Temat: Cel nie cel grupy
cześć wszystkim z Reading , UK.
Ja mam gończaka 2letniego. Aron jest z hodowli niezarejestrowanej, ale czysty w rasie, bo hodowca jest myśliwym i bardzo ceni tę rasę, ale na papierach mu nie zależy.
Niby miał być nieufny wobec obcych, ale mój pies to przyjaciel każdego obcego, niestety. No chyba, ze ktoś mu niepodpasuje...
Kupa nieszczęścia z niego. Był największy w miocie, a potyka się o własne łapy, obsikuje namiętnie je sobie... nieszczęście totalne.
Jest potwornie wesoły, ogonem mi wszystko non stop przewraca i obija :)
Oduczyłam go skakania na ludzi, ciągnięcia dzięki halterowi...
i właśnie dzięki halterowi Aron wczoraj o mały włos nie zginął.
Został zaatakowany przez bullmastiffa, latającego luzem po parku, gdzie właściciel, kompletnie pijany, idąc dopijał sobie piwko.
Ja akurat byłam na spacerze z psem i 1,5rocznym synkiem, więc nie wiedziałam co mam bronić najpierw. Wynik tego był taki, że jak to robią takie rasy, mastiff uwiesił się Aronowi na szyi... Aron tylko charczał...
Nie myśląc wcale wsadziłam świniakowi ręce do pyska i szamocąc się z nim ładnych parę chwil, otworzyłam mu ryj, uwalniając Arona. On momentalnie wyswobodził się i z haltera , i z obroży.Koleś tylko spytał czy wszystko OK i uciekł.
Aron ma szramę bez sierści od oka do ucha, ślad po zębach na łokciu i kuleje.
Zaraz jedziemy do weterynarza, a potem ma do nas podjechać Policja spisać raport.
Także ostrzegam wszystkich przed halterami....