Temat: Schizofrenia - postrzeganie osób chorujących przez...
Przykład Arnhild Lauveng jest cudowny :)
Przypomniałam sobie teraz, jak w jednej ze swoich książek pisała:
"(...) Tak to już jest. Koń to zwierzę kopytne. Schizofrenicy charakteryzują się osłabionym funkcjonowaniem społecznym. O co wówczas można jeszcze zapytać? Oczywiście o bardzo wiele, ale nie jest to łatwe. I dlatego moje serce staje się zawsze czujne, gdy słyszę takie sformułowania. Prawda bez ciekawości dość szybko może stać się nieco niebezpieczna."
Dla mnie szczególnie to ostatnie zdanie jest niezwykle inspirujące. Bo zauważam, że sama kategoria choroby, jak i społeczny wizerunek osób chorujących jest od wieków kształtowany przez zróżnicowane systemy światopoglądowe. I co ciekawe, zmienia się w zależności od obowiązujących w danej kulturze norm i systemów wartości, które nota bene tworzy przecież człowiek.
Mam takie przekonanie, że chcąc poznać drugiego człowieka i wejść w świat jego przeżyć nie można tak po prostu zadowolić się etykietą diagnostyczną. To znaczy można, bo to się właściwie dzieje, tylko ze wówczas coś cennego tracimy.
Dla mnie zdrowie to jest coś więcej niż tylko brak choroby. Z resztą obie te kategorie są dla mnie procesualne i stąd jest mi bardzo trudno myśleć o czyimś procesie w kategoriach: "chory-zdrowy". Bo to są w swoim brzmieniu kategorie zamknięte. A tymczasem w moim przekonaniu człowiek nie jest ani na zawsze chory, ani na zawsze zdrowy. To jest właściwie jedno doświadczenie (czasem tylko nazywa się tak groźnie nieco jak "schizofrenia" na przykład), którego jedynie środek ciężkości przesuwa się na jedną, bądź to na drugą stronę.
I nie piszę tego, jako ignorantka wszelkich obowiązujących dzisiaj systemów diagnostycznych.
Wychodzę raczej z założenia, że wszyscy budujemy wewnętrzne falochrony, by chronić się przed bólem, przed silnymi emocjami, które są dla nas trudne. Czasem te bariery przybierają kształt tego, co zostało określone jako choroba psychiczna, taka, czy inna.
Miałam tą cudowną przyjemność być na prelekcji Arnhild podczas wrocławskiego forum, gdzie była gościem. Opowiadała ona o swoim doświadczeniu choroby z perspektywy bycia teraz zdrową. I pamiętam, że jej zdrowie nie budziło wątpliwości wśród zgromadzonych psychiatrów. Z resztą kto miałby decydować o tym, czy ludzkie doświadczenie jest prawdziwe, czy fałszywe(?)