Temat: Poezja pogańska
Perun
Przyszli - i siekierami rąbać go zaczęli,
I rzucili na ziemię, plwając i złorzecząc,
I przywiązali do końskiego chwosta,
I w cwał puścili konia...
Dumny bóg milczał. Podskakując śmiesznie,
Wlókł się i tarzał po ostrych kamieniach,
Szargał oblicze swoje święte w błocie...
A tamci stali, mściwie i bezradnie,
Z zaciśniętymi zbielałymi wargi,
Stali w milczeniu, choć gniew w piersiach kipiał
Jak war gorący...
Aż, kiedy oczy podnieśli do góry
I zobaczyli, że tak samo świeci
Słońce, jak wprzódy, że tak samo niebo
Pogodnie świtem wiosny błękitnieje,
Że na ich głowy z przekleństwem nie spadło,
Ze nie rozdarło się gromem błyskawic,
Szaty na sobie podarli rozpacznie,
Na czarną ziemie z krzykiem rzucili,
We włosy dłonie wkręciwszy z skowytem,
I płacz im buchnął z rozbolałych piersi,
I łbami tłukli o kamienie twarde
Z rozpaczy strasznej po straconym bogu!
Oj-jej! Oj-jej!
Nie ma go! Nie ma! A był!
Zostawił nas, zostawił!
Oj-jej! Oj-jej!
Nie pękło niebo nad nami,
Nie pękła nad nami ziemia!
O, w doli złej
Komu się żalić będziemy?
Komu swe skargi niesiemy?
Oj-jej!
Perkunas!
Ratuj nas!
Naści cielę! Naści źrebię!
Naści owiec czworo!
Damy ci siebie!
Jeno się ozwać chciej!
Ale cię nie ma, nie ma!
Perkunas! Perkunas!
Oj-jej!
Snadź nazbyt nisko całopalne żertwy
Niosły swe dymy w górę!
Snadź mało ci było krwi!
Czemu się sierdzisz na nas?
Na kogoś nas ostawił?
O, czemu żeś zezwolił
Tarzać po ziemi świętość
Twarzy twej?
Oj-jej!
Ratuj nas! Perkunas!
Jakże się teraz ozwie
Grom w niebie?
Jakże się teraz odważy
Kto w las iść nocą?
Komuż się modlił będzie?
Komuż da owce a woły?
Nie pękła ziemia pod nami!
Nie pękło nad nami niebo!
Gdy cię ich siekier powaliła chłosta,
Gdy przywiązali cię, boże, do chwosta,
Po ziemi wlokąc! - - oj-jej!...
Nie będą rodzic niewiasty!
Zboże nam grad wytłucze!
Wyschną bijące klucze!
I ciemno będzie! I ciemno będzie!
Perkunas! Perkunas!
Wyniosły, dumny, niedostępny boże!
Pewno już jutro nie zaświecą zorze!
Pewno już jutro będzie czarny mrok!
I tak za rokiem rok! I tak za rokiem rok!
Ratuj nas! Ratuj nas!
Ach! Ach!
Czemuś ich, boże, gromem nie powalił!
Czemuś ich, boże, na popiół nie spalił?
Przeć jesteś mocny!
Przeć groźny jesteś!
I wszystko możesz!
Padł na nas wielki strach
W tej naszej doli złej!
Oj-jej! Oj-jej!
Ach!
Perkunas! Ratuj nas!
--------------------------------------
A na dzień drugi - słońce znów świeciło
I znów ćwierkały po olszynach ptaki,
I kołysały się złociste pola
Odwiecznym rytmem...
I jeno oni strasznie się zmienili:
Osłupiałymi patrzyli oczyma,
Ze ani niebo nie pękło nad nimi,
Ani nie pękła ziemia urodzajna,
A słońce w chwale świeci, oślepiając,
Jak zawsze, oczy...
I popędzono ich, jak bydło głupie,
Na święte wzgórze, gdzie był bóg straszliwy,
Dumny, potężny, mściwy bóg błyskawic,
I gdzie, miast niego, w strasznym majestacie
Umarły człowiek wisiał na skleconych
W kształt krzyża drągach...
I pokropili ich święconą woda,
Mówiąc: ja ciebie chrzczę w imię bóstwa w trójcy:
Ojca i syna i świętego ducha,
Bóg się narodził...
---------------------------------------------------
O, czemu żeście, okrutni zwiastuni
Nowego słowa, spotwarzyli boga?
O czemu żeście, zaślepieńcy wiary,
Dali mi tylko człowieka, miast boga,
Co przecież bogiem, bogiem był prawdziwym
- straszliwą mocą!!!!
(Julian Tuwim)