Jacek W.

Jacek W. social media
manager, redaktor

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Sabina Gatti:
Marzena - jak nie znasz angielskiego to radzę tobie poprosić kogoś, zeby tobie przetłumaczył co Daniel mówi szczególnie 2 część - będziesz miał następną wersję i potem zadecydujesz własną głową, kto wg. ciebie jest bardziej wiarygodny.
Prześlij kolegom i koleżankom i podyskutujcie - a dlaczego nie wykładowcy?
Jego/jej reakcja też będzie dla ciebie pomocna, żeby lepiej zrozumieć.

Ekstra sposób dyskutowania. Zamiast odnieść się do argumentów odsyłasz do filmiku faceta produkującego się na tle gitary i książek. Brawo. Chociaż, to Ty chyba kiedyś napisałaś, że nie dyskutujesz bo głoszone przez Ciebie tezy są niepodważalne?
Marek Jaros

Marek Jaros psycholog -
psychoterapeuta

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

A moglibyście juz przestać? :) Bo nie mogę się powstrzymać, żeby tu zaglądać i już raz prawie oplułem monitor...:)

BTW. Nie wiem czemu wszsycy się czepiaja pana z gitarą w tle. W sumie ma dobre intencje - chociaz też nie połapał się we wszsytkim, bo kazdy rozsądny psycholog powinien wiedziec, że poza tą złotą ósemka, absolutnym warunkiem jest, by dziecko poczęte zostało w wyniku wielogodzinnego rytuału seksu tantrycznego a rodzice, poza tym, że oświeceni powinni rzecz jasna być wegetarianami od przynajmniej 3 wcieleń. Wtedy potomek ma jakąs szanse na szczesliwe życie.

Aczkolwiek nie rozdmuchiwałbym sprawy - jak ludzie wezmą sobie do serca te zasady, pooświecają się, wychowają przeszczęśliwe dzieci i za paręnaście lat nie będziemy mieć pacjentów. Żaden interes.
Konrad B.

Konrad B. Szkolenia ludzi dla
ludzi, szkolenia
narciarskie...

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Przyglądam się i przyglądam dyskusji i chyba swoim zwyczajem :-))) zadam kilka pytań, bo temat mnie baaardzo zainteresował...

Ponieważ napisałas konkretne rzeczy, ja równiez o te konkretne rzeczy zapytam...

Sabina Gatti:
Marzena J.:
, gdzie np. na "Zdrowiu psychicznym" omawiane
były te właśnie zagadnienia, czyli co tak naprawdę jest normą, czy życie zgodnie z normami oznacza, że jesteśmy "normalni",
no właśnie, normy które obowiązują w naszych kulturach sprawiają, że stajemy się NIENORMALNI bo podporządkowujemy się nim zamiast podporządkować się naszym własnym potrzebom i

czyli co ja musiałbym robić, żeby stać się normalnym ?
kilka przykładów:
- uczymy dzieci zasypiania we własnym łóżeczku od urodzenia np. i kiedy płacze nie podchodzimy bo nasza kultura mówi, że nie należy podchodzić bo to my decydujemy a nie dziecko

a co należy zrobić ?
- bijemy i karzemy dzieci, straszymy i wyśmiewamy, obrażamy się na nie, straszymy bo nasza kultura uważa to za normalne - wg. ciebie to normalne? wg. mnie nie

znaczy kto to wszystko robi ?
- wysyłamy dzieci do przedszkola pomimo, że nie chcą chodzi ale nasza kultura mówi od 3 lat należy uczyć dziecko funkcjonowania w społeczeństwie

a jak powinniśmy zrobić ?
- co to egocentryzm dziecięcy a przede wszystkim to, że należy go zaspakajać to nawet nie wiemy z czym to się "je", na siłę wybijamy dziecku to z głowy od najwcześniejszych lat...

a jak powinniśmy ten egocentryzm zaspokajać ?
i pisać można byłoby długo....
wszystko robimy na odwrót, więc całe życie gramy nie jesteśmy sobą, ważniejsze są dla nas normy niż to co czujemy.

ale kto to jest my ? kto robi na odwrót ?

Pozdrawiam...

i prosze nie odsyłać mnie do filmów, ponieważ ja wole dyskutowac z żywym człowiekiem, a takim - mam nadzieję :-)) - jesteś :D
Marzena J.

Marzena J. psycholog,
psychoterapeuta

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Marek Jaros:
A moglibyście juz przestać? :) Bo nie mogę się powstrzymać, żeby tu zaglądać i już raz prawie oplułem monitor...:)

BTW. Nie wiem czemu wszsycy się czepiaja pana z gitarą w tle. W sumie ma dobre intencje - chociaz też nie połapał się we wszsytkim, bo kazdy rozsądny psycholog powinien wiedziec, że poza tą złotą ósemka, absolutnym warunkiem jest, by dziecko poczęte zostało w wyniku wielogodzinnego rytuału seksu tantrycznego a rodzice, poza tym, że oświeceni powinni rzecz jasna być wegetarianami od przynajmniej 3 wcieleń. Wtedy potomek ma jakąs szanse na szczesliwe życie.

Aczkolwiek nie rozdmuchiwałbym sprawy - jak ludzie wezmą sobie do serca te zasady, pooświecają się, wychowają przeszczęśliwe dzieci i za paręnaście lat nie będziemy mieć pacjentów. Żaden interes.

Może wtedy zamiast udzielać porad, będziemy prowadzić szkolenia i warsztaty z metod płodzenia dzieci (aby żaden drobiazg nam nie uciekł, bo wówczas szanse na przyszłe szczęśliwe życie dziecka pogrzebane)..

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Marzena J.:
Sabina Gatti:
Marzena J.:
znam też kilka rodzin, gdzie zaplanowane było wszystko: okres narzeczeństwa, ślub, obowiązkowo 2 lata bez dzieci, po tym okresie były starania, wreszcie dziecko sie pojawiło i dziecko to musiało zawsze ładnie wyglądać, nigdy nie mogło się pobrudzić, nie mogło w towarzystwie dorosłych zabierać głosu, już od najmłodszych lat lekcje śpiewu, języki, prywatne najlepsze przedszkole i nie wiadomo co jeszcze. Rodzice byli gotowi. Ale czy na pewno pragnęli dziecka i rozumieli jego potrzeby?
hmmm to mi nie wygląda na to że byli gotowi, to mi wygląda na to, że poprzez dziecko chcieli zrealizować to czego im się nie udało.

Nie ma człowieka, któremu się wszystko od początku do końca udało. Zauważ, że gdy osiągniesz pewien etap, do którego dążysz, wyznaczasz sobie kolejny cel. Dzięki temu się rozwijamy, jest postęp.
ale oprócz tego też dla tego, żeby się nie zanudzić -:) chyba. Jeżeli nie będziemy sobie wymyślać jakiś celów w życiu to mamy chyba tylko dwa wyjścia albo się zanudzić na śmierć albo jak nie wytrzymamy tej nudy, tego życia bez sensu i bez celu odbierzemy sobie życie albo sami albo sprowokujemy ją.

Poza tym większość kochających rodziców próbuje dziecku zapewnić jak najlepszy start. Niekoniecznie musi to wynikać z potrzeby rekompensowania dziecku tego, czego samemu w dzieciństwie zabrakło. Posyłam córkę na lekcje tańca, ale nie dlatego, że sama nigdy na takie nie chodziłam (a może kiedyś tam chciałam).
a o sferze emocjonalnej nic nie piszesz na ile ona jest ważna dla ciebie, inteligencja emocjonalna dziecka. Kiedyś tego nasi przodkowie nie wiedzieli my natomiast wiemy już, że inteligencja emocjonalna jest w naszym życiu ważniejsza od naszego IQ.

Posyłam dziecko na te lekcje bo raz -jest umuzykalnione, dwa - ruch jest zdrowy, pomaga wyładować negatywne emocje

a które to emocje są negatywne? jakich emocji nie może dziecko wyładować w domu tylko musi za zewnątrz przez różnego rodzaju zajęcia.

spala się nadmiar tłuszczyku (Ala lubi jeść i muszę mieć jej wagę pod kontrolą)
hmmm a może zamiast kontrolować jej wagę postarać się zrozumieć dlaczego dziecko je zbyt dużo, myślę że i o tym w następnych latach będą was uczyć na studiach.

a taniec wspaniale rozwija koordynację zmysłów, poczucie rytmu, nie mówiąc o elementach współpracy w grupie, dzieleniu wspólnych pasji i po prostu miłego spędzania czasu. Krótko mówiąc posyłam córkę na te zajęcia, bo ona to lubi i to sprzyja jej rozwojowi.

i bardzo dobrze skoro ona to lubi i sprawia jej to przyjemność.

Wracając do tamtych rodziców - niekoniecznie są to ludzie, którzy rekompensują dziecku swoje dawne potrzeby i braki. Myślę, że po prostu z jakiegoś powodu nie rozumieją potrzeb swojego dziecka. "Uszczęśliwiają" je rzeczami, robiąc to w dobrej wierze. Może nawet było tak, że takie standardy wynieśli z własnego, pozornie szczęśliwego domu, gdzie w dzieciństwie tak samo byli "uszczęśliwiani" lekcjami języka francuskiego, malarstwa, haftów i sama nie wiem czego jeszcze.. Jak widać to wszystko jest względne.

widzę, że zauważyłaś już sama to o czym Daniel pisze.

I na końcu jeszcze jedna dygresja z mojej strony: zarówno ja, jak i kilka innych matek, z którymi kiedyś szczerze rozmawiałam zgodnie stwierdziłyśmy, że nie byłyśmy przygotowane do posiadania dziecka. Mówię to otwarcie.
nikt z nas nie był i nie jest, ja też nic nie wiedziałam z tego co powinnam była wiedzieć, wiedziałam stare głupie rzeczy, które robią wiele zła dziecku. I zdziwiona byłam bardzo i pomyślałam sobie, że ci Szwedzi (bo wtedy mieszkałam w Szwecji) to jakieś OSZOŁOMY takie jak ja dzisiaj jestem postrzegana przez Was tutaj!!-:)) i nie tylko tutaj !-:)). Dowiedziałam się tam, że dzieci się nie bije, że na dzieci się nie krzyczy, że dzieci są dobre tylko my ich nie rozumiemy kiedy nas nie słuchają i wiele innych ciekawy, ważnych rzeczy, dzięki którym no doświadczyłam żadnych problemów o jakich słyszałam i słyszę od rodziców a co to okres dojrzewania dzieci (którego tak bardzo boją się rodzice) to nie wiemy ani ja ani mój syn.
Jest to też stary mit, że okres dojrzewania musi być walką pomiędzy rodzicami a dziećmi - nic bardziej błędnego. Dla mnie okres dojrzewania mojego syna był najpiękniejszym okresem w moim życiu ponieważ zaczynałam widzieć rezultat mojego rodzicielstwa, stopniową samodzielność mojego syna, umiejętność rozwiązywania sobie swoi własnych problemów, wysokie poczucie własnej wartości, pasje, odpowiedzialność itp.. a ja zaczynałam mieć coraz więcej czasu dla siebie.

Sam fakt, że kobieta zachodzi w ciąże, te wszystkie fizjologiczne zmiany, potem poród, którego tyle kobiet sie obawia, no i dziecko, które tyle w życiu zmienia - to wszystko rodzi obawy (czy teraz, czy to dobry moment, czy sobie poradzę, a jak to będzie).. Gdybym miała włączone racjonalne myślenie 24h/dobę to do tej pory nie zaszłabym w ciążę! Bo obawy są zawsze, a pojawienie sie każdego dziecka (pierwszego, drugiego, kolejnego - zawsze wnosi wiele zmian) a zmiana rodzi obawy.. Czy to oznacza, że źle się stało, iż urodziłam tych dwoje dzieci? Że nie powinnam ich mieć? Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Odpowiem za kilka lat, kiedy uda mi się z ich ust usłyszeć następujące zdanie: "Miałem/am naprawdę szczęśliwe dzieciństwo"..

I tekst Daniela daje odpowiedz na te pytania.
Każdy rodzic mówi, że kocha swoje dziecko i nie chce go skrzywdzić a więc nie uważasz, że jeżeli to prawda, to ten tekst jest bardzo pomocny w tym bo daje do myślenia i pozwala na zrozumienie pewnych rzeczy, o których nie wiedzieliśmy, że mają tak duży negatywny wpływ na nasze dzieci.
Potem wszystko zrzucamy na geny, rodzic był w depresji i potem okazuje się, że córka czy syn też ma depresję. A czy można nie wpaść w depresję samemu żyjąc z osobą w depresji?
Rodzic ma lęki i potem okazuje się, że syn czy córka też...itp...

Tekst Daniela jest świetnym tekstem do profilaktyki zdrowia psychicznego.
Nie chodzi o wpędzanie obecnych rodziców w poczucie winy chodzi o pomoc w staniu się bardziej świadomym i uważnym rodzicem dbającym bardzo o sferę emocjonalnom własnych dzieci aby nie wpadały depresję, bulimie, anoreksję, i wiele innych zaburzeń emocjonalnych.
Najlepszym lekarstwem na dla naszych dzieci jest nasza 100% bezwarunkowa miłość.

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Marek Jaros:

Aczkolwiek nie rozdmuchiwałbym sprawy - jak ludzie wezmą sobie do serca te zasady, pooświecają się, wychowają przeszczęśliwe dzieci i za paręnaście lat nie będziemy mieć pacjentów. Żaden interes.

Ot i wiemy w czym problem !! -:)) Dokładnie i dlatego tak "walczycie" ze mną -:))))

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Konrad B.:
ale kto to jest my ? kto robi na odwrót ?

Mówiąc MY ma na myśli SPOŁECZEŃSTWO. Większość społeczeństwa tak robi.

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Marzena J.:
Marek Jaros:
A moglibyście juz przestać? :) Bo nie mogę się powstrzymać, żeby tu zaglądać i już raz prawie oplułem monitor...:)

BTW. Nie wiem czemu wszsycy się czepiaja pana z gitarą w tle. W sumie ma dobre intencje - chociaz też nie połapał się we wszsytkim, bo kazdy rozsądny psycholog powinien wiedziec, że poza tą złotą ósemka, absolutnym warunkiem jest, by dziecko poczęte zostało w wyniku wielogodzinnego rytuału seksu tantrycznego a rodzice, poza tym, że oświeceni powinni rzecz jasna być wegetarianami od przynajmniej 3 wcieleń. Wtedy potomek ma jakąs szanse na szczesliwe życie.

Aczkolwiek nie rozdmuchiwałbym sprawy - jak ludzie wezmą sobie do serca te zasady, pooświecają się, wychowają przeszczęśliwe dzieci i za paręnaście lat nie będziemy mieć pacjentów. Żaden interes.

Może wtedy zamiast udzielać porad, będziemy prowadzić szkolenia i warsztaty z metod płodzenia dzieci (aby żaden drobiazg nam nie uciekł, bo wówczas szanse na przyszłe szczęśliwe życie dziecka pogrzebane)..

Zamiast leczyć będziecie przekazywać wiedzę, będziecie zajmować się profilaktyką zdrowia psychicznego.

Osobiście jestem za zapobieganiem a nie leczeniem!

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Recenzja książki Pawła Karpowicza „Terapia wewnętrznego
dziecka” (Leczenie zranionej duszy)

Wydawnictwo Psychologii i Kultury „Eneteia”, Warszawa 207


Za jeden z najbardziej bolesnych aspektów naszego życia uważam fakt, że najwięcej krzywd w naszym świecie spotyka tych, którzy są najbardziej niewinni i bezbronni – czyli małe dzieci. Dlatego sięgnęłam po książkę Pawła Karpowicza „Terapia wewnętrznego dziecka”, która dotyczy tego obszaru. Przeczytałam ją z przyjemnością, chociaż sprawy, o których Paweł w niej pisze do radosnych nie należą.

To w jakimś sensie książka o każdym z nas – od dziecka, które dopiero zaczęło swą podróż po świecie do dojrzałego człowieka.
Nawet, jeśli już nie jesteśmy dziećmi to wszyscy mamy w sobie nasze wewnętrzne dziecko i w większości z nas jest to dziecko głęboko zranione.

W dodatku jesteśmy „ofiarami ofiar” a „sztafeta przemocy” trwa w tej chwili od wielu pokoleń.

Wspaniale, że ten problem zaczyna być coraz częściej poruszany a książka Pawła Karpowicza jest w tym nurcie bardzo ważną pozycją.
Jednocześnie, jest to książka wyjątkowa, gdyż nie patrzy na dziecko z góry tylko patrzy na świat oczami dziecka.
To bardzo trudne, bo na skutek bólu, którego prawie wszyscy doznaliśmy ] jako małe dzieci bardzo silnie blokujemy tą część naszej osoby, która mogłaby współgrać z uczuciami dziecka.
Większość ludzi nie ma dostępu do własnych wczesnodziecięcych wspomnień, oznaczałoby to, bowiem kontakt ze zbyt wielkim bólem.
„Terapia wewnętrznego dziecka” składa się z dwóch części. Pierwsza z nich poświęcona jest historii powstawania nadużyć wobec dzieci. Pokazuje na jak wiele sposobów najbliższe osoby mogą w dziecku popsuć to, co na początku funkcjonuje przecież bez zarzutu.
Rozdziały te są wynikiem rozległego doświadczenia terapeutycznego autora (nie są fantazją na temat tego „co by było gdyby” ) i to dodatkowo wzmacnia ich przekaz.

Szczególnie cenne będą one z pewnością dla wszystkich, którzy mają kontakt z dziećmi – czy to prywatnie czy zawodowo – i z tej racji dobrze by było, gdyby potrafili nawiązać z dzieckiem relację opartą nie na wychowaniu i dyscyplinowaniu, ale na mądrej miłości.

Może zmieni to nasze postawy wobec małych dzieci.[/]
Drugą konsekwencją przeczytania tej części książki, może być uświadomienie sobie doznanych przez nas krzywd.

[b]Jak wynika z mojego doświadczenia najbardziej okrutni wobec małych i bezbronnych jesteśmy w tych obszarach, gdzie sami zostaliśmy kiedyś głęboko zranieni.

Dlatego osoba, która została kiedyś skrzywdzona napotyka na wielką trudność, kiedy sama postanawia postępować odmiennie.

Przeżyta trauma zamraża też niejako nasz rozwój w tym momencie, w którym do niej doszło, co sprawia, że po naszych ulicach chodzi mnóstwo małych dzieci w dorosłych ciałach.

Nic dziwnego, że te „dzieci” nie potrafią towarzyszyć w rozwoju innym.
Druga część książki koncentruje się na kwestiach bardziej związanych z terapią, dlatego najbardziej pomocna będzie osobom pracującym z dorosłymi (ale też ze zranioną młodzieżą).

Zaczyna się ona od uporządkowania informacji na temat tego, w jaki sposób skrzywdzone dziecko zamienia się w nieszczęśliwego dorosłego. Jest to ważne, bo najczęściej mamy do czynienia z osobami, które doznane krzywdy wyparły głęboko do nieświadomości. Myślę, że dla wielu osób te rozdziały będą inspiracją do poszerzenia swojej wiedzy, co najmniej przez zapoznanie się z pozycjami wymienionymi w bibliografii.

Dalej Paweł dzieli się fragmentem swojego doświadczenia terapeutycznego z pracy z wewnętrznym dzieckiem. Dwa aspekty tej pracy poruszyły mnie szczególnie: po pierwsze delikatność, z jaką Paweł podąża za tym bardzo trudnym i bolesnym procesem a także konsekwencją, z jaką oddaje osobie będącej podmiotem terapii kontrolę nad jej przebiegiem.

Po drugie jest to w całości terapia przeprowadzana z pozycji dziecka a nie rodzica. Myślę tu o fakcie, że większość osób zgłaszających się na terapie chce swoje wewnętrzne dziecko naprawiać zamiast je zaakceptować i otoczyć opieką (jestem niepunktualny, nerwowy, smutny – to źle i muszę się zmienić). „Terapia wewnętrznego dziecka” zamiast je gnębić wyciąga do niego rękę.

Chciałabym, aby tę książkę przeczytało jak najwięcej osób. Może, choć część z nich weszłaby na drogę odzyskiwania własnego serca i duszy, które utracili na początku swojej drogi przez świat.

Agnieszka Stein
Psycholog,
Pracuje w obszarze przemocy wobec dzieci;
Prowadzi warsztaty edukacyjne dla rodziców;
Psycholog szkolnySabina Gatti edytował(a) ten post dnia 18.10.10 o godzinie 17:42

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Konrad B.:

i prosze nie odsyłać mnie do filmów, ponieważ ja wole dyskutowac z żywym człowiekiem, a takim - mam nadzieję :-)) - jesteś :D

filmiki nie !-:) ale recenzję książki Pawła Karpowicz bo o czym tu rozmawiać? Albo jest się po waszej stronie albo po mojej? co bym nie powiedziała to źle, to bzdury i inne dziwne rzeczy.

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Paweł Karpowicz mówi te same rzeczy co Daniel Mackler, Alice Miller i inni...
Konrad B.

Konrad B. Szkolenia ludzi dla
ludzi, szkolenia
narciarskie...

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Sabina Gatti:
Konrad B.:

i prosze nie odsyłać mnie do filmów, ponieważ ja wole dyskutowac z żywym człowiekiem, a takim - mam nadzieję :-)) - jesteś :D

filmiki nie !-:) ale recenzję książki Pawła Karpowicz bo o czym tu rozmawiać? Albo jest się po waszej stronie albo po mojej? co bym nie powiedziała to źle, to bzdury i inne dziwne rzeczy.

hmmm... poukładałaś świat tej rozmowy w sposób: my vs wy...

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Konrad B.:
- co to egocentryzm dziecięcy a przede wszystkim to, że należy go zaspakajać to nawet nie wiemy z czym to się "je", na siłę wybijamy dziecku to z głowy od najwcześniejszych lat...

a jak powinniśmy ten egocentryzm zaspokajać ?

np. nie rodzić 2 dziecka po roku, 2, 3, 4 latach kiedy dziecko nie jest jeszcze gotowe ...http://naszarodzinka.pl/news/view/2791/Bedziesz_mial_d...

...." Starsze dziecko musi wiedzieć, że to normalne. Czy rzeczywiście? - Ja uważam, że powinno się przygotowywać rodziców, a nie dzieci. Większość matek i ojców nie ma zielonego pojęcia o tym, że aby każde ich dziecko było zdrowe pod względem psychicznym i emocjonalnym muszą oni zaspokoić dziecięcy egocentryzm. To pojęcie z reguły mylone jest z upartością i tępi się je na siłę – mówi dla portalu NaszaRodzinka.pl Sabina Gatti, z zawodu tłumacz przysięgły języka włoskiego, a prywatnie specjalista w dziedzinie relacji rodzic-dziecko. Dlaczego zaspokojenie egocentryzmu dziecka jest kluczem do uniknięcia problemów związanych z pojawieniem się rodzeństwa? Bo egocentryzm naszej pociechy nie ma granic. A dorośli ludzie – mama i tato, powinni wykazać się większą empatią w stosunku do swojej pociechy, zamiast lekceważyć potrzeby starszego dziecka, bo przecież jest teraz młodsze… zaspokajać je.

Nienormalne dla dziecka
- Przygotowywanie dziecka do narodzin drugiego dziecka w rodzinie, to tak samo jak przygotowywanie żony do pojawienia się kochanki. Trudno żonie zaakceptować taką sytuację prawda? A co dopiero dziecku, które przez jakiś czas jest na "piedestale" a potem musi z niego zejść. Lepiej, żeby mąż zrozumiał dlaczego musi prowadzić podwójne życie a nie domagać się od żony akceptacji takiej sytuacji. I to samo dotyczy rodzica – dodaje Sabina Gatti.

Porównanie być może drastyczne, ale pozwala zrozumieć absurd wynikający z faktu, że to rodzice boją się nowej sytuacji, a nie dziecko...."
Marzena J.

Marzena J. psycholog,
psychoterapeuta

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Tak obszernie rozwinęłaś Sabino mój post, że nie chcąc robić bałaganu odpowiem krótko na pytania, które zadałaś.

"a które to emocje są negatywne?"

Złość, żal, smutek, gniew. To są negatywne emocje, które odczuwają i dorośli, i dzieci. Smutek, bo zdechł ukochany króliczek, żal kończących się wakacji, złość że mama nie kupiła tej zabawki, którą dziecko sobie upatrzyło, gniew, bo brat wyrwał ukochanej przytulance oko.. To są negatywne emocje.

jakich emocji nie może dziecko wyładować w domu tylko musi za zewnątrz przez różnego rodzaju zajęcia.

Tego nie napisałam, że nie może w domu. Negatywne emocje się gromadzą, np. niesłusznie wystawiona ocena w szkole (dziecko wie, że na lekcji ma być grzeczne) - czyli w szkole nie będzie miało warunków aby te emocje odreagować. Poza tym dzieci odreagowują w różny sposób.. Czasem w taki nie do zaakceptowania przez rodziców 9np. stając sie agresywne w stosunku do młodszego rodzeństwa). Stworzenie dziecku warunków do odreagowania jest jakimś kompromisem, sposobem na bezbolesną dla otoczenia i pozytywną dla siebie formę rozładowania napięcia. Nie chcemy by dziecko zamykało się w sobie, nie możemy też pozwolić, by owe frustracje wyładowywało w sposób przykry dla otoczenia, bo to by sie wiązało znów z ponoszeniem przykrych dla jego samego konsekwencji..

Pytasz czemu ona tyle je i zapowiadasz, że kiedys będą nas tego uczyć na studiach.

Moja córka nie jest otyła, aczkolwiek jak pisałam muszę kontrolować jej wagę, bo wygląda ciut za dobrze. Jak zresztą się dowiedziałam na studiach, komórki tłuszczowe mogą zwiększać swoją pojemność, więc jest duże ryzyko, że dzieci otyłe staną się otyłymi dorosłymi. Czemu ona tyle je? Bo ma dobry apetyt? Bo jej smakuje? Bo szybko się rozwija, szybko rośnie i potrzebuje wysokowartosciowego pożywienia? A może jest chora? Uważasz, że mam z nią iść do lekarza i zgłosić problem jej dobrego apetytu? Czy możesz zdradzić już teraz, jakie niebezpieczeństwa kryją się w tym jej dobrym apetycie, bo a nuż nie wyłożą mi tego na studiach..?

O więzi emocjonalnej nie będę tu pisać, owszem, jest ważna, a nawet bardzo, ale to nie jest wątek o mnie i mójej córce i wybacz - nie chciałabym się uzewnętrzniać :) Nie czuję takiej potrzeby :)
Anita K.

Anita K. Psychoterapeuta,
Psycholog,
Nauczyciel
Mindfulness.

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

OK, Artur.
Pozwól więc że punkt po punkcie odniosę się do Twoich komentarzy:
Artur Król:
Żeby wprost wymienić przynajmniej kilka z pośród bzdur z tej wyliczanki:

Punkty 1 i 10: Ideologia traum jako mega-przyczyny zła wszelkiego. Co najlepsze - zupełnie niezgodna z tym, co dziś wiemy o pamięci i neurologii u dzieci.

Proponuję lekturę :

Cozolino, L.J. (2002). Neuronauka w psychoterapii, budowa I przebudowa ludzkiego umysłu. Poznań: Zysk i S-ka.

Gdzie jest przedstawiona współczesna wiedza na temat wpływu wczesnodziecięcej traumy na sieci neuronowe umysłu dziecka.

Punkt 2: Częściowo sensowny. Niekiedy dzieci są używane do zagłuszenia realnych problemów w życiu. Niekiedy zaś poczucie niekompeltności to nic innego jak stary dobry instynkt, który się odzywa i demonizowanie go jest absurdalne.

W tym komentarzu są tylko puste frazesy, nie poparte żadną literaturą ani teorią. Kto jest autorytetem, kto mówi że poczucie niekompletności to stary dobry instynkt? Nazwisko autora teorii poproszę. Czy to pan Artur Król?
Autor tychże punktów musiał się przyznać że jego teorie nie są poparte badaniami. A osoba krytykująca ma prawo rzucać ocenami bez udowodnienia swoich racji? Czy to sprawiedliwe?

A ja pod spodem przytoczę tytuły książek, których autor dochodzi do podobnych, co Daniel Mackler, wniosków.
Oto one:

R.Skynner, J.Cleese "Żyć w tym świecie i przetrwać", wyd. Jacek Santorski.
A także drugi tytuł tych autorów "Żyć w rodzinie i przetrwać". Polecam, fajnie się czyta i mądre wnioski można wyciągnąć.


Punkt 3: Jeden z nielicznych w miarę sensownych.

oto ocena bez żadnego uzasadnienia

Punkt 4: Sam punkt sensowny, uzasadnienie absurdalne.

Kolejna ocena bez uzasadnienia.

Punkt 5: Bzdura totalna, nieuzasadniona w badaniach. Na dziecko wpływa nie tyle to, czy ma dwójkę rodziców czy nie, ale bardziej to, czy rodzice za życia dziecka rozstają się, czy raczej jeden z rodziców umiera, bo sygnalizuje to inne środowisko, do którego będą dorastały. Czysta psychologia ewolucyjna, polecam R.Ornstein "The Roots of the Self".

Próba uzasadnienia i nawet podane źródło. Choć na początku etykietka z subiektywną oceną autora komentarza.


Punkt 6: Kolejna bzdura. Nadmierna bliskość z rodzicami może być szkodliwa. Ale niewystarczająca również! Nie ma prostych odpowiedzi, jak sugeruje ten gość.

I znowu. Etykietka z ocena i fragment teorii z komentarzem. Czyja to teoria? Jakie badania? Kto się nią zajmował ?

Punkt 7: Również nie ma dowodów na to, by to uzasadnić. Wręcz przeciwnie, sięgając do bibliografii wielu osób wychowanych przez nianię, bardzo to sobie ceniły i dużo z tego skorzystały.

Jakie badania dowodzą, że osoby chowane przez nianię, podczas gdy rodzice zajęci byli pracą, sobie to chwaliły? A skąd się biorą DDD ?

Punkt 8: Niezwykle krzywdzący dla matek, które owszem, miały dziecko przez przypadek, ale po jego urodzinach zadziałały naturalne procesy hormonalne i matka, wcześniej nawet niechętna dziecku, teraz nie rozstałaby się z nim za skarby tego świata.

Proszę o literaturę w której ten temat jest poruszony, o badania, które tego dowodzą. A co czuje dziecko gdy matka mówi mu "Byłaś wpadką, wcale Cię nie planowałam, zastanawiałam się czy Cię usunąć?"? takie rozmowy w jakimś momencie są prowadzone.
A co czuje dziecko które słyszy "Oboje bardzo Cię pragnęliśmy. Czekaliśmy na Twoje urodzenie. Ten dzień był świętem. I co rok dziękujemy Bogu że jesteś z nami". I czynami i miłością tego dowodzą co chwila.


Punkt 9: Ideologia wg. której picie dowolnej ilości alkoholu (w odróżnieniu do nadużywania) jest oznaką tego, że coś jest z człowiekiem nie tak to właśnie nic innego jak ideologia, nie mająca żadnego wsparcia w psychologii.

Myślę, że w tym momencie popełniłeś nadużycie. Ja rozumiem ten punkt jednoznacznie. Dotyczy on nadużywania alkoholu, narkotyków. Wiadomo co z tego wynika. DDA.


Dodatkowy absurd przenikający całą treść - mit raju utraconego, założenie że dzieci przychodzą na świat idealne i tylko rodzice je psują. Eee, sorry, nic z tego. Ewolucja nie bawi się w ideały. Ewolucji wystarcza "wystarczająco dobre".

Przesłanie pana Daniela Macklera można zamknąć w jednym Punkcie:

Jeżeli decydujesz się na dziecko, to ze świadomością, że swoją decyzją spowodujesz powstanie nowego Bytu, niezależnej, samodzielnej Jednostki.
Twoim zadaniem jest zrobienie wszystkiego, co w twojej mocy by dać szansę tej Jednostce aby stała się niezależnym, samodzielnym, dojrzałym, otwartym i twórczym człowiekiem. Możliwe to jest wówczas gdy otoczysz dziecko bezwarunkową miłością,akceptacją i szacunkiem i pozwolisz mu na swobodny rozwój. Twoim obowiązkiem jest zapewnienie by ten Nowy Człowiek mógł się odnaleźć w Kulturze w której się urodził, jednocześnie zachowując tolerancję i akceptację dla kultur z którymi się styka.

Zastanówmy się, każde z nas, czy nam się to udało na 100%?Anita K. edytował(a) ten post dnia 18.10.10 o godzinie 23:39

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Anita K.:
Przesłanie pana Daniela Macklera można zamknąć w jednym Punkcie:

Jeżeli decydujesz się na dziecko, to ze świadomością, że swoją decyzją spowodujesz powstanie nowego Bytu, niezależnej, samodzielnej Jednostki.
Twoim zadaniem jest zrobienie wszystkiego, co w twojej mocy by dać szansę tej Jednostce aby stała się niezależnym, samodzielnym, dojrzałym, otwartym i twórczym człowiekiem. Możliwe to jest wówczas gdy otoczysz dziecko bezwarunkową miłością,akceptacją i szacunkiem i pozwolisz mu na swobodny rozwój. Twoim obowiązkiem jest zapewnienie by ten Nowy Człowiek mógł się odnaleźć w Kulturze w której się urodził, jednocześnie zachowując tolerancję i akceptację dla kultur z którymi się styka.

Zastanówmy się, każde z nas, czy nam się to udało na 100%?


Jak to się może udać skoro żyjemy w obyczajowym "Matrixie"?
Anita K.

Anita K. Psychoterapeuta,
Psycholog,
Nauczyciel
Mindfulness.

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Ewa Kołodziejczak:
Anita K.:
Przesłanie pana Daniela Macklera można zamknąć w jednym Punkcie:

Jeżeli decydujesz się na dziecko, to ze świadomością, że swoją decyzją spowodujesz powstanie nowego Bytu, niezależnej, samodzielnej Jednostki.
Twoim zadaniem jest zrobienie wszystkiego, co w twojej mocy by dać szansę tej Jednostce aby stała się niezależnym, samodzielnym, dojrzałym, otwartym i twórczym człowiekiem. Możliwe to jest wówczas gdy otoczysz dziecko bezwarunkową miłością,akceptacją i szacunkiem i pozwolisz mu na swobodny rozwój. Twoim obowiązkiem jest zapewnienie by ten Nowy Człowiek mógł się odnaleźć w Kulturze w której się urodził, jednocześnie zachowując tolerancję i akceptację dla kultur z którymi się styka.

Zastanówmy się, każde z nas, czy nam się to udało na 100%?


Jak to się może udać skoro żyjemy w obyczajowym "Matrixie"?

Zawsze możemy próbować, nie ?

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Anita K.:
Ewa Kołodziejczak:
Anita K.:
Przesłanie pana Daniela Macklera można zamknąć w jednym Punkcie:

Jeżeli decydujesz się na dziecko, to ze świadomością, że swoją decyzją spowodujesz powstanie nowego Bytu, niezależnej, samodzielnej Jednostki.
Twoim zadaniem jest zrobienie wszystkiego, co w twojej mocy by dać szansę tej Jednostce aby stała się niezależnym, samodzielnym, dojrzałym, otwartym i twórczym człowiekiem. Możliwe to jest wówczas gdy otoczysz dziecko bezwarunkową miłością,akceptacją i szacunkiem i pozwolisz mu na swobodny rozwój. Twoim obowiązkiem jest zapewnienie by ten Nowy Człowiek mógł się odnaleźć w Kulturze w której się urodził, jednocześnie zachowując tolerancję i akceptację dla kultur z którymi się styka.

Zastanówmy się, każde z nas, czy nam się to udało na 100%?


Jak to się może udać skoro żyjemy w obyczajowym "Matrixie"?

Zawsze możemy próbować, nie ?

Nie tylko możemy, my to musimy próbować żeby przerwać ten zaklęty krąg narzuconych norm wychowawczych. Ale do tego my dorośli musimy też przełamać swój własny lęk przed czymś innym/nowym. Ilu z nas się na to odważy?

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Ewa Kołodziejczak:
Anita K.:
Ewa Kołodziejczak:
Anita K.:
Przesłanie pana Daniela Macklera można zamknąć w jednym Punkcie:

Jeżeli decydujesz się na dziecko, to ze świadomością, że swoją decyzją spowodujesz powstanie nowego Bytu, niezależnej, samodzielnej Jednostki.
Twoim zadaniem jest zrobienie wszystkiego, co w twojej mocy by dać szansę tej Jednostce aby stała się niezależnym, samodzielnym, dojrzałym, otwartym i twórczym człowiekiem. Możliwe to jest wówczas gdy otoczysz dziecko bezwarunkową miłością,akceptacją i szacunkiem i pozwolisz mu na swobodny rozwój. Twoim obowiązkiem jest zapewnienie by ten Nowy Człowiek mógł się odnaleźć w Kulturze w której się urodził, jednocześnie zachowując tolerancję i akceptację dla kultur z którymi się styka.

Zastanówmy się, każde z nas, czy nam się to udało na 100%?


Jak to się może udać skoro żyjemy w obyczajowym "Matrixie"?

Zawsze możemy próbować, nie ?

Nie tylko możemy, my to musimy próbować żeby przerwać ten zaklęty krąg narzuconych norm wychowawczych. Ale do tego my dorośli musimy też przełamać swój własny lęk przed czymś innym/nowym. Ilu z nas się na to odważy?

Ilu? dobre pytanie! Jeżeli zrobimy małą statystykę to wynika z tego, że dwie KOWALSKIE (to znaczy ty i ja) + 1 psycholog z wykształcenia ODWAŻYŁY się.
Reszta z wykształcenia psychologowie i na dodatek jeszcze praktykujący + jedna studentka psychologi + jej wykładowcy + wykładowcy tych którzy już ukończyli studia NIE ODWAŻYLI SIĘ.
Tragedia -:((((
nawet gdybym nie nie miała własnego doświadczenia jako dziecko, matka, żona i kobieta tylko opierała moją wiedzę na wiedzy teoretycznej z książek Alice Miller, Alexandra Lowena, Arthura Janova, Marii Rity Parsi, Paolo Crepet i wielu innych - nazwisk, których nie pamiętam na ten moment a ostatnio Daniela, TO NIE MOGŁABYM się nie zgodzić z nimi WSZYSTKIMI czytając wypowiedzi psychologów, terapeutów i coachów przez 4 lata mojego pobytu tutaj na Golden Line i widząc jak kończą się terapie moich znajomych.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 18.10.10 o godzinie 20:42

konto usunięte

Temat: Daniel Mackler - jesteś gotowy/a żeby mieć dziecko...

Marzena J.:
Tak obszernie rozwinęłaś Sabino mój post, że nie chcąc robić bałaganu odpowiem krótko na pytania, które zadałaś.

"a które to emocje są negatywne?"

Złość, żal, smutek, gniew. To są negatywne emocje,
one nie są negatywne kto tobie to powiedział? na uniwersytecie wykładowcy tak je określili?
Wszystkie emocje są dobre. I należałoby wreszcie skończyć przekazywanie takiej informacji studentom psychologii

które odczuwają i dorośli, i dzieci. Smutek, bo zdechł ukochany króliczek, żal kończących się wakacji, złość że mama nie kupiła tej zabawki, którą dziecko sobie upatrzyło, gniew, bo brat wyrwał ukochanej przytulance oko.. To są negatywne emocje.
One są jak najbardziej prawidłowe i bardzo dobrze, że się pojawiają to znaczy, że dziecko i dorosły czuje a jak czuje to znaczy, że jeszcze żyje !! -:))

Nie spotkałaś nigdy osób, które pomimo że się poruszają i wydaje nam się, że oni są żywi to tak naprawdę w środku "umarli", nic nie czują, ani radości ani smutku, uczyli już was o aleksytymi? http://www.goldenline.pl/forum/608542/aleksytymia

jakich emocji nie może dziecko wyładować w domu tylko musi za zewnątrz przez różnego rodzaju zajęcia.

Tego nie napisałam, że nie może w domu. Negatywne emocje się gromadzą, np. niesłusznie wystawiona ocena w szkole (dziecko wie, że na lekcji ma być grzeczne) - czyli w szkole nie będzie miało warunków aby te emocje odreagować.
no właśnie nasza kultura chroni dorosłego ale w domu rodzic powinien stanąć po stronie dziecka a nie nauczycielki i pozwolić dziecku "zbluzgać" ją
Czasem w taki nie do zaakceptowania przez rodziców 9np. stając sie agresywne w stosunku do młodszego rodzeństwa).
No właśnie to jest bardzo ważny punkt i temat do zgłębienia. Ponieważ dziecko nie może wyładować swojej złości na dorosłym: rodzicu, nauczycielce .... nasza kultura na to nie pozwala ani też rodzice no to wyładowuje się na słabszym ale ta złość na rodzica cały czas w dziecku siedzi no i tak zbiera się przez całe lata (bo żeby ją rozładować na 100% to trzeba ja wyładować na tym, kto spowodował tą złość a nie na koźle ofiarnym polecam Alice Miller).

O więzi emocjonalnej nie będę tu pisać, owszem, jest ważna, a nawet bardzo, ale to nie jest wątek o mnie i mójej córce i wybacz - nie chciałabym się uzewnętrzniać :) Nie czuję takiej potrzeby :)
i wcale nie chcę wchodzić w twoje prywatne życie ale ogólnie bez nazwisk jak ty to widzisz i twoi znajomi



Wyślij zaproszenie do