Temat: Chce rasowego ale bez rodowodu...
Piotr K.:
Aby było jasne, nie zamierzam ani chwalić, ani negować działań ZKwP, przyjmuję ten stan jako zastany, jednak zanim się publicznie zaczynam wypowiadać staram się poznać temat u źródła, czego wcześniej chyba zabrakło.
Z powyższych wypowiedzi (nie tylko Piotra) w dużym skrócie w moim odczuciu wynika, że hodowca ma kierować się etyką, a kupujący już nie musi, hipokryzja?
Polecam lekturę regulaminów ZKwP, a w szczególności: Regulamin Hodowli Psów Rasowych, oraz załącznik nr.10 dodatkowe wymogi hodowlane. tam uzyskasz odpowiedź co suka/pies musi spełnić, aby uzyskać uprawnienia hodowlane. Zwracam szczególną uwagę na KONIECZNOŚC wykonania badania stawów i dołączenia tego dokumentu do wniosku o wydanie rodowodu, dodatkowo opisu tego zdjęcia nie może wykonać każdy weterynarz, wyznaczonych jest kilku (8) specjalistów i tylko oni maja uprawnienia do odczytywania zdjęć RTG układu chrzęstno kostnego.
Owszem brakuje obowiązku banań np EIC, czy Optigen prcd-PRA, ale w środowisku hodowców w którym ja się obracam praktycznie przy każdym psie/suce jest informacja czy badanie takie zostało wykonane, lub czy szczeniaki przenosza dany gen przy kryciu danym reproduktorem.
A co do samych wystaw, każda suka i pies musi odbyc odpowiednią ich ilość (regulamin Pkt IV i Pkt V), podczas wystawy pies jet ocenianiy pod kątem wyglądu, charakteru, użytkowości - w zależności od rasy i jej specyficznych wymagań. Ja trochę poznałem świat gr VIII, widziałem np. jak sędzia wyrzucał samca labradora z ringu bo miał tendencje do agresji, co w tej rasie jest niedpouszczalne. Czy taka forma eliminacji jest wystarczająca, czy ten sam pies pójdzie na kilka innych wystaw i tam będzie sie innaczej zachowywać i uzyska odpowiednie oceny? No cóż, żaden system nie jest doskonały, ma swoje wady jak choćby stronniczość sędziów, jednak założenia wydają się być wystarczające, praktyka może czasem pokazywac coś innego.
Tak jak napisał Andrzej, dla mnie hodowla labradorów to pasja, mam wizję za kilka lat wychodować pod swoim przydomkiem championa kryjąc samcem importowanym - wierz mi na słowo, że nawet przy 10 szczeniakach w miocie moge do tego dużo dołożyc, ale jakie to ma znaczenie, w końcu każde hobby kosztuje ;) Znam kilku hodowców, którzy do tego podchodza podobnie, choć hodowla stanowi dla nich główne źródło utrzymania, oczywiście na takie straty pozwalają sobie niezmiernie rzadko, chcąc uzyskac konkretną linię.
Niestety gdzieś czasem słyszy się o takich hodowcach, którzy nastawiają sie tylko na zysk, to przykre, z tego co czytam, że głównie z nimi mieliście do czynienia.
Arkadiusz W. edytował(a) ten post dnia 08.02.13 o godzinie 16:57