konto usunięte

Temat: Mózgowcy z Mensy

2009-03-10 Artur Maciak

Czy licealista z wysokim IQ nie musi się uczyć? I dlaczego należąc do Mensy, woli się nie ujawniać w szkole?

Ludzie obawiają się, że wyliczony, zbadany iloraz inteligencji, klasyfikujący ich poniżej średniej, zburzy ich wiarę i wyobrażenie o samych sobie, bo nagle się okaże, że są mniej inteligentni, niż uważają... – Ale co to zmieni w samym wyniku? – pyta Marek, licealista z województwa małopolskiego. Po chwili namysłu przyznaje jednak, że pozytywny wynik testów dodaje wiary w siebie. Poznanie swego IQ nie wpływa, rzecz jasna, bezpośrednio na inteligencję, ale, jak twierdzi Kuba Stefaniak, student elektrotechniki na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, świadomość, że jej poziom jest zbliżony do wyniku filmowego Forresta Gumpa, może dokuczać.

Elitarne 2 proc. ludzkości

Marta Żaryn, studentka gospodarki międzynarodowej na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, radzi, by podejść do testów z dystansem: – Przecież tak naprawdę wynik znam tylko ja, jest podawany wyłącznie do mojej wiadomości. Nikt na czole nie będzie miał wypisane, jaki poziom IQ posiada. O jakie badanie IQ chodzi? Bynajmniej nie o modne ostatnio wirtualne testy pod hasłem „Sprawdź, czy masz IQ większe niż Doda”. Te zapewnić mogą rozrywkę. Faktyczny poziom IQ badają testy, które przeszli bohaterowie artykułu. Po czym... dołączyli do członków Mensy, międzynarodowej organizacji skupiającej ludzi z poziomem IQ, którym legitymuje się jedynie 2 proc. ludzi na świecie. Warunkiem przystąpienia do tej organizacji jest posiadanie IQ równego 148 (lub więcej) w skali Cattella.


Milczenie przejawem inteligencji?

Jeden z moich rozmówców twierdzi, że określenie jego IQ oznaczało rozwiązanie swego rodzaju zagadki. Przyniosło mu odpowiedź na pytanie: dlaczego czuł się wyobcowany w swym środowisku i nie miał zbyt wielu kolegów. Oczywiście, powodów niedopasowania może być więcej i nie ma co winić za to tylko ilorazu inteligencji. Jednakże odbieranie świata przy wysokim IQ, co potwierdzają bohaterowie reportażu, bywa niełatwe. Kuba tak wspomina niedawne licealne czasy:

– Niekiedy irytować może czyjaś nieporadność w rozwiązaniu problemów dla nas niemal trywialnych, często nawet śmieszy. Czasem trzeba ugryźć się w język, samemu nie wychodzić przed szereg, czasem lepiej pozwolić przyjaciołom zrobić coś w sposób bardziej mozolny, niż na każdym kroku próbować ich poprawiać. Inteligencja objawia się równie mocno w tym, co mówimy, jak i w tym, czego nie mówimy – kończy słowami, które brzmią jak sentencja.

A niepowodzenia? Marek nie ukrywa, że także się zdarzają. Wysokie IQ od nich nie chroni.
– Nie staram się jakoś specjalnie ich przeżywać. Na pewno wszystkie doświadczenia odczuwam bardziej wyraziście, ale też w miarę szybko sobie z nimi radzę i przechodzę do następnych wyzwań. Inteligencja w końcu (jak stwierdził da Vinci) to właściwe wyciąganie wniosków z napotykanych doświadczeń. W zasadzie to też można by określić jako cechę mensanów – podsumowuje Marek.

W szkole nie mówią o IQ

O tym, że Marta jest właścicielką karty członkowskiej Mensy, wiedzą tylko najbliżsi. W liceum nie widziała sensu nikomu o tym mówić. Ona sama nie stała się atakiem mniej lub bardziej złośliwych uwag, ale słyszała o przypadkach, gdy ktoś przyznał się na studiach do swojego ponadprzeciętnego IQ i był później tępiony przez profesora. Woli nie próbować...

Marek, który właśnie z tego powodu, by uniknąć złośliwych uwag ze strony belfrów i kolegów, wolał pozostać anonimowy, kończy rozmowę o szkole:
– Kusi mnie czasem, żeby tym wszystkim ludziom, którzy uważają mnie za jakiegoś głupawego mruka, po prostu pokazać papier. Ale wtedy już pewnie nigdy by się do mnie nie odezwali.

Po co mi Mensa?

Marcie przystąpienie do Mensy nie dało siły i przysłowiowego kopa, przekonania, że zdobędzie świat. – Było to raczej miłą wizją nowych możliwości – mówi Marta. A rzeczywiście zawdzięczam temu możliwość poznania ciekawych ludzi, zaszczepienie miłości do gier planszowych.

W ramach Mensy funkcjonują koła zainteresowań, tzw. SIG-i (Special Interest Groups), które łączą członków o prywatnych lub zawodowych zainteresowaniach. Jednym z nich jest GSZ Wściekłych Krasnoludków, którego członkowie zajmują się ogólnie pojętą turystyką. Z kolei w SIG Tajemnicy Tajemnic skupiają się osoby, które (jak można przeczytać na stronie Mensy) zajmują się „odgadywaniem nieodgadniętego; rozwiązywaniem łamigłówek, zadań i zagadek, wymyślaniem nowych”.

– Mensa niestety nie zapewnia darmowych drinków ani zniżek na PKP. Kawałek plastiku (legitymacja), konto mejlowe, znaczek do wpięcia w klapę kurtki – masz jak w banku. Ale głównym profitem jest tu świadomość swojego potencjału oraz możliwość spotkań z równie inteligentnymi ludźmi (choć może brzmieć to nieco snobistycznie, czasem jest to nieocenione). Bycie „ponadprzeciętnym” jest niekiedy boleśnie samotne, gdy chciałoby się porozmawiać o czymś ambitnym, a rówieśnikom w głowach tylko piwo, dziewczyny i piłka nożna – tłumaczy Kuba.

– Mensa nikomu nic nie daje, to my jej dajemy swoje pomysły, emocje, zachowania – dopowiada Marek. – Ktoś, kto od Mensy wymagałby jakichś wymiernych korzyści, zawiódłby się. Tylko ktoś, kto jest ciekawy świata, a w organizacji nie szuka potwierdzenia swego gigantycznego IQ, będzie się tu czuł dobrze. Dla mnie najważniejsze jest właśnie przebywanie z ludźmi tu zrzeszonymi. Wiem, że nadają na bardzo podobnych falach, że też mają mnóstwo problemów z zaaklimatyzowaniem się w nowych realiach.

Iloraz to nie wszystko

Wysokie IQ to gwarancja niesamowitych wyników, samych szóstek w liceum? Absolutnie nie – potwierdzają zgodnie Marta, Kuba i Marek.

– IQ to nie wszystko – tłumaczy Marta.

– Pani psycholog, do której chodziłam na zajęcia, zawsze mówiła: „Człowiek z wysokim IQ a niskim poziomem inteligencji emocjonalnej nie zajdzie tak daleko, jak osoba z niższym IQ i wysokim poziomem inteligencji emocjonalnej”. Wysokie IQ – wyjaśnia Marta – daje możliwości do realizacji celu, ale od nas zależy, jak to wykorzystamy. Według Marka wyniki zależą w głównej mierze od pracy i zaangażowania. Talent to tylko składnik wyniku. Co ciekawe jednak, jak sam przyznaje, nie zna chyba żadnego mensana, którego główną cechą jest systematyczność. Marek także nie chce uchodzić za chodzącą encyklopedię i kogoś zajmującego się w głównej mierze zakuwaniem do kolejnych egzaminów. Nie obraża się, gdy ktoś nazywa go inteligentnym i zdolnym leniem.

– Często wszystko mnie wkurza i nie mam ochoty na zbyt wiele rzeczy. Ale za to gdy mi się zechce, gdy mam motywację... Tak, leń to dobre określenie. Moje sukcesy polegają głównie na wykorzystaniu nagłych przypływów natchnienia. Ponadprzeciętne IQ nie jest kluczem do sukcesu i wszechwiedzy. Niepoparte pracą, ćwiczeniami, zaangażowaniem, systematycznością może okazać się zmarnowaną szansą. Wysoki iloraz inteligencji to szansa, którą można wykorzystać, ale bez ciężkiej pracy, prób, systematyczności i „instynktu zwycięstwa” (jak mówi Marek) próby zaistnienia mogą okazać się nieskuteczne.

Więcej o Mensie, terminarzu sesji testowych oraz polskich mensanach (członkach organizacji) można dowiedzieć się na oficjalniej stronie organizacji: http://www.mensa.org.pl.

Statystycznie na pięćdziesięciu ludzi jeden może być członkiem Mensy (to oznacza kilkadziesiąt tysięcy kandydatów w Warszawie, Krakowie czy we Wrocławiu).