrznego światka niektórych psychoterapeutów pewnie nie bzdura, ale kto się nimi przejmuje, poza nimi samymi?

No choćby Narodowy Fundusz Zdrowia:)
Może i tak, ale nie o tym mówimy, tylko o absurdzie Twojego argumentu o wymogu 9 lat studiów do zostania terapeutą. Wymogi dla zostania psychoterapeutą są w chwili obecnej, z poziomu praktycznego, IDENTYCZNE jak wymogi dla zostania NLPowcem czy coachem. A jednak psychoterapia jest mniej popularnym wyborem i szkolenia kosztują mniej. Co mówi coś bardzo konkretnie o faktycznym zapotrzebowaniu na szkolenia z terapii, a na szkolenia z NLP czy coachingu.

Sorry ale klientowi coacha czy NLPera NFZ nie pokryje kosztów leczenia. Z ich usług nie będą mogli korzystać za darmo klienci choćby ośrodków interwencji kryzysowych. Także z poziomu praktycznego wymogi nie są identyczne. Tak samo jak NFZ nie sfinansuje żadnej operacji wykonywanej przez domorosłego chirurga. Jak widzisz jest więc postęp i są różnice.

Chłopie, to nie jest kwestia wiary, a wiedzy i zrozumienia podstawowych procesów, które zachodzą w dowolnej interakcji międzyludzkiej. Weź siądź do książek choćby z psychologii społecznej. Ja rozumiem, mechanizmy obronne, racjonalizacja dla ucieczki przed przyjęciem nowych wiadomości, zwłaszcza zaburzających obecną wizję świata, ale na litość mroku, wystarczy sięgnąć do pierwszej lepszej książki z psychologii społecznej, żeby uświadomić sobie, że takie mechanizmy zachodzą i to cały czas.

Tyle, że wiedza i podstawowe procesy o których piszesz, są bardzo redukcjonistyczne, świadczą o tym, że patrzysz bardzo wąsko. Co wykazałem wyżej już dwa razy. Nie znaczy, że są nieprawdziwe. Ale są o tyle wąskie jak wąskie jest powiedzenie "człowiek to nic więcej tylko odpowiedni kod DNA". Jest to słuszne z punktu widzenia genetyki. Ale jest to uproszczenie.
Sęk w tym, że moją wizją świata nie jest prymitywny bio - psycho -scjentyzm. Tylko krytycyzm w stosunku do wszelkich świętych krów i wszelkich mitów. Tobie się wydaje, że propagujesz jedynie słuszną naukę, ja staram się wskazać że propagujesz mit.
Ja cały czas twierdze tylko, że terapeuta który upraszcza wszystko tak jak może najbardziej, redukuje człowieka do maszynki którą można zmanipulować, w gruncie rzeczy nie jest PSYCHOTERAPEUTĄ!
Nah, 4-5 razy tyle (klasyczna terapia, 100+ zł za godzinę, ja biorę 500, 400 przy sesjach dwugodzinnych). Tylko ja mam efekt zwykle w ciągu jednej-dwóch sesji, a follow-up po półtorej roku pokazuje, że efekty się utrzymują.

Jak to wygląda w wypadku terapii? Ile W SUMIE kosztuje typowa terapia, a ile W SUMIE praca ze mną? ;)

Porównajmy TE kwoty, wtedy pogadamy :)

Zależy od terapeuty, jak mówiłem u humanistów klient sam decyduje ile chce spotkań. A co do efektów to ja widzę pierwsze już po przestąpieniu progu gabinetu przez pacjenta:)

To nie ja muszę udowodnić, że pacjent przyjmuje wszystko. To Ty musisz udowodnić, że nie przyjmuje ABSOLUTNIE NICZEGO. Inaczej nie ma mowy o niedyrektywności i nie wrzucaniu.

A odnosząc się po raz kolejny do podstaw psychologii społecznej, nie ma możliwości żeby przynajmniej pewnych rzeczy nie przejmował.

Artur ale to jest oczywiste, że wpływ jest i będzie. Tylko nie czyńmy z tego Demona!!! Wpływ jest też wtedy jak spytasz przypadkowego przechodnia o godzinę. On jest wszędzie. Tak jak wszędzie są drobnoustroje. Ale nie czyńmy z tego, do jasnej cholery religii!!!
Przepraszam aż się uniosłem:)

1) W coachingu też jest superwizja. Doucz się, zanim będziesz się wypowiadał, bo znowu bzdury pleciesz.

W takim razie cieszę się bo nie mamy doczynienia w coachingu jedynie z pełną liberalizacją o którą tak zabiegasz, ktoś jednak to nadzoruje. Choć zakładam, że skala jest mniejsza. Poza tym jeśli zakładasz jedno spotkanie z klientem to superwizja wiele mu nie pomoże:) Superwizor powie Ci, żeś spaprał sprawę a klient i tak wyczerpał limit spotkań:)

2) Redukować? Jasne. Ale nigdy nie usunąć całkowicie, albo nawet w większości. Zwłaszcza, że superwizor w terapii zwykle jest z tej samej szkoły terapeutycznej, a więc tym trudniej jest mu dostrzegać wrzuty będące efektem indoktrynacji do ideologii danej szkoły.

Dlatego warto dobierać superwizora z innej szkoły. Znając praktykę to jednak zwykle z innej. Często terapeuci z jednego regionu, grupują się niezależnie od modalności i biorą jednego superwizora.
Mogę sobie mówić różne rzeczy, tylko że jak będę sobie wmawiał bzdury niezgodne z podstawową wiedzą psychologiczną, socjologiczną i neurologiczną, nie sprawi to, że te bzdury staną się prawdą.

Bo tu nie chodzi o filozofię, tylko o znajomość podstawowych danych, przed którymi uciekasz.

No właśnie warto byś tą swoją podstawową wiedzę wzbogacił o bardziej zaawansowaną. Może wtedy zaczniesz wyciągać szersze wnioski.
Jaka to jednostka chorobowa gdzie pacjent wszędzie widzi manipulacje i czuje się sterowany z zewnątrz?

Znajomość podstaw psychologii społecznej (i nie tylko, bo te same kwestie porusza też choćby rozwojowa) jest teraz jednostką chorobową dla psychoanalityków? Fascynujące :D

Nie jestem psychoanalitykiem, pracuję psychodynamicznie.
Jeśli twierdzisz, że znajomość psychologii społecznej i rozwojowej prowadzi do wniosku, że człowiek jest manipulowalną maszynką, to oświadczam, że nie!! Można wyciągać szersze wnioski. Spytaj kolegów i koleżanek z roku:)
Super - nie zmienia to faktu, że wywołuje efekty, a o tym piszę od początku i to do Ciebie nie chce jakoś dotrzeć.

To nieporozumienie. Do mnie to dociera, tylko nie jest jedyną rzeczywistością przez której pryzmat widzę świat..

Chyba zafiksowałeś się na słówku manipulacja, więc pozwól, że je wymienię na bardziej neutralne emocjonalnie - WPŁYW.
Ja biedny zmanipulowany:)

Bardzo. I jeszcz przed tym uciekającym. Bo przyznaje, to na początek mało przyjemna filozofia do przyjęcia - najpierw trzeba zaakceptować, że kierujemy się automatyzmami, żeby móc te automatyzmy zmienić, a wiele osób jest zbyt próżnych na to.

No założenie w gruncie rzeczy identyczne jak u psychoanalityków. Tam automaty wyprodukowane są w dzieciństwie u Ciebie biologicznie. Neuropsychoanaliza też ten pierwiastek bierze pod uwagę. Ale jak piszę do znudzenia. SĄ JESZCZE INNE:)
Również nasz mózg nam nie pomaga, dając nam choćby złudzenie jednoczesnego podejmowania świadomie decyzji i reakcji, podczas gdy wiemy już, że najpierw pojawia się reakcja, a dopiero 0.5 sekundy później świadomość tą reakcje racjonalizuje w formie decyzji.

Nie zgadzam się, że 0.5. Czasem 0,4 czasem 0,6 a czasem w ogóle jeżeli reakcja jest poza świadomością. Więc nie upraszczaj proszę!!
Jeden automat manipuluje drugim automatem, pomijając te nieliczne chwile, gdy automat na chwile staje się bardziej świadomy i coś w sobie zmienia na przyszłość.

To wbrew pozorom filozofia bardzo optymistyczna, bo daje podstawy do zmiany i to potencjalnie ogromnej. Natomiast wymaga ona zaakceptowania czegoś, na co próżność wielu ludziom po prostu nie pozwoli. Jak to? Ja nie mam pełnej kontroli nad swoim życiem w każdej chwili?

Identycznie mówi Freud na początku jednego z rozdziałów wstępu do psychoanalizy. Nie mam czasu szukać ale idzie jakoś tak "W naszej próżności wszyscy sądzimy, że jesteśmy wolni i dlatego moje nauki będą w was budzić opór bo powiem wam, że wasza wolność jest fikcją"

Nie bez powodu tak wiele religii i filozofii (Sufizm, wiele odmian Buddyzmu, Gurdżijewizm, niektóre odmiany Chrześcijaństwa) wskazywały na to, że ludzie są zahipnotyzowani, nieświadomi, że podążają za nawykami których nie są świadomi.
>

Zapomniałeś dodać psychoanalizę:)
Tyle, że ja Artur generalnie nawet się z tym zgadzam ale nie redukuje swojego obrazu człowieka tylko do tego, w przeciwieństwie do Ciebie.
No widzisz, a Ty cały czas maniakalnie się tego NLP trzymasz :D Biedactwo. Przerazi Cię pewnie jak Ci powiem, że akurat metod NLP stosuje w mojej pracy z 15% :D

To gdzieś tyle co ja:) Tylko moje NLP jest z pewnością mniej wyedukowane. Zaliczyłęm tylko parę kursów dla właścicieli małych i średnich przedsiębiorstw parę lat temu:) Ale te szkolenia bardziej oscylowały wokół skutecznej sprzedaży i marketingu, niż osobistej zmiany.
Modyfikujesz i wzbogacasz? Może. Ale ja nie mówię o kosmetyce, ale o poważnej zmianie. A to wymaga duuużego wyjścia poza swoją strefę komfortu.

Ja nie czuję potrzeby poważnej zmiany:) Uważam, że mój jest skuteczny:) Proszę nie stosuj tych freudowskich zabiegów i nie wyrywaj mnie z mojej ciemnej jaskini, bo światło Twojej wiedzy może mnie jedynie oślepić:)
Biedny manipulator terapeuta niedyrektywny ma niestety dużo więcej władzy niż mu się wydaje, przez co jeszcze biedniejszy jest jego klient.

Ja wiem, że mam bardzo dużo władzy, czuję brzemię i odpowiedzialność. Psychoterapeuta, który ni czuje władzy jest do kitu. Bo ta władza jest... Problem w tym jak ją wykorzystamy... Chodzi przecież o to by pomóc..
Ah, tacy co myślą jak ja - dokształceni. Tacy co myślą inaczej niż ja - niedokształceni.

Wiem, wiem, na termin manipulacja jesteś uczulony. To jak inaczej nazwałbyś powyższe gierki retoryczne?

Wziąwszy pod uwagę, że używam ich w stosunku do Króla manipulacji, co najwyżej dziecinną igraszką:)

Pozdrawiam:)

[edited]Artur Król
edytował(a) ten post dnia 06.05.10 o godzinie 21:15[/edited
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Stagnacja psychoterapii

Rafał Jaworski:
Zatem kilka osób tak postrzega:) I nie chodzi tu bynajmniej o moje odbicia w lustrze:)

Tzn. które? Ktoś się zgłosił tutaj na forum? Choć plusika postawił?
Więc ta idealna korelacja odwrotna o której piszesz. To idealne prymitywne bambuły mające na celu nic więcej jak uzasadnianie

Tajest, idź dalej w ideologie i nazewnictwo, a nie fakty.
1. Profesorowie i doktorzy zajmują się najczęściej teorią a wynalazek według prawa jest dzidziną praktyczną.

Podobnie jak np. praca z klientem coachingowym czy terapeutycznym i metody tej pracy. A o tym właśnie mówimy i na to to był argument. Dziękuje, za przyznanie.
"Według danych na 2007 rok 29 proc. zgłaszanych do opatentowania wynalazków pochodzi z sektora sektora gospodarczego. Są to np.: spółki akcyjne, podmioty gospodarcze. 44,1 proc. z sektora nauki czyli szkoły wyższe, Polska Akademia Nauk itp. Spora część, bo aż 26,9 proc., zgłaszających to osoby fizyczne."
To z Polskiego urzędu patentowego. Jakoś tu nie ma Twojej idealnej korelacji odwrotnej. Biorąc pod uwagę fakt, że w spółkach pracują również naukowcy korelacja jest raczej właściwa.

Tutaj nie ma akurat żadnej korelacji, bo dane te w żaden sposób nie odnoszą się do wykształcenia zgłaszających, więc argument nie ma odniesienia. Chybione.
3. Wpisz sobie w polskiej wikipedii hasło wynalazcy. Tam jest lista tych najsłynniejszych. Policz sobie ilu z nich było samoukami, weź pod uwagę że pierwszy uniwersytet techniczny powstał pod koniec XVIII w.

Wpisałem w angielskiej, jest pełniejsza. Ok. 50%, przy czym procenty zdecydowanie wzrastają przy przełomowych wynalazcach.
4. Wreszcie przeproś, że obrażasz inteligencje użytkowników tego forum:)

To nie zgadzanie się z Tobą jest teraz obrażaniem inteligencji użytkowników forum? Fascynujące...
To "rozwiązanie" nie jest moje.

W kontekście dyskusji, jest.
Ono funkcjonuje, tak jak wszystko w życiu społecznym ma szereg wad które można poprawiać.

W Chinach funkcjonują więzienia polityczne. Czy tak jak wszystko w życiu społecznym mają szereg wad, które można poprawić?
Dlatego konstruktywny krytycyzm jest mile widziany. Powtarzam krytycyzm, nie negatywizm.

Innymi słowy "masz prawo akceptować moją ideologię, co najwyżej masz prawo sugerować drobne poprawki, ale ani mi się waż podważać całego paradygmatu, heretyku".

Sorry, nie bawię się w to. Jak paradygmat jest do niczego, konstruktywny krytycyzm polega na sugerowaniu zmiany paradygmatu i nie ma to nic wspólnego z negatywizmem.
szpitale do życia. W gruncie rzeczy szpitale te są dziś dobrowolne poza oddziałami podsądnymi oraz poza oddziałami

Mam wrażenie, że nie masz pojęcia za wiele o polskim prawie w tej kwestii. Nie tylko zresztą polskim.
Rozumiem, że za przypadki dyskusyjne przyjmujesz np:
leczenie samobójców.
leczenie depresantów, którzy są w takiej fazie, że nie potrafią wstać z łóżka by załatwić swoje potrzeby.
Przy dobrowolności leczenia oni będą musieli radzić sobie sami..

Patrząc po sytuacji brytyjskiej, może się po drodze np. okazać, że nagle jest ich zdecydowanie mniej, bo nie otrzymują wsparcia w swojej roli pacjenta, jaką dotychczas otrzymywali.

Jak to jest, że w chinach najpopularniejszą fobią jest fobia przed wciągnięciem członka do wnętrza ciała, a w polsce taka fobia jest praktycznie nieznana?
OLZO szpital Babińskiego w Krakowie.
http://babinski.pl/oddzial-leczenia-zaburzen-osobowosc...

Prosiłem o bibliografię, nie o stronę www na której każdy może napisać co chce (a i Twoja teza o 90% jakoś nie występuje, z tego co widzę).

Innymi słowy, podajesz dane z powietrza.
2) A co z badaniami pokazującymi, że 20-30% osób po prostu zapisanych na sesję terapeutyczną już funkcjonuje lepiej?

Przy założeniu, że zapisali się sami. Dla mnie to oczywista oczywistość:) Jak ktoś idzie porozmawiać z fachowcem wierzy, że to mu coś da a wiara czyni cuda:).

Bez tego założenia, to dane ogólne.
Fascynujące, chętnie się zapoznam. W mojej psychodynamicznej modalności nie zakłada się literalnie, kiedy będzie koniec.

Jeśli mnie pamięć nie myli: Hubble, Duncan i Miller, 1999, The Heart & Soul of Change: What works in psychotherapy, APA, Waszyngton.
Najbardziej podoba mi się założenie humanistyczne w tym względzie. Mianowicie klient sam decyduje, czy starczy mu jedna sesja, czy chce chodzić do końca życia. Obowiązkiem terapeuty po każdej sesji jest pytanie:
Czy chce Pani/Pan umówić się na następną sesje?

Jednocześnie, na początku terapii stawiając ramy p.t. "terapia psychodynamiczna standardowo trwa 5-7 lat" od razu budujesz w umyśle klienta obraz tego jak ma to działać i kiedy może oczekiwać efektów.
Ja uważam, że liberalizacja jest b. duża. Masz do wyboru dziesiątki paradygmatów. Pełna liberalizacja kojarzy mi się z chaosem i anarchią. Z licytacją na allegro organów do przeszczepu itp. Bardzo ryzykowne.

A chaos i anarchia są złe same w sobie? Dla Ciebie podejrzewam, że tak. Dla mnie są bardzo zdrowe i stanowią podstawę wszystkiego, ponieważ pozwalają na wykształcenie samoorganizacji.
Jednostronna perspektywa skrzywia. Warto spojrzeć na problem z wielu perspektyw. Patrzysz przez pryzmat li tylko wpływu.

Patrzę przez pryzmat bardzo wielu dziedzin, od psychologii, przez neurologię, biologię, ekonomię, aż po teatr improwizacyjny. Przykro mi, jeśli nie patrzę akurat przez pryzmat psychoanalizy...
biznesu. Niestety w moim przekonaniu dla psychoterapii nie do końca. Czy psychologiczne przygotowanie polega na przekonaniu, że w 99 proc. jesteśmi nieświadomi i łatwo sterowalni? Może zrób ankietę wśród psychologów. Ja sam znam kilku, którzy odrzucają takie uproszsczenia, które dla Ciebie są faktami.

Oczywiście, że odrzucają, w identyczny sposób w jaki 90% psychologów uważa, że jest mniej podatna na manipulacje niż przeciętny psycholog ;)

Pewne rzeczy stanowią po prostu:
a) tabu, więc o nich nie myślimy - nie bez powodu badań n.t. procesów hierarchicznych i gier statusowych jest zdumiewająco mało, mimo że dostępne wyniki są bardzo wyraźne
b) coś strasznie trudnego do przełknięcia, bo nie pozwala nam na to nasze ego. Złudzenie posiadania większego wpływu realnie niż posiadamy jest też po prostu przystosowawcze i przydatne do przetrwania - nie bez powodu okazuje się, że dopiero depresanci są realistami, a normalnie funkcjonujący ludzie mniejszymi lub większymi optymistami. Również nie bez powodu nasz mózg oszukuje nasza świadomość, sugerując, że podejmujemy różne decyzje w świadomie, podczas gdy rzeczywiście najpierw następuje podjęcie decyzji na poziomie emocjonalnym, a świadomość włącza się 0.5 sekundy później.

Z tego powodu można by wręcz powiedzieć, że w kontekście tu i teraz jesteśmy w 100% nieświadomi, bo świadomość jest ZAWSZE o 0.5 sekundy spóźniona. Natomiast ma ona możliwość wpływania na to co będzie w przyszłości i to jest jej ogromna siła.
W pierwszym akapicie mojej odpowiedzi wskazałem Ci jakie są Twoje badania,

Trafne i celne? Dziękuje :)
wniosków. W naukach społecznych, każde badanie jest uproszczeniem. A informacje z badań społecznych nie są jakimiś obiektywnymi faktami tylko interpretacjami.

Super, dlatego tak często odnoszę się do nauk ścisłych, a konkretnie do neurologii :) Co i Tobie polecam.
niech obowiązują. Ty podajesz, gdzieś przeczytane wyniki, bardzo kontrowersyjnych badań, które pasują do Twojej ideologii i głosisz tę ideologię wszem i wobec.

Które badania które cytuje są rzekomo kontrowersyjne? Bo te o 99.5% nieświadomości to neurologia, nie psychologia ;) Nauki ścisłe, stary.
Czy jeśli usuwam się przepuszczając osobę idącą z naprzeciwka w wąskim korytarzu to okazuję swoim zachowaniem, że ona jest wyżej czy niżej w hierarchii ode mnie?

Liczy się pierwsza, instynktowna reakcja. Jeśli zbierasz się do ustąpienia, jesteś wyżej. Możesz próbować to sztucznie zmodyfikować, zmusić się do wymuszenia pierwszeństwa, ale to będzie ładnie widać z boku.
Rozumiem, że jeśli to będzie mięśniak dwa razy szerszy ode mnie to będzie to moja podległość wobec niego. Jeśli drobna kobieta, czy niepełnosprawny starzec to szacunek i raczej ich podległość wobec mnie, bo jestem wpaniałomyślny i mimo, że mógłym ich roznieść to jednak przepuszczam.

Popełniasz klasyczny błąd myląc hierarchię z siłą, podczas gdy wcale nie jest to równoznaczne.

Btw. Szacunek wobec starca jest właśnie uznaniem jego wyższości w hierarchii ;)
Także to co dla Ciebie jest li tylko nieświadomym procesem może być również wyuczoną postawą. Np. w Japonii kobieta usunie się zrobić miejsce mężczyźnie w takim korytarzu, bowiem tak jest wychowana, w Polsce to mężczyzna się usunie.

W Japonii kobieta jest niższa w hierarchii stadnej, zawsze i wszędzie. W Polsce często będzie wysoko.
Czynisz z faktu, że relacja między ludźmi jest formą bezpośredniej komunikacji, swoistą religię manipulacji. Jakbyś uważał, że jeden zawsze jest lepszy i zmanipuluje tego drugiegorszego.

NIE! Obaj będą manipulowali sobą na wzajem, w dużej mierze nieświadomi tego. Pacjent będzie warunkował terapeutę tak samo, jak terapeuta pacjenta i na to również trzeba mieć uwagę. W pewnym stopniu przy terapii omawia to przeciwprzeniesienie, ale wcale nie do końca, bo obok klasycznego przeniesienia i przeciwprzeniesienia jest też sporo warunkowania związanego z samymi ramami sesji terapeutycznej.

Zresztą klasycznym przykładem tego, który pewnie miałeś na kursie terapii, będą gry pacjentów, choćby te opisane przez Berne'a.
Podaj choć trzy takie procedury. Właściwe dla kierunków "niedyrektywnych", które nie występują w "dyrektywnych" I możemy rozmawiać dalej..

Sama sytuacja terapeutyczna tworzy taką procedurę. Z reguły klient jest gościem a terapeuta gospodarzem, zatem klient jest już na początku umniejszony. Ale najbardziej "niedyrektywni" humaniści nawet z tego czasem rezygnują. Jest też oczywiste, że klient przychodzi po pomoc a to zawsze budzi jakiś stres i napięcie w rodzaju: "jestem słaby i przychodzę po pomoc do kogoś silniejszego". U Ciebie podczas jednego spotkania nawet tego nie zdążysz przepracować;)

U mnie jest to przepracowane jeszcze przed spotkaniem poprzez odpowiednie nadanie ram sesji, a następnie wzmacniane podczas sesji w związku ze strukturą sesji. Ale to taki drobiazg.

Obejrzałeś moje sesje, tak swoją drogą, od początku do końca i na tej podstawie się wypowiadasz? Czy na podstawie własnych fantazji?
Sorry ale klientowi coacha czy NLPera NFZ nie pokryje kosztów leczenia.

No masz racje, np. do mnie musi zamiast tego przepracować 20 godzin w kuchni dla bezdomnych.
Z ich usług nie będą mogli korzystać za darmo klienci choćby ośrodków interwencji kryzysowych. Także z poziomu praktycznego wymogi nie są identyczne.

Do wykonywania zawodu - oczywiście że są. Do uzyskania dodatkowych korzyści w postaci refundacji z NFZ? U nas może nie. W UK np. bez problemu - mam znajomych coachów i nlperów którzy mają wręcz większość klientów z ich NHSu.
Tak samo jak NFZ nie sfinansuje żadnej operacji wykonywanej przez domorosłego chirurga. Jak widzisz jest więc postęp i są różnice.

Jak widzisz co do wykonywania zawodu, nie. Co do refundacji, ewentualnie, ale patrząc na fakt, że nasze prawo idzie raczej w stronę prawa unijnego - i to niedługo.

Btw. Na zachodzie ubezpieczalnie odchodzą od dłuższego czasu od refundowania psychoanalizy i podobnych terapii długoterminowych na rzecz CBT. Czy to oznacza, że wedle Twoich założeń na zachodzie psychoterapia zostaje zrównana z NLP? ;)
Tyle, że wiedza i podstawowe procesy o których piszesz, są bardzo redukcjonistyczne, świadczą o tym, że patrzysz bardzo wąsko.

"Ten fakt jest redukcjonistyczny, więc go będę ignorował." Grawitacja też jest bardzo redukcjonistyczna w stosunku do innych możliwych teorii. Ale jest też faktem. Podobnie tutaj.
Co wykazałem wyżej już dwa razy.

Ani razu, niestety.
"człowiek to nic więcej tylko odpowiedni kod DNA". Jest to słuszne z punktu widzenia genetyki. Ale jest to uproszczenie.
Sęk w tym, że moją wizją świata nie jest prymitywny bio - psycho -scjentyzm.

To miło, moją też nie. Tyle, że przy mojej wizji świata nie pozwalam sobie na luksus ignorowania faktów w imię ideologii.
Tylko krytycyzm w stosunku do wszelkich świętych krów i wszelkich mitów. Tobie się wydaje, że propagujesz jedynie słuszną naukę, ja staram się wskazać że propagujesz mit.

To dziwne, bo ja widzę wyraźnie, że Ty propagujesz mit i nawet go nie dostrzegasz ;)
Ja cały czas twierdze tylko, że terapeuta który upraszcza wszystko tak jak może najbardziej, redukuje człowieka do maszynki którą można zmanipulować, w gruncie rzeczy nie jest PSYCHOTERAPEUTĄ!

Twierdź sobie co chcesz, każdy ma prawo do własnej religii. Jak będziesz chciał pogadać o faktach, wtedy daj znać :)
Nah, 4-5 razy tyle (klasyczna terapia, 100+ zł za godzinę, ja biorę 500, 400 przy sesjach dwugodzinnych). Tylko ja mam efekt zwykle w ciągu jednej-dwóch sesji, a follow-up po półtorej roku pokazuje, że efekty się utrzymują.

Jak to wygląda w wypadku terapii? Ile W SUMIE kosztuje typowa terapia, a ile W SUMIE praca ze mną? ;)

Porównajmy TE kwoty, wtedy pogadamy :)

Zależy od terapeuty, jak mówiłem u humanistów klient sam decyduje ile chce spotkań. A co do efektów to ja widzę pierwsze już po przestąpieniu progu gabinetu przez pacjenta:)

Oj, nie dam Ci tak łatwo się wymigać. Policzmy sobie.

Psychoanaliza, 5 lat, spotkania 1 w tygodniu, cena spotkania 100zł.
Zakładając, że są jakieś przerwy, święta, uprośćmy, że praca jest przez jedynie 50 tygodni rocznie.

Suma: 50x100x5=25.000, dwadzieścia pięć tysięcy złotych. Licząc optymistycznie, bo będą i tacy, którzy będą chodzili 7 lat 2x w tygodniu, czyli 100x100x7= 70.000 siedemdziesiąt tysięcy złotych. I do tego jaka wygoda, klient raz zdobyty przychodzi przez siedem kolejnych lat.

Albo wersja gestaltowska znajomej, rok, 1x w tygodniu, 110 zł. 5.500 zł w sumie.

Coaching u Artura - większość klientów: 1 sesja dwugodzinna, 800 zł, lub dwie sesje dwugodzinne, 1600 zł. Nieliczni klienci pakiet 8
godzin, 2400zł.

Jakby nie patrzeć, mój typowy klient wydaje od ponad dwóch do prawie DZIEWIĘĆDZIESIĘCIU razy MNIEJ, niż typowy klient terapeutyczny. Więc jakiekolwiek argumenty odnośnie mojej ceny uważam za po prostu śmieszne.

Powiem Ci szczerze - gdyby moja typowa praca zajmowała rok, jak typowa terapia, też liczyłbym klientowi 100 zł za godzinę. Co mi tam, skoro w perspektywie roku ten klient to 5.000 zł, a ja nie muszę marnować czasu na promocję przez większą część tego roku?

Moje ceny są tak wysokie właśnie dlatego, że mam taką a nie inną skuteczność. Gdyby były niższe, przy takiej skuteczności nie opłacałoby mi się po prostu pracować.
Artur ale to jest oczywiste, że wpływ jest i będzie. Tylko nie czyńmy z tego Demona!!! Wpływ jest też wtedy jak spytasz przypadkowego przechodnia o godzinę. On jest wszędzie. Tak jak wszędzie są drobnoustroje. Ale nie czyńmy z tego, do jasnej cholery religii!!!
Przepraszam aż się uniosłem:)

Jasne, nie czyńmy. Ale bądźmy go świadomi i nie udajmy, że go nie ma, nazywając metody "niedyrektywnymi".
W takim razie cieszę się bo nie mamy doczynienia w coachingu jedynie z pełną liberalizacją o którą tak zabiegasz, ktoś jednak to nadzoruje.

Superwizja jest właśnie objawem liberalizacji - bo sami się na to decydujemy.

Podobnie jak terapeuci zresztą, z których wielu wcale superwizji się nie poddaje i takie są fakty.
Dlatego warto dobierać superwizora z innej szkoły. Znając praktykę to jednak zwykle z innej. Często terapeuci z jednego regionu, grupują się niezależnie od modalności i biorą jednego superwizora.

Powiedzmy, że spotkałem się z czym innym, ale może są różnice regionalne.
Bo tu nie chodzi o filozofię, tylko o znajomość podstawowych danych, przed którymi uciekasz.

No właśnie warto byś tą swoją podstawową wiedzę wzbogacił o bardziej zaawansowaną. Może wtedy zaczniesz wyciągać szersze wnioski.

Stary, chętnie stanę z Tobą w szranki na wiedzę (umiejętności zresztą też, ale tu nie o tym), zarówno podstawową, jak i zaawansowaną. Wątpię, byś długo ustał w ringu.
Nie jestem psychoanalitykiem, pracuję psychodynamicznie.
Jeśli twierdzisz, że znajomość psychologii społecznej i rozwojowej prowadzi do wniosku, że człowiek jest manipulowalną maszynką, to oświadczam, że nie!! Można wyciągać szersze wnioski. Spytaj kolegów i koleżanek z roku:)

Oj, nie jedną rozmowę się swego czasu miało w temacie ;) A Ty?
To nieporozumienie. Do mnie to dociera, tylko nie jest jedyną rzeczywistością przez której pryzmat widzę świat..

"Efekty są, ale ja nie chcę patrzeć przez tą rzeczywistość, więc je zignoruje"
No założenie w gruncie rzeczy identyczne jak u psychoanalityków. Tam automaty wyprodukowane są w dzieciństwie u Ciebie biologicznie.

Nie. U mnie produkowane są na bieżąco w każdej chwili, w oparciu o pewien, mający silne predyspozycje w określonych kierunkach system.
Nie zgadzam się, że 0.5. Czasem 0,4 czasem 0,6 a czasem w ogóle jeżeli reakcja jest poza świadomością. Więc nie upraszczaj proszę!!

Możesz się nie zgadzać ile chcesz. Ja mówię o danych, nie o opiniach.
Identycznie mówi Freud na początku jednego z rozdziałów wstępu do psychoanalizy. Nie mam czasu szukać ale idzie jakoś tak "W naszej próżności wszyscy sądzimy, że jesteśmy wolni i dlatego moje nauki będą w was budzić opór bo powiem wam, że wasza wolność jest fikcją"

No widzisz, dziadek Freud w paru momentach się całkiem trafnie wstrzelił ;)
Ja nie czuję potrzeby poważnej zmiany:) Uważam, że mój jest skuteczny:)

Super, uważaj dalej. Tylko znów, nie dyskutuję o religii ;)
Ja wiem, że mam bardzo dużo władzy, czuję brzemię i odpowiedzialność. Psychoterapeuta, który ni czuje władzy jest do kitu. Bo ta władza jest... Problem w tym jak ją wykorzystamy... Chodzi przecież o to by pomóc..

Ah, czyli jednak ta niedyrektywność nie jest taka niedyrektywność, o czym od początku pisałem? ;)
Wziąwszy pod uwagę, że używam ich w stosunku do Króla manipulacji, co najwyżej dziecinną igraszką:)

Biorąc pod uwagę proporcję w naszej dyskusji, coś podejrzewam, że jednak korona w tej kwestii należy do Ciebie ;)
Tomasz J.

Tomasz J. specjalista ds.
marketingu w branży
hotelarskiej

Temat: Stagnacja psychoterapii

Witam Państwa serdecznie.
Jestem studentem V roku na Wydziale Ekonomii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Prowadzę badania do swojej pracy magisterskiej.
Badania dotyczą zachowań ekonomicznych i podejmowania decyzji - generalnie ekonomii behawioralnej
Porównuję zachowania w pewnych obszarach między menedżerami i przedsiębiorcami z jednej strony a pracownikami wykonawczymi z drugiej
Mam już dość dużo respondentów - pracowników wykonawczych, a stosunkowo mniej menedżerów i przedsiębiorców. Aby badania były rzetelne potrzebuje więcej respondentów z drugiej grupy, aby obydwie grupy ilościowo się zrównoważyły
W związku z tym mam OGROMNĄ prośbę – bardzo Państwa proszę o poświęcenie około 10 minut
na wypełnienie kwestionariusza

Oto link

http://www.moje-ankiety.pl/wypelnij/kwestionariusz/16302/

Z góry Państwu dziękuję i pozdrawiam

Tomasz Janus

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

Artur Król:

Hmm, a czy aby nie jest trochę tak, że standardowe metody pracy faktycznie są ograniczone?
też tak uważam -:))
A mimo tego, od tych 40 lat nie pojawił się żaden nowy znaczący paradygmat psychoterapeutyczny.

ciekawe dlaczego. Może to wina starych mitów ? które tak trudno wyeliminowąć z obiegu?

Włochom spodobał się mój tekst uznali go za wartościowy i znalazł się tutaj.
http://genitorisottratti.it/2010/05/maggio-2010-sa...

Tłumaczenie
Chciałam prosić Was o rozpowszechnienie tego tekstu który napisałam ponieważ UWAŻAM, ze należy zacząć właśnie od starych mitów, żeby można było zrobić trochę porządku w naszych społeczeństwach. Jest tyle stowarzyszeń, fundacji które od lat działają a pomimo to nie idzie rozwiązać problemów - ja tego nie mogę zrozumieć, jak to możliwe, że tyle osób walczy przeciwko niesprawiedliwości i przemocy ale praktycznie cały czas jesteśmy w tym samym punkcie wyjścia - jakaś przyczyna musi chyba być - uważam, że zaczyna się od ZŁEJ STRONY! Stare mity cały czas są w obiegu a DZIECI nadal CIERPIĄ a DOROŚLI nie potrafią komunikować z płcią przeciwną i MY też cierpimy!
Jedno wielkie zamieszanie!
Osób takich jak Alice Miller

które miały ważne rzeczy do powiedzenia [zmarła 14.05.2010] środki masowego przekazu nie dopuszczały do głosu chciałabym, żeby chociaż po jej śmierci dorośli mieli możliwość jej poznania.
Myślę, że pierwszą rzeczą jaką należy zrobić aby ŚWIAT stał się wolny od przemocy i żeby dzieci nie doświadczały przemocy we własnych rodzinach, to wyeliminowanie z obiegu we wszystkich społeczeństwach STARYCH MITÓW o rodzinie, kobietach i mężczyznach bo to nie jest prawda, że:

1. Dzieci mogą czuć się bezpiecznie w rodzinie 2. Że rodzina chroni dzieci 3. Że matki kochają swoje dzieci 4. Że matki nie są agresywne 5. Że kobiety nie są agresywne 6. Że mężczyźni są bardziej agresywni od kobiet

Tak długo jak te stare mity będą cały czas powtarzane i rozpowszechniane przez środki masowego przekazu, trudno będzie, ludziom zrozumieć, że przemoc ma swoje korzenie właśnie w miejscu, które chcemy nadal uważać za najpiękniejsze, najprzyjemniejsze miejsce na ziemi - to znaczy w RODZINIE. W tej rodzinie, którą nadal uważamy za coś POZYTYWNEGO ale pozytywna ona nie jest. Rodzina potrzebuje zmiany, należy ją leczyć!

Rodzina POWINNA BYĆ POZYTYWNA ale nigdy nie była i nie jest. Rodzina nie jest tylko zagrożeniem dla dzieci i kobiet, ale także dla mężczyzn.

Mamy już statystyki dot. przemocy wobec dzieci i kobiet, ale wciąż brakuje statystyk na temat przemocy stosowanej wobec mężczyzn ze strony kobiet i matek.

To nieprawda, że mężczyźni są agresywni a kobiety nie. Różnica jest pomiędzy nimi tylko taka, że społeczeństwo pozwala kobietom na głośnie mówienie o ich cierpieniu a mężczyznom społeczeństwo jeszcze tej możliwości nie daje.

Wiemy już, że mężczyźni którzy stosują przemoc mieli rodziców którzy stosowali przemoc. Może być do agresywny ojciec i słaba matka ale może być też odwrotnie agresywna matka i słaby nie umiejący obronić dziecka ojciec lub oboje rodzice agresywni, zaburzeni emocjonalnie, stosujący nie tylko przemoc fizyczną ale i psychiczną łącznie z wykorzystywaniem seksualnym o który dzisiaj tak głośno.

Musimy zacząć od krytycznego spojrzenia na matkę, która została postawiona na PIEDESTALE i biada temu, kto odważy się cokolwiek złego na nią powiedzieć, ona jest DOSKONAŁA, ona kocha dzieci.

Ale to wszystko to stare mity którym należy się wreszcie sprzeciwić i wyeliminować z obiegu. Kobiety mają te same problemy z przemocą co mężczyźni. Musimy przestać uważać że kobiety są łagodniejsze od mężczyzn.

Matki muszą poświęcać więcej uwagi swoim synom jak są mali i kochać ich ponieważ mali chłopcy, którzy potem staną się mężczyznami potrzebują być kochanymi tak jak tego potrzebują córki które potem staną się dorosłymi kobietami. Tak więc należy obalić stare mity!

Rodzina jest najważniejszą rzeczą w każdym społeczeństwie ponieważ jest najmniejszym elementem, który tworzy społeczeństwo.

Jeżeli ten najmniejszy element jest CHORY to społeczeństwo nie może być ZDROWE. Tak więc, żeby wyeliminować przemoc na świecie i w stosunku do dzieci, kobiet, mężczyzn musimy zacząć leczyć rodzinę, ten najmniejszy element społeczeństwa. Musimy zacząć od dołu a nie od góry albo powiedzmy od początku a nie od końca.

MUSIMY CHCIEĆ I MIEĆ ODWAGĘ PRZYZNAĆ, ŻE RODZINA NIGDY NIE BYŁA I NIE JEST BEZPIECZNYM MIEJSCEM DLA NIKOGO.
Musimy skończyć z powtarzaniem, że nasi rodzice nauczyli nas zdrowych zasad ponieważ gdyby było to rzeczywiście prawdą to nie mielibyśmy problemów z przemocą w rodzinie i nie byłoby 70-85% dorosłych w moim kraju i myślę, że tyle samo w innych krajach którzy chcą mieć prawo do bicia dzieci i stosowania innego rodzaju przemocy w stosunku do dzieci.

ZASADY JAKICH NAS NAUCZONO W DOMACH BYŁY INNE - NAUCZONO NAS RESPEKTOWAĆ DOROSŁYCH, BAĆ SIE AUTORYTETÓW I NIGDY ICH NIE KWESTIONOWAĆ !

Przyjęliśmy prośbę rozpowszechniania tekstu Sabiny Gatti i do jej słów dodajemy, że instytucje które pełnią tylko rolę unicestwiania i kastracji praw i obowiązków obywateli, tracą prawo do bycia respektowanymi i należy je poddać dyskusji! A w tym wszystkim, duża odpowiedzialność spoczywa również na tych którzy je zatwierdzają bez realnego zajmowania się problemami rodzin w separacji, to znaczy prawie cała włoska klasa polityczna i ci wszyscy którzy zachowają się jak hipokryci z rodzicami, którzy chcą pozostać blisko swoich dzieci również po separacji, ponieważ następowanie w tym samym czasie separacji małżonków i separacja z dziećmi jest mechanizmem odbiegającym od normy, który chce się aby uznać jako "naturalny i oczywisty" żądając abyśmy wszyscy się pogodzili z tym. Zaangażujemy wszystkie nasze siły w walce przeciwko takiemu systemowi, w celu rzeczywistej ochrony nieletnich: naszych dzieci dzisiaj; mężczyzn i kobiet jutro.

Biorąc pod uwagę to, jak wiele więcej dowiedzieliśmy się przez ten okres czasu, wydaje się to być wręcz zastanawiające - skąd bierze się taka stagnacja?

jak wyżej

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

W to mało kto wierzy na dzień dzisiejszy ale może za 100 lat ludzie się obudzą
http://www.youtube.com/watch?v=FvkaYJAIZJk&feature=pla...Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 27.05.10 o godzinie 07:48

konto usunięte

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

Albo ta wiedza, też nie "uświadczysz" psychoterapeuty, który powie tobie to, tylko będzie "wciskał" tobie jakieś "pierdły".

http://www.blog.pl/ trzeba kliknąc na ARTYKUŁY i wybrać ten..

Niedokochane kobiety
2010-04-07 11:35:00; Helena Gąsior

"Takie kobiety bardzo łatwo zdradzają swoich stałych partnerów z różnymi mężczyznami, a do tego są bardzo często bezkrytyczne wobec swojego zachowania. Brak ojca to brak odpowiedzialności za sferę uczuciową" - pisze Łukasz. Czy faktycznie wychowywanie tylko przez matkę odbija się negatywnie na psychice i emocjach kobiet?



Kobiety wychowane bez ojców mają problemy z budowaniem dojrzałych relacji z mężczyznami - napisała na swoim blogu internautka o nicku wroclawiankajedna. W notce "Osierocony mózg" przytacza ona wyniki różnych badań naukowych, dowodzących, że nieobecność ojca w dzieciństwie rzutuje na całe życie dziewczynki. Brak własnego poczucia wartości, głód uczuć, a zarazem strach przed zaangażowaniem, wiązanie się ze starszymi partnerami, to niektóre z sytuacji, z jakimi borykają się w dorosłym życiu kobiety wychowywane tylko przez matkę. "Kobieta wychowana bez ojca średnio zna granicę dobra i zła, nienauczona jest odpowiedzialności, co w przyszłości może mieć znaczenie w jej postawie do potomstwa" - cytuje wroclawiankajedna wyniki jednego z badań. Tak przedstawiony temat spotkał się falą krytyki czytelników blogu, ale również z lawiną "życiowych" przykładów, potwierdzających postawione przez blogerkę tezy.

W oczach ma głód miłości, w sercu niebo, a w tyłku piekło...Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 27.05.10 o godzinie 09:01

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

że przemoc przekazywana jest z pokolenia na pokolenie też nie wierzymy

wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7539656...

"Urodziłaś mnie do kochania". Gdynia walczy z przemocą w rodzinie

"Urodziłaś mnie do kochania a nie do bicia..." - pod takim hasłem rozpoczął się w Gdyni program przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Przemoc pojawia się w rodzinach niezależnie od jej pozycję społecznej czy finansowej.

Socjologowie przebadali grupę 600 gdyńskich maturzystów - mówi wiceprezydent Michał Guć - 60 % z nich doświadczało w dzieciństwie przemocy i nie było to używanie "karcących klapsów" - 40 % przyznało, że byli bici pasem...

Przemoc pojawia się w rodzinach niezależnie od jej pozycję społecznej czy finansowej. Najłatwiej przyjąć, że zdarza się w tzw. rodzinach patologicznych, z problemami alkoholowymi. Znam takie sprawy, gdzie sprawcami przemocy byli profesorowie, lekarze - opowiada prokurator Zbigniew Owsiany - w ostatnim czasie pojawiła się sprawa, w której doktor psychologii znęca się nad żoną i dzieckiem.

- Takie przypadki trudniej udowodnić - przyznaje posłanka Iwona Guzowska - jeśli w ogóle wyjdą na światło dzienne to przed sądem taka osoba o nieposzlakowanej opinii jest bardziej wiarygodnym świadkiem niż ofiara przestępstwa. Trzeba zrobić wszystko, żeby sprawcy ponosili pełną konsekwencję swoich czynów, pełną karę - dodaje - a z drugiej strony trzeba też działać by do takich zdarzeń w ogóle nie dochodziło.

- Bardzo trudno wytłumaczyć ludziom, że słowo znaczy więcej niż pas - tłumaczy psycholog Ewa Szczypior - jest to głęboko zakorzenione myślenie, ze kary są szybsze, szybciej widać efekt. Przemoc w rodzinie przechodzi z pokolenia na pokolenie - tłumaczy lekarz psychiatra Grażyna Rymaszewska - jeżeli ktoś dostawał lanie w dzieciństwie i to go dyscyplinowało to swoje dzieci również bije.

Ten łańcuch dziedziczenia przemocy każdy może przerwać sam - przekonują specjaliści - być może wystarczy przypomnieć co czuliśmy do osoby, która okładała nas pasem i zastanowić się czy chcemy by to samo - wobec nas - czuły nasze dzieci.

konto usunięte

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

Kopernik też uważany był za heretyka

http://nospank.net/miller35.htm

We must hope that in the future all that Alice Miller contributed to the cause of humanity will be understood. In showing that the life of adults – their familial, social, and political life, all their history – revolves around childhood and children, Alice Miller, like her fellow countryman Copernicus four centuries earlier, put the world right-side-up again. Freud had failed to do it. By inventing the theory of drives, after his father's death and so as not to accuse him, he thereby returned to the old accusation against children as being the agents of the worst drives. Alice Miller, through empathically listening to her patients, understood that this theory was false and had the courage to denounce it. And courage was certainly needed because she found herself immediately rejected by a number of her former colleagues. However, in shining light on the principal origin of human violence, Alice Miller's work gives us hope for reducing, in its many forms, this violence stemming from ravaged childhoods.

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

http://www.youtube.com/user/dmackler58#p/a/u/2/wyL0jjI...Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 28.05.10 o godzinie 23:21

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

This song is from my album "Songs from the Locked Ward," written and recorded in the summer of 2009.

I wrote it as a testament to the horrors people suffer at the hands of psychiatry---the lack of empathy, the forced medication, the involuntary hospitalizations, the pseudoscience of psychiatric studies, the lies about genetic causes of mental problems, the corrupt ties of researchers to Big Pharma, the shallow and emotionally blind therapists, the denial of trauma, and the denial of full recovery, to name a few .

As a therapist, I've heard these stories---in painful detail---from my patients all too many times.

http://www.youtube.com/user/dmackler58#p/a/u/0/18Y8dMI...Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 28.05.10 o godzinie 23:26

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

http://www.iraresoul.com/

My name is Daniel Mackler and I am filmmaker and musician in New York City. I also worked for ten years as a psychotherapist in New York, though I ended my therapy practice on March 1st, 2010. My writings focus on the causes, consequences, and radical significance of childhood trauma. I see childhood trauma as ranging from the extreme, which is common, to the mild, which is so much MORE common that few even notice it at all, much less call them by its proper name. I view the norm in our culture as being highly traumatized, and I view the average, and even above-average, childhood as being extremely traumatic – and the average parent as lacking both awareness of this and deep empathy for the child.

I see our world growing more pathological, confused, polluted, overpopulated, and disturbed by the day – and I feel that to stand by and say nothing while we destroy our planet is irresponsible and even criminal. Yet I write with great hope – both for individual healing and for the collective healing of our world. I seek to offer a new perspective – on relationships, on enlightenment, on celibacy, on the pathology of the family system, and on the future of our species.

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

Wystarczy chcieć -:)) jest tego pełno

http://www.breggin.com/index.php?option=com_content&ta...

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

Tzn. które? Ktoś się zgłosił tutaj na forum? Choć plusika postawił?

niee, i być może z powodu dla którego i mnie trudno towarzyszyć tej dyspucie, gdyż miejscami mało precyzyjną jest i agresywną w tonie oraz to moje najważniejsze zastrzeżenie - dużo tu generalizacji...

A chaos i anarchia są złe same w sobie? Dla Ciebie podejrzewam, że tak. Dla mnie są bardzo zdrowe i stanowią podstawę wszystkiego, ponieważ pozwalają na wykształcenie samoorganizacji.

taak, gratuluję więc, podczas wojen zwłaszcza chaos i anarchia pozwoliły na wykształcenie wielu sprawnych samoorganizacji

Pacjent będzie warunkował terapeutę tak
samo, jak terapeuta pacjenta i na to również trzeba mieć uwagę. W pewnym stopniu przy terapii omawia to przeciwprzeniesienie, ale wcale nie do końca, bo obok klasycznego przeniesienia i przeciwprzeniesienia jest też sporo warunkowania związanego z samymi ramami sesji terapeutycznej.

tak, i sensowna superwizja bierze ten aspekt rzeczywistości pod uwagę a omawia raczej nie przeciwprzeniesienie tylko superwizor z terapeutą
U mnie jest to przepracowane jeszcze przed spotkaniem poprzez odpowiednie nadanie ram sesji, a następnie wzmacniane podczas sesji w związku ze strukturą sesji. Ale to taki drobiazg.

czy dobrze rozumiem że najpierw ramy i struktura sesji są argumentem "przeciw" a zaraz potem "za"?
W UK np. bez problemu - mam znajomych coachów i nlperów którzy mają wręcz większość klientów z ich NHSu.

w Australii ubezpieczenie pokrywa koszty Tarota, Arteterapii i innych form pomocy....
Psychoanaliza, 5 lat, spotkania 1 w tygodniu, cena spotkania 100zł.
Zakładając, że są jakieś przerwy, święta, uprośćmy, że praca jest przez jedynie 50 tygodni rocznie.
Suma: 50x100x5=25.000, dwadzieścia pięć tysięcy złotych. Licząc optymistycznie, bo będą i tacy, którzy będą chodzili 7 lat 2x w tygodniu, czyli 100x100x7= 70.000 siedemdziesiąt tysięcy złotych. I do tego jaka wygoda, klient raz zdobyty przychodzi przez siedem kolejnych lat.

Albo wersja gestaltowska znajomej, rok, 1x w tygodniu, 110 zł. 5.500 zł w sumie.

Coaching u Artura - większość klientów: 1 sesja dwugodzinna, 800 zł, lub dwie sesje dwugodzinne, 1600 zł. Nieliczni klienci pakiet 8
godzin, 2400zł.

Jakby nie patrzeć, mój typowy klient wydaje od ponad dwóch do prawie DZIEWIĘĆDZIESIĘCIU razy MNIEJ, niż typowy klient terapeutyczny. Więc jakiekolwiek argumenty odnośnie mojej ceny uważam za po prostu śmieszne.

typowy?? a skąd taka wiedza?
skoro już podajesz przykłady to czemu nie jesteś precyzyjny? nie bierzesz pod uwagę ISTDP (krótkoterminowej psychoterapii psychodynamicznej)gdzie TYPOWA terapia to 10, 15 20 a czasem 3 sesje i nie kosztują one więcej niż terapia długoterminowa
Moje ceny są tak wysokie właśnie dlatego, że mam taką a nie inną skuteczność. Gdyby były niższe, przy takiej skuteczności nie opłacałoby mi się po prostu pracować.

wysoka cena ma też tę "stronę" że powoduje że klient może myśleć że jest to coś szczególnego - bo trudno dostępnego czy dostępnego nie dla wszystkich to dobra strategia do pozyskiwania klienta i co za tym idzie - część klientów nigdy do Ciebie nie trafi, co (jak wszystko) ma swe dobre i złe strony...
Podobnie jak terapeuci zresztą, z których wielu wcale superwizji się nie poddaje i takie są fakty.

fakty??? wielu?? którzy terapeuci się nie poddają, czuję się urażona
Stary, chętnie stanę z Tobą w szranki na wiedzę (umiejętności zresztą też, ale tu nie o tym), zarówno podstawową, jak i zaawansowaną. Wątpię, byś długo ustał w ringu.

ups...to merytoryczny argument;)bo chyba nie zrozumiałam
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Stagnacja psychoterapii

Magdalena Matejczyk:
taak, gratuluję więc, podczas wojen zwłaszcza chaos i anarchia pozwoliły na wykształcenie wielu sprawnych samoorganizacji

Jeśli sięgniesz do historii wojen, ale tak faktycznie, to mozesz się akurat wręcz zdziwić jak sprawnych.

Ja wiem, że ludzie są uprzedzeni i kulturowo terminy "chaos" i "anarchia" są u nas negatywnie nacechowane. Tyle tylko, że historia mówi naprawdę coś nieco innego.

A przy okazji wojen największe bestialstwo było praktycznie zawsze efektem uprzedniej, reżimowej organizacji. Wandea przy okazji rewolucji francuskiej, chociażby.
tak, i sensowna superwizja bierze ten aspekt rzeczywistości pod uwagę a omawia raczej nie przeciwprzeniesienie tylko superwizor z terapeutą

1) Nie, bo warunkowanie a przeciwprzeniesienie to dwa różne zjawiska (mające tylko nieco wspólneg), zaś superwizor często sam będzie uwarunkowany, a w efekcie warunkowanie będzie wpadało w jego slepy punkt.
2) Zdanie było poprawnie napisane - przy terminologii terapeutycznej, kwestię tą obejmuje termin przeciwprzeniesienie.
U mnie jest to przepracowane jeszcze przed spotkaniem poprzez odpowiednie nadanie ram sesji, a następnie wzmacniane podczas sesji w związku ze strukturą sesji. Ale to taki drobiazg.

czy dobrze rozumiem że najpierw ramy i struktura sesji są argumentem "przeciw" a zaraz potem "za"?

Nie wiem do czego konkretnie się odnosisz - podejrzewam, że zaszło to uproszczenie, ale o ile nie napiszesz gdzie miało być przeciw, a gdzie za, nie mogę się odnieść.
w Australii ubezpieczenie pokrywa koszty Tarota, Arteterapii i innych form pomocy....

Innymi słowy, argument o tym, że psychoterapia się różni, bo rząd pokrywa koszta jest bezwartościowy, o czym pisałem. Dziękuję za potwierdzenie.
typowy?? a skąd taka wiedza?

Ze statystyk n.t. typowej długości terapii w różnych modalnościach.
skoro już podajesz przykłady to czemu nie jesteś precyzyjny? nie bierzesz pod uwagę ISTDP (krótkoterminowej psychoterapii psychodynamicznej)gdzie TYPOWA terapia to 10, 15 20 a czasem 3 sesje i nie kosztują one więcej niż terapia długoterminowa

Pliz, zdecyduj się - typowa terapia to będzie ALBO 10, ALBO 15, ALBO 20, ALBO 3. Weź medianę.
fakty??? wielu?? którzy terapeuci się nie poddają, czuję się urażona

Tzn. Zaliczyłaś siebie samą do tych wielu? Czemu? Bo przecież nie pisałem o wszystkich, ani nawet o większości. Więc czemu Cię to tak ubodło? ;)

Jeśli chodzi o tych którzy konkretnie - radzę podpytać w środowisku. Ze znanych nazwisk można wymienić choćby imić Samsona, a takich sytuacji było więcej - nawet w ramach zajęć z etyki na psychologii wykładowcy nieco niechętnie przyznawali, że realne stosowanie superwizji jest niezbyt aktywne.

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

uwagę. W pewnym stopniu przy terapii omawia to przeciwprzeniesienie, ale wcale nie do końca, bo obok klasycznego przeniesienia i przeciwprzeniesienia jest też sporo warunkowania związanego z samymi ramami sesji terapeutycznej.

proszę, to cytat

konto usunięte

Temat: Stagnacja psychoterapii

Jeśli sięgniesz do historii wojen, ale tak faktycznie, to mozesz się akurat wręcz zdziwić jak sprawnych.

ja to napisałam świadomie, sprawnych i sprawnie destruktywnych, chyba nie trzeba na tym forum obrażać interlokutorów i gdzie się da sugerować że: nie znają badań, nie czytali, nie uważali na lekcjach historii itp., jesteś sprawny i nie musisz się chyba uciekać do takich metod bo argumentów Ci nie brakuje
1) Nie, bo warunkowanie a przeciwprzeniesienie to dwa różne zjawiska (mające tylko nieco wspólneg), zaś superwizor często sam będzie uwarunkowany, a w efekcie warunkowanie będzie wpadało w jego slepy punkt.

a w ilu superwizjach w nurcie np. psychodynamicznym brałeś udział?
Nie wiem do czego konkretnie się odnosisz - podejrzewam, że zaszło to uproszczenie, ale o ile nie napiszesz gdzie miało być przeciw, a gdzie za, nie mogę się odnieść.

to przeczytaj uważnie śledząc ciąg swojego rozumowania
w Australii ubezpieczenie pokrywa koszty Tarota, Arteterapii i innych form pomocy....

Innymi słowy, argument o tym, że psychoterapia się różni, bo rząd pokrywa koszta jest bezwartościowy, o czym pisałem. Dziękuję za potwierdzenie.

fakt jest faktem, równie dobrze może być argumentem za tym że to co finansuje ubezpieczenie nie ma nic wspólnego z tym czy jest to sensowne czy nie, jest to tylko kwestia tego ile pieniędzy na te procedury zechce wydać ubezpieczyciel i jakie ma zasoby; pewnie zależy to też od obszaru kulturowego i silnego lobby,
Pliz, zdecyduj się - typowa terapia to będzie ALBO 10, ALBO 15, ALBO 20, ALBO 3. Weź medianę.

no właśnie, nie ma czegoś takiego jak typowa terapia odpowiednia dla wszystkich, sensownie skonstruowany kontrakt będzie uzależniał długość terapii od diagnozy i sytuacji pacjenta i rzeczywistości również;
Tzn. Zaliczyłaś siebie samą do tych wielu? Czemu? Bo przecież nie pisałem o wszystkich, ani nawet o większości. Więc czemu Cię to tak ubodło? ;)

tak, jestem jedną z wielu terapeutów, pokazuję tylko że generalizujesz, nie wiesz tego, pewnie różnie jest w różnych miejscach,
Jeśli chodzi o tych którzy konkretnie - radzę podpytać w środowisku.

w moim środowisku większość znakomita się superwizuje, nie superwizuje się w jednym z miejsc w których pracuję pani prowadząca hipoterapię i panie w administracji oraz można policzyć na palcach jednej ręki osoby które tego okresowo nie robią; i znów jesteś nie wiedzieć czemu napastliwy....

Ze znanych nazwisk można wymienić choćby imić
Samsona, a takich sytuacji było więcej - nawet w ramach zajęć z etyki na psychologii wykładowcy nieco niechętnie przyznawali, że realne stosowanie superwizji jest niezbyt aktywne.

znów generalizacja, Pan Samson to przypadek choroby i to jest jedna osoba a nie "wielu" "więcej"; gdyby tak było nie istniałaby instytucja superwizora i nie było by to opłacalne i nikt by się do tego nie rwał, chyba....? bo nie byłoby rynku? a jest;) PARPA KBdsPN PTP jeden PTP drugi - wszystkie osoby które w ramach akceptowanych przez nie szkoleń uczą się, muszą się superwizować i to robią, by zdobywać uprawnienia - muszą się superwizować, wszystkie te instytucje mają ścieżkę dla potencjalnych superwizorów z czego statystycznie wynika że jednak należałoby przyjąć że w tych strukturach znakomita większość się superwizuje

a czy Ty przyglądasz się swojej pracy z kimś poza samym sobą?

Następna dyskusja:

Wakacyjna Akademia Psychote...




Wyślij zaproszenie do