Marta
N.
99% pracy to praca
nad sobą
Temat: Czyja wina?
Wyjezdzajac autem z drogi podporzadkowanej z nakazem skretu w prawo, uprzednio zatrzymujac sie najpierw przed ścieżką rowerową, po upewnieniu się o możliwości wjechania na nią, na sciezce rowerowej, wjechałam na droge jednokierunkowa, dwupasmowa, 'Spotkalam sie' na srodku tych dwoch pasow z tandemem jadacym z prawej strony pod prąd, lewą stroną mojego przedniego zderzaka.Na aucie zero sladow. Nie upadli, ona stluczona noga. Nie chcieli wzywania policji, nie bylo swiadkow, monitoringu, nie spisalismy oswiadczenia. Zawiozlam ich na SOR gdzie kobieta (niewidoma) zostala wypisana w stanie dobrym ze stluczeniem nogi, przeswietlenie RTG nie wykazalo zlamania czy pęknięcia. W calym stresie i widzac ich sytuacje materialna zaproponowalam zwrot kosztow za recepte i naprawe tylnego kola, które podobno jest uszkodzone.Wymienilismy sie numerami telefonow. Męzczyzna (opiekun socjalny) zaczal do mnie wydzwaniac co drugi dzien upewniajac sie, ze zaplace i slac dwuznaczne smsy sugerujace, ze jak zaplace unikne mandatu i pkt karnych i dodatkowo chcial wyludzic pieniadze dla siebie jako rzekomego poszkodowanego (nic mu sie nie stalo). Doszło do tego, że naszli mnie w pracy. Teraz Pani twierdzi, ze noga sie nie goi i potrzebne jest dalsze leczenie i pieniadze.Zgłosiłam sprawę na policji, ale nie spisali żadnej notatki. Sugerowali zeby zapłacic i rozejsc sie polubownie spisujac oswiadczenie (place jednorazowo i nie beda wnosili o zadne dalsze roszczenia). Z tym, ze ja nie poczuwam sie do winy. Czy mam słusznosc?Ten post został edytowany przez Autora dnia 12.02.19 o godzinie 09:45