Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

Ja nie mam wszystkich psów świata, dlatego piszę ze swojego punktu widzenia, o psach, które znam i za których zachowanie jestem odpowiedzialny bądź współodpowiedzialny.

zdarzenie, ze tramwaju: pies ugryzł faceta, właścicielka: "no co Pan, to taki spokojny pieseczek, nie wiem czemu Pana ugryzł".....

zdarzenie knajpy: siedzę przy stole a tu pies pakuje mordę na stół i usiłuje sięgnąć ozorem do mojej golonki.

...

mogę tak długo.

nie ma żadnego znaczenia osoba opiekująca się psem, problem w tym (tu zacytuje weterynarza zajmującego się psem którego kiedyś miałem): "pies to zwierze, nieobliczalne i nie da się za zwierzę niczego gwarantować, opieki i leczenia wymagają raczej ludzie personifikujący swoje czworonogi", mając psa z szacunku dla innych ludzi nie łaziłem z nim ani do piaskownicy ani do knajp ani do sklepu.

Mało jest zwierząt "słuchających się" i dobrze ułożonych, faktem jest że są takie, jednak nie oczekujcie np, ode mnie, że będę je z daleka rozpoznawał i tolerował. Dla mnie każdy nie znany pies jest potencjalnie niebezpieczny i nie mam zamiary tego sprawdzać na sobie.
Często bywam w knajpach, gdzie można z psami chodzić, i nie spotkałem się z nagannym zachowaniem psa skutkującym jakimiś negatywnymi konsekwencjami.

masz szczęście, jak się knajpa reklamuje, że jest dla ludzi i psów to super, po prostu omijam i nie mam żalu...
Z nagannym zachowaniem homosapiens spotykam się za to bardzo często, zarówno w knajpach, do których nie można wprowadzać zwierząt, a i w tych przyjaznych właścicielom czworonogów zwłaszcza.

płyniesz w stronę "lokali z selekcją"... ;), może meni ugryźć pies lub homosapiens, jak sądzisz co jest bardziej prawdopodobne...?

Parę osób tu wspomniało, że w cywilizowanej stronie świata obecność ludzi ze zwierzakami w miejscach publicznych staje się czymś normalnym. Ale my Polacy mamy swoje polactwo.

nie przesadzał bym, mijam ludzi z psami na smyczy i z kagańcami, i jest dobrze, zawsze uważałem, ze to w 100% problem właściciela czworonoga i jego wyobraźni (lub jej braku).

To, że ktoś jest odpowiedzialny za swojego psa nie daje mu prawa do uogólniania, bo np. liczba gówien na trawnikach dowodzi, że "Ci odpowiedzialni" są w przyłączającej mniejszości i nie czynią "normy"...

to mówię ja, facet który miał psa jedenaście lat mieszkając w bloku, drugiego nie będę miał bo uważam, że to duży egoizm (mimo, że oduczyłem skubańca szczekania na klatce schodowej).

przyznaję, że dziecko z psem wychowuje się doskonale, ale posiadanie wymaga jednak rezygnacji z pewnych rzeczy...Jarek Żeliński edytował(a) ten post dnia 16.04.12 o godzinie 22:20
Monika F.

Monika F. Inżynier budownictwa

Temat: pies w restauracji???

Zawsze uważałam, że powinny być "prawka" na posiadanie psiaka, tak jak na prowadzenie auta. Pewnie było by więcej psiaków dobrze ułożonych.
I jednak są właściciele odpowiedzialni, co mają kontrolę nad psem i nie należy ich odbierać tak jak resztę co mają gdzieś dobre wychowanie. Uogólniać nie należy w obie strony.

Po psie generalnie widać czy chce się zeżreć czy nie, po człowieku często nie. Ja częściej czułam się zagrożona przez człeka aniżeli psa. A ludzi więcej spotykam...

Również mogę wymieniać w nieskończoność zachować ze strony ludzi, które nie powinny miejsca mieć, tylko co to da?

Pies to zwierzę, które baaaardzo często jest przewidywalne, w przeciwieństwie do człowieka.

Jeśli ktoś oczekuje ode mnie tolerancji na niego, jego dzieci czy inne sprawy, ja oczekuję tego samego w stosunku do mnie, jak i mego czworonoga. To jest obopólna przyjemność, a przynajmniej powinna.

Jeśli chce się psa, to należy znaleźć dla niego czas, zadbać o zaspokojenie jego potrzeb. Tak samo jak w przypadku dzieci. Pies to nie zabawka. A jeśli o wszystko się zadba nie ma tutaj mowy o egoizmie.
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: pies w restauracji???

Jarek Żeliński:
zdarzenie, ze tramwaju: pies ugryzł faceta, właścicielka: "no co Pan, to taki spokojny pieseczek, nie wiem czemu Pana ugryzł".....
zdarzenie knajpy: siedzę przy stole a tu pies pakuje mordę na stół i usiłuje sięgnąć ozorem do mojej golonki.
...
mogę tak długo.

Tylko po co, Panie Jarku?
A ile POZYTYWNYCH przykładów zachowania psów i ich właścicieli może Pan podać?
Opisane zdarzenia zostały przez Pana zapamiętane, bo w oczywisty sposób wywołują oburzenie. Jednak trudno wyciągać wnioski dotyczące całości ze zdarzeń, które nas zbulwersowały.

Ale rozumiem to zbulwersowanie, bo choć sama mam psa, to również mnie czasem do pasji doprowadza zachowanie ICH WŁAŚCICIELI i niewychowanych psów.
Już to kiedyś pisałam na tej grupie, że problemem jest nieprzestrzeganie przepisów i brak wyobraźni właścicieli.
Pani z tramwaju zapomniała o przepisie przewożenia psa w kagańcu, na smyczy.
Mnie nie interesuje, czy jest to york, czy jamnik, czy bernardyn - jest przepis dotyczący przewozu zwierząt, to należy się zastosować.
I drugi przypadek z golonką - to wina psa, czy właściciela, Panie Jarku?
Mało jest zwierząt "słuchających się" i dobrze ułożonych, faktem jest że są takie, jednak nie oczekujcie np, ode mnie, że będę je z daleka rozpoznawał i tolerował.

Psy nie są "dobrze ułożone" same z siebie. Owszem, są takie, które wymagają mniej pracy, a z innymi pracować trzeba specjalnymi metodami i więcej, ale to wszystko rola właściciela, opiekuna.
Dla mnie każdy nie znany pies jest potencjalnie niebezpieczny
i nie mam zamiary tego sprawdzać na sobie.
[...]
płyniesz w stronę "lokali z selekcją"... ;), może meni ugryźć pies lub homosapiens, jak sądzisz co jest bardziej prawdopodobne...?

No czasem można się zdziwić.
Jakieś dwa tygodnie temu, w lokalu gastronomicznym miałam okazję bronić słownie znajomą przed słownymi atakami starszego, eleganckiego pana (a ponoć "klient w krawacie jest mniej awanturujący się" ;)). U koleżanki nie spodobał mu się czerwony kolor lakieru do paznokci, a u mnie - pomarańczowa apaszka i to nie był jeszcze koniec ;)
To, że ktoś jest odpowiedzialny za swojego psa nie daje mu prawa do uogólniania, bo np. liczba gówien na trawnikach dowodzi, że "Ci odpowiedzialni" są w przyłączającej mniejszości i nie czynią "normy"...

I tu się z Panem zgodzę, Panie Jarku, ale częściowo.
Póki jest problem z panią X, która uważa, że jej Pikuś robi tak małe kupki na chodniku, czy trawniku, że ich nie widać (no ona ich nie widzi), póki pani Y uważa, że jej sunia yorka jest przecież taka mała i łagodna (choć szczeka na wszystkich i może to robić swobodnie, bo nie jest karcona za takie zachowanie), że nie musi nosić kagańca w tramwaju, póki pan Z "wyprowadza" swojego psa na spacer przez otwarcie drzwi od mieszkania, gdzie jego Pimpek z ujadaniem pokonuje 4 piętra, atakując zwierzęta na smyczy i zaliczając kopniaki od broniących się ludzi, a licząc na to, że ktoś mu łaskawie otworzy drzwi na dole na dwór i że nie będzie marznął przy 20 stopniowym mrozie, czekając i szczekając przed klatką, aby wejść z powrotem, póki pani A uważa, że pies "musi się wyszczekać", bo "taka jest natura psa" i szczeka przez kilka godzin, doprowadzając do bezsilnej rozpaczy mieszkańców bloku, to zawsze można kwestionować wszelkie zmiany w kwestii przebywania ze swoim pupilem.
Pytanie tylko, czy pani X, Y, A, pan Z chodzą do restauracji? ;>
posiadanie [psa] wymaga jednak rezygnacji z pewnych rzeczy...

A szkoda, bo posiadanie smartfona, wszy, wysokiego stanowiska - już niekoniecznie ;)

Ja uważam, że dopóki sami nie zaczniemy przestrzegać ustalonych norm, dopóki nie będziemy dyskutować między sobą i zwracać uwagę na pewne problemy (bo generalnie, każdemu wydaje się, że jest w pełni odpowiedzialny za swojego psa, a jego pupil jest świetnie ułożony), to ogólne przepisy o zakazie wprowadzania psów powinny pozostać, z uwzględnieniem, że dany lokal w pewnym zakresie może zezwolić na wprowadzanie zwierząt, a ja chętnie wejdę do lokalu, przyjaznego pupilom, gdzie będzie można wejść z psem (szczególnie z miejscem na tarasie itp., aby nie przeszkadzać innym ludziom, również z psem, a może kotem, aby uchronić psa od dokarmiania przez dzieciaki itd.), gdzie również obsługa poinformuje właściciela psa o konieczności przestrzegania zachowania psa i właściciela oraz będzie w stanie zwrócić uwagę, gdy właściciel nie panowałby nad swoim psem (albo nad sobą).

Natomiast psu, kotu, chomikowi i innemu czworonożnemu jedzącemu z talerza (niezależnie, czy leżącego na stole, czy stojącego na podłodze) mówię stanowcze NIE! :>
Arkadiusz Czerkies

Arkadiusz Czerkies Launch Engineer

Temat: pies w restauracji???

Wystarczy, że właściciel knajpy da tabliczkę na drzwiach "DOGS ARE WELCOME" i zaraz będziemy wiedzieć czy takie lokale są potrzebne bo rynek sam to zweryfikuje. Osobiście nie czuję potrzeby chodzenia z moimi psiakami do restauracji. Co innego latem ogródek piwny na rynku :)
Bartłomiej Usydus

Bartłomiej Usydus Przepisy Domeny
CentrumHandlowe

Temat: pies w restauracji???

Arkadiusz Czerkies:
Osobiście nie czuję potrzeby chodzenia z moimi psiakami do restauracji. Co innego latem ogródek piwny na rynku :)

a ja czesto czuje. szczególnie na wyjazdach,czy to w trasie, na wakacjach czy na wystawie.

i na szczęście ostatnio jest coraz lepiej pod tym względem. A w wielu przypadkach wystarczy po prostu spytać w knajpie i potem zwracać uwage na swojego psa.
Sobiesław P.

Sobiesław P. Mój profesjonalny
opis dostępny na
życzenie :).

Temat: pies w restauracji???

Monika M.:
Jarek Żeliński:
zdarzenie, ze tramwaju: pies ugryzł faceta, właścicielka: "no co Pan, to taki spokojny pieseczek, nie wiem czemu Pana ugryzł".....
zdarzenie knajpy: siedzę przy stole a tu pies pakuje mordę na stół i usiłuje sięgnąć ozorem do mojej golonki.
...
mogę tak długo.

Tylko po co, Panie Jarku?
A ile POZYTYWNYCH przykładów zachowania psów i ich właścicieli może Pan podać?
Opisane zdarzenia zostały przez Pana zapamiętane, bo w oczywisty sposób wywołują oburzenie. Jednak trudno wyciągać wnioski dotyczące całości ze zdarzeń, które nas zbulwersowały.
Monika F.:
Zawsze uważałam, że powinny być "prawka" na posiadanie psiaka, tak jak na prowadzenie auta. Pewnie było by więcej psiaków dobrze ułożonych.
I jednak są właściciele odpowiedzialni, co mają kontrolę nad psem i nie należy ich odbierać tak jak resztę co mają gdzieś dobre wychowanie. Uogólniać nie należy w obie strony.

Po psie generalnie widać czy chce się zeżreć czy nie, po człowieku często nie. Ja częściej czułam się zagrożona przez człeka aniżeli psa. A ludzi więcej spotykam...

Również mogę wymieniać w nieskończoność zachować ze strony ludzi, które nie powinny miejsca mieć, tylko co to da?

Pies to zwierzę, które baaaardzo często jest przewidywalne, w przeciwieństwie do człowieka.

Jeśli ktoś oczekuje ode mnie tolerancji na niego, jego dzieci czy inne sprawy, ja oczekuję tego samego w stosunku do mnie, jak i mego czworonoga. To jest obopólna przyjemność, a przynajmniej powinna.

Jeśli chce się psa, to należy znaleźć dla niego czas, zadbać o zaspokojenie jego potrzeb. Tak samo jak w przypadku dzieci. Pies to nie zabawka. A jeśli o wszystko się zadba nie ma tutaj mowy o egoizmie.

Bez zbędnego komentarza ośmielę się jedynie podkreślić tę jakże cenne riposty cytatem. Warto je przeczytać po pięć razy ze zrozumieniem i przyswoić jak dogmaty.

I to nie dlatego, że jest cenną ripostami, ale że zawierają 100 % prawdy i zdrowego rozsądku.Sobiesław P. edytował(a) ten post dnia 17.04.12 o godzinie 22:40
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

mogę tak długo.

Tylko po co, Panie Jarku?
A ile POZYTYWNYCH przykładów zachowania psów i ich właścicieli może Pan podać?

też mogę wiele, miałem psa 11 lat, problem w tym, że posiadanie psa to ograniczenie i nie jestem na tyle egoistyczny by obdzielać tym ograniczeniem tych, którzy tego ograniczenia nie podjęli a mieli prawo nie podjąć 9nie ma obowiązku posiadania psa). To prawie to samo co pójście do teatru z małym plączącym dzieckiem i zarzucanie pozostałym ludziom, że bezduszni egoiści dzieci nie lubią ... jest cała masa zachowań, które są niechciane i warto to uszanować.

Jak szwendałem się ze swoim psem na spacery zawsze uważałem, że restauracja to dla psa żaden rarytas (trza być spokojnym, cichym, nie lać, ...) i go tam nie zabierałem...jako posiadacza psa uważam, że zabieranie psa tam, gdzie nie może "być psem" jest pastwieniem się nad nim, i tak było dobrze bo oduczyłem go szczekania na klatce schodowej...
Monika F.

Monika F. Inżynier budownictwa

Temat: pies w restauracji???

Tak to jest w obecnym świecie /kieeedyś zapewne również/ że żyje się razem. Ja potrzebuję psa, pies potrzebuje mnie, tak samo jak wzajemnie zaspokajamy swe potrzeby.

Chcę psa, zgadzam się, z pełną świadomością na ograniczenia z tym związane. Tak samo jak mając i prowadząc autko, nie piję. Nie narzucam nikomu aby musiał lubić psa mego. Ale jak wcześniej pisałam, żyje się w społeczeństwie, razem, więc należy uszanować potrzeby każdego. Tak jak nie należy brać do teatru każdego dziecka, które nie da się upilnować, tak samo nie należy brać psa w miejsca, gdzie psiak nie da rady. Ale dlaczego nie można wziąć psa/dziecko, jeśli dobrze się wychowało?
Ja nie uważam, że jedynym idealnym środowiskiem dla psa jest pole. Pieskie życie /zgodnie z jego naturą/ polega na podążaniu razem, obojętnie gdzie. Tak samo jak narzucenie podopiecznemu pewnych ograniczeń/zasad. Jest to wskazane, a każdą osobę, która uważa, że to złe podejście należy leczyć, a już na pewno odebrać podopiecznych.

/A tak w ogóle mogę nie cierpieć towarzystwa młodych, starszych, dziewczyn, chłopaków, dzieci/.../ iiiii powinno się ich nie brać do restauracji, aby nie być egoistycznym i narzucać mi ich obecność w restauracji.... tylko gdzie tu tolerancja...Monika F. edytował(a) ten post dnia 17.04.12 o godzinie 23:23
Sobiesław P.

Sobiesław P. Mój profesjonalny
opis dostępny na
życzenie :).

Temat: pies w restauracji???

Bredzisz Jaruś.

Strasznie bredzisz.

Chyba pomimo 11 lat "posiadania" psa masz słabe pojęcie o tym, czym może być dobra relacja ze zwierzęciem. Dla mnie "posiadanie" psa to wolność, ograniczana jedynie głupotą i bezmyślnością innych ludzi.

Wiesz, są ludzie, którzy pół wieku posiadają samochód, ale nie potrafią nim jeździć. Ty może 11 lat posiadałeś psa, ale...

Nasz pies jest zawsze psem, i jest najbardziej zadowolony jak przebywa z nami. I nie czuję, żeby jakimś problemem było dla niego rozróżnienie sytuacji, czy jest w lesie z innymi psami i może folgować swojej psiej naturze, czy jest z nami w miejscu publicznym i musimy zapanować nad jego emocjami tak, żeby jego obecność nie była uciążliwa dla innych ludzi.

Z pewną dozą dumy powiem ci, że najczęściej się udaje. Praktycznie zawsze.

Gadając o psach jesteś niewolnikiem jakichś chorych stereotypów, mam wrażenie, że nie bardzo masz pojęcie o pewnych sprawach, które można łatwo i szybko wdrożyć w prowadzeniu psa. Nie ważny jest czas. Ważna jest świadomość. Widzę, że nie bardzo masz świadomość, która uzasadniałaby autorytatywne wypowiadanie się w temacie, raczej jesteś niewolnikiem wszechobecnej w naszym otoczeniu ignorancji w tym temacie. A skoro wielkim osiągnięciem jest "oduczenie go szczekania na klatce schodowej"... To lepiej chyba nie brnąć, bo można narazić się na jeszcze większą śmieszność.

Aha, zaręczam, że obecności naszego psa w teatrze - gdyby można tam było wejść ze zwierzakiem - inni widzowie by nie zauważyli. W przeciwieństwie do ewentualnej obecności płaczącego dzieciaka.

Bredzisz Jaruś. Nie bredź, bo to wstyd bredzić publicznie.Sobiesław P. edytował(a) ten post dnia 17.04.12 o godzinie 23:34

Temat: pies w restauracji???

Pies w restauracji czy kot większości właścicielom nie przeszkadza .Tylko co wtedy jak ktoś nie lubi psów czy kotów tylko szczury czy gady czy pająki ? Tez nie mielibyście nic przeciwko temu żeby właściciele bywali z nimi w restauracji ????
Ja będęc posiadaczem (kiedyś) psa nie zabierałbym go do restauracji czy kawiarni (co innego ogródek przed) bo te przybytki są dla ludzi a nie dla zwierząt i nie można nikomu narzucać swoich przyzwyczajeń czy wymuszać takich działań .

PS. Powoływanie sie że na zachodzie np w Holandii jest inaczej to chwyt poniżej pasa ! Dlaczego mamy brać z nich wzory ??? A nie np z Szwecji czy Chin lub Wietnamu ??
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

Tak to jest w obecnym świecie /kieeedyś zapewne również/ że żyje się razem. Ja potrzebuję psa, pies potrzebuje mnie, tak samo jak wzajemnie zaspokajamy swe potrzeby.

odpuszczam...
Chcę psa, zgadzam się, z pełną świadomością na ograniczenia z tym związane. Tak samo jak mając i prowadząc autko, nie piję. Nie narzucam nikomu aby musiał lubić psa mego. Ale jak wcześniej pisałam, żyje się w społeczeństwie, razem, więc należy uszanować potrzeby każdego.

nie zapominając, że psa ma przytłaczająca mniejszość i "niemanie psa" jest "standardem"... a "manie psa" ograniczeniem...

Tak jak nie należy brać do teatru każdego dziecka, które nie da się upilnować, tak samo nie należy brać psa w miejsca, gdzie psiak nie da rady. Ale dlaczego nie można wziąć psa/dziecko, jeśli dobrze się wychowało?

nie mam nic przeciwko psom, które "mnie w knajpie nie dotyczą", są ciche, nie włażą mi na stół i nie ugryzą jak niechcący przydepnę ogon idąc do kibla...

Ja nie uważam, że jedynym idealnym środowiskiem dla psa jest pole. Pieskie życie /zgodnie z jego naturą/ polega na podążaniu razem, obojętnie gdzie.

uuuuu, nowa teoria, zabieramy psa do sauny, na basen, na odwiedziny do szpitala (np. na porodówkę?)
Tak samo jak narzucenie podopiecznemu pewnych ograniczeń/zasad. Jest to wskazane, a każdą osobę, która uważa, że to złe podejście należy leczyć, a już na pewno odebrać podopiecznych.

tego nie zrozumiałem.... :(
/A tak w ogóle mogę nie cierpieć towarzystwa młodych, starszych, dziewczyn, chłopaków, dzieci/.../ iiiii powinno się ich nie brać do restauracji, aby nie być egoistycznym i narzucać mi ich obecność w restauracji.... tylko gdzie tu tolerancja...

nie chodzi o cierpienie, też wielu ludzi nie cierpię, a o ryzyko naruszania mojego spokoju i nietykalności (i mnie o mojej michy)...

wybaczcie, że wyloguje się z dalszej dyskusji i psach w knajpie, bo nie mam nic nowego do powiedzenia, z jakiegoś powodu bardzo wielu właścicieli tych knajp (a kilku znam) nie toleruje psów w lokalu i nie jest to ich niechęć do zwierzaka....
Sobiesław P.

Sobiesław P. Mój profesjonalny
opis dostępny na
życzenie :).

Temat: pies w restauracji???

Andrzej T.:
PS. Powoływanie sie że na zachodzie np w Holandii jest inaczej to chwyt poniżej pasa ! Dlaczego mamy brać z nich wzory ??? A nie np z Szwecji czy Chin lub Wietnamu ??


Mniej więcej z tych samych powodów, dla których z Chin czy Wietnamu nie czerpiemy wzorców dotyczących poszanowania praw człowieka, praw pracowniczych, socjalnych, dotyczących ustroju państwa etc.

Może pan sobie do woli czerpać wzorce z Chin, ale ja z całym szacunkiem dla tej egzotycznej kultury, wzorce dotyczące poszanowania praw człowieka i zwierzęcia wolę zapożyczać ze zdecydowanie innych państw.

Temat: pies w restauracji???

Np z liberalnej Szwecji ???
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

Sobiesław P.:
Bredzisz Jaruś. Nie bredź, bo to wstyd bredzić publicznie.

problem w tym, ze nie rozmawiamy o "konkretnym psie" a "psach" w ogóle czyli o statystyce, więc obawiam się, że Ty bredzisz, równie dobrze możesz mnie przekonywać, że jak ktoś się postara i ma rozum, to jeździ grzecznie samochodem i mu przepisy drogowe nie potrzebne, wprowadzenie kodeksu drogowego to egoizm i brak tolerancji ustawodawcy.

Osobiście życzył bym sobie psów w knajpach jakiego ja miałem, nigdy nie miałem z nim kłopotu jeżeli już się w knajpie z nim znalazłem, a bywało bo po protu pytałem, czy mogę wejść z psem, gdy właściciel nie miał nic przeciwko wchodziłem.

A może chcesz mnie przekonać, że nie ma gówien na ulicach, problem jest sztuczny a każdy fajny właściciel psa sprząta po pupilu? Zaś wprowadzanie przepisów nakazujących sprzątanie po psach to brak tolerancji?
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

Andrzej mam propozycję, jak namierzymy kogoś z psem, dziewczyną, chłopakiem, dzieckiem itp. w knajpie, siądziemy przy sąsiednim stoliku z kotem, pająkiem i szczurem, mam przyjaciół z kompletem tych stworzeń, kumpla z pytonem wam odpuszczę mimo, że kocha go bardziej niż niejeden psa czy kota, niestety pyton lubi szczury (tylko żywe).
Sobiesław P.

Sobiesław P. Mój profesjonalny
opis dostępny na
życzenie :).

Temat: pies w restauracji???

Jarek Żeliński:
nie zapominając, że psa ma przytłaczająca mniejszość i "niemanie psa" jest "standardem"... a "manie psa" ograniczeniem...

Słuchanie muzyki diskopolo jest w Polsce standardem praktykowanym przez większość, a słuchanie alternatywnego folku domeną przytłaczającej mniejszości....

Jarek, pacnij się w łeb. "Trzymajmy się kupy miliony much nie mogą sie mylić...."...
nie mam nic przeciwko psom, które "mnie w knajpie nie dotyczą", są ciche, nie włażą mi na stół i nie ugryzą jak niechcący przydepnę ogon idąc do kibla...

To musisz chodzić tak, żeby im niechcący nie przydepnąć ogona. Deptanie psich ogonów to wiocha. tak jak na przykład potrącanie niechcący w drodze do kibla rosłych gładko ogolonych młodzieńców w strojach sportowych. Można wpierdol załapać, bardziej dotkliwy, niż kontakt z psimi kłami.

uuuuu, nowa teoria, zabieramy psa do sauny, na basen, na odwiedziny do szpitala (np. na porodówkę?)

Dzięki takim wybitnym umysłom spotykamy się w naszym wesołym kraju z zakazem wejścia z psem-przewodnikiem niewidomych do różnych miejsc, a także na przykład wielkie problemy proceduralne z wejściem psich terapeutów (dogoterapia) na oddział onkologii dziecięcej.

tego nie zrozumiałem.... :(

Nie tylko tego....

wybaczcie, że wyloguje się z dalszej dyskusji i psach w knajpie, bo nie mam nic nowego do powiedzenia,

Ja osobiście wybaczam, a wręcz to postuluję, bo to troszkę bolesne, jak kolega nie ma nic nowego do powiedzenia, a mówi. Powielając jakieś kalki, stereotypy i bzdurne teorie dominujące niestety w naszym radosnym społeczeństwie. Zdecydowanie lepiej odpuścić i przemyśleć.
z jakiegoś powodu bardzo wielu właścicieli tych knajp (a kilku znam) nie toleruje psów w lokalu i nie jest to ich niechęć do zwierzaka....

Oczywiście. Z reguły jest to niechęć części klienteli do zwierzaka, podkreślam słowo CZĘŚCI, ale tej części, która podlega najbardziej stereotypowemu myśleniu, będąc jednocześnie najgłośniejsza w "dochodzeniu swoich praw".

My się często w Krakowie spotykamy z sytuacją taką, że podczas niedzielnego spaceru po Kazimierzu dajmy na to, grzecznie pytamy w jakiejś knajpie, czy można wejść z psem, i bardzo często po zlustrowaniu nas i naszego psa przez personel otrzymujemy odpowiedź, że generalnie to oni nie mają nic na przeciwko, ale dziś jest niedziela, więc większy ruch, a ludzie najczęściej reagują w głupi sposób w tego typu sytuacjach.

Wniosek ? Jak zwykle, nie jest problemem pies, tylko ludzka głupota.
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: pies w restauracji???

Panie i Panowie, ta dyskusja przeradza się w twierdzenie jednej strony, że do życia potrzebne jest im odwiedzanie restauracji koniecznie w towarzystwie psa i drugiej strony, która jak matejkowy Rejtan (z całym szacunkiem dla tej postaci) gotowa jest rozłożyć się w drzwiach restauracji z okrzykiem "Nie przejdziecie!" ;>

Wydaje mi się, że krzyk właścicieli psów o "tolerancji" prowadzi nas na manowce.
Nie można przeginać w drugą stronę.
Skoro już ustaliliśmy, że fajnie byłoby, gdyby niektóre lokale pozwalały na wchodzenie z psiakami, to promujmy te lokale, które już tolerują zwierzęta. Np. stwórzmy listę takich lokali, a może znajdzie się jakaś organizacja pro zwierzęca, która wyda naklejkę w stylu "Lokal przyjazny zwierzętom".
Coś na wzór "Lokal bez papierosa" - które to ponoć miały dyskryminować palaczy, upadać, ze względu na brak klientów, a tymczasem prosperowały i prosperują dalej.

Temat: pies w restauracji???

No wreszcie jakiś głos rozsądku :)
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

obawiam się, że spór jest bez sensu, daleki jestem od dyskusji o czyimkolwiek umyśle, co do discopolo i innych odmian muzyki, np. ludzie od country nie chodzą do technoklubów z własnym boomboxem i ich za to szanuje, jak widzę inteligentów z psami mających w głębokim poważaniu to, że wielu (zaryzykuję, że znaczna większość) innych ludzi raczej chce od psa (swojego, cudzego) odetchnąć to zastanawiam się faktycznie nad umysłem obu tych stworzeń...

być może dla kilku właścicieli psów jestem ostatnim palantem ale spokojnie będę z tym żył, znam jednak wielu innych z psami (i nie tylko), przyjaźnimy się i raczej ta grupa właścicieli psów jest dla mnie "wyznacznikiem" normy: nie ładują się "zawsze i wszędzie ze swoim kochanym pupilem" bo "chcą być razem".... a zapewniam, że bardzo kochają swoje psy.

P.S.
wskazywanie przykładów w rodzaju psów przewodników jest nadużyciem.... nie o tych psach o właścicielach mowa...

dobranoc...

Temat: pies w restauracji???

My się często w Krakowie spotykamy z sytuacją taką, że podczas niedzielnego spaceru po Kazimierzu dajmy na to, grzecznie pytamy w jakiejś knajpie, czy można wejść z psem, i bardzo często po zlustrowaniu nas i naszego psa przez personel otrzymujemy odpowiedź, że generalnie to oni nie mają nic na przeciwko, ale dziś jest niedziela, więc większy ruch, a ludzie najczęściej reagują w głupi sposób w tego typu sytuacjach.

Bo oni tam pracują a nie jedzą więc nie mają nic przeciwko temu ! Maja klijenci ktorym przeszkadza jedzenia w towarzystwie zwierząt (strach ,zapach ,widok)

Wniosek ? Jak zwykle, nie jest problemem pies, tylko ludzka głupota.Ludzi którzy chcą zmusić większość żeby uległa fanaberii mniejszości !



Wyślij zaproszenie do