Temat: Nowości
Aneta K.:
Kasia, a probowalas moze kiedys Volupte Oscara de la Renty?
Mam okazje kupic za male pieniadze i tez sie tak przymierzam...
:))
To recenzja mojej serdecznej koleżanki :)))
Jeden z moich pewniaków, żeby poprawić nastrój. Kupiony okazyjne i prawie w ciemno, okazał się strzałem w dziesiątkę.
Po dyskusjach z innymi wzażankami zawsze usiłuję się w nim doszukać podawanej w nutach brzoskwini, ale jakoś nie mogę jej umiejscowić w zapachu. Pewnie owoc jakiś tam jest, zanurzony w klasycznych kwiatach i lekko orientanym szlifie. Następne fazy zapachu- to łagodne, miękkie, bardziej już drzewne fale, z dominujacym sandałowcem.
Bardzo lubię go mieć na sobie, świetnie się go nosi. Nie jest to zapach superoryginalny, nie jest superkreacją, ale... kiedy się go nosi daje radość, ciepło, uśmiech. Kojarzy mi się z piękną, kwitnacą Włoszką w świetnie skrojonej, świetnej gatunkowo letniej sukni w kwiaty.
Jest seksowny, ale nie drapieżnie, zwierzęco, ale tak bezproblemowo, bezpodtekstowo, prosto, z uśmiechem.
Jest stosunkowo lekki- jak na swój typ oczywiście, nie jest to przecież żaden świeżak. Dla mnie Volupte mógłby się nazywać Dolce vita.