Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:

Tak, uznanie że świadomość jest naturą ducha a nie martwej materii. A także życie jest naturą ducha a nie martwej materii.

A może życie ,to proces przemiany energetycznej, który trwa dopóki nie wyczerpie się potencjał energii wzbudzony w danym organizmie w momencie zapłodnienia/zapylenia czy innej formy poczęcia ?
Stoi za tym kilka faktów rzeczywistych jak to np. że jest śmierć i powstaje dylemat czy istnienie jestd kontynuowane przy kompletnym rozpadzie fizycznego ciała to raz.

Ale to dla Ciebie fakt,ze jest ? Czy dylemat: Czy jest?

A po drugie inne
aspekty tego tematu jak to że np. ciało wymienia w ciągu 1 roku 98% budulca molekularnego w procesie metabolizmu (jemy, wydalamy) a w przeciągu 5-8 lat ciało wymienia się kompletnie co oznacza że w ciągu 70 lat życia możemy mieć 14 różnych ciał będąc tą samą osobą.
Myślę,ze to kwestia postrzegania i rozumienia tego procesu. Wymienia sie na inne ciało? Moim zdaniem nie wymienia się tylko odradza się z tego samego ciała (wykorzystując rzecz procesy metaboliczne )
Ja nie postrzegam tego procesu jako wymiany ciała na inne.
Sugeruje to że w trakcie życia napędza ciało jakaś siła życia, która po odejściu powoduje iż ciało zaczyna się dopiero wtedy zachowywać zgodnie z 2 zasadą termodynamiki - gnije.
Ale,czy z tego wynika,jaka to siła? A może to energia, która nie ma żadnej świadomości,tylko działa ,az do wyczerpania swej mocy w danym układzie?

Ale co to znaczy : "Jak jest naprawdę" ?

Czy jestem ciałem? Czy będę istnieć po śmierci? Czy jaźń to ja, czy też jestem kompletem ciała, umysłu, jaźni? Czy pamięć krótkotrwałą to ja czy nie. Czy mózg to ja czy nie. Czy jestem duchem czy nie? Czy jest Bóg czy nie ma? Jeśli jest Bóg to jaka jest moja z nim relacja? I tak dalej. Czy materia to Bóg czy Bóg jest ponad materią. Czy Bóg kontroluje materię czy materia Boga (co samo w sobie jest sprzeczne ale są takie koncepcje jak właśnie impersonalizm że to materia pokonała Boga) i tak dalej.
I na jakim etapie tego poznania jesteś?
Myślisz ,ze ludzki umysł jest do takiego (obiektywnego) poznania zdolny?
Czy może uważasz,ze cenne sa same próby tego poznawania "jak jest naprawdę"

Jak myslisz, z czego ta potrzeba poznawania "jak jest naprawdę"wynika?

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Beata B.:
Tak. Moim zdaniem to jest właśnie najciekawsze!:))

Dla tych których to jest ważne. Nie przywiązanych zbytnio do atrakcji tego świata. Dla przywiązanych to temat który lepiej omijać bo to strata czasu :)
Dlaczego żyjemy?

Właśnie.
I jak to się dzieje, że rośniemy, zmieniamy pięćest razy poglądy, może nam urwać ręce i nogi, możemy po czasie "nie poznawać siebie" w sensie "jak w ogóle mogliśmy tak myśleć?", a wciąż pomimo tego czujemy się "sobą", a nie kimś innym.

Dokładnie.

Oglądałem jakiś miesiąc temu na Discovery World taki program o mężczyźnie który jest kaleką ale to jest mało powiedziane. On po protu nie miał nóg ani dolnej cześci ciała, nie miał bioder, genitaliów i to było szokujące że on wogóle żyje w ten sposób. Powstaje pytanie jak on wogóle się wypróżniał i tak dalej i jak to możliwe że się nie wykrwawił i tak dalej.

Dla mnie jak obejrzałem ten program to było szokujące jak to możliwe że jeszcze żyje.

Natomiast wydźwięk programu był zupełnie inny. Ten mężczyzna w zadziwiający sposób radził sobie z tą sytuacją psychiczne a także był wyjątkowo zręczny jeśli chodzi o poruszanie się po domu, używanie różnych przedmiotów, ściąganie ich z półek i tak dalej. Widać było że jest psychicznie silny, nie ma depresji - przynajmniej w trakcie kręcenia programu. Bo generalnie można podejrzewać że kontemplując swoje ograniczone możliwości z innymi ludźmi popada jak każdy w trudniejsze stany. Nawet ludzie zdrowi wpadają w depresję z powodów naprawdę dziwnych porównując się do takiego człowieka- przykładowo pracujący w korporacji dyrektor działu jako jedyny z menedżerów wyższego szczebla nie dostał premii i popada w przygnębienie. Klasyka. Więc można podejrzewać że co jakiś czas ten mężczyzna musi czuć się załamanym chociaż z drugiej strony też jest możliwe że pragnienie cieszenia się życiem jest tak silne że on ceni to że wogóle jeszce żyje więc to możliwe że po prostu cieszy się małymi sprawami.

Wracając jednak do wydźwięku programu, to on był w nastroju "Popatrz, facet nie ma nóg a cieszy się życiem - więc my też cieszmy się tym co mamy i nie narzekajmy".

W tym sensie, oczywiście to bardzo dobry wydźwiek żeby zamiast ciągle biec po nowe materialne zdobycze docenić to co po prostu mamy, unikać chciwości, zaborczości po trupach i tak dalej.

Niemniej z drugiej strony, mnie ten program skłonił do refleksji mimo wszystko, że życie tu i teraz jak na przykładzie tego mężczyzny pełne jest trudnych zdarzeń i przypadków, nieszczęść. Więc jeśli chodzi o mój kompletny odbiór stwierdziłem, że mnie to bardziej motywuje do poszukiwań i realizacji transcendencji niż na siłę udawać że nawet jak mi urwie jaja, brzuch i nogi to i jak się będę cieszyć życiem poprzez np. afirmowanie jak to świetnie dziś spędzę dzień gimnastykując się i bujając na drążku jak małpka. No może nóg nie mam ale pobujać się na rękach zdołam.

Dodam że ten mężczyzna w zdumiewający sposób potrafił jeździć na takim specjalnie przygotowanym dla niego skuterze, kręcił na ulicy koła i to było zdumiewające , jego koordynacja i umiejętność wykorzystania samych rąk.
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Duchowość, a psychologia

Beata B.:
Ewa S.:
Co o tym myślicie?
Tylko i wyłącznie wariant czwarty, ale bez przyjmowania go.
Jasne,chodzi o przyjecie perspektywy klienta ,a nie na stałe jego modelu ;-)
W terapii ważny jest klient i cel, który on chce osiągnąć, więc całe wewnętrzne życie terapeuty jest wręcz przeszkodą. Natomiast zrozumienie języka i mitów klienta to jest absolutne minimum, żeby mu w ogóle być pomocnym.

Czy uważasz,że możliwe jest całkowite zdystansowanie sie do własnego modelu przez terapeutę?
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:
Beata B.:
A ja miałam zamiar przedyskutować dlaczego jedni wierzą, że mają duszę, a inni że to bzdura.:))

Dyskutuj.
W moim odczuciu odpowiedź jest prosta - przywiązanie do cielesnych/zmysłowych przyjemności oraz kwestia istnienia duszy Najwyższej.Jeśli przyjemiemy że dusza istnieje to pojawia się pewien dysonans między pragnieniem cieszenia się przyjemnosciami zmysłowymi wiedząc że jest coś więcej.
Widzisz to przez pryzmat Twoich przekonań. A co jeśli je obalić calkowicie? Albo choćby częściowo?

Co gdyby przyjąć, że OK życie bez materii jest sympatyczne, ale nie po to sam osobiście wybrałeś w co się wcielić, żeby cierpieć, odmawiać sobie życia i żałować tej decyzji!:))

A co jeśli Sensem jest Powtórzenie? Żeby coś się powtarzało i powtarzało i chodziło tylko o to, że ma się powtarzać, samonaśladować, multiplikować i bawić bez końca własną pomysłowością nieskończonych powieleń wcale nie musi mieć żadnej "duszy"!:)
"Znałem człowieka w Chrystusie, w ciele to było, czy poza ciałem, nie wiem, został uniesiony w zachwyceniu do trzeciego nieba".

Jakie zmartwychwstanie skoro został uniesiony do trzeciego nieba. A co to jest pierwsze niebo? Co to jest drugie niebo? A trzecie?
Oj! Trzeba znaleźć źródła. Zaciekawileś mnie tym!:)
A te wszystkie emocje, które można było zaprzęgnąć "w służbie" uczłowieczania/odzwierzęcania jak strach, sterowane libido czy radość zostały użyte jako motywacja? I dopiero potem mogły się wytworzyć empatia, współczucie, bliskość?

Nie do końca rozumiem co masz na myśli.
Wyszłam z założenia, że czlowiek na początku był barbarzyńcą, zwierzęciem. I byc może przez błąd w powieleniu, albo obojętnie jak zaczął być świadomy sam siebie. Zaczął modyfikować język i sposoby zdobywania pokarmu i schronienia, co spowodowało dalszy wzrost świadomości. Również świadomości tego, że może żyć lepiej.

Pierwsi odkrywcy relaksacji, filozofii musieli być świadomi, że ot tak sobie zwyczajny czlowiek nie zechce być może się ucywilizować, więc go postraszyli. Albo grając na zachłanności obiecali. Albo pokazali jak się rozweselać. Czyli byli jakby coachami.

Wygląda na to, że świadomość mogła być wręcz chorobą. I to chorobą zakaźną rozszerzającą się w postępie geometrycznym!:)))
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Duchowość, a psychologia

*Ewa S. edytował(a) ten post dnia 04.08.11 o godzinie 20:31
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:
Niemniej z drugiej strony, mnie ten program skłonił do refleksji mimo wszystko, że życie tu i teraz jak na przykładzie tego mężczyzny pełne jest trudnych zdarzeń i przypadków, nieszczęść. Więc jeśli chodzi o mój kompletny odbiór stwierdziłem, że mnie to bardziej motywuje do poszukiwań i realizacji transcendencji niż na siłę udawać że nawet jak mi urwie jaja, brzuch i nogi to i jak się będę cieszyć życiem poprzez np. afirmowanie jak to świetnie dziś spędzę dzień gimnastykując się i bujając na drążku jak małpka. No może nóg nie mam ale pobujać się na rękach zdołam.

A może jest tak,ze poszukiwanie realizacji w transcendencji jest dla ciebie sposobem na poradzenie sobie z tymi trudnymi zdarzeniami przypadkami oraz z egzystencjalnymi pytaniami i bólem (którego każdy doświadcza),
a dla kogoś innego tym sposobem będzie właśnie cieszenie się życiem doczesnym z ich zmysłowym wymiarem (tym,ze się właśnie pohuśta ,choćby na rękach i napije piwa)
Uważasz ten pierwszy (Twój) sposób za lepszy?

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Ewa S.:
A może życie ,to proces przemiany energetycznej, który trwa dopóki nie wyczerpie się potencjał energii wzbudzony w danym organizmie w momencie zapłodnienia/zapylenia czy innej formy poczęcia ?

Jeśli przyjmiemy ten model przemiany energetycznej to oznacza iż ten "układ dynamiczny" jakim jest plemnik który wniknął do komórki jajowej dostał "ogromnego kopa". Bo jak inaczej określić sytuację w której z mikroskopijnego tworu - embriona - rozwija się 3 kilogramowe dziecko?
Skąd jest więc ta energia?
Oczywiście można uznać że plemnik jest jakgdyby inicjatorem "bombki atomowej", że układ komórki jajowej oraz narządów rodnych kobiety, łożyska, czyli zasilania w energię z zewnątrz w stosunku do płodu jest jak pewna forma dynamitu, środowiska gotowego na "zapłon" i zapłodnienie to inicjacja wybuchu. W tym kontekście istotnie, można tak na to spojrzeć. Że rozpędzony w okresie płodowym mechanizm po narodzinach działa jeszcze jakiś czas a potem się zaczyna psuć i umiera.

To co z fizyki natomiast jest w tym wszystkich dość kontrowersyjne do tej pokazanej powyżej koncepcji - rozwinięcia myśli Ewy to jest przyrost informacji w układzie dynamicznym. Martwa materia zgodnie z 2 zasadą termodynamiki ma to do siebie że układy zamknięte dążą do chaosu, rozpadu. Natomiast płód rozwija się, wykształcają się narządy, krwioobieg, układ limfatyczny, powstaje fenomenalna struktura organizmu, która z punktu widzenia automatyki - nauki o dynamice systemów/układów jest fenomenalnym doskonałym tworem tętniącym milionami procesów dziejących się naraz w ciągu sekundy.

Z punktu widzenia teorii informacji przyrost informacji w takim układzie jak płód jest koszmarnie wielki. Skąd w tym systemie ta informacja? Ona jest oczywiście zapisana w DNA ale jaka siła napędza ten układ do realizacji tego skomplikowanego projektu wbrew 2 zasadzie termodynamiki? Też oczywiście można dyskutować że płód to nie jest układ zamknięty i to jest racja - dostarczane jest pożywienie od matki przez łożysko, niemniej rozwój płodu jest fenomenalnym procesem.
Stoi za tym kilka faktów rzeczywistych jak to np. że jest śmierć i powstaje dylemat czy istnienie jestd kontynuowane przy kompletnym rozpadzie fizycznego ciała to raz.

Ale to dla Ciebie fakt,ze jest ? Czy dylemat: Czy jest?

Dla mnie jest fakt że jest.
A po drugie inne
aspekty tego tematu jak to że np. ciało wymienia w ciągu 1 roku 98% budulca molekularnego w procesie metabolizmu (jemy, wydalamy) a w przeciągu 5-8 lat ciało wymienia się kompletnie co oznacza że w ciągu 70 lat życia możemy mieć 14 różnych ciał będąc tą samą osobą.
Myślę,ze to kwestia postrzegania i rozumienia tego procesu. Wymienia sie na inne ciało? Moim zdaniem nie wymienia się tylko odradza się z tego samego ciała (wykorzystując rzecz procesy metaboliczne )
Ja nie postrzegam tego procesu jako wymiany ciała na inne.

Tak, rozumiem. To kwestia spojrzenia po prostu. Wszystko to co mogę dotknąć za 5 lat będzie zbudowane z pożywienia które zjadłem. A gdzie jest to stałe coś? W tym sęk - to mam na myśli.
Sugeruje to że w trakcie życia napędza ciało jakaś siła życia, która po odejściu powoduje iż ciało zaczyna się dopiero wtedy zachowywać zgodnie z 2 zasadą termodynamiki - gnije.
Ale,czy z tego wynika,jaka to siła? A może to energia, która nie ma żadnej świadomości,tylko działa ,az do wyczerpania swej mocy w danym układzie?

Tak, można takie podejście przyjąć jako jedną z koncepcji. Wówczas oddzielamy kwestię siły życia, energii życia od jaźni jako takiej i tu przykładowo Świadkowie Jehowy tak podchodzą iż duszy nie ma jednakże energia która napędza materię w żywych istotach to tchnienie życia od Boga, bezosobowa siła życia, która w momencie śmierci do Niego wraca. Tak, tak można też to wymenić jako jeden w wariantów.
I na jakim etapie tego poznania jesteś?

Prywatnie nieprywatnie mogę powiedzieć że miałem wielokrotnie doświadczenia z opuszczaniem ciała. Czułem zwijającą się świadomość z całego ciała, poruszanie się w przestrzeni ciała jednakże bez rozciągnięcia jej już na kończyny, i kilka innych.

Wiele lat temu praktykując medytację wówczas bardzo intensywnie, dając z siebie maksimum na co mnie było stać miałem doświadczenie czakry na środku czoła itp.

Natomiat oczywiście jak zwierzyłem się komuś z tego faktu, to skomentował to krótko iż po prost usiadła mi na czole mucha.
Myślisz ,ze ludzki umysł jest do takiego (obiektywnego) poznania zdolny?

Przynajmniej z punktu widzenia procesu wedyjskiego o tyle umysł nie, że jest on jedną z wartsw subtelnego ciała. To jaźń - dusza - realizuje że jest różna od ciała choć istotnie, można przynajmniej na ile porównuję to z moimi doświadczeniami doświadczyć stanu obecności w umyśle ale już poza ciałem. Wielu ludzi coś podobnego przeżywa. Eksterioryzacja.

Ale to nie jest jakoś bardzo duchowe. To raczej po prostu techniczne doświadczenie. Tak to rozumiem.
Czy może uważasz,ze cenne sa same próby tego poznawania "jak jest naprawdę"

Zależy co jest najważniejsze w tym poznawaniu. Jeśli ktoś szuka jakichś ezoterycznych sensacji, podróży astralnych itp. to uważam że to strata czasu. Chodzi mi o jakieś fundamentalne rzeczy jak miłość do Najwyższego i innych istot, współczucie, wolność od uwarunkowań i negatywnych skłonności. Itd.
Jak myslisz, z czego ta potrzeba poznawania "jak jest naprawdę"wynika?

To myślę naturalny proces spojrzenia na rzeczywistość i uznania iż jest ona niezbyt szczęśliwa. Takie ogólne wieloaspektowe widzenie. Uwarunkowania, konflitków, rywalizacji między istotami, czy zagadnienia nieuchronności przemijania i śmierci, albo stwierdzenia że pomimo posiadania wielu materialnych odogodnień, zdobyczy czy przyjemności zmysłowych itp. w dalszym ciągu nie jest się szczęśliwym, czy też wielu innych. To bardzo indywidualne. Różni ludzie mają różny sposób dojścia do miejsca gdzie po prostu stwierdzają że staje się dla nich istotne, czy transcendencja istnieje i jaka ona jest. I jaki ma mieć wpływ na dalszą część ich życia. Każdy jest indywidualnością. Można czasem wyróżnić pewne schematyczne czynniki jakie kierują kogoś w stronę transcendencji i te akurat w literaturze wedyjskiej są określone w ten sposób iż transcendencji szukają osoby:
- strapione (nieszczęśliwe)
- szukające wiedzy
- ciekawe
- poszukujący bogactw

To nie jest podział sztywny, bo można należeć naraz do kilku tych grup. Ale to są zasadnicze motywatory do szukania transcendencji przynajmniej wg literatury wedyjskij - a ta jest pełna zamiłowania do analitycznej klasyfikacji.
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:
Można czasem wyróżnić pewne
schematyczne czynniki jakie kierują kogoś w stronę transcendencji i te akurat w literaturze wedyjskiej są określone w ten sposób iż transcendencji szukają osoby:
- strapione (nieszczęśliwe)
- szukające wiedzy
- ciekawe
- poszukujący bogactw

To nie jest podział sztywny, bo można należeć naraz do kilku tych grup. Ale to są zasadnicze motywatory do szukania transcendencji przynajmniej wg literatury wedyjskij - a ta jest pełna zamiłowania do analitycznej klasyfikacji.


Jak dla mnie to bardzo egocentryczne sa te motywatory ;-)
Ale może taka-mało wzniosła-jest odpowiedź na pytanie dlaczego człowiek kieruje swoje myślenie w kierunku potwierdzenia możliwości transcendencji -czyli istnienia w bardziej komfortowym stanie ducha ,niż ten ,którego doświadcza w życiu ziemskim lub spodziewa sie,ze może doświadczyć-obserwując otoczenie
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Duchowość, a psychologia

Ewa S.:
Jasne,chodzi o przyjecie perspektywy klienta ,a nie na stałe jego modelu ;-)
:))
Czy uważasz,że możliwe jest całkowite zdystansowanie sie do własnego modelu przez terapeutę?
Ja wierzę w profesjonalizm i tak diabelną ciekawość połączoną z (nie mam lepszego słowa..) empatią, że jestem wręcz pewna, że tak się da!:)
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Duchowość, a psychologia

Beata B.:
Ewa S.:
Jasne,chodzi o przyjecie perspektywy klienta ,a nie na stałe jego modelu ;-)
:))
Czy uważasz,że możliwe jest całkowite zdystansowanie sie do własnego modelu przez terapeutę?
Ja wierzę w profesjonalizm i tak diabelną ciekawość połączoną z (nie mam lepszego słowa..) empatią, że jestem wręcz pewna, że tak się da!:)

Hmmm... ;-)
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Duchowość, a psychologia

Ewa S.:
Hmmm... ;-)
A nie ????
Ups...to zaskoczenie...

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Beata B.:
Widzisz to przez pryzmat Twoich przekonań. A co jeśli je obalić calkowicie? Albo choćby częściowo?

Jestem otwarty na ich obalanie. Niech to ktoś zrobi :)
Co gdyby przyjąć, że OK życie bez materii jest sympatyczne, ale nie po to sam osobiście wybrałeś w co się wcielić, żeby cierpieć, odmawiać sobie życia i żałować tej decyzji!:))

Z punktu widzenia tej koncepcji którą akurat przyjmuję, tak, istotnie wybraliśmy egzystencję w materialnym wymiarze. To była nasza dobrowolna decyzja. Istotnie, to w jakie realia się wcielamy jest w 100% skutkiem naszego postępowania. Kształtujemy w ciagu życia świadomość, albo raczej - dokształtowujemy ją, bo ona ciągnie się za nami cały czas a my robimy jej korekty. Tak, pragniemy się wcielać w kolejne sytuacje i to dzieje się dlatego że tego pragniemy. Z drugiej jednak strony, realia w które się wcielamy to nie jest "wszystko po naszej myśli". Wątpliwe jest że ktoś chciał się wcielić w ciało kalekie. To raczej oczywiste. Więc tak, to nasze pragnienia są motorem zasadniczym do kolejnego wcielania. Ale też odbieramy naszych działań skutki. W tym więc sensie, nieuchronnie zbieramy pewne dyskomfortowe sytuacje. Popełniamy czasem błedy, krzywdzimy i to zapisuje się jako nasz bagaż. A więc wróci.

To nie jest kwestia odmawiania sobie życia ale jakiegoś sumarycznego spojrzenia, że to jest pewna forma zapętlenia, stania się niewolnikiem własnych pragnień. W połączeniu z pewną nieuchronnością nieszczęść z natury rzeczy wpisanych w materialne ciało. To jest przykładowo starość albo choroby.

Jeśli ktoś czuje iż dla ziemskich przyjemności takich czy innych warto mimo wszystko cierpieć raz poraz choroby, starość, śmierć czy narodziny -tak, to jest to w jego przypadku jak najbardziej zrozumiałe - jeśli uważa że to mu nie przeszkadza - to jest jego sprawa. Istotnie.
A co jeśli Sensem jest Powtórzenie? Żeby coś się powtarzało i powtarzało i chodziło tylko o to, że ma się powtarzać, samonaśladować, multiplikować i bawić bez końca własną pomysłowością nieskończonych powieleń wcale nie musi mieć żadnej "duszy"!:)

Tak, rozumiem. Tylko czemu to co się ciągle Powtarza i Multiplikuje i samonaśladuje ma tyle cierpienia? To istotnie byłoby dość ciekawe tylko bez tych wszystkich negatywnych rzeczy. Bez chorób, holokaustu, głodu w Afryce, palenia na stosie, niewolnictwa, pracy dzieci w Chinach za nędzne pieniądze czyli tzw. "małe rączki" i tak dalej. Rywalizacja, wyścig szczurów itp.
Jeśli by odjąć te wszystkie negatywne czynniki to istotnie, to dałoby się znieść.

Tu ciekawa jest postawa Buddy właśnie. Miał kompletny komfort, żonę, bogactwo, przepowiedzianą przyszłość jako tego który podbije świat, był chroniony przez rodziców od wszelkiego nieszczęścia, nawet widoku tego nieszczęścia. On jednakże, spojrzał na to wszystko swoimi oczami, i uznał, że to nie ma sensu. I trzeba znaleźć rozwiązanie. Budda miał wszystko ale zobaczył cierpienie ("dukha"), kontemplował temat długi czas aż nabrał determinacji.

Jeśli ktoś uznaje że wolałby żyć jak Budda przed odejściem - to jego wybór i skoro tak uważa i wartościuje i postrzega - to tak, jego wybór i niech żyje jak uważa. Nie ma przymusu żadnego. Każdy ma wolną wolę i to jest jego wieczne prawo.
"Znałem człowieka w Chrystusie, w ciele to było, czy poza ciałem, nie wiem, został uniesiony w zachwyceniu do trzeciego nieba".

Jakie zmartwychwstanie skoro został uniesiony do trzeciego nieba. A co to jest pierwsze niebo? Co to jest drugie niebo? A trzecie?
Oj! Trzeba znaleźć źródła. Zaciekawileś mnie tym!:)

Nowy Testament.

Inne:

"Tak więc, mając tę ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami z daleka od Pana. Mamy jednak nadzieję i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana".

Drugi list do Koryntian, 5:6,8

"Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść Królestwa Bożego."

Pierwszy list do Koryntian, 15:50.

Jak to się ma do koncepcji zmartwychwstania - wg mnie nijak.
Wyszłam z założenia, że czlowiek na początku był barbarzyńcą, zwierzęciem. I byc może przez błąd w powieleniu, albo obojętnie jak zaczął być świadomy sam siebie. Zaczął modyfikować język i sposoby zdobywania pokarmu i schronienia, co spowodowało dalszy wzrost świadomości. Również świadomości tego, że może żyć lepiej.

Tak, rozumiem tę koncepcję. Tak, to jest znany pogląd ludzi akceptujących ewolucję, teorię ewolucji którzy zadziwieni są jednakże że człowiek w ich widzeniu jako póki co najbardziej wyspecjalizowany obiekt-produkt ewolucji wykształcił potencjał intelektualny do próbowania walczyć z tymi tzw. uwarunkowaniami ewolucji.

Bo niby dlaczego człowiek, owoc ewolucji ma wykazywać jakiekolwiek współczucie np. dla słabego bliźniego? Dzieci autystycznych? Niewolników? Krajów słabych? Dlaczego człowiek ma tolerować emerytów? W końcu oni są utrzymywani z ich bieżącej pracy? Zgodnie więc z teorią ewolucji, osobniki stare powinny być eliminowane.

Zgodnie z zasadą która ewoulucji przyświeca, gatunki silniejsze powinny trzebić lub podporządkowywać słąbe, jednostki silne dominować i wykorzystwać słabe.

W tym więc sensie, Adolf Hitler działał zgodnie z tą ideą. Silne Niemcy, jako rasa panów, dominujące w Europie gospodarczo, militarnie, naukowo - bezsprzecznie najpotężniejszy kraj miały zgodnie z tą zasadą prawo do ustalenia swojej dominacji. Wyeliminowania słabszych jednostek czyli Żydów, Romów, homoseksualistów i inteligencji Słowiańskiej a pozostałe jednostki zaprząść do niewolniczej pracy.

To jest filzofia narodowego socjalizmu.

Jest ona jak najbardziej zgodna z darwinowską koncepcją "survival of the fittest"
Pierwsi odkrywcy relaksacji, filozofii musieli być świadomi, że ot tak sobie zwyczajny czlowiek nie zechce być może się ucywilizować, więc go postraszyli. Albo grając na zachłanności obiecali. Albo pokazali jak się rozweselać. Czyli byli jakby coachami.

Straszenie owieczek dalekie jest od mądrości. Mądrość wynika z obserwacji.
Poza tym, każdy kto straszy czerpie profity ze straszenia. Budowanie się struktur władzy religijnej czy jakiejkolwiek innej automatycznie tworzy potencjał profitów dla tych co są na górze struktury.

To tak jak w Multilevel-marketingu. Ci pierwsi w piramidzie zakładając nową piramidę będą czerpać największe profity.
Wygląda na to, że świadomość mogła być wręcz chorobą. I to chorobą zakaźną rozszerzającą się w postępie geometrycznym!:)))

Tak, takie są koncepcje iż z powodu pewnej "nadproduktywności" ewolucji, człowiek został wyposażony w nadmiarowy potencjał do analizy rzeczywitości i zaczał się zastanawiać czy cała ta zabawa w przetrwanie gatunków ma sens.

Po co człowiekowi taki wielki aparat myślowy jak mózg?

Z puntku widzenia przetrwania gatunków, istota żywa jak dostrzeże inną istotę musi podjąć decyzję:
- gonić czy uciekać? :)))
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Duchowość, a psychologia

Beata B.:
Ewa S.:
Hmmm... ;-)
A nie ????
Ups...to zaskoczenie...

To tez tylko ludzie ;-)

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Ewa S.:

A może jest tak,ze poszukiwanie realizacji w transcendencji jest dla ciebie sposobem na poradzenie sobie z tymi trudnymi zdarzeniami przypadkami oraz z egzystencjalnymi pytaniami i bólem (którego każdy doświadcza),

Bezsprzecznie jest.
a dla kogoś innego tym sposobem będzie właśnie cieszenie się życiem doczesnym z ich zmysłowym wymiarem (tym,ze się właśnie pohuśta ,choćby na rękach i napije piwa)
Uważasz ten pierwszy (Twój) sposób za lepszy?

Jeśli ktoś uważa że to jest właśnie to, to jest to jak najbardziej jego wybór.

Jeśli o mnie chodzi tak, uważam że ma to większy sens. Ale to jest moje osobiste widzenie.
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:
To co z fizyki natomiast jest w tym wszystkich dość kontrowersyjne do tej pokazanej powyżej koncepcji - rozwinięcia myśli Ewy to jest przyrost informacji w układzie dynamicznym.
Ja wpadłam kiedyś na pomysł, że to bardzo człekocentyczne i śmieszne jest, że jesteśmy szczytem ewolucji. Że patrząc na to ile marnujemy energii po to tylko, żeby w ciągu 80 lat przekazać geny jednemu-dwojgu następcą, to jesteśmy jak stare Odry w porównaniu do i-poda, gdyby popatrzeć, że pantofelki robią to samo!:))) I z mniejszym zużyciem energii, z mniejszymi błedami, szybciej....
Tak, rozumiem. To kwestia spojrzenia po prostu. Wszystko to co mogę dotknąć za 5 lat będzie zbudowane z pożywienia które zjadłem. A gdzie jest to stałe coś? W tym sęk - to mam na myśli.
No i to jest coś, co mnie najbardziej "kupuje", ta stałość, choć wszystko ulega wymianie!:)))

PS.
Przez Was nie zdążyłam skościć trawnika! Zlapał mnie zraszacz!:))
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Duchowość, a psychologia

Ewa S.:
To tez tylko ludzie ;-)
OK. Sądziłam po sobie.:(

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Ewa S.:
Jak dla mnie to bardzo egocentryczne sa te motywatory ;-)

Tak, one są egocentryczne. Aczkolwiek uważam iż szukanie wiedzy jest czystsze - czy jest coś bardzo złego w szukaniu wiedzy na temat rzeczywistości?

W gruncie rzeczy te motywatory są ze sobą splecione. Cierpienie i wiedza zwłaszcza. Cierpię więc chcę wiedzieć dlaczego.
Ale może taka-mało wzniosła-jest odpowiedź na pytanie dlaczego człowiek kieruje swoje myślenie w kierunku potwierdzenia możliwości transcendencji -czyli istnienia w bardziej komfortowym stanie ducha ,niż ten ,którego doświadcza w życiu ziemskim lub spodziewa sie,ze może doświadczyć-obserwując otoczenie

Bo czuje że coś mu brakuje. Lub brakuje innym. Lub widzi że nawet jeśli on ma komfort to inni nie mają. Często jedno się wiąże z drugim. Ktoś napastliwym marketingiem wyciąga metodę "na telekomunikację" ostatni grosz emerytów. Sukces sprzedażowy okupiony jest złorzeczeniami nabitych w butelkę staruszków. No tak, super, myśli sobie menedżer sprzedaży, osiagnęliśmy sukces. "ale coś mi ten sukces śmierdzi". A zaczyna mu śmierdzieć bardziej, jak wraca do swojej matki emerytki która żali mu się że jego konkurencja wcisneła jej umowę na telewizję kablową i internet na 3 lata a zerwanie jej obarczone jest wysokimi karami. A pani przez telefon była taka miła a pan kurier kazał coś podpisać.
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:
Z punktu widzenia tej koncepcji którą akurat przyjmuję, tak, istotnie wybraliśmy egzystencję w materialnym wymiarze. To była nasza dobrowolna decyzja. Istotnie, to w jakie realia się wcielamy jest w 100% skutkiem naszego postępowania. Kształtujemy w ciagu życia świadomość, albo raczej - dokształtowujemy ją, bo ona ciągnie się za nami cały czas a my robimy jej korekty.


Patrząc natomiast z meta poziomu-czyli analizując proces myślenia i tworzenia koncepcji swojego J a /życia w ogóle wygląda to tak,ze każdy tworzy sobie jakaś koncepcję -wybierając dostępne mu modele i je dostosowując do swoich potrzeb i możliwości poznawczych ,a potem- mniej lub bardziej uporczywie i inteligentnie- ją utrwala filtrując informacje i doświadczenia. Po co?
Po to by mieć poczucie ciągłości swego Ja oraz nadać mu porządek i sens.
I to działa, czasem nawet do śmierci i ustania świadomości JA,a czasem ,w skutek życiowych doświadczeń-kryzysów egzystencjalnych- dochodzi do modyfikacji koncepcji lub nawet jej gruntownej zmiany.
Dla mnie np. to jest najciekawszy aspekt ludzkiej egzystencji ;-)
Tworzenie koncepcji siebie i ich transformacja.

konto usunięte

Temat: Duchowość, a psychologia

Beata B.:
Ja wpadłam kiedyś na pomysł, że to bardzo człekocentyczne i śmieszne jest, że jesteśmy szczytem ewolucji. Że patrząc na to ile marnujemy energii po to tylko, żeby w ciągu 80 lat przekazać geny jednemu-dwojgu następcą, to jesteśmy jak stare Odry w porównaniu do i-poda, gdyby popatrzeć, że pantofelki robią to samo!:))) I z mniejszym zużyciem energii, z mniejszymi błedami, szybciej....

To tak jak w "Zmiennikach", jak pracodawcy z MPT, dyrektorzy bohaterki którą gra Ewa Błaszczyk dowiadują się przez telewizję że kobieta pracuje u nich jako taksówkarz robiąch ich w balona komentuja:

- "Ja prawdę mówiąc od razu wiedziałem..."

- "WIEDZIELIŚMY...."

- "Tak, wiedzieliśmy, nie chcieliśmy jej psuć dobrej zabawy, no!"

Nikt nie chce psuć sobie dobrej zabawy porównując się do pantofelka. :)
No i to jest coś, co mnie najbardziej "kupuje", ta stałość, choć wszystko ulega wymianie!:)))

To jest po prostu fakt.

PS.
Przez Was nie zdążyłam skościć trawnika! Zlapał mnie zraszacz!:))

Wybacz. Przez tę krzywdę będę obarczony karmą i będę musiał tu wrócić aby w trakcie koszenia trawnika doświadczyć zraszacza. Przepraszam!!!
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Duchowość, a psychologia

Tomasz Maciejewski:
Wybacz. Przez tę krzywdę będę obarczony karmą i będę musiał tu wrócić aby w trakcie koszenia trawnika doświadczyć zraszacza. Przepraszam!!!
Oj Goopolku......a nie łatwiej tu i teraz pod pretekstem wakacji dla dzieci skosić mi ten trawnik ze dwa razy? :))))



Wyślij zaproszenie do