Temat: Alanowi Stroganowskiemu – mojemu mentorowi
Zawsze obwiałem się dni, w których zaczną odchodzić moi Mistrzowie. Przewodnicy. Mentorzy. O 8:22 dzisiaj podniosłem słuchawkę, wykręciłem numer, który wykręcałem setki razy. Telefon nie odpowiadał natychmiast. Pomyślałem, jeszcze śpi, przecież wczoraj do późnych godzin pracował w swoim gabinecie na Emilii Plater w Warszawie. Pomyślałem-może mi wybaczy, że dzwonię tak wcześnie by zapytać co słychać, złożyć świąteczne życzenia, podziękować za ostatnie miesiące i zaktualizować to, co się u nas dzieje. \n\nPrzez kilka porannych godzin zastanawiałem się, czy w milczeniu mam przeżywać, to, że już go nie ma. Telefon odebrała córka. Zdziwiony pytam, czy mogę rozmawiać z Alanem. Krótka formułka…leżał w szpitalu…zmarł 1 kwietnia 2011 bądź blisko tej daty. Już nie dosłyszałem. Drży mi głos – mówię – ale, on…był…moim mentorem…Dziękuję Panu. Już nie wykręcę tego numeru telefonu? Już nie usłyszę głębokiego, mądrego i radosnego, choć i zmęczonego głosu „Cześć! Co u Ciebie, opowiadaj!” . Poznajemy się ponad 12 lat temu w miejscu do tego najbardziej stosownym. Później, to już tysiące godzin rozmów, setki telefonów, spotkań. I zawsze było za mało czasu, za dużo tematów, spraw do omówienia. Nigdy nie oczekiwał zapłaty!!! Zawsze od 12 lat obecny, podpowiadający, naprowadzający, nie-skarżący się na trudy mentorsko-terapeutycznej pracy. Nie obecny na wielkich bilbordach, ekranach TV, okładkach gazet, znikome ślady w Internecie. Przemieszczający się z Pragi do Centrum Warszawy i wszędzie tam, gdzie był niezbędny i potrzebny. Pozostawiając po sobie setki artykułów jeśli nie tysiące. Teczki z zagadnieniami które pochłaniały go od lat. Jeden z ostatnich ze znanego rodu Stroganowskich. \n\nCiężko się piszę o ludziach, którzy poświęcali Ci czas i swoją wiedze bezwarunkowo. Kształtowali Cię od tylu lat. Dzisiaj rano w swoim małym gabinecie szukałem wszystkiego co po nim mi pozostało! To po prostu nie do pojęcia! Tak bardzo i tak bardzo bezwarunkowo mnie kształtowałeś MÓJ MENTORZE! Już nigdy nie usłyszę Twojego głosu w słuchawce ani nie spotkamy się w Twoim ulubionym i do tego zlikwidowanych lokalu Alhambrze na Jerozolimskich. Dzisiaj w tych kilku zdaniach zawieram wszystkie swoje emocje i myśli, które posyłam tam gdziekolwiek JESTEŚ. Kiedy dzisiaj wydobyłem Twoje jedne z nielicznych materiałów ukazało się jedno pierwsze zdanie, które brzmiało : „JAM JEST ŻYCIE” . Bo my jesteśmy z tych, którzy wierzą w życie i jego jasną stronę, choć tyle gruzu trzeba pokonać by w naszych sercach i umysłach rozbłysło ŚWIATŁO. I takiego zawsze będę Cię pamiętał, gdziekolwiek jesteś, MÓJ MENTORZE. Odszedłeś pewnie gdzieś do Gwiazd, ja pozostałem jeszcze tutaj. I też będę Świecił tak mocno, byś mnie widział tutaj na Ziemi. I by to bezwarunkowe ŚWIATŁO, WIEDZA I MIŁOŚĆ, również po mnie pozostawiło świat lepszym, niż go zastaliśmy. \n\nPamięci mojego Mentora Alana Stroganowskiego. \n\n
http://www.youtube.com/watch?v=HdB1HydtZqI