Temat: Kursy dla szkoleniowców, studia podyplomowe
Hmm.. to ja podzielę się moimi doświadczeniami ze studiowaniem na kierunku "Pies i jego rola w społeczeństwie" - SGGW. Rocznik 2010/2011.
Grupę studentów to około 25 osób, koszt w tym roku to było 300zł (wpisowe)+1200zł+1100zł+30zł(za dyplom)= 2630zł.
Można było uczestniczyć w zajęciach ze swoim psem, czasem prowadzący też przyprowadzali swoje.
W skrócie mówiąc, te studia są warte polecenia dla osób, które zajmują się amatorsko hodowlą psów (solidny kawałek wiedzy z genetyki, weterynarii, innych pod tym kątem właśnie) oraz psimi wystawami(sympatyczny kontakt z Państwem Redlickich i ich historiami z życia). Jak na wstęp do nauki o psie - fajnie, jak szukasz części zaawansowanej to, jak ktoś już tu na forum powiedział, najlepiej chyba za granicę ;)
Niewątpliwym plusem tych studiów była różnorodność studentów i to, że nie baliśmy się zadawać pytań, drążyć, nawiązywać do własnych doświadczeń, wspólnie szukaliśmy odpowiedzi. Grupę stanowili hodowcy, zoopsycholodzy, szkoleniowcy, właściciele hoteli dla psów, wolontariusze prowadzący domy tymczasowe, dogoterapeuci, sportowcy, właściciele burków i psów rasowych, weterynarze, ale też osoby, które do tej pory z psami niewiele miały do czynienia.
Zdarzało nam się zagadać wykładowców :)
Według mnie ilość godzin na dany temat mogłaby być ułożona inaczej. Profesorowie mieli dużo tych godzin, a praktycy na tyle mało, że czasem zdążyli tylko teoretyczny wstęp do tematu zrobić.
Kadra, trzeba przyznać, sympatyczna - bardzo ciekawe osobowości.
Mnie na tych studiach najbardziej drażniła część poświęcona Związkowi Kynologicznemu, zajęcia praktyczne szkolenia ZK w Pruszkowie - dowiedziałam się, gdzie psa uderzać, żeby mu żeber nie połamać, jak wywołuje się agresję do sportu z pozorantem oraz zobaczyłam, że komendę waruj można wyegzekwować naciśnięciem nogą na psi kark (pokazywała właścicielka psa) Pokazano nam jak testuje się czy psy są odporne na strzały (przy czym nie zadbano o drgające ze strachu psy nietestowane stojące 10m dalej :/ ). Kolczatki z zaciskami na labradorach nie robiły już na mnie wrażenia.
Zaskakująco dla mnie fajne okazały się zajęcia z prawnikiem - wiem, co zrobić jak mój pies kogoś dziabnie, jak wygląda funkcjonowanie schronisk, jak walczyć o prawa zwierząt we własnej gminie itd. Część z weterynarii była ważna dla wszystkich, mnóstwo pytań mieliśmy.
A to europejskie studium psychologii zwierząt - kończyła jedna z koleżanek z powyższych studiów. Mówiła, że to taki wstęp teoretyczno - psychologiczny do pracy w zawodzie trenera czy zoopsychologa.
Mnie zraziło, że w tej szkole czytają z siatkówki oka psa, akcent na łapanie klienta, ale obym się myliła.
Barbara Renata Pniewska edytował(a) ten post dnia 31.01.11 o godzinie 13:07