Temat: Integracja w praktyce
Adam Pietrasiewicz:
Ryszard Zielinski:W odróżnieniu od czeskiego społeczeństwa. No i oczywiście serbskiego.
Co ma tu do rzeczy narodowość?
Pewnie nic z tym, że w kulturach zachodnich społeczeństwo jest bardziej zintegrowane i to tyle.
A to ciekawe... w których? Mieszkałem 15 lat we Francji i jakoś nie zauważyłem specjalnych różnic. Ale to pewnie dlatego, że jestem jakiś inny.
Życie jest proste. Proste do tego stopnia, ze każdy widzi co chce i każdy widzi inaczej co nie znaczy, że wszyscy muszą widzieć tak samo. Jasne Adamie?
Ja mieszkałem i mieszkam okresowo w UK. Nie jestem inny a widzę dużo więcej bo porównuję.
porównuję do tego stopnia iż Polacy zachowujący się bardzo niegrzecznie w kraju tam potrafią dostosować się. Widziałeś kiedyś takie coś?
Niepełnosprawni są inni od większości, więc nie ma się co dziwić, że dzieci to zauważają. A gdy dodatkowo niepełnosprawni sami nie radzą sobie ze swoją niepełnosprawnością, to tym bardziej to widać. Szczególnie, gdy nie mają dobrego wsparcia otoczenia. I tyle.
I o tym pisałem. Nie mają wsparcia bo kultury czeskie i serbskie tego nie przewidują z polskim na czele.
Jak bym Tuska słuchał:)
Polskie społeczeństwo (naród) nadal nie jest przygotowane do integracji z niepełnosprawnymi. Koto ma ich tego nauczyć? Adam?
Trzeba zacząć od tego, żeby przestać sobie wyobrażać jakąś polską specyfikę w tych sprawach. Tutaj narodowość nie ma dokładnie nic do rzeczy.
Nie narodowość a naród polski czyli polskie społeczeństwo.
Następnie trzeba wreszcie raz na zawsze przyjąć do wiadomości, ze jak się jest inwalidą to jest się innym od większości społeczeństwa, przyjąć to do wiadomości i wpisać w swoją strategię życiową.
Nie. Jest się takim samym człowiekiem jak i inni. Tu dałeś przykład naszego narodowego myślenia.
Trzeba też przyjąć do wiadomości, że żyjemy w świecie ludzi sprawnych, i też brać to pod uwagę w swoich działaniach.
Nie. Żyjemy w świecie ludzi normalnych. Segregowanie ludzi jak nazywa się?
A jak się to wszystko SAMEMU zrobi Z SOBĄ SAMYM, to wówczas można starać się oddziaływać na ludzi wokół siebie.
Z sobą samym? Co można robić? Adamie, czy masz jakieś problemy?
Jest coraz więcej ludzi niepełnosprawnych na ulicach, nie budzą oni ani specjalnego, niezdrowego zainteresowania ani specjalnie nie przeszkadzają. Ludzie są życzliwie nastawieni i chętni do pomocy.
No właśnie.
A dzieci? Dzieci na całym świecie zachowują się najbardziej NATURALNIE. Dzieci chcą bawić się i biegać i nie będą nagle przestawały biegać, skakać i włazić na drzewa tylko dlatego, że jest wśród nich jedno, niepełnosprawne dziecko.
Dokładnie i nie rozumieją, ze inne nie może. Szkoła nasza nie uczy przystosowywania się pełnosprawnych do niepełnosprawnych.
Problem w temacie jest inny. Dotyczy to matki tego niesprawnego dziecka
Całe dzieciństwo wychodziłem normalnie na podwórko i bawiłem się z dziećmi. Nigdy nie było problemu, bo zwyczajnie wiedziałem - przygotowano mnie do tego - że nie jestem w stanie robić tego, co inne dzieci czasami. Ale też wiedziałem, że mogę robić mnóstwo innych rzeczy w czasie zabawy i okazywało się, że grupa jakoś się do tego dostosowywała.
A matka? Co na to matka? Czy wiesz jak to przeżywała?
Powtórzę to, co staram się wciąż głosić - najważniejsze, żeby ułożyć wszystko w swojej głowie.
I dobrze kombinujesz. Skończ studia i ułóż sobie bo zasrany kraj politykierami nie ma czasu tej integracji w szkole podstawowej przedstawić sprawnym i niepełnosprawnym uczniom.
Im brakuje na to pieniędzy bo muszą sobie wysokie pensje wypłacać oraz utrzymywać nikomu niepotrzebnych urzędników.
Jak się tego dokona, to cała reszta układa się sama.
Widzisz jaki mądry jesteś? Ty urodziłeś się z tą mądrością? A gdzie była, jest i będzie szkoła?
A co z resztą niepełnosprawnych? Oni z takimi mądrościami nie urodzili się. Ja też nie. Przytoczona tu matka chłopca też nie.
Polacy socjalizm wciągają z mlekiem matki, ale jak uczyć i kształtować ludzi niepełnosprawnych i pełnosprawnych do życia w społeczeństwie tego z tym mlekiem wyssać nie daje się:)
A jak człowiek sobie sam ze swoim kalectwem poradzić nie umie, to nic mu się w życiu nie ułoży.
Widzisz jak Ty dobrze o tym wierz? Czy obwinisz o to matkę tego chłopca, ze nie uczy przygotowania go do życia w społeczeństwie? Może chłopca o to obwinisz, że sobie nie radzi?
Ani matka, ani jej syn nie są przygotowani do życia w społeczeństwie w związku z jego niepełnosprawnością. Znając polskich urzędników to raczej im zaszkodzą niż pomogą nauczyć się tego, co od nich wymagasz. Nikt nie rodzi się alfą i omegą a uczy się życia samodzielnie i na wzorach innych. Jeżeli ktoś nie ma styczności z wzorami to sam ich nie stworzy. Jak wspomniałem to mamy socjalistyczny kraj, który deklaruje, ze pomoże tym niepełnosprawnym jak i pełnosprawnym w integracji. Jaki efekt? No taki o jakim piszesz. Ty gdzieś czegoś nauczyłeś się a oni nie. Oni chcą się nauczyć, ale nie mają gdzie a ty im nie wskazujesz kierunku czy drogi do uzyskania tych informacji a oczekujesz efektów.
I wówczas chętnie na "nieprzygotowane społeczeństwo" będzie zwalał.
Jak Ty zwalasz na niego nieprzygotowanie. Gdzie On i matka jego mają tego nauczyć się?