konto usunięte
Temat: Gra, na której się zawiedliście
No co, mam potrzebę ponarzekania...Zawiodłem się na Resistance 2. Grając na poziomie trudności "normal" (są jeszcze "casual" i "difficult") skończyłem ją w cztery dni, a grałem raptem po 3-5 godzin dziennie. Taką długość uważam za zwyczajną kpinę z kupujących. Jedyni obcy, jacy sprawili mi trudność, to zombiopodobne grimy, i to tylko ze względu na ich dużą liczebność (Chicago). Wywołujące najpierw prawdziwe przerażenie, a po trzecim przejściu pierwszej części gry już tylko lekki niepokój stada szarżujących leaperów - skaczących pająków czy też skorpionów - tu budzą już od pierwszego podejścia jedynie politowanie. Biegną grzecznie sznureczkiem w ilościach tak śmiesznych, że nie stanowią żadnego wyzwania.
Gra straciła na dynamice, porównując z częścią pierwszą. Na tyle, że często miałem wrażenie przebywania w nieruchomej wieżyczce strzelniczej. Wszystko przez to, że dodano tryb biegania, w czasie którego strzelać nie można. Fajnie, wykonanie bardzo dobre, ale co z tego, skoro tryb chodzenia został wyraźnie spowolniony, a w trybie celowania jest tak, jakby ktoś nas wmurował w podłoże? Dodatkowo wrogowie są podobnie wolni (no, może prócz grimów) i wyjątkowo przewidywalni. Gdzie te chowające się przed ostrzałem lub uciekające szczupakiem w bok przed mającym eksplodować granatem Chimery z Resistance: Fall of Man? I kto wymyślił, żeby bieganie wymagało wciśnięcia lub trzymania dodatkowego przycisku na padzie? Zwykłe wychylenie gałki do oporu by nie wystarczyło? A, jeszcze wyraźnie odczuwalne opóźnienie przy zmianie pozycji ze stojącej na przykucniętą, które praktycznie niweczy sens używania tej funkcji.
Graficznie jest niby dużo lepiej, bo tekstury zazwyczaj wyglądają dobrze nawet z bliska i przez lunetę snajperki, ale zawsze musi się trafić jakieś beznadziejnie rozmyte badziewie, np. na pojazdach czy wewnątrz budynków (szczególnie drzwi wyglądają obleśnie). Efekty świetlne i cienie owszem, miejscami nawet piękne, ale w zamian za brak genialnych efektów atmosferycznych z jedynki (ulewa podczas odbijania południowej kwatery dowodzenia w Bristolu i śnieżyca na skutej lodem Tamizie), gorsze płomienie i naprawdę słabo wyglądające efekty, związane z przenikającymi przez ściany seriami z Augera. Tak, jest świetnie wykonana woda, ale za to większość poziomów jest dziwnie kontrastowa - na tyle, że musiałem używać latarki w lokacjach na świeżym powietrzu, bo w miejscach nieoświetlonych bezpośrednio przez słońce nie było niczego widać. Kurz i dym po eksplozjach też wydaje się być wykonany gorzej - kto pamięta epicki w formie atak, otwierający misję ratunkową w Manchesterze, czy zadymione po wybuchu i zawaleniu korytarze północnej kwatery dowodzenia w Chesire? W części drugiej takich rzeczy nie uświadczycie, niestety. Całości obrazu dopełnia fakt, że na przerywniki filmowe - same w sobie bardzo bardzo, choć ze dwa na moje oko są zwyczajnie prerenderowane - czeka się niezwykle długo, podziwiając... czarny ekran.
Fizyka też gdzieś wyparowała. W R1 można było porozbijać kolbą karabinu bile na stole bilardowym, rozbujać lampę u sufitu (i obserwować dynamicznie zmieniające się oświetlenie) czy roztrzaskać dużą część pałętających się tu i tam sprzętów, w R2 takich smaczków nie zauważyłem. Rzuca się za to w oczy wyjątkowo nienaturalne zachowanie upuszczonej przez nas lub przez ustrzelonego wroga broni, która kręci się i koziołkuje niczym fryga, z nieznanych mi bliżej powodów.
Zmieniono też, skrytykowany w części pierwszej, sposób prowadzenia narracji. Na gorszy, bo w R2 ma się ciągłe wrażenie przeskakiwania z jednej misji do drugiej, bez wyraźnego między nimi związku. Coś tam pojawia się w scenkach przerywnikowych, coś można doczytać w znajdywanych tu i ówdzie dokumentach, ale ogólnie widzę tu fabularny regres. Opowieść Rachel Parker o sierżancie Hale'u miała swój styl i trzymała w napięciu, tu cała magia zniknęła.
Podsumowując: wydaje mi się, że Sony zbyt mocno poganiało Insomniac Games, by ci skończyli R2 na tyle wcześnie, by nie trzeba było zbyt mocno opóźniać premiery Killzone 2. Ta druga graficznie zmiecie wszystkie strzelanki, jakie do tej pory pokazały się na PS3, więc jej wcześniejsza, przed R2, premiera odbiłaby się wyraźnie na sprzedaży drugiej części przygód Nathana. Widać ten pośpiech, widać ordynarne niedoróbki tuż obok prawdziwych perełek. Wielka szkoda.
[EDIT] Zapomniałem napisać o muzyce. Też gorsza, niż w jedynce. Bez bigla, przez większą część opowieści nie wnosząca żadnych emocji. [/EDIT]Marcin Kuliński edytował(a) ten post dnia 02.01.09 o godzinie 11:33