Temat: prosba o kciuki
czesto jak sie rozmawia z ludzmi lub lekarzami o chemioterapii to wiekszosc sadzi, ze to faktycznie meczenie psiaka i taki argument slyszalam wielokrotnie w ciagu ostatniego roku
czesc osob dopiero sie przyznaje, ze balo mi sie taka uwage zwrocic widzac co oznacza dla nas ta walka ale dzis widza ze bylo warto i nawet wczoraj o tym z przyjaciolmi rozmawialam
ten ostatni rok byl faktycznie trudny, ale najbardziej chyba organizacyjnie bo zawod meza i moj zmuszaja nas do pelnej mobilnosci miedzy roznymi panstwami, ja na trasie W-wa - Francja a on cala Europa i AMeryka. Gdy nam nie udawalo sie przestawic czegos zawodowego a trzeba bylo pedzic do lecznicy na kroplowke wtedy glowne skrzypce grala moja wlasna mama.
Z ostatniego roku dokladnie pamietam tez jak ladowalam w Wawie, w drodze do domu zabieralam z lecznicy meza spiacego na podlodze z Fenderem, bo chwile wczesniej wrocil z USA i mial jetleg, a dziewczyny z recepcji sie smialy, ze znow spali moi dwaj panowie pod kroplowka
Podsumowujac naprawde bylo warto i dlatego prowadzilam ten watek, zeby inni widzieli, ze dopoki nie spotka nas takie doswiadczenie nie zdajemy sobie sprawy z wlasnych sil, organizacji w obliczu czegos wazniejszego
Wielu z nas na tym forum ma powazne zadania zawodowe, stara sie je wykonac jak najlepiej. Dla mnie ten kolejny rok pokazal jak wazne w zyciu zawodowym jest dobrze zorganizowane zycie prywatne a najbardziej wartosci, ktore nami kieruja w zyciu na codzien, w domu. Bazujac sie na takich silnych wartosciach, ktore w nas po prostu sa duzo rzeczy wydaje sie prostszych, rowniez w pracy.
Chemioterpia jest trudna, ale jest szansa i my sie jej zlapalismy i dzis Fender nam bryka jak to tylko beagle potrafia. I dostalismy najlepszych w Polsce wetow, bo sa tez weci ktorzy niewiele o onkologii wiedza a eksperymentuja kosztem psow, przed tego typu ludzmi ostrzegamy. My dostalismy naprawde najlepszych.
Wszystkim, ktorzy nam towarzyszyli tutaj, a wiem ze wiele jest takich osob serdecznie rodzinnie dziekujemy