Temat: nieodkryte obszary psychologii
Jerzy B.:
1. Rozumiem, że wolałbyś maszynkę pokroju magnetowidu do myśli... od razu ;-) Tyle, że to o czym czytasz to zalążek nowej i skutecznej technologii, której dotąd nie było a ma potencjał rozwoju.
No, ja w sumie myślę, że ich wyniki są cool. Tylko, że nie widzę żadnego związku z parapsychologią, ani żadnym innym - ogólnie mówiąc - "nieodkrytym". Pomijając tytuł i treść artykułu (dziennikarze...), to właściwie przykład właściwie na to, że nauka nie boi się dziwnie brzmiących tematów i rozwija się się ślicznie, choć niekoniecznie w tempie jakiego by sobie wszyscy życzyli.
Nadal np. znamy zjawisko grawitacji a go nie rozumiemy... czysta paranauka ;-)
OK, ale ja bym jednak wyraźnie rozgraniczył możliwości techniczne i kompletność teorii, od parateorii charakteryzujących właśnie paranaukę.
Nikt nie wątpi, że da się sterować wzrokiem, choćby dlatego, że można to wywieźć z ogólnej wiedzy o funkcjonowaniu mózgu (w końcu to banalna elektryka ;-). Tak samo wiadomo, że można kiedyś będzie obsługiwać dyktafon myślą. To można indukować ze stanu wiedzy.
Nie można tego jednak porównywać z sytuacją, w której znikąd wymyślana jest teoria nt. związku/zjawiska, którego dowód działania /istnienia jest jakoś dyskretnie pomijany. Teorie te charakteryzują się zresztą prawie zawsze postulowaniem nowych sił/wymiarów/energii, m.in. po to, aby były nieweryfikowalne.
Niektórzy powołują się tu na bon-mot A.C. Clarke'a: "Każda dostatecznie zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii". To prawda, tyle że w warstwie społecznej (odbioru). Jednak z punktu widzenia obserwatora albo coś działa, albo nie, a z punktu widzenia "tehcnologa" mechnizm jest znany i niemagiczny.
A tutaj nie dość, że nie działa, albo z założeń nie można tego intersubiektywnie dowieść, to jeszcze wyjaśnienie postuluje uznanie zupełnie arbitralnych, wymyślanych ad hoc czynników, stanowiących konie trojańskie niewiedzy (no bo co za problem, każdą następną wątpliwość tłumaczyć nowym duchem/energią/ascendentem itd.). To już było: nazywało się to animizmem ;-)
3. Nie czytałem Twoich odpowiedzi do zoy, odpowiadam na akapit do
mnie skierowany.
Nie wiem któryż, ale chyba nie ma co drążyć.
Jerzy B.:
Nie czepiaj się, bo ja się czepię i spytam, czy rozumiesz co napisałeś w tym zdaniu...
Taa... :\
Ja rozumiem. Mam rozwinąć?
Zanim zaczniemy bić pianę: odróżniam hipotezy od pytań badawczych i wiem dlaczego formułuje się te ostatnie negatywnie (h. zerowe). Oczywiście można mieć hipotezy pozytywne, ale nie o nich pisałem.
Michał K. edytował(a) ten post dnia 08.03.08 o godzinie 22:52