Temat: kto idzie na filharmoników berlińskich?
Jan H.:
Beata M.:
Sir Rattle. Nie słyszałam Berlińczyków pod jego batutą. natomiast kochałam, jak grali pod Abbado, bo to bylo doskonałe połączenie precyzji, dyscyplliny z emocjami, polotem, metafizyką Sztuki. Dla mnie ideał brzmienia symfonicznego.
Rattle? A to mozna sobie darowac! To hucpiarz nie dyrygent. Jasne, ze na Abbado stalbym 24 godziny przed kasa po wejsciowke...
Wiesz: w sierpniu bylem na jego koncercie na festiwalu w Lucernie. W programie 4 Symfonia Mahlera. Spiewala Magdalena Kozena. To byl szczyt artyzmu i kompetencji!Jan H. edytował(a) ten post dnia 15.09.09 o godzinie 08:56
Prawie się truskawką udławiłam z wrażenia! :-)
Abbado, Kozenna i Mahler to za dużo szczęścia na raz :-))
Szczęśliwy jesteś Człowiek, że sobie na żywca takiej muzy słuchasz.
Ja tylko Wiedeńczyków pod Muttim w TW doświadczyłam i teraz każda nasz orkiestra w TW albo Filharmonii brzmi nie tak, jak powinna. Denerwuje mnie, jak się rozjeżdża.