Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Rozmowy z Mędrcem Nisargadattą Maharajem cz.2

2.Rozmowy z Mędrcem Nisargadattą Maharajem cz.2

Maharaj: Tuż przed opuszczeniem swego ciała mój Mistrz powiedział mi: “zaufaj mi, jesteś sam w sobie Absolutem, najwyższym stanem. Nie wątp w te słowa, miej wiarę w to objawienie, wyraża ono tylko prawdę; działaj zgodnie z nią”.

Rozmówca: Co praktycznie robiłeś?

M: Nic wielkiego. Kontynuowałem swoje zwykłe życie, wykonując czynności pozwalające na utrzymanie mej rodziny, ale gdy tylko miałem wolną chwilę, otwarty umysł, miałem zwyczaj przypominania sobie mojego Mistrza i jego słów. Później mój Mistrz osiągnął swoje maha-samadhi, to znaczy opuścił ciało, ja zaś podtrzymywałem się na duchu, zwracając się ku temu, co powiedział i ku intensywności z jaką to powiedział. W moim przypadku było to wystarczające.
R: Była w tobie miłość i wsparcie twego Mistrza i czerpałeś siłę z siły jego słów i z jego ochrony.

M: Jakiekolwiek były słowa mego Mistrza, wyrażały one tylko prawdę, a prawda przynosi prawdę. Ale nie zrobił on nic szczególnego, wszystko kiełkowało spontanicznie z moim rozumieniem, aż osiągnąłem znajomość rzeczywistości.

R: Nawet jeśli twój Mistrz nie uczestniczył rozmyślnie w twoim przebudzeniu, jednak faktycznie współpracował!

M: Możesz powiedzieć, co tylko chcesz. Wszystko, co uwarunkowane przez mój narząd cielesny, powinno się przydarzyć, przydarzyło się. Dlaczego i jak się przydarzyło, tego nie mogę powiedzieć! Nie uczyniłem niczego w jakimś szczególnym celu. Nie miałem potrzeby izolowania się i gdy zdarzało mi się być całkowicie “wewnątrz”, to również działo się w sposób spontaniczny.

R: Czy to oznacza, że nigdy nie czyniłeś przytomnych wysiłków?

M: Wierz temu lub nie – ale nie czyniłem absolutnie niczego. Nie zmuszałem się do dokonywania żadnego wysiłku, nie zajmowałem się również tym, czy pewnego dnia stanę się człowiekiem urzeczywistnionym. Nie interesowało mnie to. Mistrz powiedział mi: “jesteś tożsamy z samym Atmanem, z Bogiem, z Najwyższym” ... i opuścił ciało. Moja wiara w jego słowa była absolutna. A nieco później wszystko przytrafiło się w sposób spontaniczny. Dokonywała się we mnie ciągła transformacja. Słowa Mistrza nigdy nie mogły być oparte na niewiedzy, one są samą prawdą. Miałem tylko taką alternatywę: urzeczywistnić całą siłę zawartą w słowach mego Mistrza albo umrzeć. Po zniknięciu mego Mistrza zupełnie nie wiedziałem, co mam robić, ale nabrałem zwyczaju przypominania sobie – całymi godzinami – jego wypowiedzi, jego rad. Nigdy nie dyskutowałem i nie kontestowałem jego nauki.
R: Czy intensywnie recytowałeś mantrę, którą ci dał?

M: Słuchałem jej ciągle. Nie praktykowałem tego, co się zwie dżapa (*), dżapa działo się we mnie, a ja tylko słuchałem. Istnieje werset świętego Tukarama, który mówi: “Rezultat działo się we mnie, a ja tylko słuchałem. Istnieje werset świętego Tukarama, który mówi: “Rezultat jest zdeterminowany przez moc wiary”.

działo się we mnie, a ja tylko słuchałem. Istnieje werset świętego Tukarama, który mówi: “Rezultat
R: Czy można powiedzieć, że jedynie wiara działa?

M: Jakość rezultatu będzie odpowiadać intensywności włożonej wiary, czy idzie tu o ewolucję wewnętrznej dżapa, czy o cokolwiek innego.
R: Czy ta wiara jest bez przyczyny?

M: Jej pierwotną przyczyną jest pewność “jestem”.

R: Czy ta wiedza “jestem” pochodzi z sattvy (wewnętrznej harmonii)?M: Wiedza “jestem” jest wcześniejsza nawet od ukształtowania się pięciu elementów. Absolut nie wie, że jest. Wydarzenie może zostać postrzeżone dopiero po pojawieniu się “jestem”. Trzeba być przytomnym, wiedzącym po to, by w tej przytomności było postrzegane to, co jest znane. Na przykład, człowiek pełen wigoru, całkowicie zdrowy idzie spać i budzi się chory, z gorączką – w jaki sposób może wyjaśnić przyczynę? On nie wie – spał!
Tak samo Absolut nie ma żadnego pojęcia o tym, że jest lub że był; dopiero, gdy spontanicznie pojawia się pojęcie “jestem”, można wysnuć wniosek: Absolut jest lub był. Jedynym elementem pozwalającym na wiedzę o czymkolwiek, jest ta “obecność w sobie samym”. Mój Mistrz powiedział mi, że ta absolutna istota, nie znająca sama siebie, jest moją prawdziwą naturą. Nakazał mi odkrycie tej rzeczywistości i to stamtąd do was mówię, z tego poziomu. A jest całkowitą prawdą, że nie istnieje żaden miernik tego, że jestem lub, że byłem.

Zazwyczaj poszukiwacze prawdy podążają jakąś duchową ścieżką po to, by coś uzyskać – cel swoich poszukiwań, podczas gdy ja interesowałem się okresem, gdy mnie nie było lub nie było wiedzy “jestem”. Godzinami przeżuwałem: “jak to być może, że pojawiam się i znikam w JA w towarzystwie całego tego wszechświata, całej tej wielkiej kosmicznej gry?”

Przed poznaniem mego Mistrza, w wyniku wielu dyskusji z ludźmi religijnymi poprzysiągłem sobie, że nigdy nie dam się o niczym przekonać żadnej ludzkiej istocie. Gdy przybyłem tutaj, przyjaciel powiedział mi: “chodźmy odwiedzić mądrego człowieka, nie mieszka bardzo daleko”. Odpowiedziałem, że nie chcę. Mój przyjaciel nalegał: “nie będziesz musiał nic zapłacić, biorę wszystko na siebie” i kupił girlandy kwiatów, a nawet nowe dhoti i koszulę dla mnie i poszliśmy. Mistrz dał mi mantrę, kazał zamknąć oczy i dokonał inicjacji. Po pewnym czasie powiedział mi: “dobrze, otwórz oczy”. Gdy otworzyłem oczy, zdradziłem swoją przysięgę i od tej chwili stałem się nowym człowiekiem.
W 1932 roku kupiłem dwie książki z filozofii. Wytężałem się, by je przeczytać, ale nie udało mi się ich zrozumieć. Owinąłem je zatem w papier i położyłem na półce. W 1934 roku, w kilka miesięcy po mojej inicjacji dokonanej przez Mistrza, przyjaciel, który mnie z nim zapoznał, zaprosił mnie do swej wioski i poprosił o wyłożenie zawartości tych filozoficznych książek, które przejrzałem dwa lata wcześniej. Mimo, że nie udało mi się wówczas ich zrozumieć, z łatwością potrafiłem je objaśnić. Wszystko to wydarzyło się spontanicznie.

R: Co nastąpiło w trakcie tych kilku miesięcy między początkową eksplozją a okresem, w którym objaśniłeś książki z filozofii?

M: Było to naturalne, jak to wyjaśnić? To tak, jakby mnie pytać – pomijając moje myśli – w jaki sposób otrzymałem tę formę cielesną! Mówi się, że wszechświat znał liczne rozpady. Jak to się dzieje, że pomimo tylu rozpadów nic mi się nie stało? Moja egzystencja, choć mogłem być lub nie być, pozostała nieporuszona. Istniałem – ale nie w ten sposób – i nic nigdy mnie nie dosięgło.
Dziś rano prosiłem was, byście raz na zawsze nabrali zwyczaju, aby brać tę “obecność w sobie” za taką jaka jest – bez kształtu, bez struktury. Ciało, owszem, jest tutaj, ale świadomość, istność nie ma żadnego kształtu. Kładźcie zdecydowany nacisk na tę oczywistość, opierajcie wasze zachowanie na tej rzeczywistości. Gdy fakt, że czujecie się jak Brahma, przekształcicie w nawyk, staniecie się Brahmą.Niektórzy jogini codziennie wchłaniają pewną ilość jadu węża. Pewnego dnia ich ciało jest całkowicie nasycone jadem i żadne ukąszenie nie ma na nich wpływu. Tak samo zacznijcie słuchać mantry

Image LZ w domu Nisargadatty, Bombaj luty 2005

Brahmasmi (jestem Brahmanem (jestem ), a czyniąc to, powoli, stopniowo ją wchłoniecie, zasymilujecie. Jeśli wasza praktyka jest nieprzerwana, w odpowiednim czasie staniecie się Brahmanem. Nie ma potrzeby wątpić, staniecie się Brahmanem, przekroczycie śmierć, która nie będzie mieć żadnej nad wami władzy. Niestety nie macie żadnego wewnętrznego przekonania, żadnej wiary, wleczecie się, błąkacie. Odwiedzacie wszystkich mistrzów. Od każdego domagacie się czegoś i to, co wam odpowiadają jest dobre. Jeden jest dobry, drugi jest dobry, wszyscy są dobrzy – a efekt jest taki, że wciąż jesteście na “zerze”. Musicie gdzieś przylgnąć. Czymkolwiek jest to, co wam zostało powiedziane, trzeba, byście to przyswoili dogłębnie, z pełnym przekonaniem stali się tym.Mój Mistrz przez długi czas stosował umartwienia i w końcu osiągnął prawdę, powiedział mi jednak: “dam ci prawdę, nie ma jednak potrzeby, byś znosił wszystkie umartwienia, które ja znosiłem. Teraz wiem, po co uprawiałem całą tę ascezę i daję ci bezpośrednią znajomość prawdy, stań się jednym z nią”. Oto dlaczego zazwyczaj nie zalecam żadnej ascezy, co najwyżej sugeruję nama-dżapa lub medytację. lub medytację.

Przypuśćmy, że macie kucharza, każecie mu zajmować się gotowaniem, a sami po prostu siadacie i przyglądacie się jego czynnościom. Podobnie, tchnienie życiowe musi być nieustająco zajęte recytacją mantry. Jeśli uprawiacie tę praktykę, usłyszycie, jak ta recytacja dokonuje się automatycznie poprzez wasze ciało. Nawet po zatkaniu uszu usłyszycie poprzez palce powtarzaną mantrę. Jeśli wasz potrzeba osiągnięcia prawdy jest intensywna, skutek będzie szybki.

W czasie gdy zajmowałem się moim handlem, byłem bardzo zainteresowany astrologią i jej przepowiedniami. Co miesiąc ustalałem swój horoskop, aby wiedzieć, w jaki sposób się zachowywać, jak prowadzić interesy, itd. Później, gdy osiągnąłem Absolut, odrzuciłem wszystko, ponieważ zrozumiałem, że nie istnieje dla mnie przyszłość. Jestem – zawsze. Żadna przyszłość nie może mnie dotknąć w żaden sposób, nawet jeśli wszechświat rozpadnie się w nicość, ponieważ ja już uczestniczę w tym stanie. Nie jestem już zależny od tego świata ani od tego wszechświata, to one są zależne ode mnie – do czego mogłyby mi się przydać przepowiednie?
Oto dlaczego zawsze was pytam: za co mnie uważacie? Jaką tożsamość mi przypisujecie? Jak mnie sądzicie? To jest pytanie, które wam zadaję. Żywicie liczne przekonania, macie zamiar odbywać szereg narodzin, już w przeszłości wcielaliście się, itd. Wierzycie we wszystkie te historie. Ja w nie nie wierzę.

Wiem, że nigdy nie istniałem, w tym sensie, że to “jestem”, nigdy się we mnie nie pojawiło, dopiero teraz pojawiło się to “jestem”. W jaki sposób? Wskutek niewiedzy. A czym jest niewiedza? Tym ciałem. To wskutek niewiedzy wytrysnęła ta wiedza “jestem”. Z czego jest ona zrobiona? Z niewiedzy. To dlatego jej nie wierzę, to dlatego twierdzę, że nie znam narodzin.

Pytam was: jaka jest wasza tożsamość? Poprzez jaką tożsamość określacie siebie? Szukajcie, znajdźcie, kim jesteście. Ja nie jestem mędrcem, który się narodził, jestem mędrcem nie-narodzonym. Kimkolwiek są wielcy myśliciele, wielcy mędrcy czy Mahatmowie, którzy mnie odwiedzają, nie mam się czego od nich uczyć. Przed mówieniem do nich nie muszę studiować, przygotowywać się, niezależnie od tematu, gdyż wiem, że są oni wszyscy dzieckiem bezpłodnej matki. Wszystkich ich szanuję, wiem jednak, że to wszystko jest tylko spektaklem na niby.

R: Nie posiadamy tej naglącej potrzeby poszukiwania prawdy. Co robić, jak ją rozwinąć?

M: Musi pojawić się odpowiedź, to dlatego tyle rzeczy jest mówionych. Ale ten, kto jest, jakiekolwiek byłoby jego imię, nie posiada egzystencji. Po co o nim mówić, wszystko jest iluzoryczne!

R: A jednak skłaniasz nas do zadawania pytań; dlaczego? Czy wiedza może zostać przekazana w czasie, gdy pozostajemy spokojni i milczący, z umysłu do umysłu? Na początku prosiłeś nas , byśmy więcej życia wkładali w nasze pytania, a gdy jesteśmy cisi, chcesz, byśmy wprowadzili do dyskusji naszą niewiedzę.

M: Czym w końcu jest wiedza? Może się ona narodzić jedynie na łonie niewiedzy. Niewiedza jest matką wiedzy.

R: Jeśli wszyscy jesteśmy Absolutem, jaką stanowi różnicę, czy poszukujemy prawdy, czy też nie?

M: To, co mówisz, zostało przez ciebie usłyszane. Czy twoje stwierdzenie jest teoretyczne, czy też oznacza, że osiągnąłeś ten stan? Czy zadajesz to pytanie z poziomu Absolutu?

R: Nie, jedynie z poziomu mojej niewiedzy.

M: W jaki sposób na poziomie niewiedzy chcesz zrozumieć stan tak wysoki jak Absolut? Musisz stać się Absolutem.
Zawsze pamiętajcie, z czym utożsamiacie się, zadając pytanie. Jaka jest relacja miedzy wami a intelektem zadającym pytanie? Kto daje życie? Czy wy dajecie życie intelektowi, czy też intelekt daje życie wam? Gdzie leży pierwotna przyczyna? Czy jesteście intelektem?

R: Wydaje mi się, że jestem intelektem.

M: Dlaczego miałbym zadawać sobie trud, by odpowiadać na pytanie, pochodzące z poziomu intelektu? Chcę zaspokajać wyłącznie pytania, płynące z poziomu świadomości, “obecności w sobie”, z poziomu wiedzy, a nie z poziomu mentalnego. Skąd jesteś, dlaczego przyszedłeś tutaj, kto cię przysłał?

R: Jestem z Niemiec. Byłem na kursie w Ganeszpuri i tam właśnie spotkałem innego Niemca, który mówił mi o tobie i to mnie bardzo zainteresowało, nigdy wcześniej o tobie nie słyszałem.

M: Przez ile dni praktykowałeś medytację?

R: Przez dziesięć dni.

M: Czy możesz coś powiedzieć o tym doświadczeniu? Jaką korzyść z niego wyniosłeś?

R: Jeszcze nie wiem, staram się kontynuować praktykę, ale jestem początkujący.

M: A sama praktyka – czy uważasz ją za dobroczynną?

R: Chyba tak. Czy mogę zadać pytanie? Przed chwilą mówiłeś, że chodzenie od aszramu do aszramu i zbieranie okruchów wiedzy jest jałowe, trzeba się gdzieś osadzić. Czy wybór miejsca jest ważny? W jaki sposób odnaleźć miejsce, w którym osiedlenie się byłoby rzeczą ważną?

M: Jest to miejsce, w którym odkrywasz, że jesteś.

R: W jaki sposób odnaleźć miejsce, w którym “jestem”?

M: Wróć do swojej fabryki.
R: W jaki sposób mógłbym to zrobić bez wspomnień?

M: Rób co chcesz, ale rób. Iśwara lub Bóg jest wytworem Mai, złudzenia twojej przytomności, a Maja jest tą pewnością egzystencji. Rodzi się dziecko. Aż do pewnego wieku są mu niezbędni rodzice. Później dziecko rośnie i rodzice nie są już potrzebni. Pamiętasz, że miałeś rodziców, ale co poza tym mogą ci oni dać? Od chwili, gdy dziecko staje na własnych nogach, ważność rodziców maleje, a w momencie, gdy jest ono w stanie się utrzymać, rodzice stają się niepotrzebni. Podobnie waszym oparciem jest niewiedza, a ona wymaga istnienia Boga, którego moglibyście prosić, adorować po to, by was prowadził, udzielał wam swej łaski i chronił – ale jak długo? Aż do dnia, w którym ustalicie swą rzeczywistą tożsamość: “jestem”. Gdy “zakotwiczycie się” w tej samoświadomości, wszyscy bogowie spełnili swoje zadanie i tak jak starzy rodzice, nie mogą się już przydać do niczego. Wykorzystali swój czas i odchodzą. Gdy dziecko dorośnie, pracuje i nie potrzebuje już pomocy swoich rodziców. Podobnie, przekraczamy niewiedzę po to, by utrwalić wiedzę istnienia, później przekraczamy i tę wiedzę, a osiągamy Absolut. Gdy raz ugruntujemy się w Absolucie, pojęcie istnienia, “jestem”, przestaje nas interesować; odrzucamy je, odpada. Tak jak zniknęli rodzice, w ten sam sposób znika wiedza “jestem”.
R: Zatem to, co czujemy do Mistrza, przypomina to, co czujemy do rodziców. Dopóki pozostajemy w niewiedzy, Mistrz jest ojcem duchowym, ale gdy dorastamy, czy jest tak, że odczuwamy jedynie szacunek, a osoba Mistrza znika?

M: Jak długo potrzebujesz Mistrza? Dopóki myślisz “jestem taki a taki”. Gdy raz ugruntujesz się w samoświadomości, a następnie ją przekroczysz, Mistrz nie jest ci już potrzebny.

R: Gdy dochodzę do tego etapu, pozostaje jedynie miłość i szacunek dla Mistrza, podobnie jak dla rodziców, prawda?

M: Trzeba samemu doświadczyć, czym jest ten etap. Nie jest możliwe przekazanie ani wyrażenie tego, czym byłoby twoje doznawanie Absolutu.

R: Ale jakie są obecnie twoje uczucia wobec Mistrza?

M: Gdzie jest potrzeba przeżywania uczuć? Nie ma mowy o uczuciach, istnieją one jedynie na niższych poziomach. Tego wszystkiego potrzebujesz dopóty, dopóki jesteś owładnięty tym wielkim głodem egzystencji, istnienia. Gdy ten głód, to “chcę być” jest zaspokojony, gdzie jest potrzeba przeżywania uczuć do Mistrza czy kogokolwiek?

R: Nie ma ich, są po prostu wspomnieniem?

M: Nie ma tu żadnego miejsca na wspomnienie; jedynie na niższych poziomach można odnaleźć wizerunki, pobożność, itd.

R: Zatem jesteśmy jeszcze przywiązani do tych poziomów. Ale czy wystarczy je porzucić?
M: Nie jest to sprawa porzucenia. Gdy w pełni zaspokoiłeś ten aspekt istnienia, nie wiesz, że jesteś. Czym zatem staje się ta potrzeba wiedzy, jeśli odczuwa się jakieś uczucia wobec Mistrza? Nie masz już wiedzy o tym, że jesteś; kto odczuwa nabożność ... i wobec kogo? Nic nie pozostaje.

R: Jest jedynie światło.

M: Czy światło ogłasza, że jest światłem? Zwykle skupiamy niesłychaną uwagę na głodzie i pragnieniu. Przypuśćmy, że nie ma elementu “jestem”, nie ma tego, co nazywa się “ty” – czym staje się problem ugaszenia twego pragnienia? Po to, byś się nasycił, byś odkrył swój byt, masz całą tę mnogość swych małych kolegów: Bóg, nabożność, rytuał, itd. Gdy raz twój głód zostanie uciszony, nie będziesz na nowo wracać do tej zabawy! Czym jest prymaryczny głód u owadów, robaków, ssaków? Chcą przetrwać, chcą egzystować, chcą być. Czy twój Mistrz udzielił ci na ten temat wskazówek?
R: Mój Mistrz zalecił mi, bym stał się prawdą i powiedział mi, że jestem Wszystkim. Ale w sprawie względnego obszaru niewiedzy skierował mnie do ciebie.

M: Normalnie nikt nie rozbiera i nie analizuje sytuacji tak, jak ja to robię – eksponowane są wyłącznie prawdy duchowe. Mówią ci jedynie, jaką masz praktykować dyscyplinę, co należy robić, a co nie.

R: Maharaj, ja wróciłem, ponieważ nie udało mi się ugruntować w tej samoświadomości.

M: Prawda jest wieczna, ona jest zawsze tutaj, a co jest wiecznego w świecie?

R: Intelektualnie rozumiem, ale moje ego powraca nieustannie. To jest to brzemię, którego pragnę się pozbyć.
M: Oto, co trzeba zrobić, dosłownie: zjadaj swój głód egzystencji, nieustannie przeżuwaj tę chciwość “jestem”, tę potrzebę istnienia. Bez przerwy pozostawaj samo-świadomy, przylgnij do tego poczucia istnienia – w sposób niezawodny.

R: Ale gdy przydarza się coś nieoczekiwanego, nie można już dłużej o tym myśleć, sytuacja lub problem zaciemnia to “jestem”.

M: Zmysł “jestem”, poczucie “jestem” nie jest utworzone ze słów, jest ono wcześniejsze od pojawienia się słów. Bądź w tym nieustannie, zanurz się w tym stanie wcześniejszym od słów, asystuj przy pojawianiu się słów.

R: Ale gdy trzeba stawić czoło jakiejś trudności, problemowi, jak mam to zrobić?

M: Co robisz wtedy, gdy stale recytujesz mantrę i obserwujesz to? Konsumujesz swoją pranę, swoje tchnienie życiowe; jest to etap niezbędny. Najpierw wykonuj to wewnętrzne powtarzanie – bez dźwięku, bez mentalnego echa. Wykonując je, bez ustanku obserwuj mantrę; w ten sposób będziesz bez ustanku absorbował pranę. Ten proces pozwoli ci ugruntować się, umocnić w tej pewności “jestem”. Oto wszystko, co trzeba zrobić. Nieustannie recytujesz mantrę, nie wymawiając jej, stale ją obserwujesz i absorbujesz swoje tchnienie życiowe – oto cała sztuka.
R: Ale nie można przez cały czas obserwować mantry, trzeba pracować, przechodzić przez ulicę, spać ...

M: Jeśli recytujesz ją intensywnie za każdym razem, gdy jest to możliwe, jeśli jej nie zapominasz, ona też nie zapomni o tobie i będzie sama iść naprzód, stanie się automatyczna i tobie pozostanie samo tylko wewnętrzne jej słuchanie. Zdarzy się to w sposób spontaniczny, jeśli będziesz praktykować. Uczyń z tego swoją drugą naturę.


________________________________________________________

(*) dżapa – ciągła recytacja jakiejś formuły; – ciągła recytacja jakiejś formuły; praktyka w Indiach bardzo rozpowszechniona.

http://www.logonia.org/content/view/202/2/1/2/