Temat: Niepełnosprawni, realne dbanie o nich czy też zbijanie...
Anna P.:
Byłam Piotrze, dawno temu i przyznaje, ze nie było różowo ale
Także wiem że da się żyć. Są jednak dwie podstawowe sprawy. Czy dokładnie sytuacja na rynku pracy ogólnie przekłada się na rynek pracy osób niepełnosprawnych? Nie jestem tego taki pewny.
Druga, zaangażowanie i szukanie rozwiązań w samozatrudnieniu to bolączka w tym kraju. Co jakiś czas spotykam się z tym myślowym murem trudnym do przejścia. Mam takie wrażenie iż wiele osób nawet gdyby mogła przyzwoicie zarobić we własnej firmie, wolałaby jednak mniej ale byle u kogoś na etacie. Taka mała dygresja której nie chcę już rozwijać.
W moim zawodzie wiele ludzi pracuje na etacie, a dorabia jedynie prywatnie po godzinach. Mają potencjał, niesamowity potencjał ale liczą, iż nigdy nic z ich ciepłą posadą się nie stanie. No i tu się można przeliczyć, jak miało to miejsce w kilku ostatnich sytuacjach.
Etat daje spokój, ale spokój to czasem "uśpienie czujności". Z drugiej strony jak pisałem już wcześniej spotykam osoby które chciały by jakiegokolwiek zatrudnienie. Ćwierć, półetatu aby tylko wyrwać się z tej sytuacji.
No i reasumując, to czego nie chce w dyskusji ciągnąć dalej. Kilkakrotnie proponowałem współpracę i możliwość dodatkowego zarobku (akurat w naszej branży bo rzecz jasna o tej mogę mówić), na dobrych warunkach no i niestety o wielkiej aktywności i zainteresowaniu trudno było mówić. Wspomnę tylko, iż przykładowo hasło dodatkowa praca w soboty to czasem jak płachta na byka!
Dlatego też staram się wyjść na przeciw tym jednostkom (pojedyncze zainteresowane osoby) którym zależy, a nie brać udziały w dyskusyjnych, co do efektywności szkoleniach.
Co do za granicy. Byłem także dawno temu, pierwszy raz, miałem możliwość niesamowitego rozwoju zawodowego. Tego nie planowałem, ale otrzymałem propozycję nauki zawodu. Uczyłem się także za granicą, taka wymiana ale nie jako niepełnosprawny, żadnych ulg, tylko miałem zapewne coś do powiedzenia w tematach które ich interesowały, ot i tyle.
Tak Anno, gdzieniegdzie jest lepiej to fakt :) Nie odpowiadał mi jednak styl życia, rodzaj relacji między ludźmi, wyrachowanie.
NO i niestety stwierdzam po kilkunastu latach, iż dogoniło mnie to w kraju :) Zapracowanie, brak spontanu u ludzi totalna zmiana relacji międzyludzkich. Tak widzę to także na rynku pracy, jak i w życiu prywatnym. Pytanie tylko jako to nas zmienia?
Mam to szczęście iz moja profesja jest jednocześnie moją pasją życiową, wiążą się także z tym wyjazdy zawodowe. Jestem ciągle w drodze. Nigdzie jednak nie widzę ulg z tytułu - w jakimś tam stopniu - niepełnosprawności poza zniżkami kolejowymi. Ale intensywność wyjazdów powoduje iż i tak to kolej zarabia na mnie krocie, a nie odwrotnie :)
Słowem co sobie tam wywalczę to mam. Gdyby tak się jednak stało, zmiana sytuacji życiowej, nie obraziłbym się jednak jeśli ktoś zaproponował by mi doglądanie, sprzątanie, czy inne podobne prace.
Może to kwestia pokolenia, może przeświadczenie, iż to przed wszystkim my kreujemy swoje życie, albo po prostu jestem z innej bajki :)
Pozdrawiam serdecznie Piotr