Temat: Korzystanie ze szkoleń, a uzależnienie od szkoleń
Nie wiem jak jest z innymi, ale mogę napisać jak to wyglądało u mnie. Pierwsze szkolenie, na którym było to szkolenie u Colina Tipping-a. Byłam zaskoczona i zafascynowana jednocześnie. Ale było to jedno z najlepszych szkoleń na jakich była, ponieważ bardzo dużo z niego wyciągnęłam. Stosowałam techniki poznane tam i bardzo mi one pomagały. Kolejne szkolenie było 3 miesiące później i było to szkolenie prowadzone przez Andrzeja Wójcikiewicza. I kolejny sukces – również dla mnie, ponieważ poznane tam techniki stosowałam przez dłuższy czas i też bardzo mi pomagały. Kolejne szkolenie, które dopełniło zmiany jaka we mnie zachodziła było szkolenie u Michała Jankowiaka. Zaczynając je byłam zakompleksiona, załamana i bardzo bałam się rozmów z nieznajomymi. Po szkoleniu wszystko zaczęło się zmieniać- zaczęłam być bardziej otwarta, zaakceptowałam i polubiłam siebie. Ale na tym szkoleniu poznałam tez dużo sympatycznych i otwartych osób, z którymi chciałam się zaprzyjaźnić (strach przed kontaktem z innymi sprawił, że w zasadzie nie miałam w wawie znajomych). Więc chciałam, żeby te znajomości nie były przelotne. A ponieważ nie bardzo udawało mi umawiać z tymi osobami postanowiłam zacząć chodzić na szkolenia, żeby zacząć ich poznawać. I w zasadzie poza znajomościami z pozostałych szkoleń, na które chodziłam (a zaczęłam chodzić regularnie na różne szkolenia) nic więcej nie wyniosłam. Gdy teraz na to potrze to wydaje mi się, że w zasadzie nie potrzebowałam więcej technik, bo czasami nie wiedziałam, od czego zacząć, a jeśli już zaczynałam stosować jakieś techniki, były to techniki, których się nauczyłam na pierwszych trzech szkoleniach. Z pozostałych szkoleń chciałam wyciągnąć coś innego. Ale nie bardzo mi się to udawało, więc… zapisywałam się na nowe. Bałam się chyba też tego, że jak nie będę na nie chodziła to zmiany, które się zaczęły zatrzymają się. Przestałam na nie chodzić, gdy dotarło do mnie, że w zasadzie nic (tzn nic nowego, poza kontaktem z ludźmi) mi nie dają. Ale nawet jak już sobie to uświadomiłam, to trudno mi było przestać przeglądać oferty strony z szkoleniami.
Zastanawiam się tylko skąd się wzięło moje „uzależnienie”? A może to właśnie nie było uzależnienie, może właśnie tego potrzebowałam? Najprawdopodobniej nie wiedziałam, w jaki sposób można poznawać ludzi, a ten był najprostszy. Zabrakło mi dystansu. Nauczyłam się otwierać na ludzi, nie bałam się już z nimi rozmawiać, ale nie wiedziałam chyba co dalej z tym robić. Wręcz potrzebowałam kontaktu z innymi, a na szkoleniach ten kontakt był.
Może dla mnie nie była wystarczająca sama wiedza i techniki, bo potrafiłam z nich korzystać, ale nie potrafiłam chyba do końca sobie radzić z ich (pozytywnymi) skutkami. Może właśnie stąd bierze się problem uzależnienia od szkoleń? Może niektórzy nie potrafią sobie radzić z tym, że ich życie zaczyna być lepsze i może boją się, że skoro wszystko zaczyna się na szkoleniach, to w chwili rezygnacji z nich pozytywne skutki mogą zniknąć?