Temat: Polska w naukowym ogonie Europy - dlaczego?
Już dostarcza: "Pozostaje tylko pytanie, czy ich postulaty są możliwe do zrealizowania w rzeczywistości."
Jak dla mnie, chwilowo nie są możliwe. Bo nasz kraj, po latach komunistycznej mizerii konsumpcyjnej, pod 20 latach dorabiania się, wciąż jest zorientowany na "wielkie żarcie" - a tego "żarcia" (zaawansowanych produktów konsumpcyjnych) dostarcza zagranica, taniej i sprawniej, niż można by je wytworzyć na miejscu. Podczas moich rozmów z ludźmi biznesu dość często powtarzam zdanie: polski nabywca Mercedesa widzi w nim świeżo uzyskany status majątkowy i społeczny, ale nie widzi ani geniuszu inżyniera, ani dokładności robotnika. Niekoniecznie to musi być złe dla konsumpcji, bo zanim dorobimy się polskiego Mercedesa, trzeba by wychować pięć pokoleń inżynierów i robotników. Ale jest zabójcze dla innowacyjności - bo ów symboliczny samochód 1)wprawia rodzimych twórców w kompleksy, 2)ogranicza myślenie o innowacyjności tylko do wyścigu w dziedzinach tradycyjnych, tu motoryzacji. Ileż to czytamy podbijających bębenka doniesień, że "skonstruowano w Polsce wyrób nie ustępujący światowym wymogom!" Ów wyrób jest zazwyczaj konsumpcyjny, a innowacyjny niekoniecznie.
Przykładem innowacyjności jest dla mnie np. elektryczny mikrosamochód, zbudowany przez studentów, albo elektryczny autobus Solarisa - bo przyszłość komunikacji w miastach to zapewne takie właśnie pojazdy. Co charakterystyczne, ani mikrosamochód studentów, ani autobus Solarisa nie są doskonałe technicznie, nie mają marketingu, więc nie nadają się na sztandarowe symbole "wielkiego żarcia".
Rzeczywiste rewolucje, także naukowo-badawcze, wykonują się w ciszy, w bezpiecznej odległości od rozwrzeszczanych przekaziorów. Tak było np. we wrześniu 1989 r, gdy nikomu wówczas nieznany Timothy Berners-Lee wygłosił dla skromnego i nieszacownego raczej grona referat o możliwości łączenia w internecie różnych treści jednym protokołem komunikacyjnym, dziś znanym jako http.
Gdyby zatem Działacze Na-Rzecz-Innowacyjności wyszukiwali raczej tego, co wykonuje się w ciszy i z dala od medialnego rozgłosu, zamiast buzować się rodzimymi kopiami światowych hitów, zapewne okazałoby się, że tej innowacyjności wcale tak mało nie jest.
Włodzimierz Zylbertal edytował(a) ten post dnia 12.09.12 o godzinie 08:28