Dariusz Piotrowicz

Dariusz Piotrowicz psycholog,
wykładowca na
Uniwersytecie
Humanistycznospołe..
.

Temat: Negocjacje kryzysowe

Brzmi to filmowo :)

W Duzym Mieście na miejscu pojawią się jako pierwsi ... gapie i bedą... się gapić ( w małym mieście również).
Realnie, po 5-30 minutach pojawi się patrol strazy miejskiej lub policjanci. Po 30-60 minutach ppojawi się przeszkolony policjant-negocjator (chyba, że szczęśliwie bedzie wchodził w skład patrolu).
Dyzury psychologów są (całodobowe).

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: Negocjacje kryzysowe

Dariusz Piotrowicz:
Brzmi to filmowo :)

W Duzym Mieście na miejscu pojawią się jako pierwsi ... gapie i bedą... się gapić ( w małym mieście również).
Realnie, po 5-30 minutach pojawi się patrol strazy miejskiej lub policjanci. Po 30-60 minutach ppojawi się przeszkolony policjant-negocjator (chyba, że szczęśliwie bedzie wchodził w skład patrolu).
Dyzury psychologów są (całodobowe).

Pozdrawiam


O!
30-60 min. :)
i to jest odpowiedz :)
Dzieki :)

konto usunięte

Temat: Negocjacje kryzysowe

Dariusz Piotrowicz:
Brzmi to filmowo :)

W Duzym Mieście na miejscu pojawią się jako pierwsi ... gapie i bedą... się gapić ( w małym mieście również).
O ile nie zaczną zagrzewać samobójcy do szybszej decyzji o skoku. W końcu przyszli zobaczyć sensację.

Temat: Negocjacje kryzysowe

Niestety brzmi to bardzo " filmowo".
Jestem praktykiem ( kilkanaście lat służby w Policji) i wiem , że tego typu " szybkie" działania to tylko marzenia planistów z KGP . W praktyce zanim dojedzie patrol lub negocjator , mija o wiele więcej czasu. Natomiast załogi patroli interwencyjnych nie są przygotowane do tego typu działań.A powinny !!!

Dotyczy to oczywiście mniejszych garnizonów takich jak np.Opole - gdzie pracowałem.
Całodobowe dyżury psychologów są możliwe w największych aglomeracjach. Bo poza nimi to niestety szara rzeczywistość.

Nie wspomnę o tym , że wg.mnie oczywiście , to negocjator winien być przede wszystkim doświadczonym policjantem z właściwym wykształceniem kierunkowym . Zwykle jednak jest to psycholog , który o typowej pracy policyjnej ma niewielkie pojęcie.
Tylko połączenie obu tych zawodów - czyli gliniarz - psycholog ,powinno dać oczekiwany rezultat.
Podkreślam , że nie jest to opinia wymyślona na podstawie relacji , a wnioski wyciągnięte ze zdarzeń których byłem uczestnikiem. I to w samym centrum problemu. Nie wydaje mi się za stosowne podawanie przykładów ze szczegółami , ale wystarczy , że jednym ze zdarzeń było kilka godzin spędzonych na dachu 11-piętrowca , w październikową noc i w dodatku padał deszcz. Z drugiej strony była naćpana 17-latka po zawodzie miłosnym.
Jak tam było naprawdę i ile sił kosztowało mnie udaremnienie skoku , to wiem tylko ja.
A nie byłem wtedy na etacie negocjatora , tylko zwykłym gliną z pierwszej linii.Nie miałem innego wyjścia , bo w sobotnią noc znalezienie fachowca od negocjacji graniczyło z cudem
Zatem wydaje mi się , że założenia jakie aktualnie są preferowane w KGP są nieco zbyt idealistyczne.
Nie każdy psycholog może być gliną i nie każdy policjant może być psychologiem.Trzeba być NEGOCJATOREM - a to już całkiem inna bajka.
Ale przy właściwej rekrutacji powinno się udać zebranie odpowiedniej kadry negocjatorów którzy w razie potrzeby będą potrafili w sytuacji ekstremalnej nawet obezwładnić osobę zagrażającą sobie lub innym.
Jak wyglądają szkolenia z technik interwencyjnych wśród psychologów policyjnych , to chyba wiadomo.
Powinno się korzystać ze sprawdzonych sposobów np.Policji amerykańskiej , lub brytyjskiej.
Lecz to już chyba temat do całkiem nowej dyskusji.
Pozdrawiam :)
Dariusz Piotrowicz

Dariusz Piotrowicz psycholog,
wykładowca na
Uniwersytecie
Humanistycznospołe..
.

Temat: Negocjacje kryzysowe

Zgadzam się w zupłeności, że połaczenie wiedzy policyjnej i psychologicznej daje konkretne korzyści. Najpierw doświadczenie policyjne, potem studia psychologiczne, albo obie sprawy równolegle.
To dotyczy NEGOCJATORA policyjnego. Nie wiem, jak praktykowało się w Opolu, natomiast w Warszawie, Radomiu, Lublnie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku, Olsztynie i Łodzi zespół negocjacyjny trzymał się zarządzenia nr 4/2002 KGP. Psycholog policyjny nie jest negocjatorem, to sprawa podstawowa (chociaż znając realia policyjne i dar przekonywania niektórtych naczelników i komendantów, niektóre incydenty mogły być negocjowane przez psychologa...) to zostawię bez komentarza. Więc psycholog jest od wsparcia negocjacji wiedzą merytoryczną z dziedzony, którą opanował. Z kolei wiadomo, że wielu negocjatorów posiada ukończone studia psychologiczne.
Prawdą jest, że mnóstwo sytuacji krytycznych napotykają policjanci, którzy kompletnie nie mają umiejętności ani ochoty na rozmowy z osobami w tzw. kryzysie, agresywnymi osobami po alkoholu lub chorymi psychicznie.
Wniosek nasuwa się sam: szkolenia z negocjacji i interwencji kryzysowej powinny przestać być ambrozją, a stać się chlebem. To oczywiście sygnał nie tylko do organizatorów szkoleń dla negocjatorów, ale głównie do komendantów, naczelników w KWP i dyrektorów biur w KGP.
Tutaj trzeba współpracy z uczelniami i ośrodkami oferujacymi szkolenia psychologiczne (i to jest normą w zasadzie w kazdym demokratycznym kraju) poza Polską :)
Aha, również doswiadczyłem piękna rozmowy z panią "na wysokości" ale w tym przypadku miejscem była kamienica, a właściwie jej trzecie piętro. Pani z urojeniami i jak się nam wydawało, brakiem kontaktu z rzeczywistością zamknęła się w mieszkaniu. Problem polegał na tym, że był już nakaz zatrzymania jej i doprowadzenia do prokuratury (groźby). GRoziła, że wyskoczy, że się wysadzi. Sprawę załatwilismy stosując "psychologię dla zaawansowanych" - strażacy wypchnęli drzwi, ale poza tym nikt nie używał przemocy. PO wyważeniu drzwi jeszcze z 45 minut trwa oswajanie się jej z obecnością "mundurowych" potem jakieś 20 minut rzeczowa rozmowa na temat co bedziemy z nią robić. Pojechała na przesłuchnaie i dziś jest pod nadzorem opieki społecznej, bierze leki i chyba jest ok.

POzdrawiam :)Dariusz Piotrowicz edytował(a) ten post dnia 12.03.08 o godzinie 19:02

konto usunięte

Temat: Negocjacje kryzysowe

Jacek Gaj
Jak tam było naprawdę i ile sił kosztowało mnie udaremnienie skoku , to wiem tylko ja.
A nie byłem wtedy na etacie negocjatora , tylko zwykłym gliną z pierwszej linii.Nie miałem innego wyjścia , bo w sobotnią noc znalezienie fachowca od negocjacji graniczyło z cudem

Mam do Ciebie pytanie jak myślisz o tym wydarzeniu, które nam przedstawiłeś i wracasz do niego mając już doświadczenie jako negocjator to jak siebie oceniasz. Mam tutaj na myśli to czy mając większe doświadczanie/wiedzę inaczej poprowadziłbyś negocjacje?

Temat: Negocjacje kryzysowe

Było to chyba z 10 lat temu. Pojechaliśmy na zwykłą chuligańską interwencję - zatrzymaliśmy sprawców sdemolowania kilku samochodów. A kiedy drugi patrol zabrał rzezimieszków , to okazało się , że dziewczyna jednego z nich siedzi sobie beztrosko na dachu i majta nogami.
Dostałem polecenie : masz ją stamtąd zdjąć i finał.
95% czasu moich działań polegało na zebraniu informacji kim ona jest , co było przyczyną jej zachowania , sprawdzenie terenu działań ( czyli topografia dachu) itp.
Potem na wariackich zasadach musiałem technicznie zaasekurować siebie i dopiero wtedy zacząłem z nią rozmawiać . Rzecz jasna nie miałem już na sobie broni i oporządzenia.
Na szczęście udało mi się ją skłonić do przesunięcia się na 2 metry od krawędzi dachu. Po czym reszta to było kilka sekund - czyli szybkie obezwładnienie i sprowadzenie dziewczyny do parteru i wyniesienie jej w bezpieczne miejsce gdzie czekali już na mnie moi koledzy.

Kontakt był dość trudny - była pod wpływem narkotyków - wizje i brak strachu całkowity.
Ja miałem pełną świadomość , że nie otrzymam znikąd pomocy . O poduszce powietrznej na dole mogłem pomarzyć - stało tam kilkadziesiąt samochodów.

Moja ocena tamtych działań - istotny jest skutek jaki osiągnąłem - czyli dziewczyna przeżyła - ja również.
Dzisiaj zrobiłbym to samo co wtedy - czyli wyciszenie dziewczyny i wyjaśnienie niewłaściwości jej zachowania. Starałem się , aby postrzegała mnie jako sojusznika , a nie jak gliniarza który kilka godzin wcześniej zamknął jej chłopaka , z którym się wcześniej pokłóciła.
Wyczekałem , aż zrobi się jej zimno i użyłem jedynego w tamtej chwili sensownego argumentu czyli : " zejdźmy z tego cholernego dachu , bo tu wieje , pada deszcz , ciemno i do domu daleko. Napijemy się gorącej herbaty i pogadamy na spokojnie .".

Ona chciała też bardzo zapalić papierosa - lecz wiatr skutecznie
gasił płomień w zapalniczce.
Chyba ta herbata była koronnym argumentem w negocjacjach.
Ale tego potem już szczegółowo nie analizowałem.
Za to dostałem po głowie od moich szefów , że to tak długo trwało - wiem , że to śmieszne , ale tak wtedy było.
Teraz zajmuję się negocjacjami w nieco innej konfiguracji -( sprawy finansowe) , lecz sens działań jest taki sam - uzyskanie konkretnych efektów przy użyciu WŁASCIWYCH argumentów.
A w każdej negocjacji argumentem jest co innego. - ale o tym sami dobrze wiecie.
Pozdrawiam :)

konto usunięte

Temat: Negocjacje kryzysowe

Wszystko sie zgadza - prawie.
W wiekszosci przypadkow, ktore opisaliscie to proby samobojcze.
Teraz mozna gdybac czy byly to proby czy rzeczywiscie po rozmowie z negocjatorami osoba zrezygnowala z dalszych krokow ku bram niebieskich albo kotlow piekielnych.

Nic nie wspomnieliscie o negocjacjach z terrorystami. Domyslam sie, ze jest brak doswiadczenia z wiadomych wzgledow. Jaki kraj tacy terrorysci :)
Bo ja nie wyobrazam sobie rozmow z panem majacym pas szahida lub plecak z gadzetami.

Dlatego podsumowujac moje sklecone zdania.
Udane negocjacje zaleza od poziomu zdecydowania na jakis krok "pana lub pani z drugiej strony lustra - tej zagrazajacej"
Dariusz Piotrowicz

Dariusz Piotrowicz psycholog,
wykładowca na
Uniwersytecie
Humanistycznospołe..
.

Temat: Negocjacje kryzysowe

Staję po twojej stronie, jezeli chodzi o bufonadę przełożonych i zacięcie do "szybkiego" załatwienia sprawy. sam wiesz, jak siedzi w człowieku sytuacja, w której był chociaż cień zagrożenia zycia i to ty jesteś wybierany na granie roli "wybawcy".
Sytuacja, którą opisałeś przypomina klimat z napadu na sklep sportowy na Brooklynie w 1973 roku. Tam wszyscy byli gotowi rozstrzelać bandziorków, tymbardziej, że przy wymianie ognia zginął policjant. Jednak znalazł się myślący dowódca i załatwił dwóm chłopakom z NYPD dwie obietnice: 1) zwalniamy tempo akcji, 2) gadamy do upadłego. Tych dwóch gości to Schloosberg i Boltz - dzisiaj ikony negocjacji kryzysowych. Ale i oni, pomimo swojej legendy, figę zrobiliby bez madrego dowódcy całej akcji. Czego i nam i wszystkim policjantom życzę :)
Dariusz Piotrowicz

Dariusz Piotrowicz psycholog,
wykładowca na
Uniwersytecie
Humanistycznospołe..
.

Temat: Negocjacje kryzysowe

Dariusz Piotrowicz:
Staję po twojej stronie, jezeli chodzi o bufonadę przełożonych i zacięcie do "szybkiego" załatwienia sprawy. sam wiesz, jak siedzi w człowieku sytuacja, w której był chociaż cień zagrożenia zycia i to ty jesteś wybierany na granie roli "wybawcy".
Sytuacja, którą opisałeś przypomina klimat z napadu na sklep sportowy na Brooklynie w 1973 roku. Tam wszyscy byli gotowi rozstrzelać bandziorków, tymbardziej, że przy wymianie ognia zginął policjant. Jednak znalazł się myślący dowódca i załatwił dwóm chłopakom z NYPD dwie obietnice: 1) zwalniamy tempo akcji, 2) gadamy do upadłego. Tych dwóch gości to Schloosberg i Boltz - dzisiaj ikony negocjacji kryzysowych. Ale i oni, pomimo swojej legendy, figę zrobiliby bez madrego dowódcy całej akcji. Czego i nam i wszystkim policjantom życzę :)
Oczywiście to było do Jacka G :)
Dariusz Piotrowicz

Dariusz Piotrowicz psycholog,
wykładowca na
Uniwersytecie
Humanistycznospołe..
.

Temat: Negocjacje kryzysowe

p g.:
Wszystko sie zgadza - prawie.
W wiekszosci przypadkow, ktore opisaliscie to proby samobojcze.
Teraz mozna gdybac czy byly to proby czy rzeczywiscie po rozmowie z negocjatorami osoba zrezygnowala z dalszych krokow ku bram niebieskich albo kotlow piekielnych.

Nic nie wspomnieliscie o negocjacjach z terrorystami. Domyslam sie, ze jest brak doswiadczenia z wiadomych wzgledow. Jaki kraj tacy terrorysci :)
Bo ja nie wyobrazam sobie rozmow z panem majacym pas szahida lub plecak z gadzetami.

Dlatego podsumowujac moje sklecone zdania.
Udane negocjacje zaleza od poziomu zdecydowania na jakis krok "pana lub pani z drugiej strony lustra - tej zagrazajacej"
A oto pewna informacja:

Z 20.10.2005 roku
Stołeczni policjanci poszukują młodego mężczyznę, który najprawdopodobniej jest odpowiedzialny za pozostawienie wczoraj kilkunastu podejrzanych paczek z w różnych miejscach Warszawy. Zarejestrowała go jedna z kamer monitoringu.

Przypomnijmy, pierwsza informacja o podejrzanym pakunku dotarła do Policji przed 8.00 rano. Wiadomości o kolejnych paczkach spływały od warszawiaków, którzy wskazywali miejsca ich pozostawienia, zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, o których mówimy od wielu miesięcy. To pozwoliło na bardzo szybkie podjęcie pierwszych kroków. Na wskazane miejsca wysłano natychmiast funkcjonariuszy prewencji, którzy zabezpieczali teren i policyjnych pirotechników. Komendant Stołeczny Policji powołał na stanowisku dowodzenia specjalny sztab, zajmujący się koordynacją wszystkich działań. Funkcjonariusze prowadzili je dwutorowo: po pierwsze policyjni pirotechnicy rozpoczęli sprawdzania podejrzanych paczek, po drugie funkcjonariusze służb kryminalnych przystąpili do ustalania osoby lub osób, które pozostawiły pakunki.

Pytanie do Was: jaka mogłą być motywacja sprawcy-ów ?
A propos terrorystów - to jedyny w ostatnim trzydziestoleciu przypadek zachowań, które wypełniają kryteria zamachu terrorystycznego (wg. eksperta z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas).

Więc, jakiej wiedzy na temat naszych "swojskich" negocjacji z terrorystami oczekujesz ?
Mówię oczywiście o działaniach jawnych, pomijam działkę służb specjalnych i tego co mamy poza granicami RP (Afganistan, Irak)

Pozdrawiam :)Dariusz Piotrowicz edytował(a) ten post dnia 14.03.08 o godzinie 20:36

konto usunięte

Temat: Negocjacje kryzysowe

Nawiazalem do twojego pierwszego posta z tego tematu, bo w negocjacjach tez wymieniles terrorystow :)
Jesli o nich chodzi to jedyna sensowna odpowiedzia (ktorej oczekuje) jest to, ze negocjowac do momentu dogodnego miejsca na eliminacje zagrozenia. Poniewaz znajac motywacje terrorystow (a nie pseudoterrorystow) to ciezko wynegocjowac korzystne warunki bez duzych ustepstw, czyli duzy okup, zwalnianie braci itp.
Dlatego mysle, ze interwencja kryzysowa przy ewentualnym kontakcie z terrorystami nie ma sensu.

Ot takie moje zdanie :)

konto usunięte

Temat: Negocjacje kryzysowe

Dariusz Piotrowicz:


Z 20.10.2005 roku
Stołeczni policjanci poszukują młodego mężczyznę, który najprawdopodobniej jest odpowiedzialny za pozostawienie wczoraj kilkunastu podejrzanych paczek z w różnych miejscach Warszawy. Zarejestrowała go jedna z kamer monitoringu.

Przypomnijmy, pierwsza informacja o podejrzanym pakunku dotarła do Policji przed 8.00 rano. Wiadomości o kolejnych paczkach spływały od warszawiaków, którzy wskazywali miejsca ich pozostawienia, zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, o których mówimy od wielu miesięcy. To pozwoliło na bardzo szybkie podjęcie pierwszych kroków. Na wskazane miejsca wysłano natychmiast funkcjonariuszy prewencji, którzy zabezpieczali teren i policyjnych pirotechników. Komendant Stołeczny Policji powołał na stanowisku dowodzenia specjalny sztab, zajmujący się koordynacją wszystkich działań. Funkcjonariusze prowadzili je dwutorowo: po pierwsze policyjni pirotechnicy rozpoczęli sprawdzania podejrzanych paczek, po drugie funkcjonariusze służb kryminalnych przystąpili do ustalania osoby lub osób, które pozostawiły pakunki.

Pytanie do Was: jaka mogłą być motywacja sprawcy-ów ?

Nie chciałbym być złym wróżem, ale motywacją, poza paraliżem określonych miejsc stolicy (co też ma swoje praktyczne zastosowanie dla potencjalnego terrorysty/ów), zapewne była chęć sprawdzenia czasu reakcji, sposobu i możliwości reagowania policji, oraz rozpoznanie jej funkcjonariuszy, sprzętu, pojazdów. Podłożone wówczas atrapy były wykonane na tyle profesjonalnie, że zmyliły psy tropiące. Podłożono je w sposób "bezszelestny", o ile wiem nagranie z monitoringu nie było specjalnie przydatne, co co jak sądzę, sugeruje wcześniejsze wnikliwe rozpoznanie.Oczywiście można założyć że ktoś zrobił to dla podbechtania własnego ego, ale to bardzo niebezpieczne założenie, zważywszy na "skład" i ilość atrap.Grzegorz "Nostradamo" S. edytował(a) ten post dnia 14.03.08 o godzinie 21:40
Sylwia Kaczkowska

Sylwia Kaczkowska marketing i
zarządzanie

Temat: Negocjacje kryzysowe

Witam
Przeczytałam z zainteresowaniem Wasze posty i chciałam się czymś podzielić.
Jakiś czas temu miałam styczność z osobą, która chciała popełnić samobójstwo tylko dlatego, że czuła się bardzo samotna.
Jestem osobą, która lubi słuchać i bardzo wiem co to znaczy samotność, poniżanie i psychiczne znęcanie się.
Byłam na spacerku, na ławce siedziała dziewczyna w moim wieku chowała w dłoni żyletkę. Być może nie zwróciłabym na nią uwagi ale miała takie smutne oczy ale bez łez i żałosny wraz twarzy.
Spytałam ją o drogę, nic nie odpowiedziała nawet na mnie nie spojrzała. Nie wiem co mnie podkusiło - usiadłam obok i powiedziałam jej, że też chciałabym pomilczeć i czy mogę. Nawet się nie ruszyła - patrzyła przed siebie.
Po chwili zaczęłam mówić sama do siebie, że skoro ona nic nie mówi to ja się chętnie wyżalę - opowiedziałam jej o sytuacji, która miała miejsce w moim życiu i która bardzo je zmieniła, o tym jak było mi ciężko i że do dzisiaj tak jest po stracie bliskiej osoby.
Zauważyłam, że zaczęły jej z oczu płynąć łzy - odezwała się, powiedziała co chciała zrobić i dlaczego.
Długo rozmawiałyśmy, z jej wypowiedzi wynikało, że czuła się naprawdę bardzo samotna. Dziewczyna inteligentna, ładna, miła, wykształcona. Dawała z siebie bardzo wiele innym a w zamian otrzymywała pogardę i tylko słyszała, że jest nikim. Wiem, że taką sytuację można znieść ale do czasu, za którymś razem można po prostu nie wytrzymać.
Spotkałyśmy się potem kilka razy na rozmowę. Najważniejsze, że poszła do psychologa i uporała się z tym problemem. Teraz mieszka w innym mieście, ma pracę, dom, spodziewa się dziecka i wygląda na to, że znalazła swoje miejsce na ziemi - a ja się z tego cieszę.
Czasami się do mnie odzywa bo nie straciłyśmy kontaktu - to naprawdę miłe.
Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: Negocjacje kryzysowe

Sylwia Kaczkowska:
Witam
Przeczytałam z zainteresowaniem Wasze posty i chciałam się czymś podzielić.
Jakiś czas temu miałam styczność z osobą, która chciała popełnić samobójstwo tylko dlatego, że czuła się bardzo samotna.
Jestem osobą, która lubi słuchać i bardzo wiem co to znaczy samotność, poniżanie i psychiczne znęcanie się.
Byłam na spacerku, na ławce siedziała dziewczyna w moim wieku chowała w dłoni żyletkę. Być może nie zwróciłabym na nią uwagi ale miała takie smutne oczy ale bez łez i żałosny wraz twarzy.
Spytałam ją o drogę, nic nie odpowiedziała nawet na mnie nie spojrzała. Nie wiem co mnie podkusiło - usiadłam obok i powiedziałam jej, że też chciałabym pomilczeć i czy mogę. Nawet się nie ruszyła - patrzyła przed siebie.
Po chwili zaczęłam mówić sama do siebie, że skoro ona nic nie mówi to ja się chętnie wyżalę - opowiedziałam jej o sytuacji, która miała miejsce w moim życiu i która bardzo je zmieniła, o tym jak było mi ciężko i że do dzisiaj tak jest po stracie bliskiej osoby.
Zauważyłam, że zaczęły jej z oczu płynąć łzy - odezwała się, powiedziała co chciała zrobić i dlaczego.
Długo rozmawiałyśmy, z jej wypowiedzi wynikało, że czuła się naprawdę bardzo samotna. Dziewczyna inteligentna, ładna, miła, wykształcona. Dawała z siebie bardzo wiele innym a w zamian otrzymywała pogardę i tylko słyszała, że jest nikim. Wiem, że taką sytuację można znieść ale do czasu, za którymś razem można po prostu nie wytrzymać.
Spotkałyśmy się potem kilka razy na rozmowę. Najważniejsze, że poszła do psychologa i uporała się z tym problemem. Teraz mieszka w innym mieście, ma pracę, dom, spodziewa się dziecka i wygląda na to, że znalazła swoje miejsce na ziemi - a ja się z tego cieszę.
Czasami się do mnie odzywa bo nie straciłyśmy kontaktu - to naprawdę miłe.
Pozdrawiam

czasami wystarczy okazać zainteresowanie drugiej osobie, wysłuchać ją- to na pewno pierwszy krok, który Ty postawiłaś w jej kierunku. Pewnie sam fakt ze ktoś ja dostrzegł, poświecił swój czas na rozmowę, zrobił to z własnej inicjatywy dało jej baaardzo duzo.

konto usunięte

Temat: Negocjacje kryzysowe

Dariusz Piotrowicz:
p g.:
Wszystko sie zgadza - prawie.
W wiekszosci przypadkow, ktore opisaliscie to proby samobojcze.
Teraz mozna gdybac czy byly to proby czy rzeczywiscie po rozmowie z negocjatorami osoba zrezygnowala z dalszych krokow ku bram niebieskich albo kotlow piekielnych.

Nic nie wspomnieliscie o negocjacjach z terrorystami. Domyslam sie, ze jest brak doswiadczenia z wiadomych wzgledow. Jaki kraj tacy terrorysci :)
Bo ja nie wyobrazam sobie rozmow z panem majacym pas szahida lub plecak z gadzetami.

Dlatego podsumowujac moje sklecone zdania.
Udane negocjacje zaleza od poziomu zdecydowania na jakis krok "pana lub pani z drugiej strony lustra - tej zagrazajacej"
A oto pewna informacja:

Z 20.10.2005 roku
Stołeczni policjanci poszukują młodego mężczyznę, który najprawdopodobniej jest odpowiedzialny za pozostawienie wczoraj kilkunastu podejrzanych paczek z w różnych miejscach Warszawy. Zarejestrowała go jedna z kamer monitoringu.

Przypomnijmy, pierwsza informacja o podejrzanym pakunku dotarła do Policji przed 8.00 rano. Wiadomości o kolejnych paczkach spływały od warszawiaków, którzy wskazywali miejsca ich pozostawienia, zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, o których mówimy od wielu miesięcy. To pozwoliło na bardzo szybkie podjęcie pierwszych kroków. Na wskazane miejsca wysłano natychmiast funkcjonariuszy prewencji, którzy zabezpieczali teren i policyjnych pirotechników. Komendant Stołeczny Policji powołał na stanowisku dowodzenia specjalny sztab, zajmujący się koordynacją wszystkich działań. Funkcjonariusze prowadzili je dwutorowo: po pierwsze policyjni pirotechnicy rozpoczęli sprawdzania podejrzanych paczek, po drugie funkcjonariusze służb kryminalnych przystąpili do ustalania osoby lub osób, które pozostawiły pakunki.

Pytanie do Was: jaka mogłą być motywacja sprawcy-ów ?
A propos terrorystów - to jedyny w ostatnim trzydziestoleciu przypadek zachowań, które wypełniają kryteria zamachu terrorystycznego (wg. eksperta z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas).

Więc, jakiej wiedzy na temat naszych "swojskich" negocjacji z terrorystami oczekujesz ?
Mówię oczywiście o działaniach jawnych, pomijam działkę służb specjalnych i tego co mamy poza granicami RP (Afganistan, Irak)

Pozdrawiam :)Dariusz Piotrowicz edytował(a) ten post dnia 14.03.08 o godzinie 20:36

motywem takiego postępowania mogłaby być chęć zademonstrowania swojej władzy i profesjonalizmu, a sam pomysł - biorąc pod uwagę kontekst społeczny- mógł wziąć się z samego zainteresowania sytuacją jaka właśnie w 2005 roku panowała w krajach Europy ze względu na występujące ataki terrorystyczne (vide: zamach terrorystyczny w Londynie z dn. 7 lipca 2005). Jest napisane m.in. w książce psych. społeczna Aronsona, ze jeśli jakiś rodzaj wiedzy/ problem/ zostanie uspołeczniony, tzn. przekazany do wiadomości publicznej, może wzbudzić powszechne zainteresowanie wielu osob, w tym zaburzonych, co może przynieść całkiem odwrotne od zamierzonych implikacje. Chcę przez to powiedzieć - informacja podana publicznie może mieć wiele funkcji, nie tylko informacyjną, ale tez motywacyjną.
Łukasz Zemła

Łukasz Zemła Manager of HR and
Training Area/ HR
Board of Management
R...

Temat: Negocjacje kryzysowe

Witam wszystkich serdecznie,

Poszukuję zawodowego mediatora-negocjatora w celu przeprowadzenia szkolenia z tego zakresu,

Zachęcam do kontaktu

Pozdrawiam

Łukasz

konto usunięte

Temat: Negocjacje kryzysowe

aby zostać negocjatorem w sytuacjach kryzysowych- jakie kroki podjąć?

Wystarczy podyplomówka, których teraz wiele...
czy może profesjonalne szkolenia? Jeśli tak, to jakie.
Aleksandra Dymowska

Aleksandra Dymowska Psycholog, pedagog

Temat: Negocjacje kryzysowe

Uważam, że rozmowa nigdy nie powinna być ujmowana w kategorii słabości.

Następna dyskusja:

Centrum Kryzysowe-spadki,da...




Wyślij zaproszenie do