Temat: prawa ojca a wyjazd matki za granicę...
Witam,do tej pory nie zabierałem głosu w tej grupie. Czytałem, obserwowałem... od kilkunastu tygodni... dlaczego? Cóż mój związek też się rozsypał i mamy córkę.
Nie byliśmy małżeństwem mieszkaliśmy razem. Zawsze chcieliśmy razem wychowywać dziecko, naszą córkę. Ja bez problemu zaraz po urodzeniu uznałem moją córkę w urzędzie stanu cywilnego.
Niestety sprawy nie toczyły się tak jak sobie to wymarzyliśmy... nie jest teraz chyba istotne z czyjej winy to się rozpadło.. i czy wogóle jest ktoś winny. Napewno nie było zadrady, nałogów, patologii. Były zaniedbania, błędy, problemy, kłótnie... Rozpadło się.
Teraz nie mieszkamy razem. Do tej pory wspierałem moje dziewczyny finansowo, jak tylko mogłem. regularnie co miesiąc, nawet jeśli potrzebowały więcej, dostawały. Nie są to kokosy, ale była to zawsze conajmniej równowartość 50% jej pensji. 1000zł minimum.
Co drugi dzień jeździłem odprowadzać córkę do przedszkola, jeśli tylko chciałem w weekend się z nią widziałem.
Pracowałem nad tym, bo raz kocham moją córkę i to mój obowiązek i nagroda zarazem. Ale kocham też jej matkę i chciałem, chcę abyśmy wrócili...
Teraz dowiedziałem się, że chce wyjechać za granicę, bo podobno kogoś ma i tam chce sobie ułożyć życie. Jest to Egipt.
Do tej pory nic nie uzgadnialiśmy na piśmie ani tym bardziej sądownie. Ona chce tam jechać z córką. Kocham je i z jednej strony nie mogę dopóścić aby moja córka nie miała matki przy sobie, ale.... ale jest też ojciec. Moja córka mnie potrzebuje. Pomijam już fakt mojej naiwności o naprawie związku... moja sprawa że się jeszcze łudzę...
Chodzi mi o to, jak mam się zabezpieczyć, jakie mam prawa do tego aby egzekwować widzenie się z córką? Czy mogę się przeciwstawić temu wyjazdowi? Jakie mam szanse? Co robić. Jakie mam szanse wyegzekwować to że Ona będzie z nią tu przyjeżdżać, albo pozwoli mi tam jeździć. To trudne logistytcznie - finanse, czas... To nie wyjazd do innego miasta, to inny kraj inna kultura... odległość... Czy mogę jej tego zabronić?
Cholernie boję się że ją stracę... ma 4 lata... ojciec widziany raz na rok? przez dwa tygodnie...? a gdzie moje relacje z nią? kto ją pochwali za naukę? kto pogratuluje sukcesu? kto będzie się bawił co weekend... tego mi strasznie już teraz brakuje, a co będzie jak Ona tam zamieszka... nie dam rady jeździć na weekedny... nawet raz na miesiąc nie mogę...Robert Olszewski edytował(a) ten post dnia 26.04.10 o godzinie 13:29