Dr Maciej Koczerga

Dr Maciej Koczerga dr nauk
ekonomicznych,
doradca, konsultant
ds. zarządzania

Temat: podróże

Jestem ciekaw jak rozwiązujecie problemy związane z podróżowaniem.
Czy podróżujecie samodzielnie? Jak sobie radzicie gdy jeździcie z większym bagażem?

Wg mojego doświadczenia jako osoby o ograniczonej mobilności (kule)najwygodniejszy środek transportu to samolot (na dalekie wyprawy) i własny samochód (na mniejsze podróże).

konto usunięte

Temat: podróże

Ja np chodzę o kuli , ale kiedy jestem zmęczona , a szybko sie mecze to wracam na wózku.
Dlatego zawsze na dalsze podrózne mam w zapleczu wózek .
Szymon G.

Szymon G. Broker Informacji
Merytorycznej

Temat: podróże

Temat dla mnie świeży bowiem tydzień temu wróciłem z Krakowa. Mieszkam w Poznaniu, poruszam się na wózku inwalidzkim. Do Krakowa z braku prawa jazdy jechałem pociągiem - asystował mi mój ojciec (kto zna Poznań ten wie jak wygląda dostosowanie dworca głównego dla wózkowiczów - jest żadne). Natomiast z Krakowa - ze względu na jego fantastyczne przystosowanie (na każdy peron prowadzą windy, a do wind z miasta można dostać się poprzez przystosowany tunel) wracałem już sam (i jestem nie chwaląc się bardzo z tego dumny). W wejściu do pociągu pomógł mi konduktor przy wyjściu pomógł mi współpasażer i czekający na peronie ojciec. Wyjazd kosztował mnie trochę nerwów ale generalnie był bardzo udany i był to mój pierwszy w zasadzie samodzielny pobyt poza miejscem stałego zamieszkania - gdzie w 100% byłem zdany na własne siły. Udało się. Kraków zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, ale ze względu na niedostosowanie kolei i autobusów PKS oraz na ciągle kulejącą kulturę współpasażerów w stosunku do osób niepełnosprawnych - docinki: "a co tu robi ten wózek" itp. nie prędko przewiduję taką kolejną eskapadę. Dotychczas po kraju podróżowałem głównie na turnusy rehabilitacyjne w zorganizowanej grupie przyjaciół.
Jeżeli chodzi o wyjazdy zagraniczne to jeżeli ma się kasę na samolot - ja na taką podróż odkładam zaskórniaki cały rok - ze względu na wygodę latam narodowym przewoźnikiem - to z podróżą, a raczej jej komfortem nie ma większych kłopotów i nie ma znaczenia czy leci się tradycyjną linią lotniczą czy tak zwanym "low costem" - jedynym problemem są opóźniające się doloty krajowe.
W tej chwili jestem na etapie przygotowywania się do kursu prawa jazdy żeby być w podróżach krajowych jak najbardziej niezależnym.
Podsumowując - jeśli chodzi o przejazdy kolejowo-autobusowe i mentalność współpasażerów do ideału jeszcze daleko, natomiast jeśli kogoś stać i może latać to polecam podróże lotnicze.
Aaaaaa gapa ze mnie - nie dodałem jak długo trwała moja eskapada do Krakowa - 5 dni i miałem 2 torby - jedną taką na ramię, którą mogłem sobie położyć na kolanach, a drugą torbą był plecak zawieszany z tyłu wózka. I jeszcze coś... motywem przewodnim większości moich podróży tych bliskich, a zwłaszcza tych dalekich (zagranicznych) jest miłość... do Krakowa zapędziła mnie właśnie miłość - starczy powiedzieć, że właśnie w Krakowie kilka dni temu się zaręczyłem. Będzie więc Kraków darzony przeze mnie dużym sentymentem do końca moich dni i zawsze z przyjemnością będę doń wracał.Szymon Grossmann edytował(a) ten post dnia 21.08.07 o godzinie 23:19

konto usunięte

Temat: podróże

Jestes Ave.
Ja jeszcze od wypadku /7 lat/ nie jechałam pociągiem :(
Zawsze z mężem samochodem .
Mirka Kolankiewicz

Mirka Kolankiewicz Project Manager w
Ideal Work Germany ✔
specjalista ds.
re...

Temat: podróże

A ja przez całe studia jeździłam sama pociągami na trasach Warszawa-Malbork, potem Malbork - Białystok, i na koniec Malbork-Tczew-Poznań.
Poruszam sie na wozku i zawsze musiał mnie ktoś "wsadzić do pociagu i pzresadzić" do przedziału.
Rodzice i przyjaciele zawozili na dworzec i wrzucali do pociągu, a przy wysiadaniu pomagali konduktorzy i pasażerowie.
Nigdy nie było z tym problemu :)( a trało to w sumie 7 lat!!!!!!, i co drugi wekend średnio jeździłam do domku)
Teraz juz na starość stałam się bardziej wymagająca i wygodna i preferuje podróżowanie samochodem :). No w ostateczności możebyć poznańska bimba czy autobusik :)
Sylwia B.

Sylwia B. Poszukująca pracy

Temat: podróże

Ja jeżdżę gdzie popadnie i czym popadnie. Jedyną, chyba największą przeszkodą, są finanse. Gdyby nie mój portfel, wiecznie na debecie ostatnimi czasy, najpewniej przesiadłabym się do samochodu. Dojazd na uczelnie byłby o wiele bardziej komfortowy (przez całe życie jeżdżę PKP - brudne wagony, głośno i od czasu do czasu "element" w przedziale). PKS jest cichszy, ale rozbrajają mnie korki na ulicach i stan naszych dróg (stan pasażerów również - szczególnie wcześnie rano).

Poruszam się o własnych siłach i ostatnio nie mam większych problemów z dużymi bagażami (miałam chwile prawdy przy wyprowadzce z akademika) - czułam te bagaże przez następny tydzień jeszcze, ale dałam radę.

Samolotem nie leciałam, metrem nie jechałam...ale to się zmieni, gdy przestanę być "biedną studentką", bo z natury nie lubię siedzieć w jednym miejscu wśród tych samych ludzi.

Następna dyskusja:

Podróże z rowerem..




Wyślij zaproszenie do