Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

Skoro już ustaliliśmy, że fajnie byłoby, gdyby niektóre lokale pozwalały na wchodzenie z psiakami, to promujmy te lokale, które już tolerują zwierzęta. Np. stwórzmy listę takich lokali, a może znajdzie się jakaś organizacja pro zwierzęca, która wyda naklejkę w stylu "Lokal przyjazny zwierzętom".
Coś na wzór "Lokal bez papierosa" - które to ponoć miały dyskryminować palaczy, upadać, ze względu na brak klientów, a tymczasem prosperowały i prosperują dalej.

o, tu jest tolerancyjnie... :) bez dywagacji o ludzkich umysłach : )
Sobiesław P.

Sobiesław P. Mój profesjonalny
opis dostępny na
życzenie :).

Temat: pies w restauracji???

Andrzej T.:
Np z liberalnej Szwecji ???

Mówiłem mistrzu o liberalnej Holandii (sprawdzonej empirycznie pod kątem obecności psa w miejskiej przestrzeni publicznej), a ty wyskakujesz z Chinami, Wietnamem i Szwecją. To się zdecyduj. Albo Szwecja, albo Wietnam.
Jarek Żeliński:
problem w tym, ze nie rozmawiamy o "konkretnym psie" a "psach" w ogóle czyli o statystyce, więc obawiam się, że Ty bredzisz,

To są tylko twoje obawy. Generalnie cały twój problem z obecnością psów w przestrzeni publicznej jest oparty raczej na twoich obawach, niż realiach.
równie dobrze możesz mnie przekonywać, że jak ktoś się postara i ma rozum, to jeździ grzecznie samochodem i mu przepisy drogowe nie potrzebne, wprowadzenie kodeksu drogowego to egoizm i brak tolerancji ustawodawcy.
>
Osobiście życzył bym sobie psów w knajpach jakiego ja miałem, nigdy nie miałem z nim kłopotu jeżeli już się w knajpie z nim znalazłem, a bywało bo po protu pytałem, czy mogę wejść z psem, gdy właściciel nie miał nic przeciwko wchodziłem.

Zaczynasz dobrze, ale nie kończysz.

Ciul z opinią właściciela knajpy, odpowiedzialność za obecność zwierzęcia w przestrzeni publicznej spoczywa na właścicielu zwierzęcia.

Nie ważne, czy ty masz kłopot ze swoim zwierzęciem w przestrzeni publicznej, ważne, czy inni mają z nim kłopot.

Ja sobie nie stawiam za punkt honoru, żeby "być wpuszczonym z psem" do lokalu, wolę pracować nad tym, żeby nie być wyproszonym z lokalu za zachowanie mojego psa, i wiedzieć, że mogę w danym lokalu bywać z moim psem w przyszłości.

Skuteczność ? 100 % z jednym wyjątkiem.

W tym jednym wypadku wina nie leży po stronie mojej, ani mojego psa :).
A może chcesz mnie przekonać, że nie ma gówien na ulicach, problem jest sztuczny a każdy fajny właściciel psa sprząta po pupilu? Zaś wprowadzanie przepisów nakazujących sprzątanie po psach to brak tolerancji?

Chłopaku. To są dwie różne rzeczy.... Albo gadamy o możliwości wejścia ze zwierzęciem w różne miejsca, albo o niesprzątaniu psiego kału na stricie. Zdecyduj się. Mój pies nie sra w knajpach, nie sra też na stricie. Sra na trawie, a ja to potem grzecznie sprzątam. Nie dlatego, że to gówno przeszkadza tobie, ale dlatego, że pozostawienie tego gówna w trawie przeszkadzało by mnie.

Przepisy są zawsze potrzebne, zwłaszcza w tym kraju niestety.

Jest kodeks drogowy, i jak ktoś grzecznie i zgodnie z intencją ustawodawcy jeździ autem, to nie ponosi sankcji karnych, a jak niegrzecznie jeździ, to ponosi.

Jak ktoś wyjdzie z psem na spacer, pies zwali kupę na trawnik, i właściciel pozbiera kupę do worka i wyrzuci do kosza, to nie ponosi konsekwencji, jak nie posprząta - ponosi.

Mi przepisy nie są potrzebne, bo ja sprzątam po moim psie z pobudek egoistycznych. To znaczy że nie chcę jutro wdepnąć w gówno, które dziś wydalił mój pies. Innym przepisy są, niestety, potrzebne.

Pomimo, że NIE WOLNO wsiadać za kierownicę po pijaku, w każdy weekend w Polce policja zatrzymuje tysiąc nawalonych kierowców (można się jedynie domyślać, ilu nie zatrzymuje....).

Czaisz analogię, czy mam jaśniej ?

Uwielbiam chodzić na spacery z moim psem w koszulce ODKUPMY KRAKÓW, uwielbiam strofować właścicieli innych psów za nie_sprzątanie (znów z praktyczniej przyczyny - jak zbieram stolec mojego psa, to nie chcę po drodze wdepnąc w inny stolec...), ale co ty tu nawijasz o tolerancji, sprzątaniu.... ? O co ci chlopie kaman ?

Elementarnym brakiem wyobraźni i dowodem ignorancji jest dla mnie multiplikowanie tezy "każdy pies sra, gryzie, śmierdzi i w ogóle, zwłaszcza jak mu nadepnę na ogon w drodze do kibla".

To po pierwsze nie deptaj mu po ogonie, a po drugie sankcja jest konsekwencją niesubordynacji. Że pies sra, to dobrze, jak się nie wysra, to zdechnie, ale właściciel ma po nim posprzątać, niezależnie, czy to fajny właściciel, czy niefajny.

Sam fakt istnienia przepisów drogowych nie powoduje, że wszyscy kierowcy płacą mandaty. Płacą ci, którzy są idiotami, jeżdżą za szybko, źle parkują etc.

Jak cię na przejściu potrąci pijany kierowca jadący z nadmierną prędkością, to będziesz postulował ZAKAZ PORUSZANIA SIĘ POJAZDAMI SAMOCHODOWYMI wszystkim ludziom w promieniu 10 km od miejsca, w którym się znajdujesz ? Przepisy drogowe i dotyczące posiadania zwierząt są po to, żeby likwidować nadużycia, a nie normalność.

Analogie są dla mnie tak proste i czytelne, że odczuwam mocne zażenowanie sytuacją, w której muszę ci tłumaczyć tak proste mechanizmy...

I jak zwykle przypomina mi się moja maksyma - mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka - szkoda, że tak rzadko człowiek jest najlepszym przyjacielem psa...
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: pies w restauracji???

Sobiesław P.:
Jak ktoś wyjdzie z psem na spacer, pies zwali kupę na trawnik, i właściciel pozbiera kupę do worka i wyrzuci do kosza, to nie ponosi konsekwencji, jak nie posprząta - ponosi.
Ha, ha, gdyby były wyciągane konsekwencje, to by na trawnikach było czysto, że hej!
To tylko martwy przepis - niestety.
Mi przepisy nie są potrzebne, bo ja sprzątam po moim psie z pobudek egoistycznych. To znaczy że nie chcę jutro wdepnąć w gówno, które dziś wydalił mój pies. Innym przepisy są, niestety, potrzebne.
No proszę, jest nas więcej!
Jak cię na przejściu potrąci pijany kierowca jadący z nadmierną prędkością, to będziesz postulował ZAKAZ PORUSZANIA SIĘ POJAZDAMI SAMOCHODOWYMI wszystkim ludziom w promieniu 10 km od miejsca, w którym się znajdujesz ? Przepisy drogowe i dotyczące posiadania zwierząt są po to, żeby likwidować nadużycia, a nie normalność.
Nie sposób się nie zgodzić z powyższą argumentacją.
I przyznałabym Panu plusa za wypowiedź, Panie Sobiesławie, gdyby nie ten niezbyt szlachetny ton, którym zwraca się Pan do naszych rozmówców :(

Że tak powiem za jednym śp. posłem: "Trochę kultury [...]" - Panowie! ;)

Idę spać z nadzieją, że do jutra ktoś jeszcze przeżyje tą dyskusję ;)

konto usunięte

Temat: pies w restauracji???

Sygnał dla restauracji... jest NISZA.

Właściciele psów/kotów/czworonogów. Rodziny z psami.

Kto wpadnie na doskonały pomysł, jak zorganizować restaurację, ktora nakarmi i czworonoga i zapewni bezpieczeństwo i estetykę związaną z obecnością zwierzątka, po prostu
przejmie kawałek interesującego rynku.

Podobny temat, klienci z dziećmi i kąciki dla dzieci, specjalne porcje dla dzieci... nie zawsze restauracje o tym myślą.
Adam Pawliczek

Adam Pawliczek Usability expert, UX
designer,
Interaction
specialist

Temat: pies w restauracji???

Żona szukała miejsca gdzie moglibyśmy się wybrać na tygodniowy urlop z psami. Znalazła niemało miejsc (www), gdzie właściciele otwarcie deklarowali, że nie mają nic przeciwko psom/zwierzętom. Było nawet takie miejsce, gdzie można było wykupić wyżywienie dla siebie i dla psa! :)

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Temat: pies w restauracji???

Są restauracje, gdzie przyjście z psem jest niedopuszczalne i takie, gdzie nikt nie ma nic przeciwko.
Wczoraj byłam w Pink Flamingo w Warszawie, na Ochocie. Tam "rezyduje" kotka Tusia, która jest OGROMNA, upasiona restauracyjnym jedzonkiem. Kot swobodnie chodzi po całym lokalu, siedzi z ludźmi na kanapie przy stole i nikomu to nie przeszkadza. Chodzę tam z moim malutkim psem, siedzi bez problemu pod stołem. Na wakacjach w Sopocie właściwie wszędzie chodziłam z dwoma psami - york i chihuahua i nawet w "eleganckiej restauracji hotelowej" nie było problemu, żeby sierściuchy siedziały pod stolikiem przy moim krześle. Dopóki pies jest grzeczny, nie przeszkadza innym klientom, siedzi spokojnie niezakłócając posiłku innym ludziom to nie widzę problemu.
Monika F.

Monika F. Inżynier budownictwa

Temat: pies w restauracji???

Żyjemy w społeczeństwie, znaczy się, że żyjemy razem, to nie jest wielka filozofia. I należy uwzględniać potrzeby każdego, chyba że kończymy z naszą pikną cywilizacją...

Czy z faktu, że należę do mniejszości należy mnie dyskryminować?

Proszę o czytanie ze zrozumieniem. Ja nie toleruję ludzi z niewychowanymi zwierzakami, bo to nic przyjemnego. Ale również, jeśli widzę psa spokojnego, to nie będę podpuszczać deptając mu ogon...

Nagminny problem tutaj się pojawia z czytaniem ze zrozumieniem. Patrząc na wilczą watahę to podróżują razem, polują razem, żyją razem. Psowate nie odbiegają aż tak bardzo.
I tak, jak wybieram się w trasę /miasto, góry.../ to biorę psa ze sobą. Jakby nie patrzeć, to był jeden z powodów dla których wybrałam psa. I nie mowa tu o wyjściu na miasto na zakupy, czy o odwiedzinach w szpitalu.
Brak argumentów to się przegina?

Ograniczenia i zasady. Każdy czy to zwierz czy człowiek, winien mieć wpajane zasady. Jeśli biorę gdzieś psa, to nie tylko dlatego, że chcę go wziąć, ale również to jego praca.
Mój pies w domu również musi być spokojny, cichy i nie lać, znaczy to że nie może być psem?
zgroza, bo potem ile razy słyszę, że psu się pokręciło w łepku i właściciel sobie nie daje z nim rady...

Ja bym powiedziała inaczej. Jedna grupa chcę mieć możliwość wychodzenia z psami /za zgodą właściciela miejsca!!!/, co nie oznacza musu, a druga chce ograniczyć mniejszość, bo tak.
Proszę poczytać kto przegina.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

w kwestii czytania ze zrozumieniem: nie neguje niczego co piszą tu posiadacze psów, sam miałem, ale posiadacze psów, było by miło, gdyby przyjęli do wiadomości, że:
- wychowanych psów i świadomych ich właścicieli jest podobno poniżej 10% (ma to drugorzędne tu znaczenie, w każdym razie mało)
- to znaczy, że idąc z dzieckiem, idąc wieczorem na spacer, idąc do knajpy, mam prawo zakładać, że na 90% obcy, nie znany mi pies "coś mi zrobi" jak będę za blisko,
- właściciel knajpy (o ile znam go z tej strony) może na to ryzyko wpływać pilnując porządku
- nie zmienia to faktu, ze ja kontra nie znane mi na ulicy osoby z psem oceniam "na 90% może być problem" i zaakceptujcie tef fakt bo to statystyki, nawet jeżeli wszyscy reprezentujecie te 10% nie miejcie pretensji o to, ze wielu ludzi nie zapomina o tych 90% pozostałych....
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: pies w restauracji???

Ojej, ojej...
Pani Moniko, Immienniczko! Po co tyle emocji. Przecież to nie walka na śmierć i życie?
Takie "domaganie" się "tolerancji" budzi tylko nietolerancję drugiej strony chyba dla zasady.

Panie Jarku, dziwię się Panu, jako byłemu właścicielowi zwierzęcia czworonożnego, zwanego psem, że pisze Pan w poście, że na 90% obcy, nie znany mi pies >>coś mi zrobi<< jak będę za blisko"?!
Pan wybaczy, ale to już wygląda na jakąś fobię!
To jak zakładanie, że każdy człowiek, którego spotkam na drodze - chce mi zrobić krzywdę. A znam i takich ludzi, co tak uważają i ciągle się zastanawiają, co on/ona chciała tak naprawdę mi powiedzieć/zrobić :(
Codziennie mija Pan na ulicy, a może i w jakimś bloku - ludzi z psami. Czy postuluje Pan, aby był zakaz mijania się z psami?!

Tu nie chodzi o to, aby oceniać wszystkie pieski, że będą na 100% "cacy", ale proszę zwrócić uwagę, że większość osób podchodzi do ludzi i do psów z obojętnością, dopóki nie nastąpi konieczność bezpośredniej konfrontacji. No chyba, że ktoś jest "psiarzem", to zazwyczaj inne psy też go interesują, szczególnie rasy takiej, jak własny pies :)

To ja już widzę Pan reakcję, Panie Jarku, gdyby mnie Pan zobaczył z moim psem!
Tym bardziej w restauracji!
Tak, tak, na co dzień spotykam się z takim zakładaniem z góry, że mój pies na 100% ma "agresję we krwi"!
Mam amstaffa.
Ale na szczęście, nie wszyscy są nastawieni "anty" (nie tylko właściciele zwierząt), a niejednokrotnie zdarzało się, że jakaś starsza kobieta żaliła się nad losem mojego "biednego" pieska, który "musi się męczyć w kagańcu" (noszonym wyłącznie po to, aby nikt się nie czepiał, ale przez niektórych jest to odbierane, że pies jest agresywny!). Pewnie w ogóle nie wiedziała, że to amstaff, ale gdyby wiedziała, to już by się jej włączyły niesłuszne uprzedzenia, utworzone przez media!
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

Panie Jarku, dziwię się Panu, jako byłemu właścicielowi zwierzęcia czworonożnego, zwanego psem, że pisze Pan w poście, że na 90% obcy, nie znany mi pies >>coś mi zrobi<< jak
> będę za blisko"?!
Pan wybaczy, ale to już wygląda na jakąś fobię!

to nie fobia, to analiza ryzyka... skrzywienie zawodowe...
To ja już widzę Pan reakcję, Panie Jarku, gdyby mnie Pan zobaczył z moim psem!
Tym bardziej w restauracji!
Tak, tak, na co dzień spotykam się z takim zakładaniem z góry, że mój pies na 100% ma "agresję we krwi"!
Mam amstaffa.

obszedł bym w odległości przekraczającej długość smyczy :)

ale ogólnie ma Pani racje :)
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: pies w restauracji???

Jarek Żeliński:
Mam amstaffa.
obszedł bym w odległości przekraczającej długość smyczy :)
No i straciłby Pan możliwość poznania mnie! ;))

Ale oświadczam, że ja też byłam uprzedzona do amstaffów, dopóki... całkiem przypadkowo nie pojawił się u mnie taki jeden już 2-letni (a więc dorosły) tricolor-osobnik! ;)
Jego zachowanie zdecydowanie przekonało mnie, jak bardzo się myliłam w stosunku do tej rasy.

Jak widać, do wszystkiego trzeba się przekonać, tylko lepiej był otwartym, a nie mieć Z GÓRY UPRZEDZEŃ :)
Monika F.

Monika F. Inżynier budownictwa

Temat: pies w restauracji???

Gdyby każdy brak tolerancji czy sytuacji nieprzyjemnych zostawiał bez komentarza, odzewu, to sądzę, że daleko ludzkość by nie zaszła, albo inaczej, przetrwali by tylko ci co mają więcej w łapach...
Tak więc, spokojnie od samego początku /nie moja wina, że każdy czytany tekst odczytuje z innymi emocjami/ dalej nie będę stać biernie, kiedy jest nie tak.
Przez bierność ludzką cierpi wiele mniejszych, a to mi nie pasuje. Tak mam :]

Od kiedy mam własnego czworonoga, więcej widzę/spostrzegam. I zdarza mi się, że omijam inne psy z ich właścicielami, bo nie są mi potrzebne problemy. Młodzież też często omijam. Jestem ostrożna, ale nie zakładam od razu najgorszego.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

Monika M.:
Jarek Żeliński:
Mam amstaffa.
obszedł bym w odległości przekraczającej długość smyczy :)
No i straciłby Pan możliwość poznania mnie! ;))

Ale oświadczam, że ja też byłam uprzedzona do amstaffów, dopóki... całkiem przypadkowo nie pojawił się u mnie taki jeden już 2-letni (a więc dorosły) tricolor-osobnik! ;)
Jego zachowanie zdecydowanie przekonało mnie, jak bardzo się myliłam w stosunku do tej rasy.

Jak widać, do wszystkiego trzeba się przekonać, tylko lepiej był otwartym, a nie mieć Z GÓRY UPRZEDZEŃ :)

po poznaniu i Pani i pasa nie omijał bym :) ... ale dopiero po poznaniu
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: pies w restauracji???

Jarek Żeliński:
Monika M.:
No i straciłby Pan możliwość poznania mnie! ;))
Ale oświadczam, że ja też byłam uprzedzona do amstaffów, dopóki... całkiem przypadkowo nie pojawił się u mnie taki jeden już 2-letni (a więc dorosły) tricolor-osobnik! ;)
Jego zachowanie zdecydowanie przekonało mnie, jak bardzo się myliłam w stosunku do tej rasy.
Jak widać, do wszystkiego trzeba się przekonać, tylko lepiej był otwartym, a nie mieć Z GÓRY UPRZEDZEŃ :)
po poznaniu i Pani i pasa nie omijał bym :) ... ale dopiero po poznaniu
Och, Panie Jarku z pasem na mnie?! ;D Co za perwersja! ;D ;>
Monika F.:
Gdyby każdy brak tolerancji czy sytuacji nieprzyjemnych zostawiał bez komentarza, odzewu, to sądzę, że daleko ludzkość by nie zaszła, albo inaczej, przetrwali by tylko ci co mają więcej w łapach...
Tak więc, spokojnie od samego początku /nie moja wina, że każdy czytany tekst odczytuje z innymi emocjami/ dalej nie będę stać biernie, kiedy jest nie tak.
Przez bierność ludzką cierpi wiele mniejszych, a to mi nie pasuje. Tak mam :]
Hm, ciągle gdzieś słyszę słowo "tolerancja". Tolerancja dla homo, dla feministek, pederastów, ateistów atakujących i wyśmiewających wierzących itd.
Tolerancja - to słowo stało się w obecnej rzeczywistości taką nadużywaną formułką poprawności
politycznej, którą się wykrzykuje, gdy wszystkie inne argumenty zawiodą.
Toż o tolerancji krzyczą również rodzice tych rozwydrzonych, bezstresowo wychowanych dzieci!

Tu naprawdę nie chodzi o życie psów ani ich właścicieli - pieski nawet nie wiedzą o czym my tu gadamy.
Ja rozumiem walkę w sytuacjach, gdy komuś, czemuś dzieje się krzywda, ale nie mieszajmy sytuacji, gdy komuś dzieje się krzywda z możliwością chodzenia z psem do restauracji!

Dlatego uważam, że trzeba przekonywać nieprzekonanych, odwrażliwiać przewrażliwionych i wyprzedzać zachowania uprzedzonych ;) niż ZMUSZAĆ ich do "tolerancji".

Ludzie! i zwierzątka też!: POKÓJ nam wszystkim! :)
Monika F.

Monika F. Inżynier budownictwa

Temat: pies w restauracji???

Dla mnie nie ma większego znaczenia czy użyję słowa tolerancja czy też poszanowanie czyjejś osoby. To że obecnie wiele spraw jest wybrakowanych, nie oznacza, że ja muszę isć za nimi i tak samo uważać.

Argumentów przedstawiłam wystarczająco, nie ma sensu ich powtarzać.

Ja staram się uszanować czyjeś poglądy/podejście do życia i nie narzucać ze swoimi. I tyle samo wymagam, nikogo do niczego nie zmuszając.

Mniejsza sprawa, wcale nie oznacza, że należy to pominąć.

Bo inaczej to przecież można rzec, że wchodząc z moim psem do restauracji, nie morduję ludzi, zatem nic złego się nie dzieje, więc o co to larum?

Temat: pies w restauracji???

Chodzi o to że restauracja jest miejscem spożywania posiłków dla ludzi i oni zwyczajnie mogą sobie nie życzyć spożywania ich w towarzystwie zwierząt z rożnych powodów (strach ,niechęć czy po prosto smrodu lub uważania tego za nie higieniczne .) To Ty im chcesz narzucić swoje zachowania a nie odwrotnie .Jak będą restauracje ,puby czy kawiarnie gdzie właściciel wyraźnie oznaczy że zwierzęta są mile widziane i np przepisy sanepidu to zezwalają to będzie wybór i ja do takiej restauracji nie pójdę ! Ale to będzie mój wybór a nie narzucanie mi towarzystwa zwierząt przy jedzeniu.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

Monika M.:
po poznaniu i Pani i pasa nie omijał bym :) ... ale dopiero po poznaniu
Och, Panie Jarku z pasem na mnie?! ;D Co za perwersja! ;D ;>

no tak.... to taka rasa nowa....;)
Dlatego uważam, że trzeba przekonywać nieprzekonanych, odwrażliwiać przewrażliwionych i wyprzedzać zachowania uprzedzonych ;) niż ZMUSZAĆ ich do "tolerancji".

bo zmuszanie daje odwrotne efekty....
Monika F.

Monika F. Inżynier budownictwa

Temat: pies w restauracji???

Jak już pisałam. Zanim wejdę gdziekolwiek, pytam się czy wolno z psem. Jeśli zgoda jest, staram się ulokować tam, gdzie mój pies będzie jak najmniej zauważalny. Mam nadzieję, że jasno napisałam.

Sanepid zakazuje przebywanie zwierzęcia tam gdzie się PRZYGOTOWUJE jedzenie, inaczej kuchnia zakazanaMonika F. edytował(a) ten post dnia 18.04.12 o godzinie 16:21

Temat: pies w restauracji???

Pytasz się wszystkich którzy są w lokalu ? A co jak ktoś właśnie konsumuje posiłek a nie chce zwierzęcia w lokalu ( specjalnie piszę zwierzęcia bo pies, kot, szczur, wąż ,tchórzofretka -nie krowa czy koń bo to byłaby czysta erystyka) i powie że nie chce takiego towarzystwa ?

PS Wczoraj byłem w gościach u kuzyna .Posiada on Yorka który kręcił sie pod stołem .Niestety nic nie zjadłem(odeszła mi ochota) bo zapachy jakie wydzielał z pyska sprawiało że robiło mi się niedobrze (:(:(
Właściciele tego nie czuli albo się do tego przyzwyczaili bo im nawet to nie przeszkadzało jak im lizał ręce czy twarz (:



Wyślij zaproszenie do