Ewka Kira C.

Ewka Kira C. blogerka do
wynajęcia szuka
miłej redakcji
cyber-girl.net

Temat: pies w restauracji???

uśmieszek oznaczający przymróżenie oka jest taki- ;-)
uśmieszek oznaczający zadowolenie, na przykład z wypowiedzi, jest taki- :-)
pytanie: który tam był? ;>
Klara P.

Klara P. w pracy robie to co
lubię i do czego
jestem stworzona :D
...

Temat: pies w restauracji???

Bogdan Pieńkowski:
Wczoraj na kolacji i dzisiaj na śniadaniu w restauracji hotelu 4 gwiazdki zjawiła się młoda pani z pudlem. Dla mnie to przegięcie. Ciekawe czy będzie też na basenie albo w SPA? Szkoda że nie wziąłem swojego Asta jest taki rozrywkowy i kochliwy, nie dałby spokoju nikomu. Szykuje się na biesiadę rycerską i jak dostanę kuszę pudel pójdzie na pieczyste:)
Ciekawe czy była by u Ciebie taka sama reakcja gdyby to był "napakowany łysol" z amerykańskim pit bull terrierem ???Klara Perzynska edytował(a) ten post dnia 03.05.12 o godzinie 21:07

konto usunięte

Temat: pies w restauracji???

Standardowa prowokacja i standardowe zachowania. :) Następnym razem muszę ze sobą zabrać kucyka, w restauracji płatki owsiane pewnie też się znajdą :) Aha, mój kucyk jak się wkurzy to i pitbullowi może dokopać.
Sobiesław P.

Sobiesław P. Mój profesjonalny
opis dostępny na
życzenie :).

Temat: pies w restauracji???

Bogdan Pieńkowski:
Ciekawe czy będzie też na basenie albo w SPA?

Ja bym psa na basen nie wziął, bo to niebezpieczne. Dla psa.

Parę razy w życiu przyciągnąłem z basenu różne fajne choroby, z grzybicą i łupieżem pstrym na czele. Po co narażać psa na zarażenie.
Agnieszka K.

Agnieszka K.
www.niania-byc.blogs
pot.com

Temat: pies w restauracji???

Klara Perzynska:
Bogdan Pieńkowski:
Wczoraj na kolacji i dzisiaj na śniadaniu w restauracji hotelu 4 gwiazdki zjawiła się młoda pani z pudlem. Dla mnie to przegięcie. Ciekawe czy będzie też na basenie albo w SPA? Szkoda że nie wziąłem swojego Asta jest taki rozrywkowy i kochliwy, nie dałby spokoju nikomu. Szykuje się na biesiadę rycerską i jak dostanę kuszę pudel pójdzie na pieczyste:)
Ciekawe czy była by u Ciebie taka sama reakcja gdyby to był "napakowany łysol" z amerykańskim pit bull terrierem ???
nie, wtedy zesrał by się w gacie ze strachu hahaha grunt to być odważnym w obliczu pudla i jego właścicielki :))))
Agnieszka K.

Agnieszka K.
www.niania-byc.blogs
pot.com

Temat: pies w restauracji???

Natasza S.:
"Z pewną taką... nieśmiałością" chciałabym się włączyć
Tutaj osoby, którym psy w miejscach
publicznych przeszkadzają, są uważane za mało tolerancyjne i źle wychowane.
Bez problemu można zabrać psa do restauracji we Francji lub w Czechach. Gdy w Czechach mówię, że w Polsce nie zawsze można, to Czesi śmieją się, że Polsce w ogóle daleko jeszcze do normalności. No ale na tych przykładach już widać, że każdy za normalność uważa co innego.


o tuż to...
źle wychowani, to bardzo dobre określenie.Agnieszka K. edytował(a) ten post dnia 03.05.12 o godzinie 22:53

konto usunięte

Temat: pies w restauracji???

[author]Sobiesław P.
Ja bym psa na basen nie wziął, bo to niebezpieczne. Dla psa.

Parę razy w życiu przyciągnąłem z basenu różne fajne choroby, z grzybicą i łupieżem pstrym na czele. Po co narażać psa na zarażenie.
To może sauna, fińska lub rzymska? Po co narażać psa na choroby odludzkie to fakt, w końcu może coś załapać np. alergie na ludzką sierść.

konto usunięte

Temat: pies w restauracji???

Najczęściej o tolerancji mówią ci co mają najmniej do powiedzenia. W końcu palacze też tolerują niepalących w swoim otoczeniu. Wystarczyło was sprowokować abyście ujadali jak źle wychowane pieski:) może czas iść na szkolenie zamiast pupila? Szkolicie psy a nad własnymi emocjami nie potraficie zapanować.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

Zawsze proszę o stolik w kącie, na uboczu, aby maksymalnie ograniczyć jego kontakt z innymi ludźmi, bo Michu ma bardzo towarzyską naturę. Potrafię sobie wyobrazić taką sytuację, że któryś z gości jest uczulony na sierść. Wtedy przesiedlibyśmy się na taras albo w najbardziej oddaloną część restauracji.

Jak ten kraj dorośnie do takich obywateli to będę zachwycony, bo nie o psach a o ludziach ta dyskusja jest... a tu:
Najczęściej o tolerancji mówią ci co mają najmniej do powiedzenia.
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: pies w restauracji???

Agnieszka K.:
Monika M.:
Bardzo mi się nie podoba ton, jaki przyjęły niektóre osoby w dyskusji z Panem Jarkiem.
Można dyskutować, przekonywać nawet tych, co błądzą, ale tu już zostały przekroczone granice publicznego biczowania i obrażania :(
Jak dzieci chcą się wzajemnie obrazić, to mówią "jesteś głupi" (to te delikatniejsze określenia).

Niestety, w ten sposób prowadzona dyskusja z pewnością nie przekona osób (czy też nie da do myślenia, nie rozszerzy spojrzenia), które są z jakichkolwiek powodów (np. od lat podtrzymywanych stereotypów) przeciwne psom (z właścicielami) w restauracji.

Jestem pełna SZACUNKU dla tych, którzy oprócz "czytania ze zrozumieniem", potrafią jeszcze rozmawiać, dyskutować z poszanowaniem drugiej strony i ich argumentów.
SZACUNKU, a nie "szacunu".
świat pędzi do przodu ale niektórzy jak widzę nie nadążają... wszak gimnastyka mózgu nie jest tak powszechna jak siłownie ;)
Szanowna Pani Agnieszko, a co ma to, że "świat pędzi do przodu" do tego, że ktoś jest obrażany, jak np. sformułowaniem "gimnastyka mózgu nie jest tak powszechna jak siłownie" albo "Najpierw warto zdjąć mentalny kaganiec z mózgu. ale spoko Jarek. Nerwice natręctw i manie prześladowcze nie są nieuleczalne", albo "jeśli po lekturze tych odniesień Jarek nadal będzie miał jakieś dziwne spostrzeżenia i uwagi uznam Go za niespełna rozumu, bo tylko głupol nie zrozumie tego, co tak dobitnie przekazałeś" (ta ostatnia, to akurat Pani wypowiedź)?!
Jeśli nie ma możliwości bezpośredniej rozmowy z człowiekiem, to często ocenia się go/ją po kulturze wypowiedzi :/ Pani wypowiedzi mówią też coś o Pani.

I zacytowałam tu wypowiedź Pana Sobiesława, który używa argumentów, z którymi często się zgadzam, ale ton ich przekazania mi nie odpowiada.

No chyba, że chodzi Pani o slang młodzieżowy "szacun", nie występujący w słowniku mowy ojczystej? :>

Pragnę zauważyć jedną rzecz: jeśli "świat idzie do przodu", a ktoś używa argumentów, które nie mają racji, bo np. wynikają ze stereotypów, to przekonywanie go do "nowoczesności" poprzez nakładanie po głowie spowoduje tylko ból głowy i złość, wściekłość, a nie pozytywne nastawienie do sprawy! [ironia]"Ogniem i mieczem" wprowadźmy "nowoczesność", Rodacy![/ironia]?

Skoro wszyscy wojujący tutaj właściciele psów podkreślają, jak bardzo wychowany jest ich piesek, jak utrzymuje czystość, szacunek do innych, to może ich właściciele powinni się od nich czegoś nauczyć? ;>

Z wieloma wypowiedziami Pana Jarka się nie zgadzam i też uważam, że łatwiej zauważa się rzeczy złe, które się wydarzyły niż te dobre, o których w mediach nie można napisać w tonie sensacji.

Zapewne właściciele psów, którzy jednak nie są tak zagorzałymi zwolennikami wprowadzania psów do restauracji (co wcale nie oznacza, że są temu całkowicie przeciwni) siedzą cicho, nie udzielają się w tej dyskusji, bo zostaliby zakrzyczeni, "sponiewierani", wyzwani od głupoli i wyśmiani. A trudno polemizować z brakiem szacunku do rozmówcy.
Monika M.

Monika M. PROGRAMISTA VBA,
Excel, Access,
Outlook, Word -
SZKOLENIA

Temat: pies w restauracji???

Natasza S.:
[...]Na pewno nikt by nas nie wyprosił. Tutaj osoby, którym psy w miejscach publicznych przeszkadzają, są uważane za mało tolerancyjne i źle wychowane.
Przykład Niemiec, jako kraju tolerancyjnego dla psów w restauracjach i miejscach publicznych jest bardzo chybiony, zważywszy to, że dyskryminuje się tam rasę amstaff i pitbull, a co za tym idzie, w niektórych landach jest zakaz POSIADANIA tej rasy psa, nie mówiąc już o hodowli. Czy to ma być ta tolerancja niemiecka dla psów?
To samo jest w Wielkiej Brytanii, tzn. z amstaffem nie tylko nie wejdę do restauracji, bo nawet nie przekroczę granicy. A jeśli mi się to uda, to psa mogą mi uśpić tylko dlatego, że amstaff. Amstaffy w Wlk. Brytanii nie są tolerowane, bo to amerykański staffordshire terrier, co innego staffordshire terrier (staffik), który wygląda dokładnie tak samo (dla laika), ale jest "angielską" rasą.
Gdy w Czechach mówię, że w Polsce nie zawsze można, to Czesi śmieją się, że Polsce w ogóle daleko jeszcze do normalności.
Tiaaa. Niektórzy Czesi też pewnie uważają, że Polakom daleko do "normalności", bo nie ma legalizacji narkotyków! :<
Natasza S.

Natasza S. tłumacz przysięgły
języka polskiego w
Niemczech

Temat: pies w restauracji???

Z tego co wiem zakazana jest jedynie hodowla i przywóz tych ras z zagranicy. Natomiast wolno sobie wziąć amstaffa z niemieckiego schroniska. Niemcy mają zaostrzone przepisy dotyczące psów obronnych, konieczne może być np. zdanie egzaminu potwierdzającego kwalifikacje właściciela psa. To nie jest przejaw nietolerancji, a właśnie odpowiedzialności.

Temat: pies w restauracji???

Wszystko byłoby fajnie,
gdyby cały świat był bardzo dobrze wychowany
i miał bardzo dobrze wychowane psy.,

Ale tak nie jest.

Nie mam gwarancji,
że w restauracji siedzi dobrze wychowany właściciel
i dobrze wychowany pies.
Na ulicach takich nie ma ,
więc dlaczego mają być w restauracji?
Widać , to po g... wszędzie obecnym :-)))
Natasza S.

Natasza S. tłumacz przysięgły
języka polskiego w
Niemczech

Temat: pies w restauracji???

@Krystyna, poruszyłaś bardzo ciekawy aspekt tej dyskusji. W Niemczech zdecydowana większość psów bierze udział w szkoleniach. Są one zresztą ogólnie dostępne i niedrogie (ja płacę 75 euro za 12 spotkań). Dla małych szczeniaków trening socjalizacyjny jest w ogóle za darmo. Wszystkie psy, jakie znam, (a znam ich sporo), bezwzględnie słuchają właściciela. Przychodzą na zawołanie, nie ciągną na smyczy, chodzą koło nogi, znają komendy. Jest to efekt mozolnych ćwiczeń, na które trzeba czasu. Niektórzy właściciele zabierają swoje psy do pracy i tam w przerwie obiadowej z nimi trenują. Gdy przywieźliśmy Micha do domu, sąsiadki, koleżanki i znajomi od razu zaopatrzyli nas w fachową literaturę, z której kiedyś sami korzystali. Broszurkę z instrukcjami, jak postępować z psem, dostałam także u weterynarza. Były w niej opisane np. sposoby nauczenia psa komendy "siad" lub "leżeć". Gdy wychodziliśmy na spacer, właściciele innych psów radzili nam, co robić, żeby chodził przy nodze i nie ciągnął. Moja kosmetyczka nauczyła mnie, co robić, żeby Michu przychodził na zawołanie. Jednym słowem w wychowanie naszego psa profesjonalnie zaangażowało się całe nasze otoczenie, a nawet zupełnie obce i przypadkowe osoby. Nie wiem, jak wygląda to w Polsce.

Za przerażający uważam w Polsce niestety brak higieny. Byłam z Michem zimą na Śląsku i brodziliśmy w ukrytych w śniegu psich odchodach. Nie wierzę, że pochodzą one wszystkie od bezpańskich psów. Ludzie tam pokazywali mnie sobie jak jakiś ewenement: "zobacz, co ona robi! bierze worek i teraz sprząta tę kupę". Tłumaczyłam, że jutro też wyjdę na dwór z psem i sama nie chcę wdepnąć w tę kupę. Ale tam chyba właściciele wolą tworzyć w swoich głowach wirtualne kupie mapy niż po prostu posprzątać.

konto usunięte

Temat: pies w restauracji???

Natasza S.:
haha
Natasza- normalnie czytam to, jak bajkę o żelaznym wilku :) a to przecież powinna być NORMA!

jejuuuu, Polsce to jeszcze dużo brakuje do normalności....
Agnieszka K.

Agnieszka K.
www.niania-byc.blogs
pot.com

Temat: pies w restauracji???

Natasza S.:
@Krystyna, poruszyłaś bardzo ciekawy aspekt tej dyskusji. W Niemczech zdecydowana większość psów bierze udział w szkoleniach. Są one zresztą ogólnie dostępne i niedrogie (ja płacę 75 euro za 12 spotkań). Dla małych szczeniaków trening socjalizacyjny jest w ogóle za darmo. Wszystkie psy, jakie znam, (a znam ich sporo), bezwzględnie słuchają właściciela. Przychodzą na zawołanie, nie ciągną na smyczy, chodzą koło nogi, znają komendy. Jest to efekt mozolnych ćwiczeń, na które trzeba czasu. Niektórzy właściciele zabierają swoje psy do pracy i tam w przerwie obiadowej z nimi trenują. Gdy przywieźliśmy Micha do domu, sąsiadki, koleżanki i znajomi od razu zaopatrzyli nas w fachową literaturę, z której kiedyś sami korzystali. Broszurkę z instrukcjami, jak postępować z psem, dostałam także u weterynarza. Były w niej opisane np. sposoby nauczenia psa komendy "siad" lub "leżeć". Gdy wychodziliśmy na spacer, właściciele innych psów radzili nam, co robić, żeby chodził przy nodze i nie ciągnął. Moja kosmetyczka nauczyła mnie, co robić, żeby Michu przychodził na zawołanie. Jednym słowem w wychowanie naszego psa profesjonalnie zaangażowało się całe nasze otoczenie, a nawet zupełnie obce i przypadkowe osoby. Nie wiem, jak wygląda to w Polsce.
Dla przeciętnego Kowalskiego szkolenie psa przy pomocy profesjonalisty może się okazać zbyt kosztowne. My np nosiliśmy się z takim zamiarem, żeby poddać siebie i naszą suczkę takiemu przeszkoleniu ale swoją pomoc zaoferował nam zupełnie bezinteresownie mężczyzna, którego poznaliśmy podczas spacerów i wspólnych wygłupów naszych psiaków. Być może dla niektórych ludzi ów Pan jest zwykłym Łysolem z Pitbullem ale jego psina jest tak posłuszna, że aż zapiera dech w piersiach. Od ubiegłorocznych wakacji wspólnie z nim ćwiczymy naszą Roxi i z rozbrykanej, nadpobudliwej panienki wyrosła nam nadal rozbrykana ale bardzo posłuszna suczka. Teraz to my udzielamy rad innym, mniej doświadczonym psiarzom jak postępować z trudnym psem, bo każdy obserwując naszą sukę mówi, że tez tak by chciał, żeby jego pies tak się słuchał. A Roxi ma dopiero półtora roku i jest psem po ogromnych przejściach. Miała by więc usprawiedliwienie dla swojego krnąbrnego usposobienia. A jednak daliśmy radę ją wychować dzięki człowiekowi, który pomimo odstraszającego wyglądu okazał się cierpliwym, ciepłym człowiekiem, kochającym zwierzaki i potrafiącym z nimi postępować.

Za przerażający uważam w Polsce niestety brak higieny. Byłam z Michem zimą na Śląsku i brodziliśmy w ukrytych w śniegu psich odchodach. Nie wierzę, że pochodzą one wszystkie od bezpańskich psów. Ludzie tam pokazywali mnie sobie jak jakiś ewenement: "zobacz, co ona robi! bierze worek i teraz sprząta tę kupę". Tłumaczyłam, że jutro też wyjdę na dwór z psem i sama nie chcę wdepnąć w tę kupę. Ale tam chyba właściciele wolą tworzyć w swoich głowach wirtualne kupie mapy niż po prostu posprzątać.

Śląska nie znam to i nie wiem ale w Warszawie coraz więcej ludzi sprząta po swoich psach. Szczególnie ludzie młodzi, mieszkający w nowych osiedlach. Starszej osoby schylającej się żeby zebrać psią kupę jeszcze nie widziałam :( Co ciekawe u mnie na osiedlu psiarze sami się pilnują jeden drugiego. Obciachem jest nie posprzątać. Jak ktoś widzi, że czyjś pies robi kupę a właściciel nie ma ze sobą torebki to mu oddaje swoją :) Zresztą to żaden problem bo psich koszy na odchody jest dużo co kilka kroków a tam z tyłu w kieszonce są zawsze papierowe torby na odchody. Także to się pomału zmienia. Jak już nie będzie tego starszego pokolenia 60+ to i kupy znikną z trawników i z chodników.
Agnieszka K.

Agnieszka K.
www.niania-byc.blogs
pot.com

Temat: pies w restauracji???

Monika M.:
Agnieszka K.:
Monika M.:
>
Szanowna Pani Agnieszko, a co ma to, że "świat pędzi do przodu" do tego, że ktoś jest obrażany, jak np. sformułowaniem "gimnastyka mózgu nie jest tak powszechna jak siłownie" albo "Najpierw warto zdjąć mentalny kaganiec z mózgu. ale spoko Jarek. Nerwice natręctw i manie prześladowcze nie są nieuleczalne", albo "jeśli po lekturze tych odniesień Jarek nadal będzie miał jakieś dziwne spostrzeżenia i uwagi uznam Go za niespełna rozumu, bo tylko głupol nie zrozumie tego, co tak dobitnie przekazałeś" (ta ostatnia, to akurat Pani wypowiedź)?!
Jeśli nie ma możliwości bezpośredniej rozmowy z człowiekiem, to często ocenia się go/ją po kulturze wypowiedzi :/ Pani wypowiedzi mówią też coś o Pani.

I zacytowałam tu wypowiedź Pana Sobiesława, który używa argumentów, z którymi często się zgadzam, ale ton ich przekazania mi nie odpowiada.

No chyba, że chodzi Pani o slang młodzieżowy "szacun", nie występujący w słowniku mowy ojczystej? :>

A dostrzegasz różnicę miedzy dialogiem w necie na forum a dialogiem osobistym w realu? Jak z kimś rozmawiasz w realu to masz jeszcze inne dostępne środki wspomagające argumenty a w necie masz tylko słowo pisane, wiec dobór słów i zdań musi być zupełnie inny, żeby rozmówca miał możliwość lepszego wniknięcia w sens... o to mi chodziło ale jak widzę nie zrozumiałaś...

Co do określenia "szacun" warto iść z duchem czasu bo na starość może się okazać, że nie rozumiesz co mówią sąsiedzi.... wszyscy bowiem chyba wiemy, że język i mowa ojczysta ewoluują i podlegają zmianie. Dzieci w szkole jak czytają Reymonta to nie kumają co drugiego zdania. Z naszym aktualnym "dialektem" też tak będzie. Za 200 lat dzieci czytające obecnie współczesną literature będą się dziwić, że kiedyś Polacy tak dziwnie i niezrozumiale mówili. Nie czepiałam bym się więc słowa "Szacun" i nie podkreślała tak bardzo tej poprawnej mowy ojczystej bo to pojęcie względne a mowa przemijająca.
Ale temat jest o czym innym...Agnieszka K. edytował(a) ten post dnia 04.05.12 o godzinie 10:43

konto usunięte

Temat: pies w restauracji???

Chciałem poczytac jakie kto ma argumenty za i przeciw. Dokładnie przewertowałem cały wątek i z przykrością stwierdzam, że merytorycznie skończyło sie po 2, max. 3 stronach.

Pyskówki, ironie, bardziej lub mniej zawoalowane personalne docinki - tyle tu można przeczytać więc mała prośba ode mnie (bo w nadziei, że coś sensownego się pojawiło zaglądam tu jak widzę nowy wpis w wątku):

skończcie juz pierdolić.

Piszę dosłownie
"żeby rozmówca miał możliwość lepszego wniknięcia w sens".Błażej J. edytował(a) ten post dnia 04.05.12 o godzinie 11:10
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: pies w restauracji???

A dostrzegasz różnicę miedzy dialogiem w necie na forum a dialogiem osobistym w realu?

u kulturalnych ludzi nie ma żadnej tu różnicy

Jak z kimś rozmawiasz w realu to masz jeszcze inne dostępne środki wspomagające argumenty

jakie? mam nadzieję, że pięść?
a w necie masz tylko słowo pisane,

uuu, to trudne.... faktycznie....
wiec dobór słów i zdań musi być zupełnie inny,

nie musi, po protu niektórzy potrzebuję....

Temat: pies w restauracji???

Błażej J.:
Chciałem poczytac jakie kto ma argumenty za i przeciw. Dokładnie przewertowałem cały wątek i z przykrością stwierdzam, że merytorycznie skończyło sie po 2, max. 3 stronach.

Pyskówki, ironie, bardziej lub mniej zawoalowane personalne docinki - tyle tu można przeczytać więc mała prośba ode mnie (bo w nadziei, że coś sensownego się pojawiło zaglądam tu jak widzę nowy wpis w wątku):

skończcie juz pierdolić.

Piszę dosłownie
"żeby rozmówca miał możliwość lepszego wniknięcia w sens".


A rozmawiać nie wolno ? :-)))



Wyślij zaproszenie do