Temat: Będzie obowiązek zakupu energii z OZE?
Z mojej łączki: będzie duży kłopot. Jeżeli nie będzie kredytów bankowych, to nie będzie nowych inwestycji. A nie będzie kredytów, jeżeli nie będzie stabilnych cen zbytu dających namiastkę stałego przychodu, zaś projekty będą miały rentowność mniejszą od wymagań rynku, bo to dla banków zbyt ryzykowne. Co do ceny zbytu energii, to właściciel jednej czy nawet kilku farm nie ma żadnej pozycji przetargowej w rozmowach z dużą firmą dystrybucyjną czy obrotu, i ze względu na słabą pogodową przewidywalność produkcji po prostu zostanie odesłany za drzwi, albo dostanie łaskawie propozycję sprzedaży z upustem kilkudziesięciu procent od dotychczasowej ceny referencyjnej URE. To samo spotka go jeśli pójdzie sprzedać energię do niezależnego hurtownika, i z podobnych przyczyn. Zaś banki nie chcą finansować projektów bez takiej umowy, które bazowałyby tylko na sprzedaży z wolnej ręki na giełdzie czy na rynku bilansującym - rozwój sieci oraz retrofit czy budowa kilku dużych źródeł i tak da im okazję do kredytowania energetyki, i wcale nie muszą finansować OZE na tak złych warunkach. Ponadto, takie obniżenie realnych cen energii w połączeniu ze współczynnikiem korygującym dla certyfikatów spowoduje, że nikomu nie będzie się chciało inwestować własnego kapitału, bo projekty po prostu nie będą na siebie zarabiać.
W jednym z krajów południa Europy rząd także zaproponował obcięcie taryf gwarantowanych na nowe inwestycje, do poziomu stopy zwrotu dla inwestorów rzędu 5%, w efekcie czego banki wstrzymały propozycje finansowania nowych inwestycji, i cały rozwój stanął - tyle że tam poziom produkcji z OZE jest już wysoki i kary raczej im nie grożą, a u nas wręcz przeciwnie, musimy szybko nadrabiać zaległości, bo inaczej drogo zapłacimy. I sami sobie podstawiamy teraz nogę.
Wojciech Jędrasik edytował(a) ten post dnia 18.01.12 o godzinie 11:07