Temat: Nurt psychodynamiczny a terapia
Mam takie poczucie, że dany nurt terapeutyczny jest czymś wtórnym wobec efektywności psychoterapii.
Dla mnie istotą jest relacja, jaką tworzą wspomagający i wspomagany. Mogę na przykład wiedzieć, czym są zaburzenia psychoseksualne w świetle literatury, nie wiem natomiast czym jest ten problem (i czy to właśnie to jest problemem) dla osoby, która do mnie przychodzi po raz pierwszy; w jaki sposób ten człowiek to definiuje.
Metoda pracy, którą wybieram za swoją jest z kolei czymś, co uznaję za spójne ze mną, czymś co w jakiś sposób odzwierciedla to, co dla mnie jest ważne.
Mam też poczucie, że jest jakiś rodzaj niebezpieczeństwa na gruncie pracy terapeutycznej (czy też pracy z drugim człowiekiem w ogóle) w takim rozważaniu nad tym, jaka metoda pracy byłaby najlepsza dla danego zaburzenia (oczywiście studia trochę do tego zachęcają), ponieważ do gabinetu zawsze najpierw wchodzi człowiek. Uruchamianie wówczas w sobie takiego myślenia stricte diagnostycznego może trochę przeszkadzać. To tak jak z malarstwem - jeśli zaczynamy rysunek od nakreślenia bardzo mocnych, wyraźnych konturów, to to nas zamyka na własną potencjalną kreatywność. Tak i tutaj - poruszanie się w ramach konkretnej diagnozy odbiera moim zdaniem możliwość redefiniowania problemu, z którym zmaga się druga osoba.
Pozdrawiam serdecznie!