Temat: samochodem po Italii
Przede wszystkim autostrady i płatność za nie, to jedno, a opłaty za wjazdy do miast, to co innego.
Jadąc autostradą, trzeba uiścić opłatę:
1. gotówka lub karta pre-paid Via Card (wjeżdżając na autostradę pobierasz bilet, zjeżdżając z autostrady, oddajesz bilet i obliczają ci, ile masz zapłacić - gotówką lub z karty).
2. automatycznie - system komputerowo-satelitarny (czy jakoś tak) telepass (pojazd musi być wyposażony w specjalne urządzenie - takie małe pudełko/odbiornik). Przy wjeździe na autostradę i zjeździe z niej system rejestruje pojazd i automatycznie pobiera opłatę z konta (post-paid)
Z różnymi sposobami płacenia wiążą się różne bramki na autostradzie - tam, gdzie jest oznaczenie "rączki" zapłacicie kartą lub gotówką, a w okienku będzie pracownik; tam gdzie jest oznaczenie monet lub karty, zapłacicie gotówką lub kartą, ale automatowi; telepass.
Wjazdy do miast to całkiem inna kwestia. Dotyczy ona jednak autokarów turystycznych, więc jak ktoś podróżował osobówką, to z niczym takim się nie spotkał. Natomiast jak odwiedzamy autokarem takie miasta jak Rzym, Wenecja, Florencja, Asyż, Werona i inne, to wtedy trzeba uiścić opłatę. Wprowadzenia tych opłat to pomysł i realizacja poszczególnych miast, więc w każdym działa to inaczej, inaczej kosztuje. Generalnie - zanim autokar przywiezie turystów do takiego miasta, musi uiścić opłatę - czasem można to zrobić wcześniej on-line, czasem trzeba podjechać do specjalnego punktu (zwane check-point). Zgłaszamy, jaki autokar, ile osób, skąd i dokąd (czyli do jakiego punktu w mieście chcemy dotrzeć, bo opłaty bywają zróżnicowane), płacimy i już wtedy oficjalnie możemy wjechać.
Bunty przewoźników i biur podróży wiążą się z często dezorganizacją i bałaganem, ale przede wszystkim z wysokością kwot. Np. biuro przywozi swoich turystów (grupa 40 osób) do Wenecji, gdzie wjazdówka w sezonie kosztuje 400 EUR. Oznacza to 10/EUR na osobę ZA NIC, bo i tak trzeba opłacić parking, pływanie łódką, przewodnika etc. I jak się widzi zapchany po brzegi autokarami parking w Wenecji (nie jest to wcale rzadki widok), to sobie człowiek wyobraża tę rzekę płynących pieniędzy, a parking od lat wszyscy nazywają "patelnią", bo nie ma na nim nic - ani odrobiny cienia, ani żadnych udogodnień...
Niektóre miasta poradziły sobie świetnie - np. Asyż - płaci się 72 EUR i już w tej cenie jest możliwość parkowania czy wysadzania grupy w pobliżu starówki (oczywiście zgodnie z przepisami ruchu i na odpowiednich parkingach).
Teoretycznie Włosi zasłaniają się ekologią, ale w praktyce nie ma to znaczenia (ekologiczne normy spalania spalin, które spełnia autokar tylko w niektórych miastach są brane pod uwagę przy ustalaniu wysokości opłaty).
To wszystko oczywiście informacyjnie, bo jeśli ktoś nie pracuje w biurze albo nie jeździ jako pilot wycieczki, to nie musi wiedzieć, które miasta wymagają opłaty, gdzie i ile zapłacić itd.