Temat: Nasze schroniskowce
Zdjęć nie mam chwilowo jak wkleić, ale psiaki adoptowane mam dwa :)
On - Max - trafił do nas z domu, w którym był dwa tygodnie, a wcześniej zaliczył schronisko... 3 razy, choć sam miał dopiero rok.
1. Trafił do nas przypadkiem, szukaliśmy w schronisku boksera, a zaczepiła nas wolontariuszka, która wiedziała, że Max, już z "domu" szuka znów prawdziwych właścicieli.
2. Max miał około roku i w chwili adopcji nie wiedzieliśmy nic, ponad to, że jest "dużym bokserem".
3. Trzy tygodnie bałaganienia. Aż pewnego dnia przyszłam i zapowiedziałam, że jak jeszcze raz rozsypie ziemię z kwiatów i powyciąga książki z półek, to kupię mu klatkę i będę go zamykać - pomogło, przestał z dnia na dzień. Równolegle do tego - trzy miesiące rozwolnienia - okazało się, że Max ma chorą trzustkę. Pewnie to były powody jego schroniskowej historii. Chociaż na trzustkę pomaga - tabletka podawana do każdego posiłku i stosowna dieta, a na bałagan odpowiednia dawka ruchu i... drugi pies.
4. Max jest dominantem, ale jest też bardzo karny, niezwykle czuły, bardzo inteligentny. To pies-ideał złożony z serca i energii. Dominuje wszelkie okoliczne psy - dla mnie najważniejsze, że choć szczeka, albo je wręcz "atakuje" nigdy żadnego nie ugryzł. On je tylko podporządkowuje sobie.
Ona - Kora - też przygarnięta, bo zmarła jej właścicielka. Ominęły ją uroki schronu. Kora jest lękliwa - przez 3 miesiące gryzła każdego obcego (kto nas odwiedzał, albo śmiał ją dotknąć na spacerze), a także nas, gdy próbowaliśmy np. wyczyścić jej uszy.
Teraz, po 5 miesiącach to zupełnie inny pies. Nie znała żadnej komendy, a dziś chodzi pięknie przy nodze, siada, waruje. Tylko zostawanie nie wychodzi, bo ona lubi być blisko nas :)
Kora miała być tym zdrowym psem w naszym domu - niestety okazało się, że ma bardzo chory kręgosłup (ma 3 lata, a spondylozę taką, jak u 8 letniego psa).
Kora już nie gryzie - ani nas, ani obcych, wyjątek stanowią weterynarze. Sama podchodzi do ludzi - nie jest tak wylewna, jak Max, ale widać, że lubi gdy się nią interesują.
Najważniejsze, że psy są dwa - mają się z kim bawić, jak zimno, to się przytulają, jak się jedno zapędzi na spacerze, to drugie go przyprowadza. Od teraz, jak pies, to tylko w wydaniu razy 2 :) I chyba już zawsze przygarnięty, bo ta zmiana zachowania, ta ufność rodząca się powoli, to przywiązanie - jest wyjątkowe u naszych "psów z drugiej ręki".