konto usunięte
Temat: Banki potrzebują naszych pieniędzy
Banki potrzebują naszych pieniędzyMobilizowanie oszczędności Polaków jest zupełnie anachroniczne i niegodne gospodarki XXI wieku, a bez zdrowych finansów nie zyskamy stabilnego rozwoju gospodarczego – twierdzi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.
Do czego bankom potrzebny jest Związek Banków Polskich?
- Do rozwiązywania problemów.
Na czym polega rozwiązywanie problemów w tym sektorze?
- Uczestniczymy w tworzeniu polskich i unijnych regulacji dotyczących sektora bankowego. Z naszej inicjatywy powstały m.in. Krajowa Izba Rozliczeniowa i Biuro Informacji Kredytowej. Przy ZBP działa arbiter bankowy, którego orzeczenie jest wiążące dla banków, ale nie dla klienta, który może się ubiegać o zmianę tej decyzji w sądzie, jeżeli uzna ją za krzywdzącą. Mamy też Sąd Polubowny do rozwiązywania sporów. Prowadzimy prace standaryzacyjne w zakresie technologii, bankowości elektronicznej, systemu wymiany informacji. Udało się nam m.in. stworzyć nowoczesne techniki, technologie oparte na najlepszych standardach, dzięki czemu mamy 23,5 mln internetowych bezpiecznych rachunków bankowych, z których codziennie korzysta ponad 14,5 mln osób i 1,25 mln firm. Zbudowaliśmy też dobrze skapitalizowany Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który nie tylko może wypłacać klientom upadających instytucji finansowych pieniądze, ale wzmacnia stabilność polskiego systemu bankowego. Jesteśmy także mocno zaangażowani w rozbudowę polskiego rynku finansowego, kapitałowego oraz firm leasingowych.
Jak Pan ocenia dzisiejszy polski rynek finansowy i bankowy?
Czego brakuje polskiemu rynkowi bankowemu?
- Brakuje nam środków na finansowanie i kredytowanie rozwoju gospodarczego kraju. Polskie banki muszą codziennie importować od swoich banków matek ponad 155 mld zł depozytów na to finansowanie. Poza dysparytetem stóp procentowych jest to jeden z powodów pojawienia się na rynku kredytów w obcych walutach. Nie doszłoby do tego, gdyby Polacy mieli w bankach więcej oszczędności, szczególnie długoterminowych. Musimy bardziej zabiegać o to, by Polacy chcieli w bankach oszczędzać, gdyż te pieniądze są najważniejszym źródłem finansowania gospodarki i są one o wiele większe niż środki pozyskiwane z budżetu i innych źródeł. To jest problem.
Dlaczego Polacy nie trzymają swych oszczędności na długoterminowych lokatach w bankach?
- Bo w Polsce nie ma prawdziwego systemu długoterminowego oszczędzania na różne cele, m.in.: emerytalne, edukacyjne, mieszkaniowe czy zdrowotne.
Wystarczy stworzyć atrakcyjny dla Polaków system oszczędzania, by rozwój gospodarczy był stabilny?
Czy wydarzenia takie jak zawirowania z frankiem szwajcarskim są zagrożeniem dla naszej gospodarki i systemu kredytowego?
Czy ci, którzy brali kredyty w obcej walucie, nie byli ostrzegani przed ewentualnymi konsekwencjami?
Mamy kryzys polskiego systemu kredytowania?
- Z pewnością nie dotyczy to kredytów krótkoterminowych, konsumpcyjnych. W ubiegłym roku Polacy wzięli je na kwotę prawie 77,8 mld zł. Natomiast przy kredytach długoterminowych, w tym mieszkaniowych, może być problem, ponieważ – jak już wspomniałem – polska bankowość ma ograniczone możliwości ich finansowania. Dziś brakuje jej środków. A to sprawia, iż wolniejszy może być rozwój gospodarczy. Dlatego moim zdaniem potrzebna jest debata na temat roli systemu bankowego w polskiej społecznej gospodarce rynkowej.
Na co ze strony banku mogą liczyć ludzie, którzy mają problemy finansowe i nie są w stanie regularnie spłacać zaciągniętych, szczególnie długoterminowych, kredytów?
- Rocznie w Polsce udziela się kilkunastu milionów kredytów i w tej grupie jest pewien margines niespłacanych regularnie, przy mieszkaniowych jest to ok. 3% kredytów, które określamy jako zagrożone. Dla banku każdy niespłacony kredyt to problem. Bank żyje m.in. z tego, że kredyty są spłacane.
Czy Pana zdaniem zagrożony kredytobiorca powinien móc liczyć na pomoc państwa?
- Państwo mogłoby sprzyjać restrukturyzacji takich zagrożeń, ale w mojej ocenie praktycznie tego nie czyni lub robi to w minimalnym stopniu. Rozwiązania prawne sprzyjają raczej temu, by firmy upadały, a kredyty się nie spłacały.
Skąd ten nieprzyjazny charakter fiskusa?
- Ze zbytniej koncentracji nad przystąpieniem do UE i z braku zainteresowania rodzimym rynkiem. Urzędnicy nie rozumieją, iż nie może on funkcjonować na zasadzie „róbta, co chceta”, ale wymaga regulacji i organizacji nadzoru. Potrzebny jest interwencjonizm państwowy i chęć wspomagania sukcesu danego wierzyciela. Dziś państwo jest zbyt fiskalne.
Skąd klient ma wiedzieć, jak postępować przy zawieraniu umowy kredytowej, w jakiej walucie, gdzie kredyt brać?
Czy Pana zdaniem polskiej gospodarce potrzebne jest wejście do strefy euro?
- Strefa euro sprawdziła się w czasach kryzysu. Odpowiedzią są też wydarzenia ostatnich miesięcy i tygodni na południu Europy, kryzys na Ukrainie czy wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Kraje obecne w strefie euro mają mniejsze niż inni kłopoty w rozwiązywaniu różnego rodzaju problemów. Sądzę, że za pięć, sześć lat lub w dalszej perspektywie za osiem–dziesięć, może i później, ale z pewnością powinniśmy się w niej znaleźć.
Pełny tekst: http://www.eurogospodarka.eu/banki-potrzebuja-naszych-...