Temat: Grupa Polskiej Prezydecnji 2011
Jedrzej M.:
Też nie bardzo wiem jak to będzie wyglądać. Brakuje nam konkretnej wizji i podążania za nią, obecnie nasze kontakty nie tylko ze wschodem są bardziej od rozmowy do rozmowy.
Z Niemcami w miarę dobrze nam się obecnie gada ale to dlatego że oni mieli jako jeden z celów polityki zagranicznej uspokojenie relacji z Polską. Uważam że powinniśmy mieć podobne cele jeśli chodzi o Białoruś, Rosję itd. Wtedy problemy takie jak na Białorusi ze związkiem Polaków same by zniknęły bo przyjaznym państwom się brzydkich dowcipów nie robi. (a może i pana problem z wjazdem tam by się też przy okazji rozwiązał ;)
Problem z polską polityką zagraniczną jest taki, że rozbudowany MSZ-owski aparat urzędniczy nie utożsamia się z ogólnymi celami polskiej polityki zagranicznej. Przykładem tego jest polityka wschodnia. Oficjalnie Polska stara się być przyjazna dla Ukraińców i Białorusinów: opowiada się za zniesieniem wiz, daje stypendia, wspiera tamtejsze społeczeństwo obywatelskie itp. I rzeczywiście na poziomie "góry" dużo się w tym kierunku robi i dużo na to idzie pieniędzy (sama TV BelSat ile kosztuje). Ale równocześnie system naboru na placówki dyplomatyczne i konsularne na "Wschodzie" jest taki, że do Mińska, Lwowa czy Grodna często wysyła się ludzi "za karę" - a przynajmniej tak to jest odbierane. Przeciętny dyplomata wolałby sobie pracować w Australii czy New Yorku, niż "zapieprzać" na trudnej placówce na Białorusi. A więc jest selekcja negatywna i ludzie, którzy trafiają do Mińska czy Lwowa, niekoniecznie utożsamiają się poglądem, że Białorusini i Ukraińcy to nasi przyjaciele. Wręcz przeciwnie, znam na tych placówkach wielu dyplomatów, którzy mają jawnie niechętny stosunek do Ukraińców czy Białorusinów i są raczej zwolennikami przykręcania śruby, a nie otwartości.
To tylko jeden odcinek polityki zagranicznej, a na innych pewnie jest nie inaczej.
Dopóki to się nie zmieni, polska polityka zagraniczna będzie z definicji nieskuteczna. No bo jak realizować jej cele, skoro sami dyplomaci się z nimi nie zgadzają i tę politykę jawnie sabotują?