Temat: Luźne pogawędki :)
Małe sprytne drożdżówy
(dane z głowy, jakbym coś pokręciła z gramami to wieczorem skoryguję)
- 350 g mąki
- 50 g cukru (do słodkich bułek można dać ciut więcej, do bułek z nadzieniem na ostro ok. 30-40 g)
- szczypta soli
- 7 g drożdży suchych (ja dodaję żywe, bo lepiej rosną - poniżej informacja co zrobić z żywymi)
Suche składniki wymieszać w misce.
Do rondelka:
- szklanka mleka i
- 25-30 g masła.
Podgrzać żeby się masło rozpuściło, nie gotować.
Przestudzić (żeby było dobrze cieple, ale żeby nie zamordować drożdży) i do tego ciepłego wrzucić 5 g drożdży żywych (jeśli żywe mają być). Rozmieszać, wlać do suchych składników i wyrabiać ciasto. Na tym etapie o pomoc proszony jest Chłopak, bo się trzeba namachać. :)
Gdyby się ciasto kleiło do rąk (a zwykle się klei jak wściekłe) to dosypywać po trochu mąkę. Nie za dużo mąki, bo ciasto się robi ciężkie i potem nie rośnie.
Kiedy ciasto przestanie się kleić do rąk, uformować kulę, zostawić w misce do wyrośnięcia (ok. godziny w cieple)
Z ciasta urywać równe kawałki, formować w dłoniach krążek z ciasta („miseczkę”) i nakładać farsz (jagody przesypane cukrem, połówkę śliwki, duszone jabłka, czekolada, wiśnie drylowane, mięso z curry, duszone grzyby … co w duszy gra ). Zalepić brzegi, zrobić zgrabniutką kulkę i piec na blasze, w temperaturze 180 stopni, przez 25 minut.
Nie frustrować się gdyby nie chciały się małpy kleić. Czasami (nie wiem może mąka) za nic nie chcą się zaklejać i wtedy trzeba leciutko zwilżyć dłonią ciasto, ale tylko w miejscu gdzie mają się skleić. Załapuje.. :)
Z tych składników wychodzi 10-11 małych bułeczek. Zwykle robię z podwójnej porcji.