Temat: Duchowość, a psychologia
Beata B.:
Widzisz to przez pryzmat Twoich przekonań. A co jeśli je obalić calkowicie? Albo choćby częściowo?
Jestem otwarty na ich obalanie. Niech to ktoś zrobi :)
Co gdyby przyjąć, że OK życie bez materii jest sympatyczne, ale nie po to sam osobiście wybrałeś w co się wcielić, żeby cierpieć, odmawiać sobie życia i żałować tej decyzji!:))
Z punktu widzenia tej koncepcji którą akurat przyjmuję, tak, istotnie wybraliśmy egzystencję w materialnym wymiarze. To była nasza dobrowolna decyzja. Istotnie, to w jakie realia się wcielamy jest w 100% skutkiem naszego postępowania. Kształtujemy w ciagu życia świadomość, albo raczej - dokształtowujemy ją, bo ona ciągnie się za nami cały czas a my robimy jej korekty. Tak, pragniemy się wcielać w kolejne sytuacje i to dzieje się dlatego że tego pragniemy. Z drugiej jednak strony, realia w które się wcielamy to nie jest "wszystko po naszej myśli". Wątpliwe jest że ktoś chciał się wcielić w ciało kalekie. To raczej oczywiste. Więc tak, to nasze pragnienia są motorem zasadniczym do kolejnego wcielania. Ale też odbieramy naszych działań skutki. W tym więc sensie, nieuchronnie zbieramy pewne dyskomfortowe sytuacje. Popełniamy czasem błedy, krzywdzimy i to zapisuje się jako nasz bagaż. A więc wróci.
To nie jest kwestia odmawiania sobie życia ale jakiegoś sumarycznego spojrzenia, że to jest pewna forma zapętlenia, stania się niewolnikiem własnych pragnień. W połączeniu z pewną nieuchronnością nieszczęść z natury rzeczy wpisanych w materialne ciało. To jest przykładowo starość albo choroby.
Jeśli ktoś czuje iż dla ziemskich przyjemności takich czy innych warto mimo wszystko cierpieć raz poraz choroby, starość, śmierć czy narodziny -tak, to jest to w jego przypadku jak najbardziej zrozumiałe - jeśli uważa że to mu nie przeszkadza - to jest jego sprawa. Istotnie.
A co jeśli Sensem jest Powtórzenie? Żeby coś się powtarzało i powtarzało i chodziło tylko o to, że ma się powtarzać, samonaśladować, multiplikować i bawić bez końca własną pomysłowością nieskończonych powieleń wcale nie musi mieć żadnej "duszy"!:)
Tak, rozumiem. Tylko czemu to co się ciągle Powtarza i Multiplikuje i samonaśladuje ma tyle cierpienia? To istotnie byłoby dość ciekawe tylko bez tych wszystkich negatywnych rzeczy. Bez chorób, holokaustu, głodu w Afryce, palenia na stosie, niewolnictwa, pracy dzieci w Chinach za nędzne pieniądze czyli tzw. "małe rączki" i tak dalej. Rywalizacja, wyścig szczurów itp.
Jeśli by odjąć te wszystkie negatywne czynniki to istotnie, to dałoby się znieść.
Tu ciekawa jest postawa Buddy właśnie. Miał kompletny komfort, żonę, bogactwo, przepowiedzianą przyszłość jako tego który podbije świat, był chroniony przez rodziców od wszelkiego nieszczęścia, nawet widoku tego nieszczęścia. On jednakże, spojrzał na to wszystko swoimi oczami, i uznał, że to nie ma sensu. I trzeba znaleźć rozwiązanie. Budda miał wszystko ale zobaczył cierpienie ("dukha"), kontemplował temat długi czas aż nabrał determinacji.
Jeśli ktoś uznaje że wolałby żyć jak Budda przed odejściem - to jego wybór i skoro tak uważa i wartościuje i postrzega - to tak, jego wybór i niech żyje jak uważa. Nie ma przymusu żadnego. Każdy ma wolną wolę i to jest jego wieczne prawo.
"Znałem człowieka w Chrystusie, w ciele to było, czy poza ciałem, nie wiem, został uniesiony w zachwyceniu do trzeciego nieba".
Jakie zmartwychwstanie skoro został uniesiony do trzeciego nieba. A co to jest pierwsze niebo? Co to jest drugie niebo? A trzecie?
Oj! Trzeba znaleźć źródła. Zaciekawileś mnie tym!:)
Nowy Testament.
Inne:
"Tak więc, mając tę ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami z daleka od Pana. Mamy jednak nadzieję i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana".
Drugi list do Koryntian, 5:6,8
"Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść Królestwa Bożego."
Pierwszy list do Koryntian, 15:50.
Jak to się ma do koncepcji zmartwychwstania - wg mnie nijak.
Wyszłam z założenia, że czlowiek na początku był barbarzyńcą, zwierzęciem. I byc może przez błąd w powieleniu, albo obojętnie jak zaczął być świadomy sam siebie. Zaczął modyfikować język i sposoby zdobywania pokarmu i schronienia, co spowodowało dalszy wzrost świadomości. Również świadomości tego, że może żyć lepiej.
Tak, rozumiem tę koncepcję. Tak, to jest znany pogląd ludzi akceptujących ewolucję, teorię ewolucji którzy zadziwieni są jednakże że człowiek w ich widzeniu jako póki co najbardziej wyspecjalizowany obiekt-produkt ewolucji wykształcił potencjał intelektualny do próbowania walczyć z tymi tzw. uwarunkowaniami ewolucji.
Bo niby dlaczego człowiek, owoc ewolucji ma wykazywać jakiekolwiek współczucie np. dla słabego bliźniego? Dzieci autystycznych? Niewolników? Krajów słabych? Dlaczego człowiek ma tolerować emerytów? W końcu oni są utrzymywani z ich bieżącej pracy? Zgodnie więc z teorią ewolucji, osobniki stare powinny być eliminowane.
Zgodnie z zasadą która ewoulucji przyświeca, gatunki silniejsze powinny trzebić lub podporządkowywać słąbe, jednostki silne dominować i wykorzystwać słabe.
W tym więc sensie, Adolf Hitler działał zgodnie z tą ideą. Silne Niemcy, jako rasa panów, dominujące w Europie gospodarczo, militarnie, naukowo - bezsprzecznie najpotężniejszy kraj miały zgodnie z tą zasadą prawo do ustalenia swojej dominacji. Wyeliminowania słabszych jednostek czyli Żydów, Romów, homoseksualistów i inteligencji Słowiańskiej a pozostałe jednostki zaprząść do niewolniczej pracy.
To jest filzofia narodowego socjalizmu.
Jest ona jak najbardziej zgodna z darwinowską koncepcją "survival of the fittest"
Pierwsi odkrywcy relaksacji, filozofii musieli być świadomi, że ot tak sobie zwyczajny czlowiek nie zechce być może się ucywilizować, więc go postraszyli. Albo grając na zachłanności obiecali. Albo pokazali jak się rozweselać. Czyli byli jakby coachami.
Straszenie owieczek dalekie jest od mądrości. Mądrość wynika z obserwacji.
Poza tym, każdy kto straszy czerpie profity ze straszenia. Budowanie się struktur władzy religijnej czy jakiejkolwiek innej automatycznie tworzy potencjał profitów dla tych co są na górze struktury.
To tak jak w Multilevel-marketingu. Ci pierwsi w piramidzie zakładając nową piramidę będą czerpać największe profity.
Wygląda na to, że świadomość mogła być wręcz chorobą. I to chorobą zakaźną rozszerzającą się w postępie geometrycznym!:)))
Tak, takie są koncepcje iż z powodu pewnej "nadproduktywności" ewolucji, człowiek został wyposażony w nadmiarowy potencjał do analizy rzeczywitości i zaczał się zastanawiać czy cała ta zabawa w przetrwanie gatunków ma sens.
Po co człowiekowi taki wielki aparat myślowy jak mózg?
Z puntku widzenia przetrwania gatunków, istota żywa jak dostrzeże inną istotę musi podjąć decyzję:
- gonić czy uciekać? :)))