Sylwia B. Poszukująca pracy
Temat: Kochani proszę was o opinie
Ewo: te słowa były w nawiązaniu do Twojego postu, a następny Twój post wyglądał jakbym Cię czymś uraziła wcześniej. Chciałam to sprostować.No wiem, tzn. domyślam się jaka to różnica. Na studiach inaczej się zarabia...no i inaczej żyje, niż w ich trakcie. Myślałam, że masz coś jeszcze na myśli, o czym już zupełnie nie mam pojęcia.
Ja właśnie tak patrze na tą rentę: jako pomoc finansową...i zgadzam się również, z tym poczuciem niezależności. Mimo, że to w sumie niewielka kwota, powoduje w człowieku uczucie "odpuszczenia sobie".
Gdyby mi jej nie odebrali, to bym się pewnie teraz tak nie szarpała na studiach...i nie planowała studiowania do 30-stki.
Hmmm, jakie ja mogłam mieć proste życie za ladą spożywczaka, a tak...wszystko przez to, że nie mam renty...hahaha.
Odpowiadając na Twoje pytanie, to jest parodia (istnieje podobno po to, aby osoby niezdolne do pracy miały jakieś wsparcie finansowe - ok, jeśli ktoś rzeczywiście tego potrzebuje. Ale jak widzę gościa na kacu stojącego w kolejce, a potem dowiaduje się, że dostał, bo ma tak zniszczoną wątrobę przez alkohol, że już długo nie pociągnie, to mnie rozwala w całej rozciągłości...a niepełnosprawnym od urodzenia, stojącym w tej samej kolejce, udowadnia się, że są zdolni do pracy, bo wybrali odpowiedni kierunek studiów) i tragedia w jednym ("niepełnosprawności sprzężone" o niewielkim nasileniu nie pretendują do miana "niezdolnych do pracy", ale w praktyce trudno pracować, gdy ma się np. jakiś niedowład i nieregularne ataki epilepsji. O ile sama osoba niepełnosprawna sobie z tym radzi, o tyle społeczność współpracującą i obsługiwaną to przerasta [w małych miejscowościach na pewno, nie wiem jak w wielkich aglomeracjach]).Sylwia K. edytował(a) ten post dnia 11.08.08 o godzinie 19:30