Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:

Pewnie chciałbyś aby lekarz pierwszego kontaktu informował pacjenta o terapeutycznych zaletach np. masażu. To kwestia
jesli jest taka potrzeba, wymaga tego sytuacja pacjenta to tak jest. Kilka lat pracowałem w klinice, przychodni, sanatorium i od zleceń lekarskich nie mozna sie było "opędzić" a realizacja na kilka tygodni. Tak jest i teraz. Edukacja jak najbardziej, gro pacjentów wysyłanych na operacje mozna efektywnie leczyć fizykalnie.
edukacji i przebicia się tych form terapii do oficjalnej medycyny. Równie dobrze można oczekiwać że lekarz pierwszego
Tu się nie ma co przebijać, to jest jak to ująłeś oficjalna medycyna, od wielu dekad refundowane zabiegi. Ale różnie to bywa, bo np pozwala się na refundację tzw. ścieżki kardio, spaceru po lesie w ramach rehabilitacji. Jak widać oficjalna medycyna ma różne oblicza :)
Ale może tu chodzi o ten aspekt duchowy lub psychologiczny, lasy, grzybobranie i te sprawy dlaczego nie?
kontaktu powinien przedstawić pacjentowi zalety zdrowego odżywiania (np. zgodnie z makrobiotyką), techniki yogi itp - może kiedyś.
Zdrowego odżywiania jak najbardziej, byle nie teksty w stylu: koniaczek panu nie zaszkodzi.
Napewno upadek współczesnego systemu opieki zdrowotnej to przyśpieszy. Ludzi nie będzie stać na leczenie objawów, będą więc sięgać po podstawowe sposoby.
Może pewnych aspektów tak, ale interwencji doraźnych, powypadkowych nie sądzę. Oczekujesz, iż w przyszłości lekarz zaleci medytacyjne ćwiczenia? Dlaczego nie, znam wielu którzy uprawiają takowe.

Stan zdrowia zależy przede wszystkim od zdrowego stylu życia, od opieki zdrowotnej zaledwie w kilkunastu procentach. Nie mylić z interwencją medyczną w nagłych przypadkach, chorobie, wypadkach, itd.
Jestem w życiu skazany na dosyć przewlekły ból - to nie jest spowiedź:) - tak więc farmacja jest ostatecznością. Jednak jak rozmawiam z lekarzem na temat medytacji, oddechu itd. nie robi głupich min, nie ucieka wzrokiem itd. Po prostu słucha, słucha i zastanawia się. Czasem pyta, jak?

Albo ma wiedzę albo nie ma. I albo chce mieć albo nie chce bo jest przesądny.

Ci z którymi współpracuję lub jestem ich pacjentem wiedzę mają :)
Ale wróćmy do duchowości i psychologi:)
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Duchowość, a psychologia

Artur Król:
Piotr Szczotka:
Wracając do tematu. Jest min. książka " Medytacja dla psychoterapeutów i ich klientów", ale czy to jest książka o jednej, uniwersalnej medytacji? Bynajmniej nie, a więc jak to jest.

Nie znam akurat tej książki, ale obstawiałbym, że mowa o Mindfulness, czyli odmianie medytacji stworzonej stricte w celach
No to raczej źle obstawiłeś. Mowa raczej o pewnej analizie metod medytacji, jak najbardziej osadzonych w kulturowych realiach. Ciekawy np. rozdział o badaniach tradycji Wschodu i osiągnięć neurobiologi. Mnie uderzyło cos innego. Mianowicie mnogość bibliografii poświęconej tym zagadnieniom. Można by wnioskować, iz sporo osób zajmuje sie tym w badaniach, a więc i w terapii.
Myślę, iż istotne jest jak już pisałem skąd czerpie terapeuta.
terapeutycznych, odciętej od kulturowych naleciałości i dzięki temu łatwiej przyswajalnej dla pacjentów i terapeutów o różnych światopoglądach. I w tym kontekście jest to jedna, uniwersalna medytacja.
Dajmy spokój teraz choć na moment literaturze, badaniom, statystyce i wywodom teoretycznym.
Może ktoś się jednak pokusi, aby powiedzieć, uszczknąć rąbka tajemnicy jak to u niego w praktyce wygląda?

Ja zaliczyłem osobiście całą masę rzeczy, od szamanizmu, przez magię rytualną i chaosu, jakieś wstawki buddystyczne, hunę i wiele, wiele innych. Tym, w czym zostałem, jest sufizm w wydaniu Idries Shaha, choć ciągle dopiero go poznaję i zaczynam lepiej rozumieć.

Przepraszam, co oznacza "zaliczyłeś"? Czytałeś o, oglądałeś badania, książki, praktykowałeś głęboko, do jakiego momentu? W jednym życiu? Szacun!
Ale tak już ludzie rozwijający się mają. Warto zaczepić o kilka kierunków, aby sprawdzić co dla nas najlepsze. Mówię poważnie.
Mnie także interesuje np rozwój w masażu, praca z ciałem, wolę jednak zagłębiać się w pojedyncze tradycje. Tak mi z 20 lat zeszło, a jeszcze daleka droga!!!

Ale jak rozmawiać np z pacjentem który mówi iz był na zabiegu gdzie pracowano z jego emocjami, w bliżej nie określonym systemie. Strach się bać.

Reasumując, uważam i biorąc pod uwagę psychologię, zwłaszcza psychoterapię jak i duchowość, pacjent powinien wiedzieć z jakich źródeł terapeuta czerpie. Mam na myśli jak i czym pracuje i to by było na tyle.
Z pozdrowieniami Piotr
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Duchowość, a psychologia

Piotr Szczotka:
Przepraszam, co oznacza "zaliczyłeś"? Czytałeś o, oglądałeś badania, książki, praktykowałeś głęboko, do jakiego momentu?

Nie wiem jak określasz dla siebie skalę "momentów', stąd trudno mi się odnieść. Praktykowałem - tak już mam, że jak wchodzę w jakiś temat, to zwykle dość głęboko i intensywnie.
W jednym życiu? Szacun!

W jednym życiu można dużo, dużo więcej i za to co zrobiłem żaden szacun się nie należy - mogłem zdecydowanie więcej.
Ale jak rozmawiać np z pacjentem który mówi iz był na zabiegu gdzie pracowano z jego emocjami, w bliżej nie określonym systemie. Strach się bać.

Hmm, powiedziałbym, że rozmawiać z nim absolutnie normalnie.
Reasumując, uważam i biorąc pod uwagę psychologię, zwłaszcza psychoterapię jak i duchowość, pacjent powinien wiedzieć z jakich źródeł terapeuta czerpie. Mam na myśli jak i czym pracuje i to by było na tyle.

Stąd, będąc wprawdzie coachem, a nie terapeutą, mam na stronie dział p.t. metody pracy :)
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Duchowość, a psychologia

:) O taką świadomość właśnie chodzi. Aby pacjent miał pojęcie jakimi metodami się z nim pracuje.
Z pozdrowieniami Piotr

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Piotr Szczotka:
Ale wróćmy do duchowości i psychologi:)

Wróćmy. Napisz Piotrze co rozumiesz ze swojego punktu wiedzenia terapeuty co rozumiesz przez pojęcie psychologia a co przez duchowość. Czy jest to ta sama sfera czy inna. Która jest szersza, która węższa. Gdzie są zgodne. Czy maja jakiś wspólny cel. Co jest tym celem. Czy obie mają zadania terapeutyczne, czy nie. Jakie są ew. korzyści wynikające z posiadania i stosowania takiej wiedzy. Czy to są procesy? Czy osoba która jest uduchowiona to posiada taki stan umysłu czy też przekłada się to na zachowanie? Jaki zwiazek wg Ciebie ma duchowosć i psychologia z moralnością.

Tak z Twojego punktu widzenia.

Artur N.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Artur N.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Duchowość, a psychologia

Artur N.:
Chodzi głównie że jestem skupiony,a nie rozkojarzony i nie zdecydowany przez nawet własną osobę.Wiecie co?Fajnie tu!Lubię Was!Artur K. sam tu przesiaduje bo jest tu lepsza atmosfera niż na jego własnej grupie,gdzie nawet nie psycholog jako jego moderator zmyka ci tematy lub wręcz je usuwa,tak jak byłbyś śmieciem.

Arturze N. - grupa do której się odnosisz, Bezpłatne porady psychologiczne i coachingowe, to grupa skupiona na PORADACH, nie na dyskusji. Stąd z definicji taki wątek jak ten do niej nie pasuje - to nie kwestia atmosfery, a roli grupy :)

Twoje wątki łamały regulamin tej grupy, gdyż wchodziły właśnie w dyskusje, a nie w konkretne porady i dlatego zostały usunięte. Przynajmniej niektóre z nich, zresztą, sam usuwałem.

Artur N.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Duchowość, a psychologia

Artur N.:
Ale ja naprawdę potrzebuję coachingu(o ile angielski mnie nie myli)z moją własną grupą=
http://www.goldenline.pl/forum/projekt-soteria
i właśnie z tym głównie się do Was zwróciłem,czyli jak nie być na tej grupie jedynym członkiem.Wszystko inne można było mi ponadto wytłumaczyć wtedy,a nie dopiero teraz.

Wszystko inne jest w regulaminie. Jeśli nie czytałeś regulaminu grupy, miej o to żal do siebie, nie do innych. Nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem.
Ludzie,czy Projekt Soteria w Polsce jest złym pomysłem nawet dla Was podatników?!Z PW z Arturem K. tylko napiszę że przestała go interesować dyskusja gdy zapytałem na jego zarzut,iż Soteria była mało efektywna,czy faktycznie wierzy że Mosher poszedł na psy z czystej głupoty.

Dyskusja przestała mnie interesować wcześniej, gdyż nie widzę specjalnej potrzeby dowodzenia w tej kwestii. Niezależnych replikacji Soterii brak, z tego co wiem.
Dodam jeszcze Tobie,Arturze,że z tego ile tam wyczytałem to odebrałem uderzające wrażenie że Twoi moderatorzy mogą tam każdego gnoić,i każdy ma to grzecznie znosić.Nie każdy jest taki że potrafi takie coś znosić.

Arturze, moi moderatorzy nikogo nie, jak to ujmujesz "gnoją". Usuwają wątki, które są niezgodne z zasadami grupy. Jeśli komuś nie podobają się zasady grupy, to naprawdę nie musi na niej być.

Artur N.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Artur N.:
Ja nie jestem jak Giger.Moja forma artystycznego wyrazu wzięła się z naprawdę trudnego dzieciństwa,że nawet można powiedzieć że moja własna matka jest"psychologiczną matką"mojej sztuki.Napisałem tylko co sam"zobaczyłem".Z pewnością trzeba mi dodać krajobraz wulkaniczny do tego szczytu,urwiska na krórym widzę Artura K.,i że byłoby więcej szczegół gdybym go lepiej znał(być może wszystko byłoby inne!).Co do mnie,prasa sama do mnie przyszła po artykuł o tym jak wylądował ktoś z USA,a nie ja do prasy,i mam więcej tajemnic.To jest ta"giwera".Złe oczy"diabełka"natomiast są moim gniewem związanym z krzywdami jakie mi wyrządzono.A że jestem czarny i w mroku,to symbolizuje moją skrytość,tajemniczość.Czy my nawet sami siebie znamy?!No.

Cóż - w moim rozumieniu duchowości, jeśli będziesz robić postęp duchowy, to zniknie ci zarówno giwera, oczy diabełka itp. To jest cechą postępu duchowego - wybaczenie krzywd, także tych które uważamy za niezawinione. Tak to się dzieje. Dar przebaczania przychodzi wraz z dychowym rozwojem. I nie jest to dwulicowe wybaczenie tylko faktyczne a bierze się ono z duchowej miłości która się pojawia.

Artur N.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Artur N.:
Tomaszu co proponujesz?Ostatnio odwiedzałem Zielonoświątkowców,i też tam"TEGO"nie było,i w ogóle nie jestem zbyt za religią,do czego wierzę w reinkarnację.

Abstrahując od tej czy innej grupy wyznaniowej, ja rozumiem duchowość jako poszukiwanie a potem pogrążenie się w transcendencji.

Jeśli ktoś przynależy do danego kościoła/zboru ale robi to jako rytuał, powierzchownie, z poczuciem wyższości jest to symptomem braku pogrążenia w transcendencji. Jeśli natomiast, czy należy do takiej czy innej religii, a czynności które praktykuje powodują faktyczny wzrost duchowej wizji to znaczy że jest na dobrej ścieżce.

W moim rozumieniu, dla Boga nie ma znaczenia przynależność do jakiejśtam organizacji. Ta planeta jest pyłem w kosmosie, w którym szacuje się że jest ok. 100 miliardów galaktyk a w każdej galaktyce setki miliardów gwiazd.

Gdyby Najwyższy kierował się przynależnością wyznaniową byłby sekciarzem a tak nie jest.

W Bhagavad Gicie Najwyższy mówi (18.66 chyba o ile pamiętam)

"Porzuć wszelkie rodzaje religii i po prostu podporządkuj się Mnie. Ja uwolnię cię od następstw twoich grzesznych czynów. Nie lękaj się wiec."

Jeśli jakaś tzw. religia nie mówi że celem jest miłość do Boga i innych istot, ale koncentruje się na np. zbawieniu albo życiu wiecznym na tej Ziemi (w ziemskich desygnatach i wartościowaniu) to w moim rozumieniu nie jest to religia a pseudo religia. Łatwo więc poznać w moim rozumieniu, po prostu pytając - co jest celem.

Ja jako rozwój duchowy widzę postęp w kierunku bezwarunkowej transcendentalnej miłości do Boga i innych istot. To oczywiscie wymaga zrozumienia, że jest się duszą, a nie ciałem, równosć wszystkich dzieci Boga, brak poczucia wyższości z powodów jakichkolwiek desygnatów materialnych które są tymczasowe.

Co do reinkarnacji to jest sporo religii które akceptują reinkarnację:
- wisznuizm (krysznaizm)
- buddyzm
- smartyzm
- animizm
- dżinnizm
- wcześnie Chrześcijaństwo do 533 roku (Ojcowie Kościoła)
- w pewnym stopniu Bahaizm o tyle o ile rozumiem.
Mam do tego własne sposoby na kontakt z Bogiem,czuję wyraźnie że działają,ale po tym jak tej"formuły"(językiem okultysty)nikt nie skomentował,uznałem że jestem chyba wyjątkowy,ale zrobiłem z siebie wariata w Waszych oczach,i tyle.

Transcendencja to indywidualna relacja z Bogiem. Masz tu w 100% rację. Z drugiej strony, nikt nie jest wyjątkowy. Wszystkie istoty są tak samo ważne, są Jego dziećmi, niezależnie od tego czy chcą mieć z Nim relacje czy nie.
Czy tak jest,że tylko ja czuję ten"Pierścień"obejmujący wszechświat gdy się na niego otworzę?

Jak poczytać pisma wedyjskie to niejeden mistyk to wie. Przykładowo, jest opisane w Bhagavata Puranie (Canto 1), iż pewnego razu wielki mistyk medytował nad okręgiem obejmującym wszechświat, a środkiem był tzw. las Naimisaranya. Więc nie, nie tylko Ty.
Jak nie,można sektę na tym zbudować;D.Ale jestem za tym by taką wiedzą wzmacniać(o ile jest prawdziwa)obecne prawdziwe religie,bo już tyle tych kościołów że człowiek nie wie o co w tej duchowości chodzi jak się tym wszystkim przejmie!Mordobicie prędzej,a nie duchowość!

Prawdziwa religia to miłość do Boga i wszystkich istot. Problem w tym że mało kogo to interesuje aczkolwiek to zupełnie nie jest dziwne. Wg Wed ten czas obecnie określany jest jako Kali yuga. Kali-kłótnia,zamieszanie,hipokryzja. Yuga-wiek. Oznacza to że ludzie wolą się kłócić z byle powodu, zwłaszcza z powodu pozornych różnic religijnych czy wyznaniowych. Tzw. Muzułmanie nienawidzą Chrześcijan i Żydów, niektórzy tzw. Chrześcijanie uważają inne religie za demoniczne lub pseudoreligie, ortodoksyjni Hindusi uważają Zachód za podludzi niegodnych wzniosłej wiedzy i mięsojadów i tak się to kręci. Kali yuga.
A wystarczy zrozumieć że jest jeden Bóg, wszystkie żywe istoty to Jego dzieci a celem jest duchowa bezwarunkowa miłość którą trzeba osiągnąć.
Ryszard N.

Ryszard N. właściciel,
terapeuta, Gabinet
Wsparcia Zdrowia
Psychicznego

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:
Artur N.:

Tomaszu co proponujesz?Ostatnio odwiedzałem Zielonoświątkowców,i też tam"TEGO"nie było,i w ogóle nie jestem zbyt za religią,do czego wierzę w reinkarnację.

Abstrahując od tej czy innej grupy wyznaniowej, ja rozumiem duchowość jako poszukiwanie a potem pogrążenie się w transcendencji.

Powstalo u mnie pytanie- czy w poszukiwaniu tyrzeba się pogrążać w czymkolwiek.

Jeśli ktoś przynależy do danego kościoła/zboru ale robi to jako rytuał, powierzchownie, z poczuciem wyższości jest to symptomem braku pogrążenia w transcendencji. Jeśli natomiast, czy należy do takiej czy innej religii, a czynności które praktykuje powodują faktyczny wzrost duchowej wizji to znaczy że jest na dobrej ścieżce.

A jeśli sie nie pogrąża i nie nalezy " do takiej czy innej religii" to jest na złej "ściezce"?

W moim rozumieniu, dla Boga nie ma znaczenia przynależność do jakiejśtam organizacji. Ta planeta jest pyłem w kosmosie, w którym szacuje się że jest ok. 100 miliardów galaktyk a w każdej galaktyce setki miliardów gwiazd.

Gdyby Najwyższy kierował się przynależnością wyznaniową byłby sekciarzem a tak nie jest.

W Bhagavad Gicie Najwyższy mówi (18.66 chyba o ile pamiętam)

"Porzuć wszelkie rodzaje religii i po prostu podporządkuj się Mnie. Ja uwolnię cię od następstw twoich grzesznych czynów. Nie lękaj się wiec."

W moim rozumieniu dziwny wydaje sie Bog sugerujacy podporzadkowanie sie.

Jeśli jakaś tzw. religia nie mówi że celem jest miłość do Boga i innych istot, ale koncentruje się na np. zbawieniu albo życiu wiecznym na tej Ziemi (w ziemskich desygnatach i wartościowaniu) to w moim rozumieniu nie jest to religia a pseudo religia. Łatwo więc poznać w moim rozumieniu, po prostu pytając - co jest celem.

A co jest miloscia, czy to nie jest zbyt personalne


Ja jako rozwój duchowy widzę postęp w kierunku bezwarunkowej transcendentalnej miłości do Boga i innych istot. To oczywiscie wymaga zrozumienia, że jest się duszą, a nie ciałem, równosć wszystkich dzieci Boga, brak poczucia wyższości z powodów jakichkolwiek desygnatów materialnych które są tymczasowe.
Brymi sekciarsko.
Nie wiem jak inni ale ja raczej jestem i dusza i cialem i pewnie skadam sie jeszcze z czegos o czym nie wiem i niesmiem domniemac z czego bo pewnie Bog smiaby sie bardzo ze mnie kimkolwiek czy czymkolwiek nie jest.

Co do reinkarnacji to jest sporo religii które akceptują reinkarnację:
- wisznuizm (krysznaizm)
- buddyzm
- smartyzm
- animizm
- dżinnizm
- wcześnie Chrześcijaństwo do 533 roku (Ojcowie Kościoła)
- w pewnym stopniu Bahaizm o tyle o ile rozumiem.
Mam do tego własne sposoby na kontakt z Bogiem,czuję wyraźnie że działają,ale po tym jak tej"formuły"(językiem okultysty)nikt nie skomentował,uznałem że jestem chyba wyjątkowy,ale zrobiłem z siebie wariata w Waszych oczach,i tyle.

No coz......

Transcendencja to indywidualna relacja z Bogiem. Masz tu w 100% rację. Z drugiej strony, nikt nie jest wyjątkowy. Wszystkie istoty są tak samo ważne, są Jego dziećmi, niezależnie od tego czy chcą mieć z Nim relacje czy nie.
Czy tak jest,że tylko ja czuję ten"Pierścień"obejmujący wszechświat gdy się na niego otworzę?

Jak poczytać pisma wedyjskie to niejeden mistyk to wie. Przykładowo, jest opisane w Bhagavata Puranie (Canto 1), iż pewnego razu wielki mistyk medytował nad okręgiem obejmującym wszechświat, a środkiem był tzw. las Naimisaranya. Więc nie, nie tylko Ty.
Jak nie,można sektę na tym zbudować;D.Ale jestem za tym by taką wiedzą wzmacniać(o ile jest prawdziwa)obecne prawdziwe religie,bo już tyle tych kościołów że człowiek nie wie o co w tej duchowości chodzi jak się tym wszystkim przejmie!Mordobicie prędzej,a nie duchowość!

Prawdziwa religia to miłość do Boga i wszystkich istot. Problem w tym że mało kogo to interesuje aczkolwiek to zupełnie nie jest dziwne. Wg Wed ten czas obecnie określany jest jako Kali yuga. Kali-kłótnia,zamieszanie,hipokryzja. Yuga-wiek. Oznacza to że ludzie wolą się kłócić z byle powodu, zwłaszcza z powodu pozornych różnic religijnych czy wyznaniowych. Tzw. Muzułmanie nienawidzą Chrześcijan i Żydów, niektórzy tzw. Chrześcijanie uważają inne religie za demoniczne lub pseudoreligie, ortodoksyjni Hindusi uważają Zachód za podludzi niegodnych wzniosłej wiedzy i mięsojadów i tak się to kręci. Kali yuga.
A wystarczy zrozumieć że jest jeden Bóg, wszystkie żywe istoty to Jego dzieci a celem jest duchowa bezwarunkowa miłość którą trzeba osiągnąć.

A moze Bogow jest tyle ile w niego wierzacych. Moze chodzi mu najbardziej o to by kazdy poczul i odnalaazl go we wlasny sposob bez warunkow , definicji i cudzych wyobrazen._

Artur N.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Ryszard Niklas:
Powstalo u mnie pytanie- czy w poszukiwaniu tyrzeba się pogrążać w czymkolwiek.

Nie wiem czy to nazwać skrótem myślowym czy złym a może dobrym wyartykułowaniem. Generalnie jeśli rozważymy sytuację, kiedy ktoś bardzo fascynuje się danym zagadnieniem, naukowym, zawodowym czy właśnie duchowym, można powiedzieć że bardzo koncentruje się, poświęca dużo czasu, uwagi, wykorzystuje każdą wolną chwilę aby swoją wiedzę czy doświadczenie powiększyć można więc określić to krótko że się w temacie pogrąża. Przykładowo, student zafasynowany programowaniem jedzie w autobusie a nie ma laptopa ale mentalnie rozważa algorytm który rozwiązuje dany problem. W tym więc sensie jest pogrążony.

Oczywiście uwaga czy też zainteresowania kogoś mogą być rozproszone na różne tematy jednocześnie, kwestia zainteresowań.

Jeśli chodzi o duchowość, to generalnie jest to przypadek szczególny ponieważ dotyczy dociekania natury - tak jak ja to rozumiem - egzystencji, jaźni, ducha.

Tu oczywiście powstaje kwestia - co rozumiemy przez duchowość i kilka postów wyżej parokrotnie próbowałem zachęcić różne osoby o różnych przekonaniach aby zechciały zgodnie z zaproponowanym przez Artura tematem przedstawić ze swojej strony, najlepiej skrupulatnie i analitycznie co przez duchowość rozumieją. Żeby też zacząć intensywniej temat, wymieniłem kilka przykładów rozumienia duchowości, a raczej ujęć filozoficznych na temat kwestii istnienia tegoż ducha którego duchowość dotyczy a także miałem nadzieję że przejdziemy wspólnie do konstruktywnej analizy porównawczej z psychologią bo tego post dotyczy ale narazie nic z tego nie wyszło. Generalnie Artur przedstawił swoje rozumienie duchowoości jako "dociekanie natury rzeczy" a może "dociekanie natury świadomosci", będąc pod wrażeniem i inspiracją filozofii Shaha.

Jeśli więc Ryszardzie masz swój pogląd na kwestię duchowości, czym ona wg Ciebie jest, jaki jest jej cel, jeśli ma cel, jak wiąże się ona lub nie z psychologią to mam nadzieję że może zechciałbyś się swoim widzeniem podzielić. Mielibyśmy porządnie rozwinięty bardzo interesujący wątek który Artur zapoczątkował.

Natomiast wracając do pogrązenia się w transcendencji, żeby podeprzeć się jakimś autorytetem, uznawanym przeze mnie, z czym się nie kryję, zacytuję w tym kontekście Bhagavad Gitę ("Pieśń Pana"), werset 6.23:

"W tym stanie doskonałości, zwanym transem albo samadhi, umysł - dzięki praktyce yogi - całkowicie wyzwolony jest od materialnych czynności mentalnych. Doskonałość tę cechuje zdolność oglądania duszy czystym umysłem oraz czerpanie z tego przyjemności i szczęścia. W tym radosnym stanie człowiek pełen jest niekończącego się, transcendentalnego szczęścia, doświadczanego poprzez zmysły transcendentalne. Ten, kto to osiągnął, żyje zawsze w prawdzie i uważa, że nie ma większej zdobyczy ponad to. Jest on zawsze zrównoważony, nawet w obliczu największych trudności. Stan ten jest prawdziwą wolnością od wszelkich nieszczęść wynikających z kontaktu z materią."
A jeśli sie nie pogrąża i nie nalezy " do takiej czy innej religii" to jest na złej "ściezce"?

Użyłem złego słowa pisząc "dobrej". Po prostu nie jest na ścieżce realizacji transcendencji. Żyje tu i teraz, i ewentualnie praktykuje powierzchownie tzw. religijność co też samo w sobie złe nie jest więc się źle wyraziłem. Po prostu jest to pewna forma spełniania tradycji, kultury, itp. Oczywiście nawet takie sporadyczne czy powierzchowne podejście ma jakiś wpływ, bo każde słuhanie przykładowo prelekcji, kazania czy wykładu z takiego czy innego pisma świętego może inspirować. Niemniej nie jest to zbyt poważne.
W moim rozumieniu dziwny wydaje sie Bog sugerujacy podporzadkowanie sie.

Odpowiedź na tę poruszoną tutaj przez Ciebie kwestię można podzielić na kilka istotnych aspektów.

Ponieważ analizujemy temat duchowości i psychologii ogólnie, jako jeden z aspektów powinniśmy wcześniej określić, co rozumiemy przez duchowość a w tym momencie należałoby uszczegółowić, czy może istnieć duchowość bez Boga jako kluczowego w niej składnika. To co proponowałem wyżej aby przedyskutować rózne warianty ale do czego nie doszło.

Druga kwestia, to co rozumiemy przez podporządkowanie. To także jest całe ogromne zagadnienie. Generalnie można powiedzieć że mamy jako istoty duże poczucie niezależności, wolnej woli. Ale jak głębiej się tematowi przyjrzeć, okazuje się że to poczucie niezależności jest można by rzec iluzoryczne. Jesteśmy kontrolowani przez prawo ruchu drogowego, prawo podatkowe, własną żonę, dzieci, gospodarza bloku który może zamknąć ssyp i nie możemy wyrzucić śmieci nie wyruszając na wyprawę do sąsiedniego bloku a przede wszystkim przez materialną naturę która obdarzyła nas fizycznym ciałem. Przykładowo, jest wiadome że w każdej komórce naszego ciała zachodzi ok. 30 tys. reakcji chemicznych na sekundę. Układ nerwowy kontroluje bez naszego świadomego udziału mnóstwo mechanizmów. Chociażby pracę serca, płuc czy utrzymanie pionowej postawy. Oprócz tego istnieje mnóstwo, tysiące a może i miliony procesów fizykochemicznych, które zachodzą w sposób w miarę stabilny co można uznać za mistrzostwo automatyki (która akurat mnie jest bliska z powodu dość powierzchownego lecz jednak wykształcenia).
Można to rozumowanie skrócić także filozoficznie, że jako stworzenie nabywamy z chwilą stworzenia pewnych cech, własności i w tym samym momencie jesteśmu już uwarunkowani tymi cechami. Kwestia więc naszej niezależnosci jest ograniczona bo już z powodu tego faktu nasza wolność to poruszanie się po wytyczonych ścieżkach naszego uwarunkowania naszą naturą. Z kolei z punktu widzenia duchowego w ujęciu wedyjskim i Bhagavad Gity za podporządkowanie rozumie się w najgłębszym sensie miłość i zaufanie do Najwyższego i zdanie się na niego w tym nastroju. A nie niewolnictwo i zmuszanie się.

W trzecim aspekcie tej kwestii, ponieważ przytoczony fragment pochodzi z Bhagavad Gity, trzeba jasno powiedzieć że jest to cytat z ostatniego rozdziału tejże księgi, składającej się de facto z 700 wersetów, i niejako kwestia podporządkowanie się Bogu, jest jej konkluzją. Żeby więc w sposób światły i ze zrozumieniem wypowiedzieć się na temat sugestii podporządkowania należałoby wcześniej dokładnie przeanalizować co jest napisane wcześniej. Skrótowo powiem jeśli ta pozycja jest nieznana (a osobiście uważam że jest pozycją obowiązkową dla poszukiwacza transcendencji tak samo jak wypadałoby przeczytać Biblię, Koran, Torę, buddyjskie sutry, księgę Mormona itp - napewno wśród nich Bhagavad Gita jest pozycją szczególną).

W skrócie powiem że Bhagavad Gita zaczyna się generalnie potrzebą autorytetu, zaakceptowania tegoż autorytetu, jako podstawową kwestią dla duchowości jest dyskutowana kwestia dualizmu ducha i materii właśnie, szereg wielu innych aspektów a finałem jest sugestia Najwyższego aby się mu podporządkować.

Co istotne, Najwyższy kilka wersetów wcześniej mówi:

"Tak więc wytłumaczyłem ci wiedzę najbardziej pufną z poufnych. Rozważ to wszystko a poteom czyń jak uważasz." (werset 18.63).

Tak więc wyraźnie jest podkreślona wolność wyboru poprzedzona jednakże gruntownych przedstawieniem sytuacji.

Co więcej, Najwyższy w wersecie 18.70 mówi:

"I orzekam, że ten, kto studiuje tę świętą rozmowę, wielbi Mnie całą swoją inteligencją".

Wydaje mi się więc że przeanalizowanie pozycji jaką jest Bhagavad Gita jest bardzo atrakcyjne, zarówno z powodu poruszanych tematów jak i możliwością najwłaściszego zastosowania swojej inteligencji.

Co nie znaczy że tematy poruszane będą łatwe. Tak czy siak pisma wedyjskie wielokrotnie zachęcają do używania swojej inteligencji a nie łykania w ciemno rozmaitych koncepcji.
A co jest miloscia, czy to nie jest zbyt personalne

Kwestia miłości to spore zagadnienie i tu także trzeba by zastanowić się jak się ma miłość do duchowości. Dorzucamy więc jeśli pozwolisz i inni forumowicze, a przede wszystkich Artur (może on by się wypowiedział) kwestię jak ma sie do duchowości miłość i Bóg. Może tutaj także mógłyś się wypowiedzieć jak tę kwestię Ty postrzegasz.

Co do natomiast odpowiedzi bardziej konkretnie na Twoje pytanie to tak, jest to personalne, wręcz ultra persoalne jak tylko jest to możliwe. Wg filozofii wedyjskiej, Najwyższy jest osobą, związek z nich ma charakter bliskiej więzi uczuciowej (w swoim oryginalnym stanie) a jego sednem jest miłość. Jest to najwyższa wd pism wedyjskich faza realizacji duchowej. Jeśli będą kogos interesować szczegóły to możemy temat omówić. Oprócz tej personalnej realizacji Prawdy Absolutnej, jest także realizacje bezosobowa, nazywana realizacją Brahmana, blasku Brahmana, nirvikalpa-samadhi a znana pod najpopularniejszą nazwą pod pojęciem nirvany. Którą generalnie realizację osiągają szczerzy Buddyści, lecz nie jest ona ostatnim końcem w realizacji. Temat także jest omówiony w Bhagavad Gicie oraz Bhagavata Puranie (Pieśń 1).
Brymi sekciarsko.
Nie wiem jak inni ale ja raczej jestem i dusza i cialem i pewnie skadam sie jeszcze z czegos o czym nie wiem i niesmiem domniemac z czego bo pewnie Bog smiaby sie bardzo ze mnie kimkolwiek czy czymkolwiek nie jest.

Nie rozumiem prawdę mówiąc czemu to brzmi sekciarsko. Dualizm ducha i materii akceptuje wiele religii, wręcz większość. Kwestią sporną jest raczej to, czy ciało fizyczne to ja czy też dusza nie potrzebuje tego ciała. Jako koncepcja że żywa istota to dusza a nie fizyczne ciało jest ona jedną z podstawowych. Wymieniłem w jednym z postów tę koncepcję - wyjaśnij szerzej proszę swój pogląd to będziemy mogli się odnieść.

Jeśli chodzi o sekciarskość tej koncepcji o której wspominam to akceptuje ją kilkaset o ile nie miliard ludzi na tej planecie, mam na myśli hinduistów, buddystów, sikhów, dżinnistów i różnych mistyków chrześcijańskich. Poza tym powstaje kwestia, co to jest Królestwo Boże oraz stwierdzenia z Biblii że "inny jest blask ciał ziemskich a inny niebieskich" co sugeruje iż ciała duchowe nie mają nic wspólnego z materią.
Przypominam sobie z pamięci cytat z Nowego Testamentu:

"Zapewniam Was bracie że ciało i krew nie posiadą Królestwa Niebieskiego" co sugeruje iż fizyczne ciało nie będzie miało swojej kontynuacji w duchowym wymiarze.

Albo inny cytat:

"Znałem człowieka w Chrystusie, w ciele to było, czy poza ciałem, nie wiem, został w zachwyceniu uniesiony do trzeciego nieba".

Nie można być "poza ciałem" będąc tym ciałem. Jedyna opcja logiczna to bycie duszą przebywającą w fizycznym ciele jako pojeździe. Ale to oczywiście kwestia do przedyskutowania i mam nadzieję że ją przedyskutujemy.

Nie zgadzam się że nie wolno śmieć dociekiwać czym i kim jestem. Wręcz sprzeczne jest to wg mnie z sugestią Biblli która zachęca "poznaj prawdę a prawda cię oswobodzi". Nie sugeruje więc ignorancji w temacie a zachęca do dociekania.

Wątpię że Bóg śmiałby się z prób swojego dziecka dociekania natury egzystencji. Jest powiedziane "proście a będzie wam dane, pukajcie a wam otworzą".

Na koniec, co do kwestii czy jesteśmy ciałem i nie, powinniśmy to także przedyskutować w kontekście realiów badań naukowych, tylko krótko tu wspomnę o fakcie iż w procesie przemmiany materii zbadano metodą radioizotopów iż organizm ludzki wymienia 98% molekularnego budulca w ciągu 1 roku, a kompletna wymiana łącznie z kośccem zachodzi przez 5,8, do 10 lat maksymalnie. Oznacza to że po 10 latach mamy ciało zbudowane z kompletnie innej materii, powstaje więc fundamentalne pytanie - to czym jestem skork cała materia wymieniła się.
A moze Bogow jest tyle ile w niego wierzacych. Moze chodzi mu najbardziej o to by kazdy poczul i odnalaazl go we wlasny sposob bez warunkow , definicji i cudzych wyobrazen.

Z definicji i na zdrowy rozum Bóg może być tylko jeden, co nie zmienia postaci rzeczy że różni ludzie moga różnie do Niego relacjonować. Jeśli o mnie chodzi, to przy mojej skromnej znajomości różnych pism świętych, Biblli, troszkę księgi Mormona (lekturę Koranu i Tory mam zaplanowaną lecz to nie nastąpi niebawem) ale najwięcej pism wedyjskich, to jest jasne, że pisma te są taką czy inną manifestacją transcendencji, ewidetnie dostosowaną do czasu i miejsca i okoliczności przekazu, a przede wszystkim poziomu świadomości odbiorców. To niezwykłe jest że ten sposób widzenia mają np. Bahaici, którzy widzą jedność wielu relgii, akceptują nauki Jezusa Chrustusa, Buddy, Pana Kryszny, Mahometa i wręcz nazywają je różnymi "przymierzami". Małymi i dużymi. Innymi słowy akceptują iż Najwyższy może albo Sam osobiście, albo poprzez swoich reprezentantów w różnym czasie i miejscach odnawiać przekazy religii. To co mnie zdumiewa, że Bahaici kulturowo, religijnie i społęcznie wywodza się z Babizmu czyli korzenie Islamu który większości odbiorców pulitzerowskiej papki medialnej kojarzy się raczej z islamskim tzw. fanatyzmem czy fundamentalizmem co nie jest obiektywnym widzeniem islamu jako takiego.

W 100% się zgadzam, że relacja z Nim jest indywidualna, osobista, bez zewnętrznego definiowania, cudzych wyobrażeń itp. Jest to prawda. Nie znaczy to że "na zewnątrz" nie ma jakichś o Nim informacji. Kwestia jednakże wyjątkowej ostrożności przy przyjmowaniu tych informacji, kwestia zaufania źródła. Ale kto szuka ten się dowie. "Pukajcie a wam otworzą". Tyle ża mało kto puka. Co także nie jest niczym zaskakującym.

Natomiast, ostatni aspekt co do kwestii poznania Absolutu, wynikający z Twojego stwierdzenia "a może Bogów jest tyle ile w Niego wierzących", to kwestia czy wszyscy ludzie mogą doświadczyć Boga w jednakowy sposób. To jest bardzo ważna kwestia i moje zrozumienie, jakieś tam w temacie jest takie, w dużej mierze zdroworozsądkowe ale i też potwierdzone pismami, tj. Bhagava Gitą, iż Bóg, Prawda Absolutna jest tak pełen bogactw i cech, iż po prostu nie można Go pojąć w całości swoim małym umysłem co z definicji jest niemożliwe bo inaczej to umysł byłby Bogiem. Niemniej jednak oznacza to że każdy z nas może poznać inną część, inny wycinek, może źle powiem, przekrój (nieładnie brzmi), inne aspekty co nie zaprzecza temu iż są one częścią Jednej Całości.

Jest taki fajny cytat z Bhagavad Gity (10.9)

"Myśli Moich czystych wielbicieli zawsze pogrążone są we Mnie, życia ich są podporządkowane służbie dla Mnie, a rozmowy o Mnie - którymi oświecają się nawzajem - są dla nich źródłem ciągle wzbierającej radości".

Z tego wersetu wynika ewidetnie, iż nawet czyści wielbiciele Boga oświecają się wzajemnie. Każdy z nich z powodu innej swojej osobowości, nastroju w którym relacjonuje do Niego, innej natury związku z Nim może o Nim powiedzieć inne rzeczy. Co istotne, ta wiedza którą takie osoby, święte osoby należy powiedzieć, dzielią się między sobą - ta wiedza jest jest dla nich źródłem radości. Czyli innymi słowy - wiedza o Najwyższym jest bardzo atrakcyjna. W tym więc kontekscie wracając do kwetii podporządkowania - warto zastanowić się czym ono jest i co jest jego konsekwencją. Szczęście krótko mówiąc.

pozdrawiam.

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Artur N.:
Ok.Mogę być"wariatem"komuś z jakimiś zamkniętymi tam Czakrami,czy kto wie czemu.

Jeśli chodzi o czakry czyli centra energetyczne subtelnego ciała materialnego to tak, ich aktywność jest konsekwencją stanu świadomości i vice versa, niemniej koncentrowanie się na nich to "nie tędy droga". Może jest to przedmiotem zainteresowania ludzi zainteresowanych kundalini-yogą ale cel tego procesu yogi wiedzie tylko do poznania bezosobowej cechy Prawdy Absolutnej czyli tzw. blasku Brahmana (realizacji stanu nirvany). To jest proces bezosobowy, realizacja jest niekompletna, na dodatek tymczasowa - ze stanu nirvany się spada z powrotem do materialnego wymiaru (po prostu dusza w stanie nirvany nie może kochać i działać i to powoduje powrót).Tak w skrócie. Generalnie w tym stanie dusza po uwolnieniu się z materialnego uwikłania (wzniesienie ponad emocje, pragnienia, utożsamianie z ciałem, przywiązania i wszelkie inne formy związania z materią także np. awersje) zatapia się oceanie światła, czasem nazywanego przez niektórych Buddystów "Przejrzystym Światłem" i w tym stanie traci poczucie indywidualności istnienia. Błogostan nieświadomości egzystencji. Zatracenie dualizmu postrzegającego i postrzeganego. To co Najwyższy mówi w Bhagavag Gicie na temat tego oceanu światła (z którego wyłania się materialne stworzenie):

Po pierwsze, proces realizacji bezosobowej cechy Prawdy Absolutnej jest kłopotliwy:

12.5

"Jednakowoż bradzo trudno jest zrobić postęp tym, których umysły przywiązane są do niezamanifestowanej, bezosobowej cechy Najwyższego Pana, gdyż podążanie tą ścieżką zawsze sprawia wiele kłopotów istotom wcielonym.".

A teraz czym jest ten bezosobowy blask (tylko kilka wersetów, jest więcej informacji):

9.4

"W swej niezamanifestowanej formie, przenikam cały wszechświat. Wszystkie istoty są we Mnie, lecz Ja nie jestem w nich."

9.5

"A jednak wszystko, co jest stworzone, nie spoczywa we Mnie. Spójrz na Moją mistyczną wspaniałość! Chociaż Ja utrzymuję i żywię wszystkie istoty, i chociaż jestem wszędzie, to jednak nie jestem częścią tej manifestacji kosmicznej, gdyż Ja sam jestem źródłem stworzenia."

14.27

"A podstawą bezosobowego Brahmana, który jest konstytucyjną pozycją ostatecznego szczęścia, i który jest nieśmiertnelny , niezniszczalny i wieczny - Ja jestem".

Wersetów w tym aspekcie jest znacznie wiecej, więc tylko wyrywkowo.

Ale ja tam swoje wiem,lecz ciągnie mnie do jakiejś religii bo już mam dosyć samotności.Jestem zastygmatyzowany schizofrenią na zadu...,więc jest z przyjaźnią jak jest,że żal rozmyślać nad tym.

Jest pytanie co nazywasz religią. Z tego co piszesz to świetnie rozumiesz czym jest prawdziwa religia - miłość do Najwyższego i wszystkich Jego dzieci. W tym więc sensie nie potrzebujesz więcej szukać co ma być przedmiotem zrozumienia bo to już rozumiesz.

Jedynie co może być jakiś brakiem, to wydaje mi się potrzeba "procesu" który pozwoli Ci tę miłość osiągnąć lub zwiększyć. Pisma wedyjskie i nauczyciele wedyjscy taki proces proponują, jest on skrupulatnie opisany i omówiony jak praktykować.
A pisząc że Zielonoświatkowcy nie mieli"TEGO",chodziło mi o to że nie czułem więzi duchowej z nimi,jak czułem z Mormonami.

Realizacja duchowa nie jest kwestią etykiety przynależności do takiej czy innej grupy wyznaniowej. Można spotkać duchowo zaawansowaną osobę w każdej z grup. Kwestia indywidualna. To osobista więź z Najwyższym jest sednem a nie rytuały czy "przebywanie na liście" takiego czy innego kościoła, grupy, religii itp.
Mormoni wręcz byli mi jakby znani z innego,poprzedniego życia,jak by tego nie nazwać-niezwykle bliscy duchowo,ale to mnie zniechęciło u nich że musisz bulić ich kościołowi 10% swojego dochodu co miesiąc,a jak nie masz kasy z jakichś przyczyn,to za wszelką pomoc od nich musisz ich kościołowi odrabiać swoją pracą fizyczna.

Generalnie Bhagavad Gita potwierdza i Bhagavata Purana, że mentalność z poprzedniego życia jest przenoszona do następnego, a ścisłym jej elementem są pewne atrakcje. To w zasadzie jeden z kluczowych aspektów reinkarnacji - przeniesienie koncepcji życia z jednego ciała do drugiego.

Odbywa się to w ten sposób że dusza jest przykryta fizycznym materialnym ciałem oraz subtelnym materialnym ciałem (umysł, inteligencja, fałszywe ego). W momencie śmierci dusza opuszcza fizyczne ciało jest dalej jest pokryta ciałem subtelnym.

W tym więc sensie nic dziwnego że możesz czuć jakieś związki z nastrojami przejawianymi z taką czy inną społecznością. Sednem jest jednakże zrealizować duchową realność w jak najgłębszym stopniu. Jeśli ktoś jest obdarzony duchową wizją, związaną ze stopniem swojej realizacji, wówczas widzi na jakim poziomie jest jaka osoba. Nawet najprościej biorąc ze słów danej osoby wynika co ją interesuje i co uważa za duchowość. To pozwala mieć orientację na temat jej realizacji.

Kwestie finansowania pewnych kościołów czy organizacyjnych aspektów religii to są pewne formy umów społecznych. Bez wątpienia możliwość osiągnięcia miłości do Najwyższego nie może być uwarunkowana finansowo bo to przeczyłoby jej transcendentalnej naturze samo w sobie. Coś na kształ odpustów. Natomiast wspieranie takiej czy innej działalności to jest zupełnie inna para kaloszy. Jeśli ktoś sednem życia widzi miłość do Najwyższego a jej praktycznym przejawem - służbą dla Niego to może się to wyrażać jako praca czy wsparcie finansowe - pytanie jednakże jest istotne - jak można mieć pewność że to co robię lub finansuje jest służbą dla Najwyższego. Najłatwiej się upewnić po prostu pytając Go o to. Powstaje pytanie czy np. finansowanie bytu materialnego danego kaznodzieji oraz miejsca kazań i wielbienia Pana, czyli świątyni/kościoła - czy to jest służba dla Boga? Jeśli On akceptuje to miejsce oraz daną osobę jako Swojego reprezentanta - to bez wątpienia tak. Jeśli nie, to wówczas jest to działanie/finansowanie w kategorii materialnej i tyle. Długi temat. Są różne formy służby dla Najwyższego, przynajmniej tak jak to precyzują pisma wedyjskie. Sam Bóg w Bhagavad Gicie mówi że studiowanie jej to wielbienie Go całą inteligencją. Nie potrzeba do tego ani pracy ani pieniędzy. Ale już np. wydrukowanie takiej czy innej księgi wymaga pracy i pieniędzy jak również jej przykładowo dystrybucja. Wówczas takie działanie także jest w kategorii służby dla Najwyższego - pozwala innym istotom poznać taką wiedzę i przekaz.
Już Krk jest pod tym względem bardziej ludzki i chrześcijański,i chyba nie tylko mi z tym nieswojo,nie mówiąc już że mi nieswojo że nie uznają reinkarnacji,choć gdyby właśnie nie reinkarnacja,Bóg nie mógłby być sprawiedliwy,a gdyby nie był sprawiedliwy,nie byłby Bogiem miłością,lecz Bogiem tyranem,a w najlżejszym przypadku Bogiem obojętnością.

Reinkarnacja była elementem filozofii Chrześciajańskiej do ok. roku 533 kiedy jej zasadniczych zwolenników obłożono anatemami, generalnie to dotyczy Orygenesa, jednego z ojców Kościoła. Temat zresztą od lat był przedmiotem iluś opracowań. Sam proces wykluczenia nauk Orygenesa z oficjalnen doktryny Kościoła miał charakter przepychanek politycznych. Mieszał się tam cesarz Justynian o ile pamiętam a owóczesny patriarcha Kościoła nie do końca we wszystkim uczestniczył. Mam opracowanie na ten temat, skrótowe.

Generalnie reinkarnacja pozwala wyjaśnić dlaczego są tak duże różnice w materialnych warunkach życia. Dzieci w Afryce umierają z głodu a w USA ludzie umierają na choroby wynikające z przejedzenia. Albo jak wyjaśnić miłosierdzie Boże z jednej strony a z drugiej fakt iż ten materialny świat jest pełen nieszczęść. Ostatnio papież Benedykt przyznał że doktryna Kościoła nie potrafi tego do końca wyjaśnić. A wedyjska wyjaśnia do ostatniego milimetra.

Oprócz tego jest aspekt taki, jak np. wieczne piekło które przeczy Bożej sprawiedliwości (powiedzmy że idzie na wieczne piekło i ten co zabił 1 osobę i ten co zabił 20 osób - kara ta sama a przewinienie inne; albo ograniczone zło karane jest nieograniczonym cierpienieniem)czy to że koncepcja wiecznego piekła to obraźliwe zarzucanie Bogu jakiejś zawziętości, zemsty za de facto niechęć do służenia pomijac grzeszność bo są takie twierdzenia pewnych teologów że piekło jest nie tylko za grzechy ale niechęć do służenia Bogu co by oznaczało zmuszanie do służby. Tak więc dobre przeanalizowanie takich koncepcji pozwala je obalić.
Tomaszu,bardzo dziękuję za podzielenie się swoją wiedzą(dowiem się więcej o pismach wedyjskich),i nie nazwaniem mnie wariatem.

Nie ma za co. Od bardzo wczesnych lat takie tematy były przedmiotem mojego zainteresowania, jak tylko się dowiedziałem że są takie pisma (szzęśliwie jako nastolatek dostałem opracowania w prezencie) to mnie bardzo zaintrygowały. Nie powiem że mi gładko poszło z ich akceptacją. Na ówczesny czas było to dla mnie "za wiele" ale przeczytałem trochę, posadziłem na półkę abym "dojrzał".

Polecam Ci w każdym razie przede wszystkich Bhagavad Gitę ("Pieśń Pana") i Bhagavata Puranę (inaczej Maha Puranę - "maha" znaczy "wielka"). Bhagavad Gita to esencja wiedzy wedyjskiej. Najwyższy konkretnie wyjaśnia w 700 wersetach jak Go osiągnąć oraz różne aspekty np. materialnego stworzenia, i wiele wiele innych. Jeśli Ci się uda do Niej zabrać czeka Cię morze interesującej wiedzy. Jeśli miałbyś problem z nabyciem albo zdobyciem Bhagavad Gity to mogę Ci pomóc.
W zamian z moich lektur,bardzo Wam wszystkim polecam"W Objęciach Jasności"(powieść kobiety po bardzo dokładnej śmierci klinicznej-ja nie wierzę że człowiek może takie rzeczy zmyślić sobie!),jak i lektury Edgar Cayce'a,a z

Nie znam się przyznam tych pozycji. Jaka jest konkluzja tych książek?
innej beczki,bo własnej,Chrystus został wzięty do Nieba wraz z ciałem,więc jest istotą pełną,nie tylko duchem.

Generalnie Jezus Chrystus nie był swoim ciałem fizycznym i tu kwestia jest dyskusyjna. Aczkolwiek z faktu iż był czystym reprezentantem Najwyższego to samo w sobie Jego ciało było duchowe mimo iż złożone z elementów określanych jako materialne. Coś pamiętam z pism wedyjskich że są pewne przypadki iż niektórzy twierdzą że do duchowego świata dane istoty były zabierane w ciałach fizycznych które były uduchawiane ale to temat dyskusyjny. Pan Jezus Chrystus ma też swoją bardziej oryginalną formę materialną w której przebywał zanim pojawił się na tej Ziemi czyli był zrodzony z Maryi. Innymi słowy, wiadome jest że Jezus Chrystus był pierwszą żywą istotą w tym wszechświecie. Trochę niedorzeczne jest myśleć że ciało w którym się w tym wszechświecie pojawił (fizyczne) było takie samo jak to w którym sie narodził w Betlejem - zważywszy na fakt że przecież był też w okresie płodowym i niemolęcym a potem chłopięcym, nastoletnim a potem dojrzałego meżczyzny. Wydaje mi się że Jego oryginalną formę widział św. Jan - co jest opisane w objawieniu Św. Jana. Jest moment gdzie Św. Jan opisuje kogo widzi.
Jeżeli fizyka ma racje że materia jest niczym innym niż czymś w rodzaju zastygłego światła,

Gdzieś widziałem zdanie w pismach wedyjskich że materialny świat rozwija się z blasku Brahmana ale tego nie jestem pewien. Napewno blask Brahmana przenika te materialne stworzenie.
ten sam Bóg może przenikać ten wymiar jak my powietrze,czy dym papierosowy,bo też jest solidniejszy/rzeczywistszy od tego wymiaru,jak my od wiatru czy dymu.

Dokładnie tak jest i to opisuje także Bhagavad Gita.
Patrzymy w złym kierunku,szukając go w"powietrzu kosmosu".

I tak i nie. Najwyższy jest w temacie nieograniczony i może pojawić się zarówno w sercu żywej istoty (gdzie generalnie i tak już przebywa jako Paramatma czyli Duch Święty) ale także nie ma ograniczeń pojawić się aby być dostrzeganym fizycznymi oczami. To także jest opisane. Nie jest niczym ograniczony. I pojawiając się nie ograniczają Go prawa materii bo one ściśle działają pod Jego kontrolą a nie odwrotnie. To także On sam mówi w Bhagavad Gicie.
Tym powietrzem raczej my sami jesteśmy w porównaniu do Boga Chrystusa!

Tak, jesteśmy duchem.
Święty natomiast faktycznie jest miłością pomiędzy Ojcem,a Synem,

Nie. Duch Święty to ekspansja Najwyższego która wnika do serca każdej żywej istoty. Ale to kwestia którą możemy określić jako dogmatyczna jednakże pisma wedyjskie mówią że można po prostu mieć szansę zobaczyć Go w sercu i wówczas nie ma wątpliwości. Trzeba się oczywiście postarać i zasłużyć ale to bez wątpienia jest możliwe.
i żeby się o tym przekonać wystarczy wyobrazić sobie Chrystusa modlącego się do Ojca w swojej miłości do Niego.

Nie. Nie wyobrażać umysłem choć kierunek jest dobry. Tak, kontemplowanie miłości Chrystusa do Ojca to właściwa droga. Jednakże samo doświadczenie natury tej miłości jest już poza umysłowe, transcendentalne i bez wątpienia kto będzie dociekać natury tej miłości to zostanie mu ona w odpowiedniej chwili objawiona. Co samo w sobie będzie oznaczało duchową realizację.

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Barbara Rudzionek:
Uważąm za idiotyczne rozmowy itp o duchowości .............

To jest tak ulotne ,nienazwane i poza wszelkimi logiczymi debatami,że gadkowanie na takie tematy jest pozbawione sensu.

Osoby faktyczie doznające duchowości nie piszą i nie nazywają tego tylko zyją.................................... !

Totalnie się z tym nie zgadzam. Jeśli idiotyczne byłoby mówić o duchowości, Jezus by nie nauczał, Budda by nie nauczał, Mahomet by nie nauczał, Kryszna by nie wypowiedział Bhagavad Gity, nikt nie spisałby Biblii. Nie byłoby proroków, guru i tak dalej. Tomasz Maciejewski edytował(a) ten post dnia 23.07.11 o godzinie 21:25
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:
Piotr Szczotka:
Ale wróćmy do duchowości i psychologi:)

Wróćmy. Napisz Piotrze co rozumiesz ze swojego punktu wiedzenia terapeuty co rozumiesz przez pojęcie psychologia a co przez duchowość. Czy jest to ta sama sfera czy inna. Która jest
Witam, po pierwsze wątek nazywa się "Duchowość a psychologia", mam jednak wrażenie, iż w sumie zapomina się o pierwowzorze pojęcia psychologia, odnośnie do starogreckiego psyche i logos. Po drugie nie mogę wypowiadać się na temat psychologii w pracy terapeutycznej bo psychologiem nie jestem.
Ale z drugiej strony psychologiczne aspekty pracy widzę na co dzień, zresztą chyba każdy kto w swojej pracy ma bezpośredni kontakt z ludźmi, zwłaszcza w pojedynczych relacjach terapeutycznych.
Pracując z pacjentami staram się dowiedzieć jaką role w ich życiu odkrywa duchowość, uważam iż to jest ważne w jakiejkolwiek terapii. Może nie tak istotne jak rehabilitujesz kolano czy zajmujesz się rewitalizacją po jakims zabiegu chirurgicznym, ale wykonując specjalistyczne masaże czy pracując z ciałem jak najbardziej, zwłaszcza jeśli jest to proces przez kilka sesji.
Nie znaczy to, iż pytam prosto z mostu, ale to się da wyczuć, zresztą ludzie coraz częściej do tych tematów sami nawiązują. Nie mam na myśli jedynie odniesienie duchowości do wyższych istot, Boga, Stwórcy czyli w wymiarze religijnym lub też eschatologicznym, ale postrzeganie siebie jak i istot żyjących obok.

Tak też można stwierdzić, iż osobą niezwykle duchowa był niejaki Giovanni Bernardonne, znany bliżej jako św. Franciszek z Asyżu. Pewnie powiecie święty, ale rzecz w tym, iż jego duchowość wpływa także na umysły ludzi literatury, teatru, słowem sztuki, poza tym filozofii, to "nieformalny pierwszy" ekolog :) Pochwała stworzeń, przyrody jako emanacji istoty Boga jest tu także przykładem przede wszystkim duchowości ponad podziałami religijnymi. Co ciekawe fascynuje także osoby deklarujące ateizm. Takich osób jest sporo, podobnie jak wielu duchowych filozofów i założycieli religii z myśli wschodniej.

Może zapominamy o sile duchowej człowieka jako o pewnym uniwersalnym impulsie, rozwoju, procesie.
Są osoby które będą badać każde wypowiedziane zdanie lub przypisane w Biblii Jezusowi. Będą kwestionować, dyskutować podobnie jak kwestię jakie były pierwotne nauki Buddy jeśli same teksty np kanon palijski znamy z kilku wieków po "fizycznym" objaieuniu Buddy. Jednoczesnie nie będzie im przeszkadzać fakt, iz wiele mysli Antycznych w tym i ówczesnej historii zostały tak samo przekazywane ustnie. A historycy powołują się często na tak samo domniemane teksty których nie widzieli. Ale to temat rzeka. Niektórzy tak juz mają, inni widza to co jest przekazywane miedzyu słowami:)

Jeśli dla kogoś jest ważna religia, to podstawa w rozumieniu duchowości to to czego uczą teksty religijne. Pozostaje pytanie, a jesli nie czerpiemy z nich to jaki inny wymiar ma duchowość? Myślę że jest to uniwersalny proces, a jednocześnie odczucie tu i teraz.
szersza, która węższa. Gdzie są zgodne. Czy maja jakiś

Gdzie są zgodne? Tam gdzie prowadzą do rozwoju świadomości człowieka. Zarówno w psychologii jak i duchowości jest istotne obserwowanie, postrzeganie, wnioskowanie. "Kto ma uszy niech słucha" :)
Myslę, iż część "zadań" zarówno w psychologii jak i duchowości pokrywa się. Problem w tym, iż przez wieki zmianiła się terminologia, nazawnictwo lub znaczenie niektórych słów przez pryzmat wieków. Dwa przykłądy:

1. W teologii jest tzw grzech pierowrodny. Co sie stało w konsekwencji? Postawiono człowiekowi pytanie:
- Adamie gdzie jesteś? Nawet dziecko zada pytanie, no jeśli Bóg jest wszechmogacy to chyba widział że Adaś schowany jest za krzakiem :)
Pytanie nie dotyczyło jednak strony fizycznej.
- Gdzie jesteś, to pytanie teologicznme (i jaknajbardziej psychologiczne)o stan świadomości, co sobie uświadomiłeś? W jakim jest stanie twój umysł. Czyż nie?

2. Jest taka scena w Sw. Marku rozdział 6 30. teologicznie rzecz biorąc, uczniowie wracają z nauczania, zmeczeni, w sumie rzecz biorąć wykonuja niesamowitą pracę, wszędzie pojawiaja sie tłumy, jest tyle do zrobienie, a co słyszą?
- Pójdzcie osobno na miejsce ustronne i nieco wypocznijcie ...
Bo wielu przychodziło i odchodziło, tak ze nie mieli nawet czasu coś zjeść.
I odpłyneli łodzią na miejsce ustronne...

Ciekawe z religijnego punktu widzenia to niezwykle zapracowany okres, a Jezus mówi do nich, odpocznijcie, oddalcie się na jakis czas w miejsce ustronne.
Może to dystans jakiego nam dzis brakuje, wyciszenie, odpoczynek także jako proces duchowy?

Takich przykładów jest zapewnę masę w każdej religii. Duchowość jest postrzehana przede wszystkim przez pryzmat religi, ale jak pisałem nie tylko.
wspólny cel. Co jest tym celem. Czy obie mają zadania terapeutyczne, czy nie. Jakie są ew. korzyści wynikające z

nie tylko poznawcze ale i terapeutyczne. Trudniej jednak ocenić - jesli ktoś oceniania potrzebuje - w jakim stopniu ktoś jest duchowy, uduchowiony, itd :)
posiadania i stosowania takiej wiedzy. Czy to są procesy? Czy
tak, jaknajbardziej procesy :)
osoba która jest uduchowiona to posiada taki stan umysłu czy też przekłada się to na zachowanie? Jaki zwiazek wg Ciebie ma duchowosć i psychologia z moralnością.

Tak z Twojego punktu widzenia.



Wyślij zaproszenie do