Temat: Jestem odpowiedzialny za klienta... Tak???

Ostatnio mam pewien dylemat... Odpowiedzialność za klienta, a dokładnie za to czy klient dostanie "zmianę" po którą przyszedł czy nie.

Z jednej strony kilent płaci klient wymaga. Przychodzi po konkretny efekt i oczekuje go. To wygląda jakbym ja miał zrobić całą robotę a klient przychodzi jak do fryzjera gdzie jedną rzeczą którą musi zrobić to "przyjść i usiąść". To zwalnia klienta z odpowiedzialności za swoje życie i niejako daje mi obowiązek zmiany klienta i jednocześnie uczy klienta, że jak chce coś zmienić to "musi" iść do kogoś innego żeby to zrobić. Presupozycja "nie dasz rady samemu"

Z drugiej strony klient jest osobą w ciągłym ruchu, zmienia na bieżąco opinie na niektóre tematy i to że ja coś zrobie w czasie sesji to jedna rzecz a to co on robi nawykowo to druga. Jak ide do szklarza żeby mi wprawił szybe to za to płace. Jak ją stłuke jescze raz to płace jeszce raz! NIe ma na to gwarancji! Zdarza mi sie że klient przychodzi i oczekuje że jestem remedium na jego potrzeby i jednocześnie oczekuje "gwarancji" na moje usługi. I tu pojawia sie paradoks szklarza!

Jak Ty traktujesz to zagadnienie?
Uzasadnij "dla czego" tak a nie inaczej!

M :)
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Jestem odpowiedzialny za klienta... Tak???

Moje podejście jest dość proste - jestem gotowy pracować niesamowicie ciężko, aby klient osiągnął swój wynik. Ale nie zrobię ani trochę więcej, niż sam klient.

On pracuje ciężko - ja pracuje ciężko. On olewa - to czemu niby ja miałbym się przejmować? Jak to ujął jeden z moich mentorów, Andrzej Setman - jeśli Tobie zależy na zmianie w 99%, to klientowi zostanie tylko 1%, dlatego dbaj o to, żeby nie zależało Ci za bardzo.

Zresztą, dla mnie, była to jedna z trudniejszych lekcji do przyjęcia. Parę przypadków osób, w pracę z którymi włożyłem masę energii, pracując za darmo lub za ułamek stawki, tylko po to, żeby w zamian spotkać się z niechęcią i roszczeniami, w końcu mnie jednak tego nauczyło.

Co do gwarancji - to jest coś o czym wspominał Andy Austin na "Wyjątkowej Zmianie". Jak klient chce od Ciebie gwarancji na Twoje usługi, Ty chciej od niego gwarancji na bycie dobrym klientem. To obosieczny miecz ;)Artur Król edytował(a) ten post dnia 22.04.09 o godzinie 11:13
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Jestem odpowiedzialny za klienta... Tak???

Jest natomiast inna rzecz, która jest przydatna przy niektórych klientach coachingowych, zwłaszcza tych, którzy mają problemy z pewnością siebie, samooceną czy perfekcjonizmem. To mały trik który wziąłem od Keitha Johnstone'a, twórcy Teatru Improwizacyjnego:

Na początku sesji (lub jak tylko skalibrujesz, że jest taka potrzeba), umów się z klientem, że jeśli cokolwiek podczas sesji mu nie wyjdzie, to jest to Twoja wina. Jak wyjdzie od Ciebie, to jego życie jest jego odpowiedzialnością, ale podczas sesji co nie wyjdzie to Twoja wina. Czasami przydaje się celowo zrobić małe ćwiczenie, które z zasady ma nie wyjść i wziąć od razu winę na siebie - tak, żeby dowieść, że traktujesz taką umowę poważnie.

To co to robi u wielu takich osób, to wyłącza część mechanizmów obronnych takiej osoby i zwiększa jej skłonność do podejmowania ryzyka, robienia dziwnych (z jej perspektywy) ćwiczeń i szczerego udzielania informacji o tym, co zachodzi podczas coachingu.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Jestem odpowiedzialny za klienta... Tak???

Świetny cytat*, w temacie, z artykułu copywritera, Paula Myers'a (http://www.thisistrue.com/blog-tanstaafl_baby.html):

"(...) Ale ten gość faktycznie wierzy w to, że zupełnie obcy mu ludzie są w jakiś sposób odpowiedzialni za umożliwienie mu osiągnięcia, bez żadnego wysiłku, sukcesu i szczęścia. Wierzy, że każdy, kto mu tego teraz nie da - za darmo, teraz i idealnego - aktywnie powstrzymuje go przed zrealizowaniem siebie.

Nie rozumie wartości twojego doświadczenia, umiejętności ani wiedzy, ponieważ sam ich nie ma, więc nie może dokonać porównania.

Nie ceni twojego czasu, ponieważ nie ma nic wartościowego do zrobienia ze swoim."

*Tłumaczenie moje.

Temat: Jestem odpowiedzialny za klienta... Tak???

Artur Król:
Moje podejście jest dość proste - jestem gotowy pracować niesamowicie ciężko, aby klient osiągnął swój wynik. Ale nie zrobię ani trochę więcej, niż sam klient.

Jak ustalasz granice tego co należy do klienta i co do Ciebie?
W jaki sposób informujesz klienta o tym że on sam musi pracować na zmiane?
Co robisz żeby klient był gotów wyjść ze swojej strefy komfortu (czasami to jest niezbędne)?
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Jestem odpowiedzialny za klienta... Tak???

Marek Gońda:
Jak ustalasz granice tego co należy do klienta i co do Ciebie?

Do mnie należy to co ja mogę zrobić, do klienta to, co on może zrobić - granica wydaje mi się tutaj dosyć jasna.
W jaki sposób informujesz klienta o tym że on sam musi pracować na zmiane?

Mówię o tym wszędzie, poczynając od strony, poprzez wstępny kontakt przed sesją, aż po samą sesję. Jeśli klient mimo tego nie pracuję - informuję go, że jeśli nie zmieni podejścia, będę go musiał zwolnić.
Co robisz żeby klient był gotów wyjść ze swojej strefy komfortu (czasami to jest niezbędne)?

Zależy od klienta. Generalnie staram się iść za założeniem wziętym od Michaela Pereza - bądź dla klienta taką osobą, dla której on chciałby się zmienić.

Temat: Jestem odpowiedzialny za klienta... Tak???

Załóżmy że klient przychodzi na pierwszą, drugą, trzecią i kolejną sesje. Nie ma oczekiwanego efektu. Co robisz w takim wypadku?

Zwrot kasy?
Jakieś inne rozwiązanie?
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Jestem odpowiedzialny za klienta... Tak???

Swojego czasu pracowałem po prostu na efekt, ale to mało produktywne. Np. na 10 klientów, prace domową robiło 2-3. Obecnie na 10 pracę domową robi 9 - a za 10, który nie robi, niemal zawsze płaci ktoś inny.

Co do pytania - co wtedy? Sytuacje o których piszesz zdarzają mi się bardzo rzadko, ogromna większość klientów ma sprawę załatwioną po pierwszej- drugiej sesji. Jeśli jednak praca zajmuje więcej (i nie było to zaplanowane, w końcu niektórzy celowo wykupują dłuższe pakiety) - przede wszystkim szukam tego co nie działa.

Zwykle przyglądam się bliżej temu, co konkretnie klient robi, gdyż, w moim doświadczeniu, jest to niemal zawsze efekt jednego z kilku bardzo konkretnych wzorców (w tym momencie wyłapuję je już często na bieżąco w czasie sesji, co ułatwia sprawę). Takim wzorcem jest np. układ, w którym klient:
1. słyszy opis ćwiczenia, które ma wykonać, po czym...
2. wyobraża sobie jakby to było gdyby je wykonał...
3. dochodzi do wniosku, że by nie zadziałało...
4. po czym stwierdza, że wykonał ćwiczenie i ono nie działa...

Oczywiście nie wykluczam też w żadnym momencie opcji, że to ja coś spartoliłem po drodze i jestem też uważny na jakiekolwiek możliwe potwierdzenia takiej sytuacji - w końcu też jestem tylko człowiekiem.



Wyślij zaproszenie do