Magda
Antyhazardowa
ni eistotne, nie
istotne
Temat: Manipulacja.
Internetowy poker. Czyli bajka o królu, który jest nagi...Gdy zastanawiam się nad fenomenem popularności internetowego pokera automatycznie pojawia mi się skojarzenie z pedofilią. Niektórych takie skojarzenia mogą szokować, jednak mechanizm jest niezwykle podobny. Od kilku miesięcy jestem ławnikiem w procesie przeciwko osobie oskarżonej o wymienianie się w internecie treściami pedofilskimi. Człowiek ten od razu przyznał się do winy i wyraził skruchę. Dokładnie również opisał mechanizm w jaki sposób „zaraził się” tym zainteresowaniem. Otóż trwało to ponad pięć lat i po raz pierwszy zetknął się z takimi treściami przez przypadek. Przeglądał wieczorem treści „dla dorosłych” i gdy kliknął na jakąś stronę, automatycznie wgrały mu się również te szokujące. Wezwany przed sąd ekspert przyznał, iż kilka lat temu tak właśnie wyglądał marketing ludzi rozpowszechniających tego typu treści. Dopiero zdecydowana postawa decydentów doprowadziła do przerwania, czy znaczącego ograniczenia tego procederu.
Z pokerem jest podobnie. Dla wielu hazard jest czymś obrzydliwym, przeznaczonym dla słabych i głupich. Jednak marketingowcy firm pokerowych starają się stworzyć z tej gry coś dokładnie przeciwnego. Wmawiają niczego nie świadomym młodym ludziom, iż poker z hazardem ma niewiele wspólnego. A wygrana w długim terminie zależy wyłącznie od ich umiejętności. Średnia wieku graczy do których przeznaczony jest tak agresywny marketing nie przekracza dwudziestu lat. W ten sposób pod pozorem zdobywania umiejętności powoli wprowadza się ich w świat, któremu po pewnym czasie nie potrafią się już oprzeć. Gdy porozmawiać z graczami pokerowymi, widać z jaką pogardą odnoszą się do „zwykłych” hazardzistów przegrywających pieniądze w ruletkę. Nie mają świadomości, że ulegli jednej z największych zbiorowych manipulacji ostatnich lat.
W pokera na całym świecie gra już od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów ludzi. W oszustwo zaangażowanych są setki tysięcy graczy, z których większość być może nawet nie zdaje sobie sprawy że w istocie są narzędziem w rękach zwyczajnych, pozbawionych skrupułów bandytów.
Średnich i dużych pokerromów jest co najmniej kilkadziesiąt. Każdy z nich ma pośród swoich graczy jakichś znanych na rynkach lokalnych celebrytów. Ich często nieuświadamianą rolą jest przyciąganie rodaków i pokazywanie pokera w ciepłym i zabarwionym zabawą i rywalizacją na umiejętności świetle.
Każdy pokerroom legitymuje się certyfikatem mniej, lub bardziej znanych firm uwiarygadniającej ich software. Do tego każdy jest w stanie pokazać certyfikat zaświadczający o pełnej losowości algorytmów „tasujących” karty. Ma to nieuświadomionym potencjalnym graczom udowodnić, iż gra jest w pełni uczciwa. Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Wystarczy przyjrzeć się umiejscowieniu serwerów. Są to najczęściej miejsca tak zabezpieczone, iż jakakolwiek niezapowiedziana i nagła kontrola jest fikcją, a zmiana softwaru z „podkręcanego” na legalny może odbyć się za przysłowiowym naciśnięciem jednego klawisza.
Zadajmy sobie wobec tego pytanie jaki cel w takim podkręcaniu gier mają firmy pobierające najczęściej od pięciu do dziesięciu procent prowizji z każdej przeprowadzonej gry? Ich głównym i wydawało by się logicznym argumentem jest bezsens tego typu działań, gdyż ich ujawnienie spowodowało by zarżniecie kury znoszącej złote jaja. Pozornie ma to sens. Jednak wyłącznie pozornie. Podstawową bowiem wadą prowadzenia gry w pełni uczciwej byłby niedostatek grających. Zwykli ludzie, w tym ci wszyscy młodzi, których grą trzeba dopiero zarazić, błyskawicznie by się zniechęcali. To tak, jakby początkujący gracz usiadł do prawdziwej partii pokera z graczami którzy w texas holdem grają wiele lat. Ponieważ texas holdem to w rzeczywistości gra w której faktycznie bardzo liczą się umiejętności, taki gracz na okrągło by przegrywał. Nigdy więc nie chwycił by bakcyla. Rolą serwisów internetowych jest więc taka organizacja gry, aby maksymalizować liczbę graczy.
Jak taka maksymalizacja wygląda w rzeczywistości?
Każdy początkujący gracz jest w pewnym momencie swojej gry umieszczany na tak zwanej linii niezderzeniowej. Będąc w tej grupie gracz grający w miarę rozsądnie w każdym turnieju jest wstanie zajść dość daleko. Gdy jemu przychodzi karta, wtedy ktoś inny również ma coś, jednak jest to coś od niego słabsze. Długie utrzymywanie gracza w grze, oznacza stymulowanie jego ośrodka przyjemności. Każdy młody człowiek ma wtedy bardzo szybko wrażenie, że jest świetnym pokerzystą. Zaczyna wierzyć w siebie. Potem przegrywa. Analizuje swoją grę. Zauważa błędy. Ponownie wpłaca pieniądze. Za drugim razem najczęściej gra już dłużej. W ciągu pierwszych kilku wpłat udaje mu się wygrać jakiś niezbyt duży turniej. Mechanizmem, który dodatkowo w praktyce uniemożliwia zwykłym graczom wygrywanie, jest również lewarowanie gry. Każdy gracz, gdy wygra turniej za dwa dolary, zaczyna grać w tych po pięć, czy dziesięć dolarów. Przegrywa więc szybciej. Po kilku miesiącach takiej zabawy, gracz nie potrzebuje już dalszej stymulacji. Zaczyna przegrywać coraz więcej, a straty tłumaczone są przedłużającym się pechem, jaki podobno dopada każdego...
Jako mama osoby uzależnionej od pokera, podjęłam tę wydawało by się beznadziejną walkę o delegalizację pokera internetowego. Tylko takie zdecydowane działanie decydentów w ramach całej Unii Europejskiej jest wstanie zmienić rzeczywistość, w której infekowane są całe pokolenia młodych ludzi. Oparcie w wiedzy, którą tutaj przedstawiłam dostałam od kilku ludzi, którzy wywodzą się bezpośrednio z branży. Choć pracują w tym biznesie, a nawet czerpią z niego zyski mają coraz większy dyskomfort z powodu świadomości, iż uczestniczą w działaniach bandyckich. Każdy gracz grający w serwisach internetowych przez lata, doskonale wie, iż gra w nich nijak ma się do rzeczywistości. Dostosowali się do tej nowej stworzonej przez serwisy. Ci gracze starają się głównie rozgryźć software danej firmy. Korzystają z zaawansowanych programów wspomagających grę. Jakie szanse z nimi ma zwykły młody człowiek, któremu wmawia się, że texas holdem to gra w umiejętności?
Software każdej firmy pokerowej promuje tych graczy, którzy grają dużo. Grając setkę dużych turniejów dziennie i to grając dobrze masz szansę zacząć wygrywać. Problem polega na tym, że będąc graczem początkującym i grając tak dużą ilość turniejów na raz ( najlepsi grają po 10 – 15 turniejów jednocześnie ) nie jesteś wstanie sobie poradzić, aby nie popełniać błędów. I taka gra oznacza przegrywanie setek dolarów dziennie. Z kolei grając małą ilość turniejów nie przebijesz się przez ograniczenia „lewego” oprogramowania, które z jednej strony musi zaspokoić graczy początkujących, dając im szansę złapania bakcyla, jak i dać wygrać tym, co grają najwięcej. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością, szczęściem, czy umiejętnościami gry w texas holdem.
To jedynie perfekcyjnie zorganizowane oszustwo, w które codziennie wpada tysiące nowych naiwnych młodych ludzi. Apeluję do tych z Was obdarzonych sumieniem, aby położyli temu kres. Jedyne lekarstwo na tym etapie to pełna delegalizacja pokera internetowego w ramach całej Unii Europejskiej.
Mechanizm opisanego oszustwa jest znany wszystkim, którzy aktywnie grają w każdym z pokerromów.
Stąd tytuł tekstu nawiązujący do znanej bajki. Mam nadzieję, iż ten tekst będzie miał skutek podobny do tego w bajce. I wszyscy Państwo przejrzycie na oczy.