Agnieszka
K.
www.niania-byc.blogs
pot.com
Temat: Spacer i smycz
Sobiesław P.:Ja też mieszkam w mieście ( niestety ), wielkim mieście, bardzo tłocznym i bardzo ruchliwym. Mam jednak to szczęście, że nie w Centrum jak np Klara tylko raczej na peryferiach, w dzielnicy spokojnej i na dodatek na uboczu tej dzielnicy, 5 minut spacerkiem od lasu. Ale np pracuję w bardziej ruchliwym miejscu, w apartamentowcu na samym zbiegu dwóch ulic z czego jedna z nich w szczycie stoi korkiem i tam chodzę z tym małym Westem bez smyczy, bo już się poznałyśmy, już wiemy co kto i dlaczego, już sobie ufamy i nie ma problemu. A oprócz psa mam przy sobie ruchliwego dwulatka. Przechodzimy często na drugą stronę ulicy, idziemy dalej do kolejnej jeszcze bardziej ruchliwej poprzecznej z tramwajami, tam przechodzimy przez spore skrzyżowanie, żeby się dostać do parku i ten mały West idzie bez smyczy, więc wierzę, że to jest możliwe. Z nasza Roxi tego jeszcze nie praktykujemy i z Nią te sama trasę przebyłabym jednak na smyczy ale to wynika raczej z tego, że Ona jest dopiero na etapie uczenia się jak chodzić posłusznie bez postronka, bo jak wcześniej zauważyła Klara nie zawsze było tak jak teraz, jeśli chodzi o jej posłuszeństwo. Jednak po naszym nieco mniej ruchliwym Ursynowie łazi suka luzem bez kłopotów. Jedynie czasem ja przytrzymujemy za obróżkę przechodząc przez jezdnię ale to raczej z przyzwyczajenia niż z potrzeby. Agnieszka K. edytował(a) ten post dnia 02.04.12 o godzinie 19:40
Agnieszka K.:
Nie mam potrzeby łazić z psem po ruchliwych ulicach.
Ja też potrzeby nie mam, ale jednak mieszkam w mieście, a jakby mi ktoś parę lat temu powiedział, że można z psem łazić po miejskiej dżungli, przechodzić przez ruchliwe ulice wypełnione zgiełkiem tramwajów, ludzi, innych psów - nie używając smyczy, tylko komunikując się z psem za pomocą spokojnie wydawanych poleceń - nie uwierzyłbym.
A teraz wierzę.