Temat: Rosja w NATO
Podstawą funkcjonowania NATO są wspólne wartości "zachodnie". Rosja natomiast na razie ich nie przestrzega, nie chce przestrzegać i wręcz jest z tego dumna.
Myślę, że prędzej czy później to się zmieni, ale najpierw Rosja musiałaby zostać "pokonana" przez Zachód w jakiejś formie dogrywki do Zimnej Wojny, z którą moim zdaniem mamy cały czas do czynienia.
Wyobraźmy sobie, czy RFN zostałby przyjęty do NATO i EWG, gdyby po przegranej wojnie nie został na krótko okupowany i zdefaszyzowany? Wyobraźmy sobie RFN w NATO i UE, gdzie nadal są pomniki i ulice Hitlera, Hitlerjugend, Goeringa, ulice Zwycięstwa nad Wisłą, parady wojskowe wspominające hitlerowską chwałę itp. RFN, w którym rządzi miękki dyktator (odpowiednik Putina), gdzie nie ma demokracji, nie przestrzega się praw mniejszości narodowych itp. I wreszcie RFN, które rości sobie prawa do "opieki" nad "obszarem pohitlerowskim" (analogia wobec rosyjskiej "opieki" nad obszarem poradzieckim), utrzymuje bazy wojskowe na Helu (analogia baz wojskowych na Krymie) i wreszcie RFN które sprowokowało konflikt etniczny na Opolszczyźnie i powstanie niemieckiego parapaństwa (odpowiednik Naddniestrza), trzymające tam bazy wojskowe.
Takie Niemcy nie byłyby przyjęte do NATO.
Rosjanie musieliby najpierw stać się normalnym zachodnim państwem, a sami z siebie tego procesu nie przeprowadzą. Moim zdaniem westernizacja Rosji może się udać wyłącznie po tym, jak Rosja zostanie upokorzona i pokonana (oczywiście gospodarczo, demograficznie itp.) i utraci część swoich terytoriów (np. na rzecz Chin). Podobnie zresztą jak Turcja Ataturka - reformy w tym kraju również były możliwe dopiero po tym, jak Turcja została pokonana, okrojona terytorialnie, zepchnięta do swego etnicznego terytorium (pozbawiona Bałkanów). I taka Turcja jest w NATO, ale nadal nie stała się krajem zachodnim i dziś do NATO pewnie by nie była przyjęta.
A konflikt między dwoma członkami NATO (Turcją i Grecją) pokazuje, że członkostwo Rosji w NATO wcale niczego nie rozwiązuje, wręcz przeciwnie.