Temat: Spacer i smycz

Arkadiusz W.:
Piotrze, no i tu właśnie jest to niezrozumienie, o którym piszę w kilku postach, choć też nie jestem psychologiem i nie zajmuję się szkoleniem psów zawodowo.
Moja logika mówi, że pies to nie człowiek, pies chce żyć w stadzie, a stado ma przewodnka, taka jego natura.

No właśnie, a jeśli się na wskazaną przez Ciebie postać stada nie zgodzimy?
Jeśli przyjmiesz, że zwierzęta socjalne, żyjące w grupach inaczej regulują swoje struktury, że nie ma kogoś kto rządzi, ale są tacy, którzy się na czym znają, których warto słuchać, ale nie mam do czynienia z liniowym układem hierarchicznym, jaki Ci się marzy?

I to, czy pies Ci ufa, czy nie ufa i robi tak, jak mu pokazujesz nie ma nic wspólnego z tym, ile razy wymusiłeś na nim wykonanie jakiejś czynności?

I że przewodnik to niekoniecznie ten, który coś egzekwuje, a ten za którym zwierzę podąża samo?

Więc to poniżej, to tylko wniosek z błędnego założenia?
Jeśli się z tym zgodzimy to dalsza część jest taka, jeśli żyjesz w stadzie to chcesz się podporządkować przewodnikowi, głównie dlatego że mu ufasz, albo musisz ufać bo stoczyłes walkę i był silniejszy (też zgodnie z naturą), a jeśli chcesz się podporządkować to nie ma dla ciebie problemu, że w danej sytacji przewodnik oczekuje od ciebie konkretnego zachowania - robisz to co chce zgodnie z naturą stada.

Tylko, że naukowcy badają, jaka jest natura "stada", a Ty już wiesz?
Jaka jest natura psiego stada? Czy psy tworzą stada?
W tej konkretnej sytuacji, nie uważam żeby psu działa się jakaś niewyobrażalna krzywda, owszem dyskomfort, ale bez przesady, a nagroda (choćby smakołyk) za odpowiednie zachowanie powoduje, że dyskomfort znika i pies zaczyna chcieć się tak zachowywać.

Nieco upraszczasz ideę kontrwarunkowania instrumentalnego ;-), jeśli już się mądrzymy.

Temat: Spacer i smycz

Grzegorz W.:
Dominika Kołodziej:
Agnieszka Krzemińska ( Piotrowska ):
Grzegorz W.:
Agnieszka Krzemińska ( Piotrowska ):

Narażę się tu pewnie wszelkim pozytywistom ale w razie przejawu agresji mój pies momentalnie dostałby ode mnie w łeb.

To akurat dla mnie osobiście jest najprostsza i najprymitywniejsza z metod. W XXI wieku od człowieka wymaga się żeby ruszał głową a nie używał przemocy...

Tu nawet nie chodzi o to czy to prymitywne, czy nie.
Nie doceniamy roli wszelkich zachowań agresywnych, one są normalne, zaatakowany osobnik musi mieć prawo się bronić i tyle. Problem tylko w tym, jak nauczymy naszego psa świata i co będzie dla niego atakiem, czymś co agresję wywoła, a co nie.


Przecież piszę tu nie o sytuacji obrony a tego, ze moj pies wykazałby agresję...


Ale czym spowodowaną agresję?
Bo jak go walniesz, to przyczyna nie zniknie.

Temat: Spacer i smycz

"Walnięciem" (może być też OPR, jeśli na psa działa) nie chowasz przyczyny, tylko działasz doraźnie.
Agresji nie eliminuje się z psa w kilka sekund tylko się nad nim pracuje długi czas.Grzegorz W. edytował(a) ten post dnia 29.02.12 o godzinie 19:33
Arkadiusz W.

Arkadiusz W. www.laboteka.pl

Temat: Spacer i smycz

Dominika Kołodziej:

No właśnie, a jeśli się na wskazaną przez Ciebie postać stada nie zgodzimy?

A na jakiej podstawie?
Bo z moich obserwacji stado psów biegających dziko po polach zawsze ma przywódcę/lidera za którym reszta biegnie i nie wierzę, że jest on ustalany tylko dlatego, że ma ładne oczy ...

http://www.zaklinaczpsow.pl/czy-znasz-potrzeby-swojego...
mnie to w dużej mierze przekonuje, nie wszystko, ale pokrywa się z tym co widzę na co dzień.Arkadiusz W. edytował(a) ten post dnia 29.02.12 o godzinie 19:55

Temat: Spacer i smycz

Arkadiusz W.:
Dominika Kołodziej:

No właśnie, a jeśli się na wskazaną przez Ciebie postać stada nie zgodzimy?

A na jakiej podstawie?
Bo z moich obserwacji stado psów biegających dziko po polach zawsze ma przywódcę/lidera za którym reszta biegnie i nie wierzę, że jest on ustalany tylko dlatego, że ma ładne oczy ...
>

Obserwacje własne, to chyba niewiele, prawda?
Odsyłam do Mecha, Bradshawa, Abrantesa.

To, że ktoś biegnie pierwszy niczego nie oznacza.

Michele Minunno obserwował psy dziko żyjące.
Coppinger pisał o grupach rodzinnych village dogów.

Literatury jest wiele, ale już chyba nikt (poza Cezarem ;-)) nie mówi o przemocowej i krwawej dominacji.
Znamiennym przykładem jest tutaj Fisher, który w obu książkach (dostępnych na polskim rynku) przekonywał do uzyskiwania pozycji lidera, hierarchii itp., żeby pod koniec swojego życia powiedzieć coś w stylu "robiłem dobrze, ale ze zlych powodódw" - psy potrzebują reguł, bezpieczeństwa, rytuałów, ale nie w kontekście "bycia podporządkowanym"/przewodnika stada.

Czyli pies bez reguł może być niegrzeczny i nieszczęśliwy, rozpuszczony, ale nie sądzę, żeby każdej nocy obmyślał plan zdobycia świata, władzy itp. Trochę to abstrakcyjne.

http://www.zaklinaczpsow.pl/czy-znasz-potrzeby-swojego...
mnie to w dużej mierze przekonuje, nie wszystko, ale pokrywa się z tym co widzę na co dzień.


Sorry, ale Cezar to już naprawdę żenada - koleś, który bije, szarpie, kopie, The Dogkicker - nawet ma ksywkę :-)
Te wszystkie jego zagrania w stylu "podduszenie" i uzyskanie podporządkowania, to właśnie bajki dla ludzi, którzy nie ogarniają tematu, szukają łatwego wytłumaczenia i szybkiego rozwiązania.Dominika Kołodziej edytował(a) ten post dnia 29.02.12 o godzinie 20:29
Arkadiusz W.

Arkadiusz W. www.laboteka.pl

Temat: Spacer i smycz

Nie rozumiemy się, mówimy innym językiem, a Ty nie próbujesz czytać ze zrozumieniem
"w dużej mierze...nie wszystko" oznacza że nie akceptuję wszystkiego co "koleś" robi
nie akceptuję bicia psów! nie ma też potrzeby podporządkowywać sobie psa przemocą (poza bardzo wyjątkowymi sytuacjami), ale należy mu wyznaczyć granice poprzez "rytuały, reguły, bezpieczeństwo" i dyscyplinę przecież o tym cały czas jest mowa

Zaskoczę Cię, dla mnie moje obserwacje i doświadczenia (nawet nie będąc specjalistą w danej dziedzinie) są najważniejsze i stanowią bardzo wiele.
A po takim tekście uważam, że dalsza dyskusja nie ma sensu.

Temat: Spacer i smycz

Arkadiusz W.:
Zaskoczę Cię, dla mnie moje obserwacje i doświadczenia (nawet nie będąc specjalistą w danej dziedzinie) są najważniejsze i stanowią bardzo wiele.
A po takim tekście uważam, że dalsza dyskusja nie ma sensu.

Uła. Ego.
A jednak, obserwacje własne, szczególnie jeśli nie jest się specjalistą w danej dziedzinie, w porównaniu do badań, to będzie niewiele. W ogólnej dyskusji nad "zasadami rządzącymi psim światem", bo opieranie się jedynie na własnym przykładzie jest obarczone zbyt dużym błędem.

Oczywiście, że się liczą, ale już w tym temacie wspominałam - ważne jest, żeby patrzeć, trzeba umieć niektóre rzeczy dostrzegać, a potem je jeszcze nazwać, wyciągnąć, im mniejsza jest nasza wiedza i doświadczenie w jakimś temacie, tym bardziej możemy się pomylić.

Przykładów daleko szukać nie trzeba - tradycyjny ukłon psa, nazwany nawet "ukłonem zabawowym" może mieć w określonych kontekstach znaczenie zupełnie inne niż "zaproszenie do zabawy" i może mieć znamiona zachowania agresywnego nawet. Więc nawet jeśli znamy sygnał wysyłane przez psy, to umiejętność ich zinterpretowania jest już zupełnie czymś innym i wymaga szerszego spojrzenia.

Ograniczenie wszystkiego do relacji podporządkowany-przewodnik spłyca nam psa. Po prostu. A jeśli czegoś nie dostrzegamy, to nie bierzemy pod uwagę i możemy działać nieadekwatnie do sytuacji.

Temat: Spacer i smycz

A do mnie przemawiają obserwacje, jakie poczynił F. Mowat.

Tam właśnie lider stada był dość wyraźną postacią, natomiast bez żadnych zahamowań pozwalał sobie i stadu na wiele - do mnie taki model przemawia najbardziej.

Wyznaczam granice, których nie wolno przekroczyć, nie wolno gryźć ludzi, rzucać się, wbiegać na ulicę. Nigdy to sie nie zdarzyło ale zareagowałbym ostro.

Jednocześnie pozwalamy sobie na szalone zabawy, mogę leżeć zagryzany, psy mogę mnie wyganiać z łóżka... Cała zabawa polega na tym, że wszyscy respektują pewne granice, moja pozycja nie jest zagrożona ani wymuszona. Psy mi ufają a ja, ufam im.

Silny przewodnik stada nie musi potwierdzać swojej pozycji, nie musi o nią walczyć, nie musi się o nią bać. Podobne zjawiska występują zresztą u innych stadnych, w tym ludzi.

Miałem okazję szkolić jakiś czas psy brane ze schronisk itp trudne przypadki. 99% powodów agresji jest człowiek - przewodnik ale trudno mieć pretensje do kogoś, kto akurat wziął smutnego biednego pieska ze schronu a tu nagle, po 2 tygodniach potwór...

W przypadku trudnych psów nauka zaczynała się jeszcze w domu, wszystko powoli wychodziło na ulicę tak, by maksymalnie przygotować psa na świat zewnętrzny. Bywały jednak sytuacje, gdy pies mimo wszystko wykazywał agresję, widząc np innego psa na ulicy. Ważne było, by właściciel wyraźnie dał psu do zrozumienia, że mu się TO NIE PODOBA.

Nie rozumiem szkolenia pana Cesara, pani Fennel, Fischera, itp. Nie zgadzam się z większością behawiorystów, stuprocentowych pozytywistów, czy kolczatkowców. Metodę dobiera sie do psa i przewodnika, nie zamykając się na jedną religię. Ważna jest droga, jaką się do tego zmierza.
Pies jest zwierzęciem stadnym, wymagającym współpracy. Poprzez współpracę buduje się stado i relacje, zaufanie i zrozumienie.
Wystarczy obejrzeć zawody psów, np w posłuszeństwie, tam nikt nie narzeka na to, że pies się rzuca, ucieka, czy nie przychodzi na zawołanie. Jedynym zmartwieniem jest, że przy marszu odstaje od nogi o 1cm za daleko, czy zbyt wolno robi "leżeć".

Polecam wszystkim pracę z psami, bez względu na rasę. Każda ma predyspozycje do czego innego i zawsze coś można znaleźc. Nie trzeba przygotowywac psa do mistrzostw świata, by móc sie z nim bawić w obedience, frisbeee, tropienie, agility, ratownictwo, canicross zaprzęgi i wiele innych... budują one niespotykane więzi i relacje.
Agnieszka K.

Agnieszka K.
www.niania-byc.blogs
pot.com

Temat: Spacer i smycz

Dominika Kołodziej:
Agnieszka Krzemińska ( Piotrowska ):
Grzegorz W.:
Agnieszka Krzemińska ( Piotrowska ):

Narażę się tu pewnie wszelkim pozytywistom ale w razie przejawu agresji mój pies momentalnie dostałby ode mnie w łeb.

To akurat dla mnie osobiście jest najprostsza i najprymitywniejsza z metod. W XXI wieku od człowieka wymaga się żeby ruszał głową a nie używał przemocy...

Tu nawet nie chodzi o to czy to prymitywne, czy nie.
Nie doceniamy roli wszelkich zachowań agresywnych, one są normalne, zaatakowany osobnik musi mieć prawo się bronić i tyle. Problem tylko w tym, jak nauczymy naszego psa świata i co będzie dla niego atakiem, czymś co agresję wywoła, a co nie.
no i jak wytłumaczyć psu, że agresja jest zła, skoro sami jesteśmy gotowi dać mu w łeb... czyż danie w łeb psu to nie jest własnie przejaw agresji? A agresja rodzi agresję i mamy patologię...
Agnieszka K.

Agnieszka K.
www.niania-byc.blogs
pot.com

Temat: Spacer i smycz

Grzegorz W.:
Ruszam i moja głowa mi podpowiada, że jeśli już do tego dojdzie, to trzeba reagowac szybko, wybić z tego psa, zanim się nakręci.

Acha a od Twojej agresji pies nauczy się opanowania? Bo czyż walenie psa w łeb jak to ładnie określiłeś to nie jest właśnie przejaw agresji? A agresja rodzi agresję.
Agnieszka K.

Agnieszka K.
www.niania-byc.blogs
pot.com

Temat: Spacer i smycz

Grzegorz W.:
"Walnięciem" (może być też OPR, jeśli na psa działa) nie chowasz przyczyny, tylko działasz doraźnie.
Agresji nie eliminuje się z psa w kilka sekund tylko się nad nim pracuje długi czas.
I tylko ciekawe, że w ogóle jest potrzeba eliminacji agresji... agresja nie jest czymś wrodzonym tylko nabytym... ktoś tego psa nauczył jej przejawiania, może właśnie waleniem w łeb...

Temat: Spacer i smycz

pies dostanie w łeb - jak to pisałem w cudzysłowie, widzę czepiasz się tego strasznie. Naprawdę nie mam ochoty na wdawanie się w durne dyskusje, w których nie używasz argumentów, jak Ty byś postąpiła i dlaczego, tylko wytykasz wszystkim wkoło błędy sama puszczając swego psa i czekając co się stanie. Twoja urażona duma niewiele mnie tutaj obchodzi, uważam, że to głupota i tyle.
Moim zdaniem prawdziwa agresja, to bardzo silny bodziec, kto pracował z takim psem wie, jak ciężko wtedy zwrócić na siebie jego uwagę..

Dla mnie temat zamknięty, można dyskutować o metodach, spostrzeżeniach i doświadczeniach. Widocznie do czasu i na innych forach. Do zobaczenia na spacerze, tam się spełniam lepiej i świetnie czuję z moimi psami a miodem dla mych uszu jest właściciel pytający, czy psy mogą się zaponać. Ot choćby w ramach socjalizacji.

A i każdego psa, który rzuci się na moje walę nie tylko w łeb i nie tylko karcąco :)

pozdrawiam
g.Grzegorz W. edytował(a) ten post dnia 29.02.12 o godzinie 22:48
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: Spacer i smycz

Pani Agnieszko, pod każdym Pani postem jest taki magiczny przycisk [Edytuj], dzięki któremu nie trzeba dodawać 10 swoich wypowiedzi, aby odnieść się do każdego z przedmówców.
Agnieszka Krzemińska ( Piotrowska ):
Grzegorz W.:
"Walnięciem" (może być też OPR, jeśli na psa działa) nie chowasz przyczyny, tylko działasz doraźnie.
Agresji nie eliminuje się z psa w kilka sekund tylko się nad nim pracuje długi czas.
I tylko ciekawe, że w ogóle jest potrzeba eliminacji agresji... agresja nie jest czymś wrodzonym tylko nabytym... ktoś tego psa nauczył jej przejawiania, może właśnie waleniem w łeb...
Czy jak się Pani zdenerwuje, to też jest czymś "nabytym"? Czy widziała Pani człowieka, który nie potrafi się zdenerwować, być agresywnym, choćby w najmniejszej skali?
Agresja jako taka, jeśli rozumiemy przez to określone zachowanie psa, ale nie notoryczne - nie jest czymś złym - jeśli to rodzaj obrony, czy też innych zachowań w określonej sytuacji.
Agresja, jeśli notoryczna, do wszystkiego, to jest problem.

W momencie, gdy dojdzie do sytuacji, że inny pies, biegający luzem, bez smyczy - podleci do mojego i to na wprost, bardzo odważnie i zacznie szczekać, na co mój od razu reaguje (bez szczekania), to ja muszę zareagować stanowczo, tzn. nie będę go głaskać w tym momencie, klikać klikierem, mówić "czułymi słowy", tylko muszę nie dopuścić do sytuacji, aby ten pani "nieagresywny" piesek nie został pogryziony przez mojego, który sobie nie życzy, aby na niego szczekano. Wtedy nie ma czasu na pozytywne szkolenie, bo potem narobi Pani wrzasku, że mój pies się rzucił na Pani psa i go poturbował! Wtedy trzeba zareagować.

Dlatego takie puszczanie samopas piesków powoduje, że w większości wypadków dochodzi do problemów pomiędzy psami właśnie z powodu tego biegającego luzem pieska, nawet jeśli "nie jest agresywny" (bo Pani uważa, że jak podleci na wprost, ze schylonym łbem i szczeknie, to przecież nie jest agresywny).

A do wszystkich "pozytywistów" mam pytanie: czy w naturze, w stadzie jest zawsze tak pozytywnie przejmowane przywództwo? Czy raczej odbywa się to na zasadzie walki?
Czy w przyrodzie nie występuje agresja, a wszystko odbywa się na zasadzie pozytywnego autorytetu, jak się marzy człowiekowi?
Proszę zajrzeć do schroniska, gdzie w jednym boksie znajduje się wiele psów, proszę zobaczyć ich zachowania w stadzie.
To "pozytywne" podejście w każdej sytuacji z udziałem psa, to takie uczłowieczanie psa na siłę, sprzeczne z naturą. Nawet jeśli psy są w innej sytuacji niż zwierzęta dzikie, nawet jeśli nauczyły się żyć w symbiozie z nami i ich zachowanie się zmieniło, to gdyby ludzie wyginęli zachowanie psów wróciłoby w całości do tego, które występuje w naturze.

Przeciwnicy hierarchii i przywódcy w stadzie wciąż powtarzają piosenkę o metodach siłowych (bicie, szarpanie itp.) - nie rozumiem dlaczego, bo nie musi to tego oznaczać.

Pan Grzegorz Wawrzyniak napisał fragment, pod którym mogę się podpisać, tj. "Metodę dobiera sie do psa i przewodnika, nie zamykając się na jedną religię. Ważna jest droga, jaką się do tego zmierza."
Klara P.

Klara P. w pracy robie to co
lubię i do czego
jestem stworzona :D
...

Temat: Spacer i smycz

Monika M.:
W momencie, gdy dojdzie do sytuacji, że inny pies, biegający luzem, bez smyczy - podleci do mojego i to na wprost, bardzo odważnie i zacznie szczekać, na co mój od razu reaguje (bez szczekania), to ja muszę zareagować stanowczo, tzn. nie będę go głaskać w tym momencie, klikać klikierem, mówić "czułymi słowy", tylko muszę nie dopuścić do sytuacji, aby ten pani "nieagresywny" piesek nie został pogryziony przez mojego, który sobie nie życzy, aby na niego szczekano. Wtedy nie ma czasu na pozytywne szkolenie, bo potem narobi Pani wrzasku, że mój pies się rzucił na Pani psa i go poturbował! Wtedy trzeba zareagować.

Dlatego takie puszczanie samopas piesków powoduje, że w większości wypadków dochodzi do problemów pomiędzy psami właśnie z powodu tego biegającego luzem pieska, nawet jeśli "nie jest agresywny" (bo Pani uważa, że jak podleci na wprost, ze schylonym łbem i szczeknie, to przecież nie jest agresywny).
>
Całkowicie się zgadzam z tym co napisałaś
Mam sunię bardzo posłuszną i z zasady łagodną, nigdy nie podchodzi (tym bardziej nie podbiega) do innych pobratymców bo już była kiedyś pogryziona. Wyprowadzam ją bez smyczy ale dla pewności zawsze ma obrożę by w razie czego było za co złapać bo niestety nie wszystkie psy są tak karne jak moja i nie daj Boże jeśli jakiś podbiegnie za szybko - wtedy wojna nieunikniona, nawet jeśli zamiary podbiegającego były bardzo pokojowe. Jeśli widzę w pobliżu wolno biegającego psa to przywołuję swojego i przytrzymuję by zapobiec "kolizji".
Nawet człowiek zareaguje raptownie jeśli podbiegnie do niego ktoś obcy, a co dopiero pies.
Więc jeśli nie znasz psa do którego macie zamiar podejść ze swoim to zawsze przytrzymaj swojego i zapytaj czy możecie zapoznać swoje pupile ! Gdyby wszyscy stosowali taką zasadę nie byłoby problemów z przypadkowymi pogryzieniami !
Co z tego że Twój pies jest łagodny, nigdy nie wiesz jak zareaguje pies do którego podchodzicie - gdyby trafiło na moją sunie to z pewnością ten łagodny będzie pogryziony pomimo że też mam łagodnego, po prostu moja nie lubi jak podchodzą do niej inne psy bo nie wie czego się po nich spodziewać.Klara Perzynska edytował(a) ten post dnia 01.03.12 o godzinie 06:34

konto usunięte

Temat: Spacer i smycz

wiecie co....

gdy zaczynałam swoją świadomą przygodę z psami, 15 lat temu, to takich cyrków nie było....

chodziło się z psem bez smyczy i kagańca, zostawiało pod sklepem nieprzypiętego, mój pies bawił się z dziećmi w piaskownicy, psy na spacerze się witały, a właściciele zamieniali wtedy kilka słów, nie trzeba było sprzątać kup, itd itd

jakoś normalniej było.
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: Spacer i smycz

Karolina Ł.:
wiecie co....
gdy zaczynałam swoją świadomą przygodę z psami, 15 lat temu, to takich cyrków nie było....
chodziło się z psem bez smyczy i kagańca, zostawiało pod sklepem nieprzypiętego, mój pies bawił się z dziećmi w piaskownicy, psy na spacerze się witały, a właściciele zamieniali wtedy kilka słów, nie trzeba było sprzątać kup, itd itd
jakoś normalniej było.
Tia... Zwłaszcza z tymi kupami! ;>

[ironia]...psy się nie gryzły, nie było pogryzień dzieci ani dorosłych, znęcania się nad zwierzętami, dzieci radośnie mogły się bawić kupami w piaskownicy...[/ironia]

Pani Karolino, przepraszam, ale pamięta Pani tylko to, co Pani dotyczyło i w nieświadomości nie zwracała Pani uwagi na pewne rzeczy.

Edit: literówkaMonika M. edytował(a) ten post dnia 02.03.12 o godzinie 18:13
Klara P.

Klara P. w pracy robie to co
lubię i do czego
jestem stworzona :D
...

Temat: Spacer i smycz

Karolina Ł.:
wiecie co....

gdy zaczynałam swoją świadomą przygodę z psami, 15 lat temu, to takich cyrków nie było....

chodziło się z psem bez smyczy i kagańca, zostawiało pod sklepem nieprzypiętego, mój pies bawił się z dziećmi w piaskownicy, psy na spacerze się witały, a właściciele zamieniali wtedy kilka słów, nie trzeba było sprzątać kup, itd itd

jakoś normalniej było.
Mam duuużo dłuższą przygodę z psami i potwierdzam
Być może jest to też spowodowane tym że po prostu nie mówiło się o tym i nie było takich możliwości medialnych. W każdym razie odkąd pamiętam miałam psa, w mojej okolicy (tu gdzie przebywałam) też było zawsze sporo psów i fakt faktem było normalniej, nawet nie pamiętam kup na chodnikach.Klara Perzynska edytował(a) ten post dnia 03.03.12 o godzinie 08:49

konto usunięte

Temat: Spacer i smycz

Klara Perzynska:
Karolina Ł.:
wiecie co....

gdy zaczynałam swoją świadomą przygodę z psami, 15 lat temu, to takich cyrków nie było....

chodziło się z psem bez smyczy i kagańca, zostawiało pod sklepem nieprzypiętego, mój pies bawił się z dziećmi w piaskownicy, psy na spacerze się witały, a właściciele zamieniali wtedy kilka słów, nie trzeba było sprzątać kup, itd itd

jakoś normalniej było.
Mam duuużo dłuższą przygodę z psami i potwierdzam
Być może jest to też spowodowane tym że po prostu nie mówiło się o tym i nie było takich możliwości medialnych. W każdym razie odkąd pamiętam miałam psa, w mojej okolicy (tu gdzie przebywałam) też było zawsze sporo psów i fakt faktem było normalniej, nawet nie pamiętam kup na chodnikach.
oczywiście.
nie było problemów typu: pies chodzi bez smyczy, podchodzi do mojego psa itd.
Mieliśmy na osiedlu psy, bawiły się z nami, dzieciakami, nikt nie robił problemów. Wokół byly inne dzieci, maluchy nawet i nikt nie protestował.
Latałam po trawnikach, krzakach, nie właziłam w kupy, nie pamiętam też, by było ich jakoś dużo.
Było normalniej.
mało tego, mój pies często wychodził sam na dwór, z mieszkania w bloku i nikt go nie przepędzał ani się nie skarżył- łaziła, wąchała i wracała do domu sama.
A to był sznaucer olbrzym, więc nie jakiś mały psiak.

Temat: Spacer i smycz

Taaa.
A psy nie ginęły pod kołami samochodów, nie chorowały i w ogóle.
Nigdy też nie gryzły.

Zapominacie tylko o jednym - warunki życia psów w miastach były zupełnie inne - cały dzień ktoś z nimi siedział w domu (zazwyczaj), do weterynarza chodziły z rzadka i to na szczepienie, jak pies komuś zginął, to brał od znajomego kolejnego itp., jak się pies w domu nie sprawdzał/znudził, to się wywoziło "na wieś".

Psy łańcuchowe gryzły i to niejednokrotnie, a w konsekwencji tego były przypinane do budy na stałe.

Było strasznie normalnie.

Przemocy domowej też nie było.

Nie przesadzajmy z tą pochwałą i idealizowaniem tamtego świata, bo może się okazać, że po prostu nie wiedzieliśmy na co patrzeć itp.
Warunki się zmieniają szybko, ludzie nie potrafią się do tych zmian dobrze przystosować, zwierzęta również mają z tym problemy. Trochę jak z psychologami/terapeutami - kiedyś nikt nie chodził i było "dobrze", a teraz nagle jest potrzeba, żeby sobie układać w głowie/sprzątać w życiu. Wyimaginowana jest ta potrzeba?

konto usunięte

Temat: Spacer i smycz

Witam,

drodzy Państwo , czy ktoś mi doradzi jak mam nauczyć psa chodzenia na smyczy? Wzięłam sukę ze schroniska, wiek oceniono 3 lata. Rasa ? Trudno powiedzieć :)) Cos pomiędzy owczarkiem niemieckim a labradorem, z większa domieszką owczarka. Siły w każdym razie w niej drzemie duzo, dlatego zakładam jej kolczatkę. Mimo tego rwie do przodu jak chart na wyścigach i nie można z nią spokojnie połazić. Nie przeszkadza jej, ze rzęzi jak astmatyk, że kolczatka jej się wbija w szyję, dyszy, sapie i dalej ciągnie do przodu. Jest to bardzo meczące dla prowadzącego, no a przede wszystkim szkoda mi psa. Jak nauczyc ją chodzenia przy nodze ?

Następna dyskusja:

Szczepienie szczeniaka i pi...




Wyślij zaproszenie do