Temat: Dziwne zasady schroniska
No tak, ale filmik puszcza od rana telewizja a facet nadal bezkarny. Super:/
Kiedyś chciałam pomagać pewnemu schronisku. Nie przelewało się u nas w domu, ale miałam dostęp do karm, kasz, koców, słomy itp. Zaproponowałam, że pomogę, dam tyle, ile mogę. Usłyszałam, że potrzebują paczkowanej, suchej karmy, a nie jakiejś kaszy czy słomy. Rozumiem, że łatwiej jest karmić kilkadziesiąt psów suchą karmą, ale skoro szła zima a w schronisku bida aż piszczała, to uznałam, że moja skromna pomoc też może się przydać.
Zniechęciłam się wtedy, te osoby, niby ludzie kochający zwierzęta, wydali mi się jeszcze bardziej bezduszni i biurokratyczni niż słynne "panie w ZUS".
I, jak sądzę, podobnie jest z tą sterylizacją. Tłumaczenie, że właściciel nie może przewidzieć, czy pies nie ucieknie... a pani ze schroniska potrafi przewidzieć, że po zabiegu nie będzie skutków ubocznych? Ci ludzie chyba często wpadają w urzędniczą rutynę i kurczowo trzymają się zasad bo to łatwiejsze od potraktowania kogoś indywidualnie, nie przez pryzmat zasad i papierków.