Temat: kolega Piczuszkin Aleksander
.. Nie skończyłoby się na 64 ofiarach. Po zapełnieniu szachownicy Piczuszkin nie przestałby mordować. On jest jednym z seryjnych morderców,a zabijanie ich wciąga.
"Zawsze zabijałem z tego samego powodu - żeby żyć. Gdy kogoś zabijesz, od razu chce ci się żyć. To jest jak natchnienie" - wyznał.
nie potrafilam odnaleźć więcej informacji na temat tej sprawy jak takie "ogólnikowe" prasowe, ale troche się nad tą sprawą zaczęłam zastanawiać.
-po pierwsze seryjniak, co za tym idzie rozne hipotezy ad procesow motywacyjnych
-wykluczam motywy ekonomiczne
-co do jego stanu psychicznego to zagadnienia z psycho klinicznej i psychiatrii dlatego nie podejmuje się na razie poruszania tego tematu bardziej szczegółowo. Jedynie co mogę przypuszczać to to, że być może był typem psychopaty niż psychotyka. Mogły u niego występować zaburzenia osobowości, a więc był sprawny społecznie, miał stałą pracę. Potrafił kontrolować i planować zbrodnie.
-trudne dzieciństwo itp to czasem zakotwiczenie:)...ale może coś w tym jest.oto mamy:wychowywanego przez matke, ojca nie bylo- jego rolę pelnil dziadek.Po jego smierci nastapil u niego kryzys.Moze to byl "stresor" jak wspomina Ressler czyli "wydarzenie, które wyzwala u mordercy działanie"
-a rówieśnicy?jednego zabił...może był nielubiany w szkole i padał ofiarą przemocy i agresji wśród kolegów. Aleksander mógł być nieśmiały i zamknięty w sobie a przez to ośmieszany przez dzieci. Może właśnie dlatego pierwsze zabójstwo rówieśnika było tak znaczące? To masowe odrzucenie mogło sprawić, że znienawidził wszystkich, zwłaszcza mężczyzn, którzy potem stali się jego głównymi ofiarami.
-relacja matka-dziecko, nie wiem jaką osobą była matka Aleksandra. Mogę jedynie przypuszczać, że mogła być despotyczna, pragnęła na siłę utrzymać syna przy sobie. Co potwierdziłaby fakt, że pomimo 33 lat nadal mieszkał z matką. prawdopodobnie nie potrafił tworzyć podstawowych więzi, byc może wtedy ucieczka w fantazje "Zdaniem psychiatry Michaiła Winogradowa, to właśnie traumy z dzieciństwa lub wczesnej młodości mogły wpłynąć na rozwinięcie się manii. Lekarze stwierdzili u Aleksandra Piczuszkina manię zabijania połączoną z sadyzmem."
-życie społeczne: "Pracodawcy opisują bowiem Piczuszkina - magazyniera w sklepie spożywczym - jako osobę "spokojną i zdyscyplinowaną". Podczas wykonywania swoich obowiązków "nie liczył się z własnym czasem", a w stosunku do klientów był miły i kulturalny", mial czas bo nie mial zycia prywatnego, moze nie potrafil tworzyc bliskich zwiazkich, oficjalne tak- ich mozna sie chyba latwiej nauczyc.
-kompleksy moga tutaj odgrywac role, ostanio stał sie medialna gwiazda i cieszyl sie z tego. w pracy nie mogl zaistniec byc moze w czasach dziecinstwa tez nie. chcial upublicznienia procesu.schemat zabojstwa byl zasadniczo podobny. zapewne mogl pozostawiac "podpis"(malo szczegolowa inf w prasie)„To był rytuał, mój autorski styl, charakter pisma"- powiedział Aleksander przed sądem.to tez zwiekszalo "szanse" na przejscie do historii.dodatkowo zawyzal ilosc zabitych ofiar przed sądem.
-potrzeba wladzy:wspominal, ze "był jak Bóg", w koncu o czym decydowal,cos od niego zalezalo. w pracy i w domu nie mogl.."u niego w lesie" byl bezkarny, milicja nie robila nic.czul sie tam jak u siebie-pewnie.
-co do ofiar: troche jak t.bundy troche jak dahmer lubil pogawedzic przed zabiciem, ale sam tez pil z nimi alkohol-moze zeby sie znieczulic? ale z drugiej str kontrolowal sie, nie upijal sie zeby byc w stanie je zabic.czemu to jednak byli starsi mezczyzni?moze jak pisalam wczesniej aspekt "zlych kolegow z dziecinswa" a moze aspekt dziadka. na ofiary przezucal gniew i frustaracje zwiazana z jego smiercia.to w koncu on jedyny go rozumial.a moze nie cenil swoich mozliwosc wysoko-wybieral "latwe" ofiary, slabsze, czasem wykluczone spolecznie.Ta sama płeć ofiar może również świadczyć o chęci zemsty. Być może zabijanie zrodziło się z odrzucenia przez kobietę. Mężczyźni byli jego potencjalnymi konkurentami?
-czemu chcial sie zaprzyjaznic?czemu pil z nimi wodke?zazwyczaj seryjni nie potrzebuja interakcji z ofiara, bo jest ona dla nich przedmiotem.moze potrzeba rozmowy a potem nagly atak nalezy laczyc z sadyzmem.a moze rozmowy ze starszymi mogly przpominac dziadka, o ktorego smierci chcial zapomniec?a wodka jest powszechna w Rosji,picie jej to takie bratanie sie-po przyjacielsku-a przyjaciel nie zabija.a moze to po prostu zwykla forma "rozrywki" przy okazji zabojstwa.mogl z kims pogadac.zapewne czul potrzebe bliskosci.
-trofeum:nie jestem pewna co do roznych informacji z prasy-podobno zabieral nakretki od wodki..a moze opowiedziane historie ofiar stanowily "pamiątke". podobno opisywal kazda zbrodnie.zaznaczal je na szachownicy-odtwarzal potem wspomienia-elemet fantazji
-byl zorganizowany:kontrolowal miejsce, ofiare.uczyl sie-narzedzie mialo byc skuteczne, funkcjonalne.zacieral slady-"nie ma cial nie ma sprawy"-powiedzial.ostania zbrodnia pokazuje jednak, ze poswuwal sie w kierunku niezoorganizowania.
-zbrodnie popelnial w swojej okolicy, niedaleko domu, pracy.byl malo mobilny.mogl podpatrywac reakcje na jego zbrodnie.co np mowili ludzie kupujacy w jego sklepie, co pisaly gazety.to stanowilo gratyfikacje.
-mysle, ze pierwsze zabojstwo-kolegi ze szkoly to sytuacja kryzysowa.poszlo wtedy o dziewczyne.kolejne to juz planowane.
-ciekawy jest odstep czasu miedzy pierwszym a "ciagiem" nastepnych, co sie z nim dzialo?moze cos innnego go zajmowalo.praca.szkola.inne problemu.
korzystalam min z:
http://wiadomosci.gazeta.pl/swiat/0,0.html
http://zbrodnia.killer.radom.net/zbrodnia.php?dzial=ps...