Temat: Siusianie w domu :(
Dominika Kołodziej:
Tak się ogarniam, że wczoraj to się poryczałam już.....
Pola mieszkała w domu jednorodzinnym z ogrodem, ale nie przesiadywała na podwórku, była wypuszczana (noszona po schodach od pół roku właściwie, bo długa jest i baliśmy się o kręgosłup, a schodów dużo, poza tym miała zabieg usunięcia listwy mlecznej, a że to arystokratka to jej się spodobało i ją noszę po schodach do teraz).
W domu była moja Mama, dwie Siostry, Brat i Zadzior, taka mieszanka amstafa z czymś dużym, ale Polę traktował jak mamę, dopóki nie stał się uciążliwy dla niej.
Kontakty zaczęły być takie, że karmienie, wyprowadzanie, ułożenie do snu i to wszystko, nikt nie miał już dla Poli za wiele czasu, ale nie mam pretensji i w sumie to się nie dziwię, wszyscy studiują albo pracują...dlatego też ją zabrałam do siebie.
Teraz ma mieszkanie, przed domem mamy trawnik, zadrzewiony i zakrzewiony, trawnik jest nie od strony ulicy, ruch samochodowy praktycznie żaden, ludzki też właściwie...Dźwięki? No właśnie, kiedy ktoś przechodzi zatrzymuje się z uniesioną, zgiętą przednią łapą i patrzy, kiedy kraczą kawki zatrzymuje się i nie chce iść przez chwilę dalej, ogólnie dźwięki ją peszą...
Wcześniej kiedy się zesikała, trochę sobie pogadałam, ale się nie darłam tylko coś w stylu, czy nie można było na dworze tego załatwić. Teraz sprzątam i nic nie gadam....zachowuję się jakby Poli nie było. Mina normalna, gesty żadne, nie manifestuję obrażenia, czasem po tym bawimy się jej prosiaczkiem...
Ale ja nie biegam nerwowo ze ścierą....czasem sobie myślę, że pal licho to sikanie, nie potrafię zorganizować sobie dnia teraz, nie wychodzimy na spacery regularnie, bo nie wiem czy kiedy się właśnie zlała, a miałyśmy pójść na dwór to czy iść, czy poczekać aż się napije, przefiltruje i wtedy...ona teraz sika 2 razy i tylko w ciągu dnia. Chodzi też o to, żeby ona nie utrwaliła sobie, że dom to miejsce na siku, bo póki co ani razu nie zesikała się na podwórku.
Nalała wczoraj na podkład higieniczny, rozprułam go, wyjęłam wszystkie zlane bebechy, spakowałam do worka i na porannym spacerze rozrzuciłam to po skwerku, na który chodzimy..
Wczoraj byłam na podwórku od 16.00 do 21.00 z przerwą na jej obiad. Wracamy o tej 21.00 napiła się dość sporo i nerwowo chodziła, więc z powrotem na dwór, nie zrobiła siku, mimo, że naciskałam na podbrzusze, wróciłyśmy, nalała na podkład...
Na długie spacery już nie chodzę, bo to i tak bez sensu. O tak właśnie robię spędzam życie na ławce, niczym bezdomna...
Pola nie reaguje na wołanie, a wiem, że słyszy, chodzi w kółko jak w kieracie - to od dłuższego czasu już. Mnie się ciągle wydaje, że jej się coś w głowie porobiło, ale z załatwianiem się nigdy nie mieliśmy problemów.
Sikania nie przerywa nawet kiedy ją podnoszę, leje do końca, gdybym próbowała ją wynieść sprzątałabym też klatkę schodową.
Noo, że niedobry pies i że nie wolno, było kilka razy...
Zacznę połykać te torebki z melisą do zaparzania!!!
Badanie krwi to była cała morfologia i biochemia, dzisiaj idę z nimi do lekarza, ale laborantka mówiła, że dobre i sprawdziłam z wartościami referencyjnymi w internecie i wszystko mieści się w normie...