Temat: pies w restauracji???
Kurcze, najgorzej to stać w rozkroku pomiędzy jednym a drugim i próbować się dogadać z prawą i lewą stroną...
Andrzej T.:
PS Wczoraj byłem w gościach u kuzyna .Posiada on Yorka który kręcił sie pod stołem .Niestety nic nie zjadłem(odeszła mi ochota) bo zapachy jakie wydzielał z pyska sprawiało że robiło mi się niedobrze (:(:(
Właściciele tego nie czuli albo się do tego przyzwyczaili bo im nawet to nie przeszkadzało jak im lizał ręce czy twarz (:
Panie Andrzeju, ja też nie mogę zrozumieć, jak ktoś może śmierdzieć papierochami! ;>
Albo piwskiem!
W miejscach publicznych (pociągi, przystanki, lokale gastronomiczne), gdzie jest zakaz, bezwzględnie proszę o niepalenie, a palacze nie potrafią zrozumieć, jak może mi przeszkadzać, gdy palą w oknie pociągu na korytarzu!
Monika F.:
Sam napisałeś, że jeśli właściciel lokalu pozwala wchodzić ze zwierzęciem, a Tobie to przeszkadza to do takiej nie pójdziesz. Więc o co chodzi? Jeśli trafiam na odmowę, to nie wciskam się na siłę, nie forsuję drzwi, tylko idę dalej.
Ale tu jest subtelna różnica, Pani Moniko.
Jeśli będzie Pani chciała wejść z psem do lokalu, w którym przy jednym stoliku siedzi Pan Jarek i pałaszuje golonkę, przy drugim siedzi Pan Andrzej sącząc z Wiesiem swoje piwo ;), a przy innych stolikach siedzą równie nieprzychylnie nastawione osoby do psów w restauracji, to czy ci wszyscy ludzie mają przerwać swoją konsumpcję i wyjść, bo Pani dostała zezwolenie od właściciela lokalu na wejście?
Gdybym przed wejściem do lokalu zapytała się wszystkich tam obecnych, czy mogę wejść ze swoim amstaffem, to jaką dostałabym odpowiedź?
Hi, hi, szaleństwo przyszło mi do głowy, że kiedyś tak wejdę, zapytam i będę miała niezły ubaw!
Czasem mnie już śmieszy reakcja ludzi na moje zwierzę! ;)
Póki co, to najlepszym rozwiązaniem (przynajmniej tymczasowym) wydaje się takie częściowe rozwiązanie sprawy, tzn. obwieszczenie restauracji, że tutaj można być ze swoim pupilem, pod warunkiem zachowania pewnych ustalonych zasad.
Pan Jarek i Pan Andrzej nie wejdą, jak zobaczą w środku mnie z amstaffem, Panią Monikę z husky i mojego sąsiada z rottweilerem ;)
I wszyscy będą szczęśliwi.
Trzeba małymi kroczkami ludzi oswajać, a potem siup! ;>>>
A do Pana Jarka i Pana Andrzeja: kiedyś strasznie się wszyscy oburzali, gdy w Warszawie wprowadzono możliwość bezpłatnego przewożenia komunikacją miejską psów i rowerów.
Były krzyki, że przecież i tak ciasno, tłok, jak tak się każdy z rowerem albo psem wepchnie, to co to będzie. I co? Jakoś nie wszyscy rzucili się z rowerami i psami - psy widzę w tramwajach dosyć często i nie widziałam jeszcze żadnego problemu, a większość
dorosłych wyciąga łapki do głaskania takiego zwierzątka, ale rowerów to naliczyłam mniej niż palców na jednej dłoni.
Możliwość wprowadzania psów do restauracji nie spowoduje, że raptem wszyscy właściciele psów za punkt honoru postawią sobie przebywanie z pupilem w tych miejscach.Monika M. edytował(a) ten post dnia 18.04.12 o godzinie 18:26