Adam Pietrasiewicz

Adam Pietrasiewicz Półliterat, Audytor
dostępności

Temat: Władza gardzi moją pracą.

http://pietrasiewicz.salon24.pl/374534,wladza-gardzi-m...

Dziwne rzeczy się dzieją w naszym socjalistycznym państwie. Wierzyć się nie chce, ale jednak to się dzieje tu i teraz, a wszystkim to zwisa i powiewa.

Wydawałoby się, że tak zwane pracownicze "prawa nabyte" są wielką świętością. Tak głoszą socjaliści i ludzie się przyzwyczaili. Oczywiście kryzys robi swoje, czasami z różnych praw zrezygnować trzeba, ale zazwyczaj odbywa się to po burzliwych negocjacjach, wyjaśnianiu i tym podobnych szopkach (głównie medialnych skądinąd), które oczywiście prowadzą do tego, by pracownik pracował więcej za mniejsze pieniądze. Jak się te negocjacje toczą, to ważne jest jeszcze, czy ci, w imieniu których one się toczą mają wystarczająco siły, samozaparcia i pieniędzy, by przyjść pod Sejm czy pod Urząd Rady Ministrów, wystarczająco głośno wrzeszczeć, wystarczająco mocno rzucać kamieniami, a na koniec najlepiej sparaliżować na przykład wszystkie pociągi w Polsce. Jeśli mają, to okazuje się, że jednak "prawa nabyte" SĄ świętością i nie można ich odbierać pracownikom, bo przecież muszą z czegoś żyć, mają rodziny i malutkie dzieci i w ogóle byłaby to niesprawiedliwość wielka. No i wszystko się dobrze kończy. A jeśli nie mają?

Jeśli pracownicy, którym odbiera się "prawa nabyte" nie mają wystarczająco siły, samozaparcia i pieniędzy, jeśli nie mają żadnej organizacji, która potrafiłaby wystąpić w ich imieniu, to się zarządza tymi "prawami nabytymi" wedle uznania i potrzeby chwili. A sprawiedliwość, przyzwoitość, wyobraźnia? ... nie żartujmy!

Osoby niepełnosprawne do niedawna miały ustalony ustawowy czas pracy na 35 godzin tygodniowo. Na to nakładał się zakaz wykonywania przez nie godzin nadliczbowych. Nie wnikam w to, czy miało to sens, bo nie o tym chcę pisać i ZUPEŁNIE nie o to tutaj chodzi.

Dotychczas niepełnosprawny pracował 7 godzin dziennie. Od 1 stycznia 2012 będzie pracował 8 godzin dziennie. Takie nowe prawo upichciła nam władza. Jeśli niepełnosprawny chce pracować nadal 7 godzin dziennie, to musi się udać do lekarza i skłonić go, by wydał odpowiednie zaświadczenie.

Ja osobiście nie pójdę do lekarza, by takie zaświadczenie przedstawić. Mnie tam nie przeszkadza, będę pracował 8 godzin. Moi koledzy, którzy też by mogli taki kwit dostać, też nie pójdą do lekarza i od stycznia będziemy pracowali 8 godzin zamiast 7 dziennie. Prawdę mówiąc w 99% przypadków takie zaświadczenie byłoby całkowitą fałszywką, ale to jeszcze inna historia.

Jesteśmy z moimi niepełnosprawnymi kolegami bardzo dzielni, prawda?

Problem polega jednak na tym, że nasza władza jest mało dzielna. Praca, którą wykonuję została przez tę władzę kompletnie zlekceważona. Władza, która wydała nowe prawo uznała, że to, co ja w pracy robię jest bezwartościowe. Wbrew wszelkim zapewnieniom, wbrew szeroko prowadzonym kampaniom na rzecz zatrudniania niepełnosprawnych i tym podobnym bzdurom, w których opowiadano jak to pracownik niepełnosprawny jest "pełnowartościowym elementem w firmie", okazało się, że praca niepełnosprawnego jest zdaniem władzy bez wartości. Otóż po podniesieniu czasu pracy z 35 do 40 godzin tygodniowo nie przewidziano ŻADNEJ podwyżki wynagrodzenia.

NIC.

Oznacza to, że mój pracodawca całkiem legalnie od stycznia obniży mi pensję tylko dlatego, że jestem niepełnosprawny. Mój kolega, sprawny, pracujący przy biurku obok nie będzie miał żadnej obniżki, zaś ja będę zarabiał mniej.

Ja mojemu pracodawcy sprzedaję swoje umiejętności, które daję mu do dyspozycji przez pewien czas. Gdy ten czas się wydłuża, to ja daję więcej. Mogłoby się wydawać, że w związku z tym należy mi się więcej, ale jak się okazało, wcale nie. A ponieważ źródłem nowego prawa jest ustawodawca, to oznacza to, że uznał on, że moja praca jest NIC NIE WARTA, bo tylko w takim przypadku można dowolnie przedłużać czy skracać obowiązkowy czas jej wykonywania bez zmieniania wynagrodzenia.

Chciałbym, żeby sprawy były jasne - ja się nie domagam przywrócenia 35 godzin tygodniowo dla niepełnosprawnych. Uważam, że zrównanie czasu pracy wszystkich pracowników jest logicznym i dobrym kierunkiem. Mnie chodzi o pogardę, z jaką potraktowano wartość tego, co ja robię, bo inaczej niż POGARDĄ tego nazwać się nie da. Uznano po prostu, że skoro biedna kaleka ma w ogóle możliwość robienia czegoś, to powinien się cieszyć, a przecież wszyscy wiemy, że taka kaleka to niewiele może... A takie tam gadania o "integracji niepełnosprawnych", "pełnowartościowych pracownikach" i tym podobne banialuki, to przecież wielkie bzdury. Wiemy o tym wszyscy, tylko nie wolno tego powiedzieć wprost.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że dotychczas mój pracodawca dostawał z PFRON dofinansowanie do mojego wynagrodzenia. Kosztowałem go o około 1800 zł mniej miesięcznie niż pracownik sprawny zarabiający tę samą pensję co ja, przy czym mój pracodawca nie miał ŻADNYCH specjalnych kosztów wynikających z faktu zatrudniania mnie. Od 1 stycznia 2012 będę pracował dla mojego pracodawcy dłużej. Dłużej średnio o jakieś 21 godzin miesięcznie. To dużo. A mój pracodawca nadal będzie dostawał te 1800 zł za to, że mnie zatrudnia. Ja nie dostanę nic.

Jest to taki prosty obraz niesprawiedliwości... Albo nie. Niesprawiedliwość, to coś, do czego się przyzwyczailiśmy, co nam towarzyszy od dobrze ponad półwiecza, coś, w czym żyjemy i w czym czujemy się jak ryby w wodzie.

Jest to proste zilustrowanie, że władze NADALnawet nie próbują przeprowadzić JAKIEJKOLWIEK refleksji na temat sprawiedliwości. Że działają wyłącznie w oparciu o grę sił.

Jestem przekonany, że gdyby ten zapis ustawy przedstawić do oceny Trybunałowi Konstytucyjnemu, to by został uznany za rażąco niezgodny z Ustawą Zasadniczą. Ale nikt tego nie zrobi - niepełnosprawni, to bezkształtna masa złożona z osobników, którzy nie mają właściwie żadnych wspólnych interesów.

Ale pozostaje pytanie: jak można szanować prawo, gdy jest ono w sposób tak ewidentny niesprawiedliwe?

Tylko kogo to obchodzi?
Dorota W.

Dorota W. Kropla drąży skałę

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Adam Pietrasiewicz:
(...) okazało się, że praca niepełnosprawnego jest zdaniem władzy bez wartości. Otóż po podniesieniu czasu pracy z 35 do 40 godzin tygodniowo nie przewidziano ŻADNEJ podwyżki wynagrodzenia.


Panie Adamie, z uwagą przeczytałam Pański artykuł, jak zresztą czytam z uwagą wszystko, co Pan napisze; rozumiem Pańskie rozgoryczenie, ale jest coś, co mnie zaskoczyło. Może Pan mi to wyjaśni.

Czy niepełnosprawni za 7-godzinny dzień pracy nie dostawali tyle, ile pełnosprawni za dzień 8-godzinny? Bo ja pamiętam dyskusje sprzed lat, kiedy to sprawni tak samo burzyli się z tego powodu, a sprawni inaczej wyjaśniali, że oni w ciągu siedmiu godzin muszą wykonać to samo, co przedtem w ciągu godzin ośmiu.

Moja przyjaciółka wzięła owo zaświadczenie właśnie na wypadek, gdyby musiała zostać po godzinach, bo doszła do wniosku, że skoro za 7 godzin dostaje tyle samo co za 8, to jej godzina pracy jest droższa, a więc nadgodzina też będzie odpowiednio droższa. Wyjaśniam, że przyjaciółka pracuje jako księgowa na 1/2 etatu, ale czasem, jak to w księgowości, trzeba posiedzieć dłużej. Zresztą, wg jej informacji, ten zakład i tak często za nadgodziny nie płaci tylko pozwala wziąć dodatkowe wolne.
Magdalena Gałaj

Magdalena Gałaj
psycholog,psychotera
peutka

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Dokładnie tak, mam kilkoro znajomych,którzy nie dostają dodatkowej zapłaty za nadgodziny.A płaca za pracę 7. i 8.godzinną była jednakowa i kto tu był dyskryminowany...?

Ryszard Zielinski

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Adam Pietrasiewicz

Adam Pietrasiewicz Półliterat, Audytor
dostępności

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Dorota W.:
Czy niepełnosprawni za 7-godzinny dzień pracy nie dostawali tyle, ile pełnosprawni za dzień 8-godzinny?

Ja nie jestem rozgoryczony - problem tak naprawdę za miesiąc już nie będzie mnie wcale dotyczył, bo idę na swoje.

Ale jak na razie pracuję na umowie o pracę. Zatrudniono mnie w wymiarze 35 godzin za pensję w wysokości N. Nie w wysokości N+1 - w wysokości N. W styczniu będę pracował jednak nie w czasie T jak dotychczas, tylko w czasie T + 21 godzin, i za te 21 godzin nie dostanę wynagrodzenia.

I o to mi chodzi. O takich jak ja - którzy zaczęli pracować w wymiarze 35 godzin tygodniowo. Zwyczajnie mają obniżoną pensję.
Adam Pietrasiewicz

Adam Pietrasiewicz Półliterat, Audytor
dostępności

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Dorota W.:
Moja przyjaciółka wzięła owo zaświadczenie właśnie na wypadek, gdyby musiała zostać po godzinach, bo doszła do wniosku, że skoro za 7 godzin dostaje tyle samo co za 8, to jej godzina pracy jest droższa, a więc nadgodzina też będzie odpowiednio droższa. Wyjaśniam, że przyjaciółka pracuje jako księgowa na 1/2 etatu, ale czasem, jak to w księgowości, trzeba posiedzieć dłużej. Zresztą, wg jej informacji, ten zakład i tak często za nadgodziny nie płaci tylko pozwala wziąć dodatkowe wolne.

Zasadniczo osoba niepełnosprawna nie może pracować w nadgodzinach. Jest to niezgodne z prawem.
Adam Pietrasiewicz

Adam Pietrasiewicz Półliterat, Audytor
dostępności

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Jak się pieniaczyć, to na całego!

Wysłałem wniosek o interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich o następującej
treści:

Od 1 stycznia 2012 roku czas niepełnosprawnych zaliczonych do umiarkowanego lub znacznego stopnia niepełnosprawności i zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy wzrasta z 7 do 8 godzin dziennie (z 35 go 40 godzin w wymiarze tygodniowym). To skutek nowelizacji ustawy o rehabilitacji z 29 października 2010 (Dz.U. 2010 nr 226 poz. 1475). Nowelizacja ta powoduje realny spadek wynagrodzenia osób niepełnosprawnych, czym naruszony jest Art. 18-3a i następne Kodeksu Pracy dotyczące równego traktowania w zatrudnieniu. W wyniku wejścia w życie postanowień tej nowelizacji pracownik niepełnosprawny jest prawnie zobowiązany do dłuższej niż dotychczas pracy bez zwiększenia wynagrodzenia, co faktycznie oznacza jego obniżenie, w danym przypadku o 12,5%. Sądzę, że Rzecznik Praw Obywatelskich powinien interweniować w tej sprawie, o co niniejszym proszę. Uważam, że przepis powinien zostać wycofany, bądź powinien obowiązywać jedynie te osoby, które rozpoczną pracę od momentu jego wejścia w życie. W innym przypadku, w wyniku działania prawodawcy, zostanie dokonana realna OBNIŻKA dochodów pracujących osób niepełnosprawnych, co nie wydaje się sprawiedliwe, szczególnie dla osób niepełnosprawnych, które zawarły umowy o pracę od początku w wymiarze 35 godzin tygodniowo. Warto zwrócić uwagę na fakt, że skrócenie czasu pracy osobom niepełnosprawnym wyrównywało ich szanse również ze względów innych niż czysto zdrowotne - osoba niepełnosprawna ma na przykład większe niż inne osoby trudności z dotarciem do pracy i z powrotem po pracy do domu.
Magdalena Gałaj

Magdalena Gałaj
psycholog,psychotera
peutka

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Adam Pietrasiewicz:
Jak się pieniaczyć, to na całego!

Wysłałem wniosek o interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich o następującej
treści:

Od 1 stycznia 2012 roku czas niepełnosprawnych zaliczonych do umiarkowanego lub znacznego stopnia niepełnosprawności i zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy wzrasta z 7 do 8 godzin dziennie (z 35 go 40 godzin w wymiarze tygodniowym). To skutek nowelizacji ustawy o rehabilitacji z 29 października 2010 (Dz.U. 2010 nr 226 poz. 1475). Nowelizacja ta powoduje realny spadek wynagrodzenia osób niepełnosprawnych, czym naruszony jest Art. 18-3a i następne Kodeksu Pracy dotyczące równego traktowania w zatrudnieniu. W wyniku wejścia w życie postanowień tej nowelizacji pracownik niepełnosprawny jest prawnie zobowiązany do dłuższej niż dotychczas pracy bez zwiększenia wynagrodzenia, co faktycznie oznacza jego obniżenie, w danym przypadku o 12,5%. Sądzę, że Rzecznik Praw Obywatelskich powinien interweniować w tej sprawie, o co niniejszym proszę. Uważam, że przepis powinien zostać wycofany, bądź powinien obowiązywać jedynie te osoby, które rozpoczną pracę od momentu jego wejścia w życie. W innym przypadku, w wyniku działania prawodawcy, zostanie dokonana realna OBNIŻKA dochodów pracujących osób niepełnosprawnych, co nie wydaje się sprawiedliwe, szczególnie dla osób niepełnosprawnych, które zawarły umowy o pracę od początku w wymiarze 35 godzin tygodniowo. Warto zwrócić uwagę na fakt, że skrócenie czasu pracy osobom niepełnosprawnym wyrównywało ich szanse również ze względów innych niż czysto zdrowotne - osoba niepełnosprawna ma na przykład większe niż inne osoby trudności z dotarciem do pracy i z powrotem po pracy do domu.

To chcemy być traktowani normalnie czy żalimy się,że dotarcie do pracy to problem i powinni nam dziękować,ze łaskawie się w niej zjawiliśmy?
Adam Pietrasiewicz

Adam Pietrasiewicz Półliterat, Audytor
dostępności

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Magdalena Gałaj:
To chcemy być traktowani normalnie czy żalimy się,że dotarcie do pracy to problem i powinni nam dziękować,ze łaskawie się w niej zjawiliśmy?

Nie bardzo rozumiem to pytanie.

Ja zostałem zatrudniony na podstawie umowy, która przewidywała, że za pracę w wymiarze 35 godzin tygodniowo będę dostawał płacę w wysokości N.

Władza państwowa nagle stwierdza, że za tę samą płacę mam pracować 40 godzin tygodniowo.

Nie bardzo rozumiem, gdzie tu żalenie się. Zwyczajnie władza państwowa obniża mi stawkę. W mojej umowie nie ma nic na temat jakiejś wyjątkowości, przywileju czy czegoś tam jeszcze. Jest jasno wymiar czasu i stawka. I nagle łup! i wszystko się zmienia, a stawka spada o 12,5%.

I tyle.
Adam Pietrasiewicz

Adam Pietrasiewicz Półliterat, Audytor
dostępności

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Czy gdyby ustalono, że mam pracować 46 godzin tygodniowo za te same pieniądze, to byłoby nadal OK? No bo w zasadzie 40 godzin tygodniowo to też pewien przywilej. Doskonale pamiętam czas, kiedy w soboty wszyscy zwyczajnie pracowali do godziny 14:00
Adam Pietrasiewicz

Adam Pietrasiewicz Półliterat, Audytor
dostępności

Temat: Władza gardzi moją pracą.

.Adam Pietrasiewicz edytował(a) ten post dnia 19.12.11 o godzinie 14:06

Ryszard Zielinski

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Monika O.

Monika O. analityk akt

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Adam masz całkowitą rację i popieram Cię w 100 procentach.

Jesteśmy dyskryminowani na każdym kroku i - jak widać - czasami nawet tego nie zauważamy i godzimy się na to.
Czasami wpływają na to nasze zmagania z codziennością i to zamknięte koło: jest nam trudniej i przez to już nie mamy siły walczyć o swoje prawa, więc nadal jest nam trudniej.
Także z tego względu Twoje działanie wydaje się bardzo ważne.

Wydaje mi się też, że w sprawę powinien się włączyć także Pełnomocnik Rządu do Spraw Równego Traktowania, choć i tam dyskryminację ze względu na niepełnosprawność i stan zdrowia zauważa się na samym końcu, po dyskryminacji ze względu na płeć, religię/wyznanie/światopogląd, orentację seksualną i wiek.

Rzeczywiście wielka szkoda, że tak trudno połączyć siły, by organizacje mające w statucie dbanie o prawa osób niepełnosprawnych mówiły jednym głosem.

Ryszard Zielinski

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Ryszard Zielinski

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Monika O.

Monika O. analityk akt

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Ryszard Z.:
Pisze to Pani jako osoba niepełnosprawna czy prawnik należący do korporacji?
Informacje o mnie można przeczytać w moim profilu, nie ukrywam żadnych tajemnic:)
Przecież wszyscy wiedzą, że na niepełnosprawnych robi się najlepszy biznes nawet jak do pracy nie przychodzą. Przypominam, że nie władza płaci za pracę a pracodawca:)

Tylko celem wyjaśnienia: dofinansowanie do miesięcznego wynagrodzenia osoby niepełnosprawnej pracodawca otrzymuje ze środków Funduszu PFRON, więc stosując skrót myślowy - w znacznym stopniu pochodzą one z budżetu państwa.
Szczegołowo na ten temat odsyłam do ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych.

Wracając jednak do tematu wątku. Wydaje mi się, że Adam poruszył ważną sprawę, wypowiedział się o niej w sposób bardzo merytoryczny i przemyślany i pokazał, jak można działać. Uważam, że zasługuje na szacunek i poparcie. Pozdrawiam.
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Był taki czas kiedy jako osoba niepełnosprawna pracowałem w państwowej opiece zdrowotnej 7 godzin, ale tak pracowała większość rehabilitacji, a więc nie z racji niepełnosprawności. Jedyna ulga to był dodatkowy urlop rehabilitacyjny. Gdy dziś znaczna grupa np dypl. masażyści z wadą wzroku mówią to pracodawcy, ten najczęściej im dziękuję. W rezultacie godzą się na normalny wymiar.

Mam jednak inne dylematy. Od kilkunastu lat prowadzę własną działalność, firmę, pracując po kilkanaście godzin. Nie narzekam bo jestem optymistą poza tym akurat profesja to moja pasja i vive versa:)
Są jednak sprawy które "sprawnego inaczej" dręczą, a mianowicie:
- Dlaczego nie mogę brać udziału w większości szkoleń np. unijnych jako samozatrudniony? Jako mikro czy makro firma to mógłbym, jako bezrobotny to dostałbym wsparcie z urzędu albo program pierwsza praca, itd. W sumie powinienem rozwiązać firmę, aby wziąć udział w jakimkolwiek szkoleniu. Nikogo nie obchodzi ile przez te lata zapłaciłem podatków, niczym w zamian nie obciążając państwa.

Patrząc na znajomych którzy chcą uruchomić własne gabinety w swoim domu, mieszkaniu widzę jak są czasem w szoku gdy okazuje się że ich wymarzone gabinety nie spełniają norm bo są o 10 cm za niskie lub nie ma drugiego "sraczyka".

Wsparcie państwa? Śmiechu warte.
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Monika O.:

Tylko celem wyjaśnienia: dofinansowanie do miesięcznego wynagrodzenia osoby niepełnosprawnej pracodawca otrzymuje ze środków Funduszu PFRON, więc stosując skrót myślowy - w znacznym stopniu pochodzą one z budżetu państwa.
A skąd są pieniądze w budżecie państwa, jak nie min. z podatków? Kto je płaci, min niepełnosprawni ich rodziny, itd. To jest koło które się toczy:) Nie ma początku.

To tak z podziałem na edukację, jak słyszę że są w Polsce płatne i niepłatne szkoły. Ciekawe które to są niepłatne? To także jest skrót myślowy. Jeśli nawet ktoś dopłaca przez instytucję w stylu PEFRON to naszymi jako społeczeństwo pieniędzmi. W rezultacie następny niepełnosprawny może zarabiać, daje także zarobek przedsiębiorstwom transportu po producentów odzieży ochronnej kończąc. Idąc do pracy kupuje drugie śniadanie, itd. To jest koło zamachowe. No i zaraz się dowiemy, że ludzie pracujący w powyższych instytucjach robią to za darmo.
Szczegołowo na ten temat odsyłam do ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych.

Ostatnio byliśmy uczestnikami ostrej dyskusji z urzędem pracy który chciał zaproponować organizację krótkiego szkolenia, które w sumie i tak już generuje bezrobotnych. Mało tego, z tego samego urzędu już były osoby, które mimo pełnych uprawnień są na bezrobociu. No ale przecież odfajkować trzeba. Przeszkolony, sprawa zamknięta. Tyle o ustawie.

Wracając jednak do tematu wątku. Wydaje mi się, że Adam poruszył ważną sprawę, wypowiedział się o niej w sposób bardzo merytoryczny i przemyślany i pokazał, jak można działać. Uważam, że zasługuje na szacunek i poparcie. Pozdrawiam.
Możemy, możemy.
Także pozdrawiam.
Monika O.

Monika O. analityk akt

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Piotr Szczotka:
Monika O.:

Tylko celem wyjaśnienia: dofinansowanie do miesięcznego wynagrodzenia osoby niepełnosprawnej pracodawca otrzymuje ze środków Funduszu PFRON, więc stosując skrót myślowy - w znacznym stopniu pochodzą one z budżetu państwa.
A skąd są pieniądze w budżecie państwa, jak nie min. z podatków? Kto je płaci, min niepełnosprawni ich rodziny, itd. To jest koło które się toczy:) Nie ma początku.
Potwierdzam i zgadzam się całkowicie.
Moja wypowiedź odnosiła się do twierdzenia, które cytowałam, a które zrozumiałam w ten sposób, że to pracodawca ponosi wszystkie koszty zatrudnienia osoby niepełnosprawnej, a tak nie jest. Stąd w/w wyjaśnienie.
To tak z podziałem na edukację, jak słyszę że są w Polsce płatne i niepłatne szkoły. Ciekawe które to są niepłatne? To także jest skrót myślowy. Jeśli nawet ktoś dopłaca przez instytucję w stylu PEFRON to naszymi jako społeczeństwo pieniędzmi. W rezultacie następny niepełnosprawny może zarabiać, daje także zarobek przedsiębiorstwom transportu po producentów odzieży ochronnej kończąc. Idąc do pracy kupuje drugie śniadanie, itd. To jest koło zamachowe.
Dokładnie, realne wsparcie zatrudnienia osób niepełnosprawnych mogłoby znacznie ułatwić nam życie, tymczasem wydaje się, że instytucje typu PFRON często dysponują pieniędzmi nie na to, co rzeczywiście jest istotne, skuteczne i co może realnie ułatwić osobie niepełnosprawnej utrzymanie. Niepokojące jest świadome, czy nieświadome spychanie osób niepełnosprawnych w kierunku dobroczynności, zamiast rzeczywistego wyrównywania szans, by łatwiej było samodzielnie się utrzymać.
Ostatnio byliśmy uczestnikami ostrej dyskusji z urzędem pracy który chciał zaproponować organizację krótkiego szkolenia, które w sumie i tak już generuje bezrobotnych. (...) Tyle o ustawie.
Nie mam teraz linku pod ręką, jak znajdę postaram się tu zamieścić, ale jest świetne opracowanie tej ustawy przygotowywane we współpracy z Fundacją Instytut Rozwoju Regionalnego http://firr.org.pl/ Nie zacytuję teraz dokładnie, ale jeden z autorów opracowania nazwał ją ustawą o wspieraniu pracodawców, zwłaszcza chodziło o zakłady pracy chronionej.
Dysproporcja pomiędzy wsparciem kierowanym do pracodawców zatrudniających osoby niepełnosprawne, a wsparciem kierowanym do osób niepełnosprawnych, które chcą lub podjęły się pracować w ramach samozatrudnienia jest ogromna. Na niekorzyść tych drugich..
Możemy, możemy.
Także pozdrawiam.
:)
Adam Pietrasiewicz

Adam Pietrasiewicz Półliterat, Audytor
dostępności

Temat: Władza gardzi moją pracą.

Ja nie mam poczucia dyskryminacji. Obserwuję świat wokół mnie i widzę, że problem nie jest w dyskryminacji tej czy innej grupy. Problem jest w tym, że władza uważa państwo za swoją własność a jeśli się z kimś liczy to tylko na zasadzie kalkulacji sił.

Osoby niepełnosprawne jak wiadomo są zbiorem indywiduów, które nie mają właściwie żadnych wspólnych interesów, więc jasne jest, że można spokojnie odbierać im wszelkie przywileje, za pomocą których będzie możliwe osiągnięcie jakichś partykularnych celów władzy.

Kwestia przywrócenia 8 godzin dziennie to sprawa prosta - jest to darmowy sposób na rekompensatę pracodawcom odebrania dofinansowania za zatrudnianie osób o lekkim stopniu niepełnosprawności. Po prostu zrobiono to ZEROWYM KOSZTEM dla władzy po to, żeby zamknąć paszcze ewentualnym protestującym pracodawcom. Władza na tym poza tym nie skorzystała. A że przy okazji wyszedł niesprawiedliwy gniot prawny? A kogo to interesuje? Przecież ta władza nie ma żadnego POZYTYWNEGO celu natury ogólnej, więc tworzenie gniotów prawnych nikomu problemu nie robi.

Oczywiście mam na myśli TĘ władzę, która jest TERAZ u władzy. A to dlatego, że jest to TA władza i rządzi ona TERAZ. Z doświadczenia wiem natomiast, że gdyby to była INNA władza, jedna z tych, które rządziły poprzednio, to wszystko byłoby DOKŁADNIE TAK SAMO.



Wyślij zaproszenie do